Wstęp do fotografii, czyli co jest czym w aplikacji aparatu?

Artykuł sponsorowany

Producenci aparatów robią bardzo wiele, by proces zrobienia zdjęcia maksymalnie uprościć i uczynić odpornym na błędy. Zmyślne algorytmy AI mają rozpoznać co właściwie fotografujemy i dobrać taki zestaw parametrów, by w ramach dostępnych warunków zapewnić możliwie wysoką jakość obrazu. Rolą użytkownika jest wybrać kadr i nacisnąć spust.

Zanim jednak przejdę do rzeczy, czyli do sedna artykułu, zrobię dygresję, obrócę porządek dań i podam najpierw deser. A jest nim konkurs Huawei InFocus Awards 2019, do udziału w którym Huawei chciałby Was zaprosić przy okazji naszego poradnika fotograficznego.

Huawei InFocus Awards 2019

Tak się składa, że w czerwcu wystartowała trzecia już edycja organizowanego przez Huawei konkursu fotograficznego, tym razem pod nazwą Huawei InFocus Awards 2019. Rywalizacja przebiegać będzie w 6 kategoriach tematycznych:

  1. Twarze – sztuka portretu w fotografii mobilnej;
  2. Emocje – wyrażanie emocji danej chwili przy pomocy fotografii;
  3. Witaj, życie! – dzielenie się inspiracjami z codziennego życia;
  4. Z odległości – odkrywane nowych miejsc i zdobywanie nowych doświadczeń, na przykład z wykorzystaniem teleobiektywu lub trybu makro;
  5. Storyboard – historie opowiedziane w dziewięciu kadrach: zbiór zdjęć, które tworzą spójną i intrygującą narrację;
  6. Żyj chwilą – filmy trwające do 30 sekund, utrwalające ciekawe historie.

Hasłem przewodnim ma być „Nieodkryte Piękno”

https://youtu.be/ifg88HfMwp0

W konkursie może wziąć udział każda osoba dorosła lub niepełnoletnia starsza niż 16 lat, za zgodą rodziców lub opiekunów. Warunkiem przyjęcia prac do konkursu jest wykonanie ich dowolnym smartfonem Huawei. Szczegółowe informacje oraz regulamin dostępne są oczywiście na stronie projektu. Termin zgłaszania prac mija 11 sierpnia 2019 roku, a rozstrzygnięcie nastąpi po 8 września 2019 roku.

Zachęcam do udziału, idźcie i wygrywajcie, niech Moc będzie z wami – przewidziana pula nagród jest naprawdę bogata. :)  Ale skoro deser już podany, czas w końcu podać danie główne, czyli:

Dobry automat, wierny automat, ale…

Żaden automat nie jest nieomylny i nawet najlepsze algorytmy AI nie są w stanie przewidzieć ze stuprocentową skutecznością, czego właściwie chcemy. Dlatego warto czasem samemu zdecydować za automat, jak chcemy wykonać zdjęcie. Niektórzy producenci nie umożliwiają w swoich firmowych aplikacjach ingerencji w pracę automatu, jednak udostępniają API, które pozwala na takie działania innym programom (miłośnicy iPhone’ów mogą przebierać w świetnych zamiennikach). Inni z kolei udostępniają tryb profesjonalny dla każdego chętnego, bez konieczności szukania zamienników i także Huawei tak właśnie podszedł do tematu.

Aby jednak móc sensownie użyć trybu profesjonalnego warto wiedzieć, co właściwie oznaczają poszczególne parametry i jak ich zmiana wpłynie na zdjęcie. Postaram się przystępnie wyjaśnić podstawowe pojęcia, z myślą o początkujących – dla wielu z was nie będą to oczywiście rzeczy nowe.

Ekspozycja

Czas naświetlania

Parametr, który budzi najmniej wątpliwości. Aby aparat był w stanie zarejestrować obraz, potrzebna jest określona ilość światła. Jeśli na zewnątrz jest go dużo (na przykład w południe przy pięknej, słonecznej pogodzie) wystarczy drobny ułamek sekundy, by wpadło go wystarczająco dużo. W miarę pogarszania się warunków (ze względu na pogodę lub godzinę) czas naświetlania musimy wydłużać, by światła wystarczyło do utworzenia obrazu. Najkrótszy możliwy czas naświetlania oferowany przez P30 Pro to 1/4000 s, najdłuższy – aż 30 sekund. Oczywiście wszystkie długie czasy wymagają statywu – nawet z optyczną stabilizacją obrazu raczej nie utrzymamy smartfona czy aparatu nieruchomo dłużej niż przez 1/4 sekundy. Pewnym wyjątkiem są tu oczywiście zdjęcia składane w trybie nocnym, o którym już wcześniej pisałem.

