Dlaczego Microsoft boi się wypuścić własny smartfon?

Microsoft teoretycznie wypuścił już wiele smartfonów – zaczynając od owianych złą sławą Kinów, a kończąc na Lumii 950 (XL). Jednak ani te pierwsze, ani ostatnie nie pochodziły w 100% od firmy z Redmond. Nad Kinami nie warto się ponownie pochylać, a Lumie, choć dla niektórych stały się kultowe (widzę cię, L920!), zawsze pochodziły od Nokii i jej zespołu inżyniersko-projektowego.

Nie ma wątpliwości, że jeśli Microsoft chce wypuścić smartfon, powinien być on sygnowany marką Surface. Marką, która pomimo początkowych kłopotów i przeciwności, obecnie jest nie tylko dobrze rozpoznawalna, ale i pozytywnie oceniana. I to jest jeden z problemów. MS nie może sobie pozwolić na niewypał na miarę Surface RT. Brand Surface jest obecnie zbyt wiele warty (generując ponad miliard dolarów z kwartału na kwartał), by ryzykować jego dobre imię niepewnym sprzętem. Możemy więc być przekonani (na pograniczu z pewnością), że jeśli zobaczymy smartfon z logo Surface, będzie on wyjątkowo przemyślany. Lub… nie ukaże się wcale – co jest tak naprawdę dużo bardziej prawdopodobne. Dlaczego? Z czterech głównych powodów: system operacyjny, architektura procesorów, operatorzy mobilni i aplikacje.

System

Microsoft, za każdym razem, gdy prezentuje kolejne urządzenie z linii Surface, stara się, żeby tworzyło ono „nową kategorię” produktową. Windows 10 Mobile ma ku temu teoretycznie potencjał, oferując tryb Continuum, czyli wyświetlając aplikacje UWP na dużym ekranie z desktopowym interfejsem oraz wsparciem klawiatur, myszek, padów, etc… W teorii – przyszłość smartfonów. W praktyce – bardzo ograniczone środowisko funkcji i aplikacji – jak na razie. W czym zatem moim zdaniem tkwi problem? W tym, że Microsoft nie ma dobrego systemu operacyjnego dla własnego smartfona. Wersja Mobile to zombie, wersja desktop to kłopoty z wydajnością, bezpieczeństwem, łącznością mobilną i zarządzaniem energią. W teorii można sobie wyobrazić system desktopowy na telefonie, który „wybudziłby się” po zadokowaniu, ale od strony inżynierii systemu, nie jest to sprawa trywialna (delikatnie rzecz ujmując). Ani Mobile, ani desktop na dzień dzisiejszy nie wydają się akceptowalnym rozwiązaniem.

Architektura

Tutaj wybór jest bardzo ograniczony. ARM (Windows 10 Mobile) albo x86 (Windows 10 desktop). ARM wydaje się oczywistą decyzją, bo cały rynek mobilny to ARM. Przyszłość mobilnego przetwarzania danych to ARM. I Microsoft ma gotowy system dla ARM – Windows 10 Mobile, w pełni wspierający „radio stack” czyli firmware do modemów 4G/LTE. W teorii wszystko pięknie. W praktyce – W10M nie wspiera (jeszcze) ARM64, co oznacza, że nie wykorzystywane są wszystkie walory nowych generacji procesorów 64-bitowych. Tak, Windows 10 Mobile to 32-bitowy system operacyjny działający na procesorach 64 bit (sic!). To jest powód do wstydu i Microsoft nie ma żadnej sensownej wymówki. Decydując się na W10M i ARM, Microsoft miałby ogromny kłopot z zaprezentowaniem czegoś „przełomowego”. Innymi słowy – po co ktoś miałby chcieć smartfona z Windows 10 Mobile?

