Microsoft Clipchamp

Narzędzie do edycji wideo w Windows 10 to słabizna, więc Microsoft kupuje Clipchamp

Microsoft zamierza ułatwić proces twórczy osobom chcącym montować nieprofesjonalne filmy. Dlatego uznany, prosty edytor online Clipchamp, stanie się częścią Microsoft 365.

Dziura po Windows Movie Maker

Pamiętacie może taki program jak Windows Movie Maker? