Recenzja HTC U11 – Edge Sense to bajer, ale ten aparat…

Skaner linii papilarnych

Nie przedłużając zbędnie, czytnik znajduje się z przodu, tuż pod ekranem. Działa przy każdorazowym przyłożeniu do niego palca – jest aktywny, co oznacza, że nie trzeba naciskać i dłużej przytrzymywać. Co prawda podczas próby skorzystania ze skanera wyskakuje komunikat, by przytrzymać palec na nim, tak naprawdę wystarczy mocniej dotknąć, by po chwili telefon został odblokowany.

I choć czytnik ten działa sprawnie i bezproblemowo, muszę zauważyć, że nie jest najszybszym spośród flagowych smartfonów dostępnych na rynku. Widać tu, że po rozpoznaniu odcisku palca przyciski systemowe podświetlają się i dopiero wtedy ekran się odblokowuje – całość procesu zajmuje dosłownie chwilę, ale wystarcza ona, by stwierdzić, że np. skaner w Huawei P10 czy Xiaomi Mi 6 jest szybszy.

Skaner możemy wykorzystać również do blokowania konkretnych aplikacji – w tym celu należy się udać do aplikacji Boost+.

Akumulator

Muszę przyznać, że jeśli chodzi o czas pracy z dala od ładowarki, HTC U11 pozytywnie mnie zaskoczył. Okazało się bowiem, że jest to smartfon, który pomimo zastosowania wcale nie największego akumulatora – bo jego pojemność to 3000 mAh – w większości przypadków wytrzyma dzień pracy z dala od ładowarki. W większości, bo nie biorę pod uwagę ekstremalnego użycia z maksymalnie rozjaśnionym ekranem, LTE i włączonym GPS-em, w takim scenariuszu mało który telefon potrafi dotrzymać nam kroku do końca dnia.

Wracając jednak do głównego bohatera dzisiejszej recenzji, U11 w moich rękach spokojnie wytrzymywał dzień bez potrzeby jego ponownego ładowania, przy czym na włączonym ekranie (SoT, tj. screen on time) od niecałych czterech do prawie siedmiu godzin, w zależności od włączonych modułów i ustawionej jasności ekranu. W trybie mieszanym lub na samym WiFi udawało mi się czas działania wydłużać z jednego dnia do półtorej, a nawet dwóch dni, aczkolwiek to były sytuacje, w których telefonu nie eksploatowałam zbyt intensywnie.

Jednego jestem pewna: HTC U11 jest smartfonem, którego naprawdę trudno jest rozładować w ciągu jednego dnia. Jestem przekonana, że w większości przypadków, zwłaszcza korzystając z WiFi, dzień będziecie kończyć mając jeszcze 20-25% zapasu energii – w moim przypadku zdarzało się to nader często, co w przypadku flagowców wcale nie jest oczywiste.

Aparat

Wielokrotnie spotkałam się w sieci z opinią, że HTC U11 ma najlepszy aparat na rynku spośród wszystkich flagowych smartfonów. Nie bez znaczenia jest zresztą fakt, że w rankingu DxOMark piastuje najwyższe miejsce (choć akurat bezstronność i obiektywizm tego medium czasem może być dyskusyjna). W swojej ocenie będę jednak bardziej bezpieczna i stwierdzę, że trudno by mi było wybrać zwycięzcę pojedynku HTC U11 vs Samsung Galaxy S8, który do tej pory był moim smartfonowym faworytem, jeśli chodzi o jakość zdjęć niezależnie od panujących warunków oświetleniowych. Jak jest w rzeczywistości, będziecie mogli wkrótce sami przekonać się w przygotowywanym przeze mnie porównaniu flagowców. Jedno jest dla mnie pewne: robienie zdjęć za pomocą HTC U11 to czysta przyjemność.

Aparat szybko łapie ostrość i odpowiednio reaguje na naciśnięcie spustu migawki, aczkolwiek widać, że proces ten trwa nieco dłużej niż w przypadku pozostałych flagowców. Podczas robienia zdjęcia w prosty i szybki sposób można obniżyć wartość ekspozycji, dzięki czemu fotografowanie np. na koncertach jest dużo przyjemniejsze. Jeśli chodzi o samą aplikacją aparatu, jest bardzo prosta – udziwnień tu nie uświadczymy. Do naszej dyspozycji jest tryb profesjonalny (z opcją zapisu zdjęć w RAW) i panorama, a także wideo, hyperlapse, zwolnione tempo, panorama selfie i to tyle, co jak na flagowca może wydawać się dziwne. Dla mnie jednak mała liczba dostępnych trybów to plus – większość z nas i tak ich nie używa.

