Recenzja Motoroli Moto X Play

Motorola w drugiej połowie 2015 roku zaprezentowała całe portfolio nowych smartfonów. Rodzina Moto X powiększyła się wtedy o propozycje z różnych półek cenowych i o różnych przekątnych ekranów, dzięki czemu każdy może spośród nich wybrać produkt dla siebie. Do rodziny należy 5-calowa Moto G, 5,5-calowa Moto X Play oraz 5,7-calowa Moto X Style. Najmniejszego przedstawiciela serii już testowaliśmy, przyszła pora na średniego. Zapraszam do zapoznania się z recenzją Motoroli Moto X Play – smartfona, który ma szansę zyskać miano długodystansowca wśród średniaków.

Parametry techniczne Motoroli Moto X Play:

  • wyświetlacz IPS 5,5” 1920 x 1080 pikseli, Gorilla Glass 3,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 615 z Adreno 405,
  • 2GB RAM,
  • Android 5.1.1 Lollipop,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • LTE,
  • NFC,
  • GPS,
  • aparat 21 Mpix,
  • kamerka 5 Mpix,
  • slot kart microSD,
  • port microUSB,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 3630 mAh,
  • wymiary: 148 x 75 x 10,9 mm,
  • waga: 168 g.

Cena w momencie publikacji: ok. 1449 złotych

Tym razem postanowiłam napisać recenzję smartfona w nieco innej konwencji niż zwykle – żeby Was nie zanudzić wiecznie tą samą formą. Wypiszę zatem te rzeczy, które przychodzą mi na myśl, gdy ktoś przywoła Moto X Play. A jest ich co najmniej kilka.

motorola-moto-x-play-recenzja-tabletowo-07

Dziwne zachowanie czujnika światła

Na pierwszy ogień coś, co zdziwiło mnie w tym telefonie najbardziej, a pewnie wielu z Was pewnie nawet nie zwróciłoby na to uwagi. Jestem osobą, która korzysta z telefonów na jak najniższej jasności ekranu – zarówno po to, by nie rozładowywać za szybko swoich urządzeń (im wyższa jasność, tym szybciej pada akumulator – to chyba jasne), ale i przez fakt, że po prostu nie lubię, jak mi coś strasznie mocno świeci w oczy. I tu dochodzimy do sedna – z jasnością ekranu, a właściwie z działaniem czujnika światła i ustawień manualnych, ewidentnie coś tu jest nie tak. Dotychczas bowiem nie spotkałam się z sytuacją, w której jasność minimalna ustawiana manualnie była wyższa niż jasność minimalna w ustawieniu automatycznym.

motorola-moto-x-play-recenzja-tabletowo-01

Wyobraźcie sobie sytuację – znajdujecie w pomieszczeniu, w którym świeci się jedynie lampka nocna, zatem panuje półmrok. Gdy ustawicie ręcznie jasność minimalną ekranu, ten będzie świecił dość mocno, bo z jasnością 26 nitów – i nie da się jej już obniżyć. Gdy jednak zmienicie jasność na automatyczną, okazuje się, że ekran może być dużo ciemniejszy – świeci wtedy z jasnością 2 nitów. Różnica jest naprawdę duża i widoczna.

Nie byłoby nic dziwnego, gdyby jasność automatyczna w przypadku maksymalnej wartości była wyższa niż jasność maksymalna ustawiona ręcznie – to jest całkowicie naturalne i często spotykane w smartfonach. Ale pierwszy raz mam styczność z telefonem, w którym jasność minimalna ustawiona ręcznie jest dużo wyższa niż jasność ustawiona automatycznie. A to z kolei ma wpływ na czas pracy baterii.

Warto jeszcze wspomnieć, że jasność maksymalna ekranu Moto X Play zasługuje na uznanie, bowiem wynosi 640 nitów. Oznacza to, że nie ma najmniejszego problemu z korzystaniem z telefonu w ostrym słońcu.

motorola-moto-x-play-recenzja-tabletowo-12

Długi czas pracy

Przed rozpoczęciem testów Moto X Play, słyszałam bardzo wiele pozytywnych opinii na temat czasu pracy oferowanego przez ten smartfon. To była jedna z rzeczy, którą chciałam sprawdzić na sobie, bo każdy korzysta z telefonów w nieco innych scenariuszach, a to z kolei sprawia, że uzyskiwany czas może się dość znacznie różnić. Ale faktycznie – akumulator o pojemności 3630 mAh pokazał się z naprawdę (właściwie: NAPRAWDĘ) dobrej strony.

Podczas mojego typowego użytkowania bez żadnego problemu telefon ładowałam co dwa dni, z czego na włączonym ekranie działał przez ok. 5,5-7 godzin (Screen on Time, SoT). Jeśli jednak korzystacie ze smartfona bardzo intensywnie, będziecie w stanie rozładować go w ciągu jednego dnia, ale SoT będzie na poziomie… 8-9 godzin w zależności od jasności ekranu i włączonych modułów. Z kolei największy potencjał, w mojej ocenie, akumulator pokazał działając przez niecałe trzy dni (70 godzin), z czego 7,5 godziny na włączonym ekranie. Wśród 5,5-calowych urządzeń żadne inne nie oferuje tak, nie boję się użyć tego słowa, znakomitego czasu działania. Pod tym względem wciąż najlepiej wspominam Huawei Mate 7 z 6-calowym ekranem.

TurboPower – niby jest, ale ładowarka dołączona do zestawu nie obsługuje technologii szybkiego ładowania.

Spis treści:
1. Dziwne zachowanie czujnika światła. Czas pracy
2. Obudowa. Użytkowanie. Głośniki
3. Aparat. Inne uwagi. Podsumowanie