Nigdy nie uważałem się za zagorzałego fana serii Call of Duty czy Battlefield. Tymczasem w ostatnich latach zaskakująco często miałem okazję obcować z grami spod szyldu obu cykli i spędziłem przy nich znacznie więcej godzin, niż się spodziewałem. Nadal jednak czuję się raczej umiarkowanym entuzjastą niż fanem sieciowych strzelanek pierwszoosobowych AAA autorstwa EA i Activision – i właśnie z tej perspektywy przyszło mi ocenić betę Call of Duty: Black Ops 7.
W ostatnich dniach miałem okazję spędzić kilka godzin w zamkniętej becie Black Ops 7. Na wstępie muszę przyznać, że nie czekam na tę grę z wypiekami na twarzy – głównie dlatego, że nie jestem jeszcze aż tak „głodny” tej serii. Zeszłoroczna odsłona, Black Ops 6, wciąż jest w mojej głowie i od czasu do czasu wracam do jej trybu wieloosobowego, więc tempo wydawania kolejnych części CoD-a wydaje mi się nieco zbyt szybkie w kontekście mojego zaangażowania w ten cykl. Sprawdzenie bety nic mnie jednak nie kosztowało, więc postanowiłem spróbować – oto moje wrażenia.
Co oferuje beta i jak w nią zagrać?
W chwili publikacji tego tekstu, aż do środy (8 października 2025) do godziny 19:00, każdy może bezpłatnie sprawdzić otwartą betę Call of Duty: Black Ops 7 na wszystkich wspieranych platformach: PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One i Xbox Series X|S. W przypadku konsol nie jest wymagany abonament sieciowy do rozgrywki online w becie, zarówno Xbox Game Pass, jak i PlayStation Plus.
Do naszej dyspozycji twórcy oddali aż 5 trybów wieloosobowych, w których możemy zmagać się w ramach 4 map. Oprócz tego zagrać możemy w osobny tryb zombie na jednej mapie. Zawartość bety jest jednak zwiększana praktycznie codziennie, dzięki nowym aktualizacjom – najbardziej aktualny stan gry możecie podejrzeć w tym miejscu.

Więcej informacji na temat otwartej bety Call of Duty: Black Ops 7 i tego, jak uzyskać dostęp do niej na swoim PC lub konsoli, znajdziecie na stronie gry.
Co nowego?
Pomiędzy zeszłorocznym Call of Duty: Black Ops 6 a tegorocznym Call of Duty: Black Ops 7, dochodzi do dość dużego przeskoku czasowego w realiach świata przedstawionego. Kiedy to „szóstka” działa się w latach 90. zeszłego wieku, tak „siódemka” wybiega już w niedaleką nam przyszłość i okolic roku 2035, oferując znacznie inną, bardziej futurystyczną stylistykę. To zmienia już całkiem sporo, nie tylko jeśli chodzi o wizualną stronę produkcji, ale także o jej rozgrywkę, która może nam zaoferować znacznie więcej, jeśli chodzi o nowoczesną technologię.
Przygotujcie się więc na skanery, drony, różnorodne ładunki wybuchowe czy nawet małe wieżyczki strażnicze, które pojawiają się od teraz w wyposażeniu naszym, jak i naszych kompanów i przeciwników. Nie są to jednak elementy, których nie widzieliśmy już wcześniej w Call of Duty, seria ta wielokrotnie już bowiem romansowała z tematami „wyposażenia przyszłości” w innych odsłonach. Tempo rozgrywki jest więc delikatnie zwiększone, bo teraz – oprócz samych kul naszych przeciwników – musimy uważać na chociażby wspomniane już tu drony, które lubią pojawić się znienacka zza rogu, w celu napsucia nam nieco krwi.
Gdyby tego było jeszcze mało, twórcy jeszcze bardziej zwiększyli mobilność gracza, podkręcając parametry prędkości wślizgów czy skoków (względem poprzednika), a także dodając… skoki od ściany. To ostatnie nazwałbym chyba nawet największą nowością w serii w tej odsłonie, bo rzeczywiście zmienia to całkiem sporo w naszym poruszaniu się czy nawet konstrukcji map – widać w niektórych miejscach, że twórcy zachęcają lub wręcz zmuszają do korzystania z odskoku od ściany, żeby efektywnie skracać dystans pomiędzy nami a przeciwnikami.
Z racji tego, że betę Call of Duty: Black Ops 7 ogrywałem na PlayStation 5, ominęły mnie w większości kontrowersje i problemy związane z zabezpieczeniem gry przed oszustami. Activision stosuje bowiem nowy system ochrony gry przed cheaterami, który może i w teorii wydaje się dobrym pomysłem, ale w praktyce gracze donoszą, że na PC jest on dość problematyczny i wcale nie ogranicza działalności oszustów w grze. Ja mam wrażenie, że nie spotkałem żadnego chetera podczas rozgrywki, ale możliwe, że po prostu miałem szczęście lub po prostu tego nie dostrzegłem. Dodam tylko, że ogrywałem tryb wieloosobowy w crossplay z graczami z każdej platformy, również PC.