Aby zamrozić ruch bardzo szybko lecącego F-16, skorzystałem z czasu naświetlania 1/1250 s

Wydłużając czas naświetlania musimy także pamiętać, że nawet jeśli nawet my będziemy w stanie utrzymać nieruchomo aparat, to sam cel może się poruszyć. Przy zdjęciach szybko poruszających się obiektów, jeśli naszym celem nie jest uchwycenie rozmycia spowodowanego prędkością, nie wolno nam naświetlać dłużej niż ~1/200 s. Oczywiście działa to i  w drugą stronę, rozmycie wody w wodospadzie wymaga minimum kilku sekund naświetlania.

Takie rozmycie wody leśnego potoku wymagało naświetlania przez 20 sekund

Manipulując czasem naświetlania możemy osiągnąć wiele interesujących efektów. Warto trochę poeksperymentować, jak nabierzemy nieco wprawy, będziemy w stanie dobrać odpowiedni czas do fotografowanej sceny już za pierwszym razem.

ISO

Drugim ważnym parametrem związanym z naświetlaniem, o jakim musimy wiedzieć, jest wartość ISO. W cyfrowych aparatach fotograficznych w stopniach ISO określa się wrażliwość sensora na światło. Zależność jest prosta: podwojenie wartości ISO oznacza podwojenie czułości, czyli w efekcie możliwość ograniczenia światła potrzebnego do powstania fotografii o połowę. Każdy sensor ma swoją konstrukcyjną czułość (z reguły jest to ISO 100), aby uzyskać wyższe wartości, stosuje się elektroniczne wzmacniacze sygnału oraz obróbkę programową (można też z reguły ustawić czułość poniżej fizycznej – wtedy całość dzieje się programowo).

A po co to wszystko? Sprawa jest prosta: rzadko mamy idealne warunki do zdjęć. Ot, choćby wyżej wspominałem o czasie naświetlania. Gdy z jakiegoś powodu nie możemy już go wydłużyć, musimy spróbować wykorzystać mniejszą ilość światła. Każde podwojenie wartości ISO oznacza możliwość skrócenia czasu naświetlania o połowę. Jeśli przy ISO 100 wychodzi z pomiarów, że musimy naświetlać 4 sekundy, to przy ISO 200 będzie to już tylko 2 sekundy, a przy ISO 400 wystarczy sekunda. Dla ISO 3200 wystarczy naświetlać 1/8 sekundy, co w zasadzie umożliwia już zrobienie nieporuszonego zdjęcia.

 

Oczywiście nie ma nic za darmo: stosując wysokie ISO, wzmacniamy nie tylko sygnał, ale także i naturalny szum układu elektronicznego, jakim jest matryca aparatu. Im wyższa czułość, tym bardziej spada jakość zdjęć, gdyż obraz z matrycy wymaga coraz silniejszej programowej obróbki, by usunąć pojawiające się artefakty. Odszumianie powoduje także utratę ostrości obrazu, gdyż ze zdjęć wraz z zakłóceniami znikają niestety także drobne detale. Czasem jednak wybór jest taki, że można zrobić zdjęcie tylko z wysokim ISO lub nie zrobić go wcale.

Aha, warto wiedzieć, że poziom szumów zależy też od temperatury elektroniki. Im wyższa, tym gorzej. Dlatego zimą zdjęcia wychodzą lepiej :)

Balans Bieli

Oko ludzkie to bardzo zabawny przyrząd. Postrzegamy kolory przedmiotów w sporym oderwaniu od rodzaju oświetlającego go światła. Biała kartka papieru pozostaje dla nas biała zarówno, gdy oświetla ją czerwone światło zachodzącego słońca, żółta żarówka, jak i zimnoniebieskie światło LED. Niestety, aparat nie radzi sobie choćby w przybliżeniu równie dobrze.

Nie wnikając zbytnio w genezę i detale, przyjęto, że światło białe ma temperaturę 5500 K. Klasyczna żarówka jest w stanie emitować światło o temperaturze ~2800K, czyli jej światło jest mocno przesunięte w stronę żółci. Temperatura nieba w pogodny dzień natomiast to około  15000K. I z reguły w tych granicach musi radzić sobie oprogramowanie obsługujące aparat. I radzi sobie zwykle całkiem nieźle. Są jednak sytuacje, gdy nie daje rady – fotografując w słoneczny dzień, w lesie, możemy spodziewać się, że duża ilość zieleni wpłynie na oprogramowanie, które się pomyli, ustawiając temperaturę zbyt niską. Jeszcze gorzej jest w świetle sztucznym, gdzie bardzo często lampy uliczne elektronika ocenia jako świecące światłem zielonym. W tej sytuacji musimy wyłączyć automatyczny balans bieli i ustawić właściwy ręcznie: aplikacja pozwala na wybranie kilku presetów (pochmurno, światło jarzeniowe, światło żarowe, dzień) lub użycie wartości wybranej suwakiem w przedziale 2800-7000K. Jeśli żadne z ustawień nie daje dobrego rezultatu, warto przełączyć aparat na robienie zdjęć w formacie RAW DNG – balans bieli można wtedy w znacznie większym zakresie ustawić później bez jakiejkolwiek utraty jakości. Poniżej kilka przykładów tego samego zdjęcia z różnie ustawionym balansem bieli:

Korekcja balansu bieli w plikach RAW ma i tę zaletę, że poza znalezieniem właściwej równowagi między barwą czerwoną a niebieską pozwala także korygować równowagę między zielenią i fioletem – niestety ustawienie manualne wprost w aplikacji na to nie pozwala. Dlatego warto pamiętać o możliwości wykonywania zdjęć w formacie DNG i ratować się nią w szczególnie trudnych sytuacjach – gotowego pliku JPEG niestety w podobny sposób nie poprawimy.

Pomiar światła i korekcja ekspozycji

Dwa następne elementy są na tyle blisko związane ze sobą, że najlepiej omówić je wspólnie, gdyż są częścią tej samej zabawy, czyli doboru takich parametrów zdjęcia, by było ono prawidłowo naświetlone. Zacząć należy od przybliżenia, co właściwie mierzymy. Dawno, dawno temu (ok, nie tak dawno, ale wystarczająco dawno, by było to w erze analogowej, a nawet czarno-białej) ktoś sprawdził mnóstwo zdjęć i doszedł do wniosku, że większość fotografowanych motywów odbija 18 % światła. I kiedy wprowadzono pierwsze światłomierze elektryczne, zostały wyskalowane tak, by zapewnić prawidłową ekspozycję właśnie takich obiektów.

Chociaż od tego czasu minęło wiele lat, zasada przetrwała i obowiązuje także w fotografii cyfrowej. Co do zasady większość pomiarów zmierza do takiego ustawienia, jakby scena miała przeciętnie odbić 18 % światła. Typowy i podstawowy rodzaj pomiaru światła jaki mamy do dyspozycji i jaki jest domyślnie aktywny to pomiar matrycowy. W tym wariancie zasadniczo cały obraz jest brany w równym stopniu pod uwagę przy dobieraniu parametrów i oprogramowanie tak próbuje ustawić ekspozycję, by uniknąć zarówno prześwietlenia jak i niedoświetlenia. Priorytet ma jedynie punkt, na którym ustawiona jest ostrość, jeśli wskażemy go ręcznie, dotykając ekran. Drugi wariant, bodaj najmniej przydatny, to pomiar centralnie ważony. Także i w nim do pomiarów brany jest cały obraz z matrycy, ale priorytet ma obszar około 60 % obrazu w centrum kadru. Nie ma tu możliwości wskazania ręcznego, gdzie znajduje się najważniejszy obiekt zdjęcia, jednak większość amatorów fotografii odruchowo lokuje go właśnie centralnie, dlatego ten rodzaj pomiaru jest dość bezpieczny. Ostatnim sposobem jest pomiar punktowy – oprogramowanie ustawia naświetlanie na bazie pomiaru niewielkiego (ok 2,5 %) obszaru w centrum kadru lub we wskazanym przez użytkownika miejscu. Reszta nie jest brana pod uwagę, dlatego ten sposób potrafi przynieść mocno nieprzewidywalne rezultaty, gdy użyty jest nieprawidłowo. W praktyce zwykle pozostaniemy przy pomiarze matrycowym – najczęściej to właśnie tam działają algorytmy AI mające na celu rozpoznanie sceny (np wykrycie twarzy) i wprowadzenie automatycznych korekt.

No dobrze, po co w takim razie pamiętać o owych 18 %? Ano dlatego, że wciąż jeszcze nawet najlepsze AI potrafi się pomylić. Jeśli zimą spróbujemy sfotografować śnieżny krajobraz, to jest spore prawdopodobieństwo, że na zdjęciu nie zobaczymy wspaniałej skrzącej się bieli, tylko ponurą szarość, zupełnie przypadkiem odbijającą 18 % światła. Musimy naświetlać mocniej niż wykrywa to automat i do tego właśnie służy korekcja ekspozycji – aplikacja Huawei umożliwia korekcję w zakresie ±4 EV (1 EV oznacza dwukrotne zwiększenie lub zmniejszenie ekspozycji, +4 EV oznacza więc szesnastokrotne zwiększenie). Aby śnieżny krajobraz wyglądał, jak śnieżny, wystarczy jednak korekcja znacznie niższa, na poziomie między +1,5 a +2 EV. Podobnie wprowadzimy korektę, jeśli chcemy sfotografować sylwetkę ludzką na tle zachodu słońca – o ile aparat ustawi naświetlenie na osobę, to tło będzie zbyt jasne i należy zmusić go do zmniejszenia ekspozycji.

