Recenzja HP Elite X2 – jak profesjonalna kobieta sukcesu

Jest pracowita jak pszczółka

Jak wspomniałem już wcześniej, HP Elite X2 występuje w kilku wersjach, więc każda będzie różnić się od kolejnej wydajnością. Można było się spodziewać, że niskonapięciowy Intel Core i7 siódmej generacji będzie top of the top – to absolutnie najwyższa półka, jeśli chodzi o procesory dla hybryd. Identyczny układ znajdziemy w najmocniejszej wersji Microsoft Surface Pro. Dorzućmy do tego 16 GB RAM-u w najwyższej konfiguracji i oto możemy wszędzie zabrać ze sobą sprzęt, który podoła 90% zadań, które przed nim postawimy.

Co prawda eksportowanie setek zdjęć w Lightroomie czy obróbka wideo materiału 4K może być ciut problematyczne, ale rozsądny człowiek nie stawia poprzeczki tabletowi na równi z wypasionymi stacjami roboczymi. Z każdym, nawet bardziej złożonym procesem, Elite X2 radzi sobie wręcz śpiewająco. Na przykład renderowanie 15-minutowego filmu w HD to kwestia 20 minut, zaś jego wcześniejsza płynna edycja w DaVinci Resolve nie pozwalała mi nawet przez chwilę pomyśleć: „No cóż, to jest tylko tablet – czego ja oczekuję?”.

Pamiętając o tym, że hybryda HP pozycjonowana jest jako urządzenie biznesowe, będzie musiała zmierzyć się z typowymi dla klienta biznesowego zadaniami: pracą na wielu dokumentach i aplikacjach jednocześnie, z dziesiątkami zakładek w przeglądarce i streamem wideo otwartym na YouTube lub wideokonferencją na Skype. I Elite X2 jest urządzeniem, które da radę to wszystko pociągnąć, zadając niejako jeszcze śmiałe pytanie: „Czy jeszcze mogę coś dla Ciebie zrobić?”.

Jedyna dziedzina, w której odczuwamy, że nie mamy do czynienia z mocarnym laptopem, są gry. Choćby kamienie zaczęły opowiadać kawały o babie, nie da się z tabletu biznesowego zrobić maszynki, która podoła wszystkim produkcjom AAA. Na Elite X2 nie uruchomicie na przykład nowej Forzy, a FIFA 2018 ledwo zipie. Żeby dało się grać w Mass Effect: Andromeda, trzeba zredukować poziom detali i odpalić grę w Full HD – próby grania w wyższych rozdzielczościach lub przy większej ilości graficznych bajerów będzie skutkować niemiłosiernym klatkowaniem. Pokazu slajdów da się uniknąć – przy ME:A osiągałem średnio około 25 kl./s., zaś ponad 30 kl./s. w Batttlefieldzie 1. Trzeba jednak liczyć się z tym, że przerywniki filmowe bazujące na silniku gry będą niemiłosiernie mulić, a czasem dźwięk rozjedzie się z obrazem. To jest właśnie cena mobilności. Zintegrowana grafika Intel HD Graphics 620 poradzi sobie jednak całkiem nieźle przy produkcjach sprzed dwóch-trzech lat, nie mówiąc już o tym, że starsze tytuły będą hulać na niej aż miło. Poniżej zamieszczam wyniki benchmarków, tak dla zasady i orientacji.

Przy okazji „katowania” hybrydy HP można wspomnieć słowem o nagrzewaniu się urządzenia, a raczej: o nienagrzewaniu się urządzenia. Aluminiowe tablety z Intel Core potrafiły czasem niemal parzyć po dłuższej sesji w jakiegoś FPS-a, jednak X2 Elite zachowuje się pod obciążeniem niezwykle kulturalnie. 40 st. C to maksymalna temperatura, do jakiej można rozgrzać obudowę. Dodatkowo ciepło jest rozprowadzane niezwykle skutecznie.

