Dotykowy Office dla iOS i Androida wcale nie taki darmowy?

I tak i nie. Wczoraj zastanawiałem się jaki Microsoft ma interes w oddawaniu swojego pakietu biurowego całkiem za darmo. Do tej pory, darmowe wersje pozwalały tylko na podgląd treści, a nie na ich edycję.

To zmieniło się wraz z wczorajszym obwieszczeniem. Jednak, niestety (dla użytkowników), nie całkiem. I rozwiały się też moje wątpliwości dlaczego Microsoft rezygnuje z potencjalnej możliwości ogromnych zysków. Owszem, Word, Excel i PowerPoint są dostępne za darmo, ale nie mają pełnej funkcjonalności. Co prawda możliwa jest podstawowa i trochę bardziej zaawansowana edycja, ale pełne możliwości pakietu dostępne są dopiero po wykupieniu subskrypcji Office 365. Jednym słowem, niewiele się zmieniło w tej kwestii poza tym, że rozszerzono darmową funkcjonalność.

Excel-for-Android-Preview-1

Czego zatem brakuje w poszczególnych aplikacjach w wersji darmowej?

Word

Za darmo otrzymamy podstawowe funkcje edycyjne: tworzenie i edycja tekstu, dodawanie styli, zmiana fontu i koloru czy wyrównania. Nie otrzymamy jednak:

  • możliwości zmiany orientacji dokumentu z pionowej na poziomą i odwrotnie, a nowe dokumenty mogą być tworzone tylko w orientacji pionowej
  • możliwości ustawiania tekstu w kilku kolumnach
  • możliwości dodawania elementów specjalnych, takich jak „następna strona”, „strony parzyste i nieparzyste”, itd…
  • możliwości akceptowania i śledzenia zmian
  • możliwości zaawansowanej edycji stylów
  • możliwości zmian podpisów i etykiet w wykresach
  • możliwości zmiany koloru cieniowania kolumny w tabeli
  • możliwości dodawania efektów do fotografii i rysunków

Excel

Nie mamy możliwości wykonywania tych samych czynności, co w przypadku Worda oraz edycji parametrów tabel przestawnych.

PowerPoint

Nie mamy możliwości wykonywania tych samych czynności, co w przypadku Worda i Excela oraz nie mamy dostępnych funkcji zaawansowanych, takich jak dodatkowe notatki i podpowiedzi w Trybie prezentacji.

iPad-Excel-3

Cały pakiet darmowy nie współpracuje też z biznesowymi kontami OneDrive i Dropbox. I wszystko stało się jasne. Microsoft wcale nie rezygnuje z pobierania opłat za jeden ze swoich sztandarowych produktów. Zwiększa jedynie funkcjonalność wersji darmowych, które do tej pory były bardzo wykastrowane (tylko podgląd pliku, bez edycji).