Z technicznych rzeczy jedyne, co rzuciło mi się w oczy, to dość sporadyczne, ale jednak zauważalne problemy z utrzymaniem wysokiej wydajności w trybie 120 FPS-ów na PlayStation 5, a także względnie niska, natywna rozdzielczość obrazu (pomimo prób ukrycia tego skalowaniem do wyższej rozdzielczości przez twórców). Nie mam tu jednak bezpośredniego porównania z poprzednią odsłoną, bo Black Ops 6 ogrywałem na Xbox Series S, a nie na konsoli Sony, ale tam – pomimo ogólnej gorszej jakości, wynikającej ze słabszych podzespołów taniej konsoli Microsoftu – nie miałem praktycznie żadnych problemów utrzymaniem stabilnej płynności z trybem 120 klatek na sekundę. To jednak tylko beta, tak więc może nie mieć to żadnego znaczenia na stan na premierę pełnej wersji gry.
Rozgrywka bez większych zaskoczeń
Jakie Call of Duty jest, każdy widzi. Co bardziej zgryźliwi mogliby powiedzieć, że nowa odsłona znów nie różni się jakoś szczególnie od swojego poprzednika w rdzeniu swojej rozgrywki i… w sumie jest to moim zdaniem całkiem słuszna uwaga, choć niekoniecznie krytyczna.
Znowu mamy tu do czynienia „jedynie” ze zmianą stylistyki, nowymi mapami i broniami, a także delikatną ewolucją rozgrywki, którą trudno nazwać rewolucją. Zmian oczywiście pod maską jest znacznie więcej, ale te docenią raczej najwięksi fani – dla gracza-amatora, znów mamy do czynienia ze względnie tym samym, ale w nieco lepszej, bardziej dopracowanej odsłonie.

Efektem jest bardzo podobny gameplay do poprzednika, który w ogólnym rozrachunku bardzo mi odpowiada. Strzelanie jest niezwykle satysfakcjonujące, poruszanie w pełni responsywne, a celowanie z broni na padzie idealnie balansuje pomiędzy uczciwym wspomaganiem, a premiowaniem doświadczenia gracza. Mógłbym chyba nawet zaryzykować stwierdzeniem, że to mój ulubiony system strzelania w grze FPS na konsolach. Dla mnie więc, diabeł tkwi w takich szczegółach jak uzbrojenie i gadżety.
Same bronie są, tak samo jak i w przypadku poprzednika, zróżnicowane i niezwykle satysfakcjonujące w obsłudze. To Activision ma idealnie wypracowane już od wielu odsłon i nie inaczej jest teraz, oferując bardzo bogaty arsenał, w którym każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Imponuje również mnogość gadżetów dodatkowych, takich jak specjalistyczne granaty, miny czy stacjonarne wieżyczki strażnicze.
Dodają one sporo głębi, w szczególności bardziej zaawansowanym graczom, choć czasem potrafią zirytować, jeśli ktoś ma podejście “honorowej walki na samą broń palną”. Ja sam musiałem nieco się przestawić na częstsze używanie co niektórych przedmiotów podczas walki żeby zwiększyć swoje szanse w walce z przeciwnikami. Mam wrażenie, że aspekt gadżetów ma teraz jeszcze większe znaczenie niż w zeszłorocznej odsłonie – co wydaje się dobrym pomysłem.