HDR

Trybu HDR nie znajdziemy w zakładce Pro aplikacji sterującej aparatem. Jest ona dostępna jako osobny tryb pracy aparatu i… słusznie. Technika HDR bowiem opiera się o automatyczne tworzenie zbitek z kilku (minimum trzech) różnie naświetlonych zdjęć, tak by zarówno najjaśniejsze jak i najciemniejsze elementy zawierały użyteczny obraz. Warto z niej korzystać wtedy, kiedy kontrast między najjaśniejszym i najciemniejszym miejscem na zdjęciu jest zbyt wielki, by aparat dał radę go „ogarnąć” na raz.

Huawei P30 Pro, tryb automatyczny HDR

Powyżej możecie zobaczyć zdjęcie HDR wprost ze smartfona, a poniżej przykładową fotografię HDR zrobioną ręcznie, co pozwala lepiej zorientować się w działaniu tej techniki. Do jej złożenia w Adobe Lightroom posłużyło 9 plików, każdy wykonany został z ekspozycją różniącą się o 1/3 EV. Korzystając z trybu HDR w aplikacji nie musimy się oczywiście martwić o dobór ilości zdjęć i parametrów – wszystko zostanie dobrane automatycznie tak, by uzyskać możliwie naturalny efekt.

Gotowy obraz HDR. Poniżej 9 zdjęć, które posłużyły do jego stworzenia.

Podobną technikę oczywiście aparat zastosuje, gdy będziemy chcieli zrobić zdjęcie w trybie nocnym, ale o tym pisałem już wcześniej, nie będę więc tutaj rozwijał dalej tematu.

Ostrość

Ważnym elementem trybu Pro w Huawei P30 Pro jest także możliwość wyboru trybu pracy automatycznego nastawiania ostrości, czyli autofocusa. Najrzadziej wykorzystywanym jest tryb manualny – w smartfonie jest on zwyczajnie niewygodny i najczęściej niepotrzebny. Wybór pozostałych dwóch trybów zależy od sytuacji: AF-S (tryb automatyczny pojedynczy) użyjemy, gdy będziemy chcieli ustawić ostrość i mieć pewność, że cokolwiek się stanie w kadrze będzie ona ustawiona tam, gdzie była. AF-C (tryb automatyczny ciągły) natomiast będzie się cechował ciągłą pracą układu autofocusa – jeśli zmieni się układ kadru, automat ponownie nastawi ostrość. AF-C szczególnie dobrze sprawdza się, gdy fotografujemy obiekty, które się poruszają – ostrość podąża wtedy za celem. W przypadku smartfona jest to tryb wykorzystywany domyślnie i poza specyficznymi sytuacjami warto się tego trzymać.

Huawei P30 Pro / fot. Kasia

Jak ułatwić sobie życie

Poza ustawieniami rzutującymi na jakość zdjęcia mamy do dyspozycji szereg ustawień nie wpływających co do zasady na samo zdjęcie, ale ułatwiających nam życie. Są to na przykład linie siatki (zwykłe, fi i spirale Fibonacciego), wskazujące tzw. mocne punkty kadru i ułatwiające kompozycję, poziomica (osobiście bardzo nie lubię zdjęć, gdzie scena „zsuwa się” w którąś stronę). Można też zmienić format zdjęć z domyślnego, o proporcjach 4:3, na inny – aczkolwiek osobiście jestem zwolennikiem fotografowania tak, by maksymalnie wykorzystywać matrycę i ewentualnie przycinać kadr później. Jest tryb automatycznej panoramy, jest tryb nocnych smug – warto każdemu poświęcić chwilę i samemu sprawdzić jak działają.

Najważniejsze jednak jest to, byśmy pamiętali, że fotografowanie to nie jest smutny obowiązek, tylko coś, co ma nam sprawiać frajdę. I to jest znacznie ważniejsze od perfekcji technicznej. :)

Huawei P20 Pro / fot. Kasia

_

Zdjęcia poglądowe użyte do zilustrowania tekstu pochodzą z prywatnego archiwum autora i z serwisu Pixabay. Zrzuty ekranu i zdjęcia wykonane Huawei P30 Pro zostały zrobione specjalnie na potrzeby tekstu. Grafika ilustrująca temperaturę barwową pochodzi z serwisu Wikipedia.