Dominikana w 360 stopniach okiem… modułu Moto 360 Camera

Artykuł sponsorowany

Bardzo cieszą mnie czasy, w jakich przyszło mi żyć. Podróżowanie stało się przystępne dla przeciętnego Kowalskiego, a dzielenie się wrażeniami z odbytych wyjazdów dużo prostsze, mimo paradoksalnie bardziej zaawansowanego sprzętu. Jeszcze do niedawna wycinaliśmy kawałek rzeczywistości w formie zdjęć, by móc oddać choć odrobinę tego, gdzie byliśmy i co widzieliśmy. Dziś nie musimy ograniczać się do wybranej cząstki obrazu – dzięki kamerom 360 możliwe stało się poznawanie świata i dzielenie się nim z innymi w zupełnie nowy sposób. A co gdyby takie urządzenie zamknąć w formie modułu do smartfona? Motorola postanowiła to zrobić, a ja – podczas niedawnego urlopu na Dominikanie – sprawdzić, jak efekt tych prac, czyli Moto 360 Camera, radzi sobie w rzeczywistości.

Kamerka 360 dotychczas kojarzona była jako zewnętrzne akcesorium, do którego trzeba użyć osobnej karty pamięci i pamiętać o tym, by ją ładować. Moduł ma tę zaletę, że korzysta z zasilania samego smartfona, podobnie jest też z pamięcią – zdjęcia i filmy zapisują się w domyślnie ustawionej pamięci – wewnętrznej lub zewnętrznej. Ma też ten plus, że można go podpiąć do wszystkich smartfonów z serii Moto Z – tych już dostępnych w sklepach, ale i modeli, które zadebiutują w tym roku. Trzeba mieć zatem świadomość, że to automatycznie sprawia, że możemy go wykorzystać jedynie do współpracy z wybranymi smartfonami Motoroli – z innymi nie zadziała. Fajne jest też to, że możemy go przenosić bezpiecznie – kamerę chroni silikonowy kapturek, zapobiegający jego zarysowaniu i uszkodzeniu.

Prostota – podpinasz, klikasz, gotowe

Jak działa Moto 360 Camera? Zasada jest bardzo prosta. Wystarczy podpiąć moduł do smartfona, by na ekranie pojawił się komunikat mówiący o uruchamianiu aparatu. Tu kwestia kluczowa – aby korzystać z kamerki nie trzeba instalować żadnego dodatkowego programu, wszystko odbywa się za pomocą preinstalowanej aplikacji aparatu. Zdjęcia możemy robić zarówno za pomocą dotykowego spustu migawki, czyli tradycyjnie, jak również wykorzystując przycisk znajdujący się na obudowie modułu. Rozwiązanie to jest świetne, bo przycisk znajduje się tuż pod palcem wskazującym, a sięganie do ekranu w wielu sytuacjach jest po prostu niewygodne lub niemożliwe. Muszę przyznać, że testując wcześniej inny smartfon z czytnikiem linii papilarnych z tyłu, często zdarzało mi się sięgać w kierunku przycisku, by odblokować telefon. Tymczasem w Moto Z² Play z modułem kamerki to nie miało prawa zadziałać ;). Przycisk ten służy bowiem do uruchamiania aparatu (gdy ekran telefonu jest aktywny, wystarczy dłużej przytrzymać przycisk) oraz, jak już wspomniałam, do robienia zdjęć.

I tu dochodzimy do najistotniejszej kwestii – zdjęcia możemy robić zarówno w formie sferycznej (360 stopni), jak i za pomocą jednego obiektywu (wtedy ogranicza się do 150 stopni). Wszystko to jest możliwe dzięki dwóm soczewkom 13 Mpix (o parametrach f/2.0, 1/2.8”, 1.25 μm każda). Zrobione zdjęcia zapisywane są w formacie JPG, natomiast wideo – 360° w jakości maksymalnie 4K 24 klatki na sekundę – w MPEG4. Multimedia powstałe przy użyciu modułu kamerki możemy od razu udostępnić z poziomu smartfona na przykład na portale społecznościowe. A jeśli coś nam w nich nie odpowiada, dostępnych jest masa opcji umożliwiających ich obróbkę, o czym za chwilę.