Najbardziej kontrowersyjnym elementem jest dla mnie wymieniony już wcześniej skok od ściany. Niby jest to dodanie tylko jednego ruchu specjalnego, ale jednak w mojej opinii przekracza on już dla mnie granicę “dynamizmu” w poruszania się gracza. Skok ten sprawia, że niebezpiecznie zbliżamy się do schematu rozgrywki z Apex Legends czy Titanfall – co niby nie jest niczym złym, to w końcu dobre tytuły, ale jednak dla mnie Call of Duty powinno zostać przy swoim zwiększonym nacisku na celność, a nie mobilność gracza. Nie jest to więc zmiana, którą osobiście zaliczam BO7 na plus.
Słów kilka wypadałoby napisać też o trybie zombie, ale – nie będę ukrywał – ten kompletnie nie przypadł mi do gustu, tak samo jak i w poprzedniku (nie licząc jednego etapu w kampanii fabularnej, który zaliczam na plus BO6). Nie potrafię się przekonać do nowoczesnej formuły tego trybu i, choć kocham tryb zombie z Call of Duty: Black Ops z 2010 roku, tak w jego reinterpretacjach w nowych odsłonach nie potrafię spędzić dłużej niż 15 minut i obawiam się, że “siódemka” tego nie zmieni, pomimo kilku nowości i ulepszeń. Niestety, nie jest to dla mnie.





Czy po becie czekam na Call of Duty: Black Ops 7?
Jak wspomniałem we wstępie, nie jestem jakoś szczególnie „wygłodniały” nowej odsłony Call of Duty i ogrywana przeze mnie beta nieszczególnie to zmieniła. I nie chodzi tu o jej jakość (która stoi na solidnym poziomie) czy zaproponowane przez twórców zmiany, a po prostu o narzucone przez Activision tempo wydawania kolejnych odsłon CoD-a. Trudno mi się bowiem ekscytować kolejnym Black Ops, kiedy jeszcze w zeszłym roku ogrywałem poprzednią odsłonę i nie zdążyłem się przez ostatnie miesiące stęsknić za tą formułą rozgrywki – choć zdaję sobie sprawę, że pewnie jestem pod tym względem w mniejszości, patrząc na fanów Call of Duty i coroczną sprzedaż gier z tej serii.
Na niekorzyść Black Ops 7, jeśli chodzi o mój poziom zainteresowania, przemawia również bliska premiera Battlefield 6. Nie są to oczywiście gry bardzo podobne do siebie, ich odbiorcami są teoretycznie różne (choć nie tak odległe od siebie) grupy graczy, ale wydaje mi się, że ta bliska premiera gry EA namiesza nieco, jeśli chodzi o popularność i opinie graczy o nowej odsłonie Call of Duty. Część graczy (w tym poniekąd i ja) ma już bowiem dość kierunku, jakim podąża Activision, jeśli chodzi o podejście do niektórych elementów ich flagowej serii strzelanek (patrz: tematyka skinów) i Electronic Arts wraz ze swoim Battlefield 6, zdaje się wykorzystywać tę niechęć, do budowania dobrego PR-u swojej gry.

Czy to oznacza, że w tym roku ominę Black Ops 7? Nie, ale jest to zasługa głównie tego, że jestem po prostu stałym subskrybentem Xbox Game Pass, tak więc dostając dostęp do tego tytułu w ramach abonamentu Microsoftu, najprawdopodobniej zajrzę do niego, chociażby po to, żeby sprawdzić, czy kampania trzyma poziom zeszłorocznej odsłony. A pewnie i przy okazji zagram w kilka meczów online – o ile w pełni nie pochłonie mnie tryb sieciowy w najnowszym Battefieldzie, który również zapowiada się świetnie, patrząc na ilość spędzonych przeze mnie godzin w becie tej gry sprzed kilku miesięcy.
Trzeba przyznać, że szykuje się bardzo ciekawy koniec tego roku dla fanów sieciowych strzelanek!