Chłodzenie jest aktywne, co oznacza, że nakładając na HP nieco więcej pracy, wentylator zacznie się kręcić. Miękki szum jest słyszalny, ale nie przeszkadza, a tym bardziej nie irytuje głośnością. Trzeba pochwalić przytomność konstruktorów obudowy, gdyż ciepłe powietrze uchodzi przez górną krawędź tabletu, a nie jest pompowane w kolana użytkownika czy nie ogrzewa mu rąk w wypadku, gdy X2 jest trzymany w dłoniach.

Jest też jeden powód, dla którego wrażenia z pracy na Elite X2 są tak pozytywne – bajeczna praca dysku Samsunga. SSD zamontowany w hybrydzie HP zanotował piękne wyniki, co zgadza się z ogólnymi odczuciami korzystania z tabletu. Programy wczytywane są błyskawicznie, a wybudzanie urządzenia z uśpienia trwa dosłownie moment. Uruchamianie systemu na zimno to też bajka: po kilkunastu sekundach „hapek” łapie oddech i jest gotowy do pracy. Początkowo myślałem, że mam omamy, ale nie – dysk jest naprawdę szybki, co się naprawdę ceni.

Ma ładne pismo i miły głos

Przejdźmy do, że tak powiem, umiejętności miękkich. Należy się spory plus dla HP za klawiaturę, która uzupełnia zestaw sprzedażowy Elite X2. Jest bardzo sztywna i jednocześnie solidna, co nie jest aż tak częste w hybrydach.

Od spodu obita jest sztucznym materiałem, który nie brudzi się ani nie rysuje. Spodziewam się, że cover na długo zachowa estetyczny wygląd. Mamy też do czynienia z konstrukcją stosunkowo lekką, więc nie ma powodu, żeby się zastanawiać, czy zabrać ją razem z tabletem, czy też nie – to decyzja niemal automatyczna.

Tu też nie zapomniano o detalach: klawiatura ma w sześciu miejscach gumowe wypustki, po to, by klawisze nie pozostawiały na ekranie śladów po zamknięciu „okładki”. I ja takie pomysły naprawdę dostrzegam, szanuję i chwalę. Detal robi robotę.

Klawiatura ma wyspowy układ i wygląda estetycznie – czarne klawisze kontrastują z jasnym plastikiem dobrej jakości. O dodatkowe efekty można wzbogacić ją, włączając podświetlenie – stopnie jasności białych diod są dwa, zatem nawet pracując w kompletnych ciemnościach nie będziemy zdani na ślepe trafianie w losowe klawisze.

Jak na funkcjonalną hybrydę przystało, pierwszy, górny rząd klawiszy pomaga zyskać dostęp do najczęściej używanych opcji, w tym regulacji podświetlenia, wywołania aplikacji pocztowej czy przełączenia tabletu w tryb samolotowy. Gabaryty klawiszy są w porządku, a prawy i lewy Shift są nawet nieco większe, dzięki czemu pRzEłĄcZaNiE sIę MiĘdZy DuŻyMi A mAłYmI lItErAmI nIe StAnOwI wYzWaNiA.

Wygoda pisania jest naprawdę odczuwalna. Trzeba rzecz jasna przyzwyczaić się do znacznie niższego skoku klawiszy niż w laptopach czy klawiaturach desktopowych, ale zmiana nie jest jakimś szokiem. Klawisze nie są też zbyt miękkie, a moment „dobijania” jest tak charakterystyczny, że na pewno nie będziemy się zastanawiać, czy jakiś klawisz zaskoczył.

Prawdę powiedziawszy klawiatura HP jest dość głośna. Nie dlatego, że nie da się na niej cicho pisać, a bardziej przez to, że trudno powstrzymać się od radosnego, bardziej energicznego stukania w klawisze. Pisanie na niej naprawdę sprawiało mi przyjemność i to będzie chyba pierwszy raz, kiedy z pewnym rodzajem rozczarowania wrócę do swojego ThinkPada.