Może więc Windows 10 desktop? Tutaj korzyści jest równie dużo co wad. Po stronie plusów można oczywiście wymienić kompatybilność ze starymi aplikacjami pulpitowymi. To ogromna zaleta, ale wiążąca się z wieloma problemami – bezpieczeństwo, zaśmiecanie rejestru, zasobożerność (a w efekcie – zużycie baterii), brak wyraźnego „modelu aplikacji”. Ale problemy po stronie oprogramowania są chyba mniejsze niż problemy po stronie sprzętu. Intel uśmiercił linię Atom SoFIA, skierowaną do smartfonów i małych tabletów, która jako jedyna wnosiła do rodziny x86 energooszczędną i zintegrowaną współpracę z modemami mobilnymi. Co pozostaje? Apollo Lake kierowany do „netbooków” i Chromebooków? Core M? Linia Core i5/i7? To nie ma sensu.

Operatorzy

To chyba największy ukryty problem, z którym Microsoft zmaga się od dawna. W USA to operatorzy mobilni dyktują reguły rynku. Verizon, AT&T, T-Mobile i Sprint. Tylko najwięksi gracze (Apple, Samsung) mogą sobie wywalczyć możliwość jednoczesnych premier nowych urządzeń u wszystkich operatorów naraz. Microsoft do tej pory współpracował z AT&T i… zerwał współpracę z Verizonem, dla którego przygotowywał specjalne warianty urządzeń z uwagi na różne standardy modemów (GSM vs CDMA). W skrócie – bez silnej pozycji (której Microsoft zdecydowanie nie ma), nie jest możliwy jednoczesny debiut urządzenia u wszystkich największych operatorów. Oczywiście można iść w stronę, w którą poszło Google z Nexusami – oferować odblokowane telefony sprzedawane własnymi kanałami dystrybucji bez kontraktów. Ale ten model nie sprawdza się w Stanach. A bez sukcesu w USA można zapomnieć o sukcesie na świecie. Nawet Google to zrozumiało i zaczęło ściśle współpracować z operatorami.

Aplikacje

Ostatni problem jest oczywisty. Aplikacje. A właściwie ich brak. Microsoft szumnie zapowiadał start uniwersalnej platformy aplikacji (UWP), ale poświęca zastanawiająco mało uwagi i wysiłku wspieraniu jej. Efekt jest taki, że Sklep Windows świeci pustkami, istniejące aplikacje są rzadko aktualizowane, a ponad 400 milionów komputerów PC z Windowsem 10 wcale nie przyczynia się do powstawania nowych appek UWP – nawet w wariantach desktopowych. Bo na desktopach/laptopach mało kto tych aplikacji chce używać. Model korzystania z urządzenia mobilnego oparty o wyspecjalizowane aplikacje całkowicie zdominował rynek i nie wiem co by się musiało stać, żeby Sklep Windows mógł na równi konkurować z Play Store (Google) czy App Store (Apple). Bez appek wysokiej jakości i deweloperów, którzy są skłonni takie oprogramowanie tworzyć, ciężko sobie wyobrazić urządzenie mobilne z Windowsem, mogące odnieść jakikolwiek sukces.

Model Windows + oprogramowanie + PC

Microsoft początkowo myślał, że uda się mu powtórzyć model biznesowy, jaki wprowadził wraz z popularyzacją komputerów PC. System operacyjny osobno, sprzęt osobno (produkowany przez firmy trzecie) i platforma aplikacji – osobno. Integracja sprzętu, oprogramowania i aplikacji odegrała jednak tak ważną rolę w sukcesie iPhone’a (i później smartfonów z Androidem), że stało się jasne iż pewnych rzeczy nie da się rozdzielić i to co działało na początku lat 90-tych nie zadziała w 2010. Doprowadziło to do tego, że w pewnym momencie Lumie stanowiły 98% urządzeń z Windows Phone z uwagi na znikome zainteresowanie pozostałych producentów.

Jeśli zobaczymy kiedyś smartfon albo smartfonopodobne urządzenie od Microsoftu, będzie ono musiało się zmierzyć z czterema powyższymi problemami. Tylko czy z tego pojedynku w ogóle da się wyjść zwycięsko?

Exit mobile version