Gdy pierwszy raz dostałam U11 w swoje ręce, byłam pod wielkim wrażeniem świetnego wyostrzania fotografowanych obiektów – również, jeśli chodzi o makro. Widać doskonale zastosowaną tu przysłonę o wartości f/1.7, która doskonale radzi sobie z rozmywaniem tła – zresztą, nie wyobrażam sobie, by w smartfonie za takie pieniądze było inaczej. Pomijając jednak ten aspekt, bardzo przypadło mi do gustu to, w jaki sposób aparat U11 odwzorowuje kolory – są zbliżone do rzeczywistych, a to za sprawą bardzo dobrze dobieranego balansu bieli, z czym nie wszystkie smartfony, nawet te najdroższe, zawsze sobie dobrze radzą. Patrząc na zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości odniosłam też wrażenie, że nie uświadczymy tu aż tak agresywnego mechanizmu odszumiania, jak w niektórych produktach konkurencji.

Zanim jeszcze zerkniecie na same fotografie wykonane przeze mnie za pomocą HTC U11, z kronikarskiego obowiązku napiszę jeszcze, że z tyłu mamy aparat 12 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu (OIS) i f/1.7, natomiast z przodu jest kamerka 16 Mpix (f/2.0) z wciąż rzadko spotykanym HDR i opcją panoramicznego selfie.

A teraz już zostawiam Was z fotografiami wykonanymi aparatami U11 (aby zobaczyć w oryginalnej rozdzielczości wystarczy otworzyć w nowym oknie):

I selfie:

Kilka słów należy Wam się jeszcze na temat nagrywania wideo. Aparatem głównym uzyskamy świetne efekty przy jakości 4K, natomiast przednim – maks. Full HD. Tym jednak, co wyróżnia U11 na tle innych smartfonów, jest możliwość nagrywania dźwięku 3D Audio, który – gdy przybliżamy obraz podczas nagrywania wideo, automatycznie powoduje wyczulenie mikrofonów na wskazany kierunek, efektem czego jest lepsze zbieranie dźwięku. Jest też opcja nagrywania dźwięku standardowo, hi-ress, bez cudowania z przybliżaniem, które – w mojej opinii – wymaga jeszcze nieco dopracowania, bo co testowałam to rozwiązanie, to wkradało się trzeszczenie, którego być nie powinno.

Podsumowanie

Kiedyś (w czasach One X) byłam wielką fanką HTC. Później, gdy na rynku debiutowały kolejno One M8 i One M9, moja sympatia do tego producenta nieco zmalała, aczkolwiek wciąż patrzyłam w jego kierunku z dużą dozą sentymentu. Testując HTC U11 miałam nadzieję, że nie będzie to kolejny smartfon tej marki, na temat którego będę mogła powiedzieć, że jest po prostu w porządku. I, na szczęście, nie jest.

Bo HTC U11 to bardzo udany smartfon z rewelacyjnym aparatem i bardzo dobrym systemem audio, a i za czas pracy nie można go skarcić. Co prawda samo wzornictwo telefonu zupełnie nie przypadło mi do gustu, a brak 3.5 mm jacka audio boli, nie sposób nie powiedzieć, że U11 spokojnie może stanąć w szranki z najlepszymi produktami konkurencji w walce o serca i portfele klientów.

A co Wy sądzicie na temat HTC U11? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Edge Sense. Głośniki
3. Skaner linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Recenzja HTC U11 – Edge Sense to bajer, ale ten aparat…
WYŚWIETLACZ
9
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9.5
OPROGRAMOWANIE
9
AKUMULATOR
8.5
MULTIMEDIA
9
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
7.5
JAKOŚĆ WYKONANIA
9
WZORNICTWO
9
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
jeden z lepszych aparatów na rynku
dobry czas pracy
czytnik linii papilarnych
jakość dźwięku - głośniki, ale i na słuchawkach
USB C ze wsparciem dla HDMI
IP67
etui w zestawie z telefonem
Wady
brak 3.5 mm jacka audio
aparat działający nieco wolniej niż u konkurencji
śliska obudowa zbierająca odciski palców jak oszalała
podatność na rysowanie się obudowy
hej! tylko mi się nie podoba design U11?
8.8
OCENA