Poniżej sześciu rzędów klawiszy mamy jeszcze gładzik. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa – zaskoczył mnie tylko raz, kiedy niepoprawnie odczytał gest przewijania strony dwoma palcami. Poza tym bez problemów, przy czym moim zdaniem płytka mogłaby być jeszcze bardziej „smoothy”, gdyż do idealnej gładkości ruchów nieco brakowało. Ale to powszechnie wiadomo, że touchpady współpracujące z Windowsem chyba wszystkie są troszkę upośledzone.

Do zestawu z Elite X2 dodawany jest również zasilany baterią rysik. To piórko wykonane w technologii Wacoma mocno przypomina Surface Pen i podobnie działa. Oprócz dwóch standardowych przycisków, w miejscu „gumki” znajduje się trzeci, którego funkcję możemy dowolnie konfigurować, przypisując konkretne akcje do pojedynczego lub podwójnego kliknięcia, lub pojedynczego, ale dłuższego. Rysik nie wykrywa przechyleń, ale rozpoznaje siłę nacisku. Nawet bez dodatkowego oprogramowania HP jest przydatnym i – przede wszystkim – nienagannie działającym gadżetem. I tu ciekawostka: ponieważ klawiatura ma magnesy (żeby trzymać się tabletu w pozycji zamkniętej), można je wykorzystać jako „trzymadełka” do piórka – przykleja się ono do nich, dzięki czemu nie trzeba każdorazowo chować go w boczny pierścień.

Z obowiązku trzeba wspomnieć o kamerach – bo są. Główna zrobi zdjęcia w rozdzielczości 8 Mpix i ma nawet autofocus. Co prawda aparatowi chwilę schodzi, zanim poprawnie ustawi ostrość, ale zwykle się nie myli i dobrze dobiera scenę do warunków oświetleniowych. Przednia kamera w sam raz nada się na połączenia przez Skype i wideokonferencje, można też za jej pomocą logować się do systemu przez Windows Hello. Z tego miejsca muszę przypomnieć, że w Polsce robienie zdjęć oraz kręcenie filmów dużymi tabletami jest nieoficjalnie zabronione ;)

Skoro wspominamy o multimediach, nie może zabraknąć akapitu o udźwiękowieniu. Chciałbym, żeby głośniki w Elite X2 były lepsze. Mają bardzo dobre brzmienie i znakomicie sprawdzają się podczas oglądania filmów. Przy odpowiedniej jakości i aranżacji dźwięku w materiale źródłowym, przestrzenność odgłosów, jaką tworzy wokół nas zestaw Bang&Olufsen, potrafi zaskoczyć.

Z drugiej strony głośnikom ewidentnie brakuje basu i mocy. Igła miernika głośności wychyliła się maksymalnie pokazując wynik 76 decybeli, ale jest to natężenie dźwięku mierzone tuż przy przetworniku. W typowej odległości od tabletu średnia głośność to poniżej 60 decybeli, a to trochę za mało, żeby nieco głośniej puścić swoją ulubioną piosenkę. Dodatkowo wchodzą w grę niedostatki basu, o których wspomniałem wcześniej. Szkoda, bo odsłuchiwałem już w urządzeniach 2w1 przetworniki, które sprawdziłyby się i tutaj, a oferowały lepsze wrażenia.

Za to podłączając słuchawki do portu jack audio 3,5 mm nie będziemy zawiedzeni. Dźwięk jest bogaty, zdecydowanie głębszy, niż miałyby to sugerować osiągi głośników oraz wystarczająco szczegółowy. Muzyki słucha się dobrze tylko w ten sposób, i jest to jakość przewyższająca średniopółkowe smartfony o jedną klasę.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Ekran
2. Działanie, klawiatura
3. Bateria. Podsumowanie