Wspomnę jeszcze, że wszystko odbywa się w obrębie jednej preinstalowanej aplikacji aparatu. Tak naprawdę jedyną rzeczą, do której potrzebujemy zewnętrznej aplikacji, jest opcja streamowania na żywo. Live stream jest bowiem dostępny dopiero po doinstalowaniu programu Live Moto Share i umożliwia streamowanie na Facebooka. Oczywiście, aby to zrobić, należy mieć dostęp do internetu.

Edytowanie z poziomu aplikacji – dla mnie super

Motorola bardzo duży nacisk w materiałach promocyjnych stawia na możliwości edycji stworzonego za pomocą modułu materiału, bezpośrednio na smartfonie. Jeszcze przed rozpoczęciem testów docierały do mnie informacje, że edycja jest prosta i intuicyjna. Ale wiecie… wszyscy producenci właśnie w ten sposób próbują „sprzedać” nam dostępne funkcje. Tymczasem okazało się, że obróbka materiału jest naprawdę do ogarnięcia przez każdego, nawet laika.

Liczba dostępnych opcji obróbki jest, jak na wbudowaną aplikację, imponująca i zdecydowanie warto poświęcić im chwilę uwagi. W przypadku zdjęć możemy:
– zmieniać ekspozycję, kontrast, nasycenie, odcień,
– dodać jeden z dziewięciu dostępnych filtrów,
– przyciąć zdjęcie panoramiczne,
– przyciąć zdjęcie na płasko, bez efektu 360 (4:3, 1:1, mała planetka lub niestandardowy rozmiar).
W przypadku wideo opcje są podobne, ale robią większe wrażenie:
– możliwość cięcia wideo 360,
– kompilacja kilku wideo w jeden materiał,
– płaskie nagranie (np. 1:1 na instagram, 4:3, 3:4, 16:9 lub 9:16).

Moto 360 Camera w akcji

Jak wspomniałam we wstępie, moduł kamerki 360, wraz z Moto Z² Play, był moim towarzyszem w błogim leniuchowaniu na urlopie. Poniżej możecie zobaczyć kilka zdjęć z tego wyjazdu, a także – co według mnie jest bardziej interesujące – wideo, będącym jednym z odcinków nieregularnie nagrywanego przeze mnie vloga Królowa Chaosu. Świetnie pokazuje, jak kamerka radzi sobie z nagrywaniem materiału także w ruchu.

I od tego wideo pozwolę sobie zacząć:

I trochę zdjęć z Dominikany (najlepiej otworzyć je bezpośrednio na Flickr):

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

Moto

https://www.flickr.com/photos/150349927@N03/38643013282/in/album-72157687787309532/

Moto

Moto 360 Camera – fajny bajer

O tym, że jestem wielką zwolenniczką modułów Motoroli, pisałam już wielokrotnie. Jest to jedyny producent, który podszedł do tego tematu z pomysłem, co przekłada się na pozytywne opinie w sieci na ich temat. Powerbank w formie doczepianych plecków, głośnik, projektor, gamepad czy aparat w formie małego polaroida, to tylko niektóre z projektów już lub wkrótce dostępnych w sprzedaży. A tylko patrzeć jak pojawią się kolejne. Wśród tych, które są nowością na polskim rynku, jest Moto 360 Camera. Nie ukrywam, że cieszy mnie fakt, że miałam okazję bliżej mu się przyjrzeć.

Bo moduł kamerki 360 to niezaprzeczalnie fajny gadżet – i to właśnie w takiej kategorii powinien być postrzegany. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie jest to osobny sprzęt dla profesjonalistów, a wyłącznie dodatek do smartfona, mający rozszerzyć jego możliwości. Po drugie natomiast, małe soczewki aparatów nie są w stanie zapewnić jakości dużo droższych kamer 360. Warto mieć tego świadomość, oceniając opisywany dziś moduł.

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii na jego temat – dajcie znać w komentarzach! A jeśli mieliście okazję być na Dominikanie, to doskonale wiecie, jak trudny jest powrót do (zimnej) rzeczywistości… ;)

Artykuł powstał przy współpracy z Motorolą

POLECAMY RÓWNIEŻ:

https://www.tabletowo.pl/2018/02/05/czy-moduly-maja-sens-na-podstawie-moto-mods/