Call of Duty Mobile

Call of Duty: Mobile to (o dziwo) nie wydmuszka

...ale przygotujcie się na sporą ilość mikrotransakcji

Zawsze do takich mniejszych gier (w szczególności mobilnych), towarzyszących dużym produkcjom AAA, podchodzę jak pies do jeża. Spójrzmy chociażby na The Witcher: Battle Arena czy Evolve: Hunters Quest, które – bazując na dużej marce – próbowały zgarnąć trochę mobilnego rynku gier dla siebie, promując przy okazji swoich większych „braci”. Wyniki niestety były takie, że obu tych gier już nie pobierzecie zarówno z Google Play, jak i App Store. Miło mi więc zakomunikować, że w przypadku Call of Duty: Mobile powinno być inaczej – przynajmniej na razie, ale jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość tej gry.

Kto za to odpowiada?

Jestem dobrej myśli głównie dlatego, że produkcją gry zajęli się mistrzowie w swoim fachu, czyli Tencent Games. To ci twórcy, którzy stoją między innymi za PUBG Mobile, który do tej pory jest niezwykle popularny, głównie za sprawą wielu aktualizacji, które cały czas rozbudowują grę o nową zawartość. Miałem jednak obawy, że Call of Duty: Mobile będzie właśnie takim przemodelowanym PUBG Mobile – dobrze, że się myliłem. Bo trzeba twórcom oddać, że nie poszli na łatwiznę i mobilny CoD to naprawdę udane przeniesienie formuły „większych” Call of Duty na małe ekrany.

Poniżej znajdziecie mój zapis z rozgrywki jednego z meczów. Niestety, ale bez dźwięku, próbowałem wielokrotnie przechwycić dźwięk z gry – niestety, bez skutku.

Jak się w to gra?

To, co było moim zdaniem najważniejsze przy przeniesieniu Call of Duty na ekrany naszych smartfonów i tabletów, to odwzorowanie najważniejszych cech dużych odsłon CoD. I, jak wspomniałem, Tencent Games poradziło sobie z tym zadaniem perfekcyjnie. Tu naprawdę chodzi się i strzela jak w rasowym Call of Duty, na ekranie towarzyszy nam znajomy interfejs, poruszamy się po dobrze znanych mapach, możemy korzystać z tych samych sprzętów i ogólnie czujemy się jak w takiej małej odsłonie Call of Duty, a nie jak w jakiejś słabej mobilnej strzelance, których jest mnóstwo na rynku.

W grze jest kilka trybów, takich jak Frontline, Drużynowi Deathmatch, Dominacja, „Znajdź i zniszcz”, walka na boty, jak i oczywiście Battle Royale. Ten ostatni standardowo rozgrywany jest na 100 graczy i akurat jest kopią PUBG Mobile, ale to dobrze, bo ta formuła jest sprawdzona i działa – jednak Battle Royale na tyle mnie już znudził, że rozegrałem tylko jeden mecz. Jeśli chodzi o resztę trybów, to w tych spędziłem znacznie więcej czasu, zagramy w nich na między innymi Nuketown, Hijacked, Killhouse czy Standoff, do tego dochodzą warianty meczów z rangami. Na początku dodatkowo gra przeprowadza nas przez szybki samouczek tłumaczący podstawy gry i menu.

No dobrze, ale jak się strzela? Wiadomo, że od ekranu dotykowego trudno oczekiwać tak dużej precyzji, jak od padów czy myszki i klawiatury. Tutaj jednak sterowanie sprawiało mi zaskakująco mało problemów, lewa strona służy do chodzenia, prawa do celowania i aktywności dodatkowych jak przeładowanie, kucanie, skakanie czy użycie celownika/lunety. Nie ma przycisku odpowiedzialnego za strzał – no przynajmniej w uproszczonym wariancie sterowania, tutaj strzelanie odbywa się automatycznie po spotkaniu celownika z przeciwnikiem. Jest również bardziej zaawansowane sterowanie (wyboru dokonujemy podczas samouczka lub później w menu), ale to moim zdaniem jest dużo mniej wygodne i mało daje w zamian.

Co ciekawe, nasza postać potrafi robić znane z ostatnich odsłon Call of Duty wślizgi, co dodatkowo poszerza wachlarz ruchów. Im więcej punktów podczas gry zdobędziemy, tym lepszą zdolność dodatkową będziemy mogli uruchomić, taką jak dron czy specjalna rakieta. Zdobyte punkty przełożą się również na nasz poziom i nowy ekwipunek po meczu, ale od razu uprzedzam, że progres jest powolny, jasno zachęcający do mikrotransakcji. Cały nasz ekwipunek możemy ulepszać, np. do karabinu M4 z czasem możemy dołączyć celownik, tłumik, dodatkowy grip czy większy magazynek. Skala tych modyfikacji potrafi pozytywnie zaskoczyć, dodatkowo zdobywamy nowe granaty czy zdolności specjalne, jak zwiększenie szybkości przeładowania lub regeneracji zdrowia.

