Clubhouse zmierza na Androida
Clubhouse

Clubhouse miał być wyjątkową aplikacją głosową, a zniży się do poziomu dziesiątek innych komunikatorów

Clubhouse można by nazwać swego rodzaju fenomenem, choć o aplikacji ostatnimi czasy mocno przycichło. Jej twórcy testują nowe funkcje, które nasuwają myśl, że platforma ta „normalnieje”.

Clubhouse – bardzo inny, a chce być taki sam

Wyjątkowość Clubhouse przed długi czas polegała na tym, że aplikacja nie była dostępna dla wszystkich. Teraz przy odrobinie samozaparcia i/lub zakręcenia się wokół znajomych, którzy z tej platformy korzystają, łatwo dostaniemy kod pozwalający na prowadzenie rozmów w tematycznych pokojach – zarówno na systemie iOS, jak i na Androidzie. Wyróżnikiem dla Clubhouse’a były także wspomniane głosowe pokoje rozmów – każdy może do nich dołączyć, posłuchać toczących się dyskusji lub wziąć w nich udział. Ale bliźniacze rozwiązanie zaoferował już nawet Twitter, więc co aplikacja może jeszcze zaoferować?

Ponieważ rdzeń Clubhouse’a zawsze stanowiło słowo mówione, a nie pisane, twórcy aplikacji nie silili się na implementowanie nawet prostego systemu prywatnych wiadomości, wychodząc z założenia, że nie temu służy ten serwis. Jednak ludzie są tak przyzwyczajeni do pisania, że najwyraźniej postanowiono przetestować, jak takie rozwiązanie sprawdzałoby się w Clubhouse – wszak konkurencja w postaci Greenroom ma funkcję czatu i całkiem nieźle na tym korzysta.

W ten sposób, ograniczona liczba użytkowników przez jakiś czas mogła zapoznać się z nowym elementem interfejsu użytkownika o nazwie „Backchannel”. Co prawda funkcja ta nie jest już dostępna, ale wskazuje kierunek działania Clubhouse’a. Deweloperzy tej aplikacji są świadomi tego, że podczas rozmów na kanałach głosowych, wielu użytkowników i tak korzysta z innych apek do komentowania dyskusji na innych forach. Dlaczego by więc nie wbudować takiego czatu w podstawową aplikację? Paul Davison, szef firmy, wspominał o takiej możliwości już jakiś czas temu.

Clubhouse zatraci swoją magię?

Czy wprowadzenie możliwości wymieniania się wiadomościami tekstowymi w Clubhouse automatycznie przekreśli wyjątkowość serwisu? Raczej nie, choć na pewno znajdzie się grupa purystów, którzy burzą się na każdą zmianę w sposobie działania aplikacji społecznościowych. Gdyby jednak twórcy aplikacji ich nie podejmowali, wciąż pisalibyśmy tweety nie dłuższe niż 160 znaków, a Instagram byłby nadal serwisem dla fanów fotografii mobilnej. Clubhouse jest jednak dość specyficznym przypadkiem, w którym to na samym początku widać było dużą oryginalność pomysłu. Teraz będzie on modyfikowany, byle tylko przynieść platformie więcej użytkowników i zapewnić inwestorów, że korzystający z niej ludzie będą chcieli przebywać w niej jeszcze więcej czasu.