fot. Tabletowo.pl

Android Oreo na Galaxy S8 – wrażenia po pierwszych kilku godzinach z aktualizacją

Beta testy Androida 8.0 Oreo dla Galaxy S8 ruszyły na początku listopada 2017 roku i już wtedy dostaliśmy informację od polskiego przedstawiciela producenta, że w Polsce też będą one dostępne, lecz dopiero w grudniu. Dziś Samsung wywiązał się ze swoich zapowiedzi, z czego nie omieszkałem skorzystać. Oto moje pierwsze wrażenia z obcowania z nową wersją oprogramowania na tegorocznym flagowcu Koreańczyków.

Sama aktualizacja przebiegła zupełnie bezproblemowo – ograniczyła się do tapnięcia jednego przycisku. Wystarczyło cierpliwie poczekać i gotowe. Z Nougata byłem zasadniczo zadowolony, więc popularne ciacho ma z góry utrudnione zadanie. Przyjrzyjmy się jednak temu, co zmieniło się na plus, a co na minus.

Płynność działania

Jest bardzo dobrze. Powiedziałbym nawet, że minimalnie lepiej niż na Nougacie – wszystkie animacje są płynne, a smartfon działa piekielnie szybko. Część aplikacji ładuje się szybciej, a część trochę wolniej (z przewagą tych pierwszych – względem 7.0). Jednak z czasem, kiedy deweloperzy zaktualizują swoje aplikacje, powinno to ulec poprawie.

Jedyne, do czego mogę się na chwile obecną odrobinę przyczepić, to sporadyczne nagrzewanie się urządzenia przy losowych, prostych czynnościach. Póki co nie jest to aż tak uciążliwe, ponieważ w moim przypadku telefon nie zdążył jeszcze osiągnąć absurdalnie wysokich temperatur, ale stał się po prostu ciepły (nie na tyle, by zwolnić). Przy tak prostych czynnościach, jak przeglądanie Facebooka, czy pisanie na Messengerze na poprzedniej wersji systemu nic takiego nie miało miejsca, więc tutaj też nie powinno.

Zmiany kosmetyczne

Zmieniły się głównie szczegóły. Według mnie na lepsze, ale to już każdy musi ocenić sam. Dodano m.in. kilka nowych animacji (np. skanera tęczówki na zablokowanym ekranie), zmieniono wygląd niektórych ikonek i dodano kropeczki przy ikonach aplikacji, o których w dalszej części tekstu. Kilka zmian zobaczycie na poniższych screenach:

Nowe funkcje

Jest ich kilka. Dla mnie najciekawszy jest tzw. 3D Touch. Po przytrzymaniu palca na obsługującej nową funkcję aplikacji wyświetli się skrót do kilku czynności, które możemy w niej wykonać. Kolejnym ciekawym usprawnieniem są wspomniane wcześniej kropeczki obok ikon aplikacji, które informują o zaległych powiadomieniach. Ot, taki nieinwazyjny przypominacz. Prócz tego, doszło jeszcze kilka mniej istotnych zmian – m.in. nowy widget zegara oraz nowe kolory i efekty ekranu krawędziowego.

Podsumowując

Po pierwszych kilku godzinach spędzonych z nowo-starym systemem (bo przecież nowsze wersje są już obecne na urządzeniach od Google) jestem pozytywnie zaskoczony. Wszystko działa tak samo dobrze lub lepiej niż na starszym wydaniu Zielonego Robocika (nie biorę tu pod uwagę niektórych aplikacji, ładujących się wolniej, gdyż to nie wina systemu, a ich kiepskiej optymalizacji pod to wydanie). Bardzo nie podoba mi się natomiast dodanie przez Samsunga kolejnej preinstalowanej aplikacji – tym razem LinkedIn, którego nie można usunąć, a jedynie wyłączyć.

Oczywiście pamiętajcie, że cały czas mówimy o becie Androida 8.0 Oreo, a nie jego finalnej, stabilnej wersji. Z tego powodu mogą się pojawiać problemy i niedogodności, o których wspomniałem powyżej.