Możemy grać ze znajomymi, tworzyć klany, komunikować się poprzez wbudowany komunikator głosowy w grze. Do gry logujemy się albo jako gość lub przez Facebooka. Jedyny zarzut, jaki mam do samej rozgrywki to podejrzenie, że niektórych graczy podmieniono na boty, podobny zabieg firma Tencent Games zastosowała w przypadku wspomnianego już tu wielokrotnie PUBG Mobile. Dlaczego tak uważam? Jakieś 90% wszystkich rozgrywek kończyłem na pierwszym lub drugim miejscu z bardzo wysoką ilością zabójstw w porównaniu do reszty graczy. Szkopuł w tym, że nie jestem mistrzem od strzelanek mobilnych (jak i od samego Call of Duty) – przez co nie spodziewałbym się tak dobrych wyników. Nie, żeby jakoś szczególnie mi to przeszkadzało, bo przyznać muszę, że w Call of Duty: Mobile bawiłem się naprawdę świetnie.

Jak to wygląda i brzmi?

Gdy po raz pierwszy prezentowano Call of Duty: Mobile na kilku materiałach wideo, pewny byłem, że gra została sztucznie podrasowana graficznie na potrzeby zwiastunów. Mobilny CoD wyglądał na tych filmach bardzo dobrze, tym bardziej, gdy zestawialiśmy go z konkurencyjnymi tytułami z telefonów i tabletów – i, cóż, downgradu nie stwierdzam. Gra wygląda zaskakująco dobrze i ma wiele efektów graficznych, takich jak bloom, anti-aliasing czy zaawansowane renderowanie cieni w czasie rzeczywistym. Znalazło się tu nawet miejsce na ragdoll!

Jednak warto zaznaczyć, że nie chodzi nawet o sam typowo techniczny aspekt oprawy graficznej, wrażenie potęguje żywcem wyciągnięta strona audio, jednoznacznie kojarzona z serią wraz ze znajomymi lokacjami, które zostały odwzorowane z zadziwiającą dbałością o detale. Fani Call of Duty bez problemu odnajdą się na mapach w mobilnej odsłonie i z pewnością docenią to, jak mobilna odsłona wygląda i brzmi.

Na czym w to zagramy?

Bez żadnych zaskoczeń Call of Duty: Mobile zadebiutowało na urządzeniach z Androidem i iOS. Ja ogrywałem mobilnego CoD-a na swoim Xiaomi Mi 9 SE na najwyższych ustawieniach graficznych i o dziwo gra utrzymywała bardzo dobrą płynność tylko trochę nagrzewając sam smartfon. Również bateria dzielnie znosiła moje zmagania przez sieć, ale nie wiem, czy doszukiwać się tu zasługi pracowników Tencent Games, czy może inżynierów i programistów od Xiaomi. Gra po instalacji waży ok. 1,50 GB.

Chciałem sprawdzić przy okazji jak Call of Duty: Mobile będzie działać na moim już dość starym iPadzie i… no nie działał wcale. Z tego, co udało mi się ustalić, to gra odpala się od iPhonów i iPadów z procesorem Apple A9 – czyli np. iPhone SE, iPhone 6S czy iPad 9.7 cala z 2017 roku.

Ciekawostką jest to, że pewna grupa moderów pracuje już nad wersją PC na podstawie emulatora z androidowym Call of Duty: Mobile.

Jeśli chcecie sami sprawdzić Call of Duty: Mobile (do czego zachęcam) to możecie to zrobić ściągając grę ze Sklepu Play i App Store.

Gdzie jest w tym wszystkim haczyk?

Jak pewnie możecie się domyślić wszystko rozbija się o to, że jest to gra free to play, tak więc w grze dostępne są mikrotranskacje. Prawdziwe zatrzęsienie mikrotransakcji – z tym, że i tak gra ta nie wyróżnia się pod tym względem na tle konkurencji, jest to niestety swoistego rodzaju standard. Włączacie grę i nagle pojawia się to:

Pierwsza…

druga…

no i jeszcze trzecia…

…reklama, która zachęca nas do wydania prawdziwej gotówki w zamian za wirtualny ekwipunek czy inny płatny sezon z nagrodami. Podobne zachęcanie gracza odbywa się jeszcze po skończonym meczu. Ceny mikrotransakcji wahają się od 4,99 zł do – uwaga – 479,99 zł. Całkiem sporo. Oczywiście da się grać bez wydawania pieniędzy, jednak czuć wtedy, że postęp naszej postaci jest sporo wolniejszy (przez to mniej satysfakcjonujący) niż w przypadku Call of Duty na konsolach i PC. Widząc takie monetyzowanie gier, pomysł Apple na swój abonament Apple Arcade z grami pozbawionymi mikropłatności brzmi całkiem kusząco.

Lista gier dostępnych wkrótce w usłudze Apple Arcade. Będzie Frogger!

Podsumowanie

Jeśli chodzi o mnie to Call of Duty: Mobile jest bardzo dużym i pozytywnym zaskoczeniem. Jest to swoistego rodzaju „poczekajka”, która ma powoli rozgrzewać atmosferę przed głównym daniem – Call of Duty: Modern Warfare, które zadebiutuje już 25 października 2019 roku. Miło jednak, że Activision trzeźwo podeszło do kwestii mobilnej odsłony Call of Duty, zleciło to zadanie odpowiednim ludziom i wyszła z tego całkiem niezła gra – z pewnością jedna z lepszych strzelanek wieloosobowych na Androida i iOS. Niestety, gra boryka się z problemem dosyć agresywnego promowania mikrotransakcji, jednak można to ignorować. Pytanie teraz, czy gra przetrwa próbę czasu i będzie aktualizowana o nową zawartość – ja trzymam za to kciuki.

Szybkie wrażenia z otwartych testów alfa Call of Duty: Modern Warfare

Tekst opracowałem na podstawie Call of Duty: Mobile w wersji 1.0.8 na Xiaomi Mi 9 SE.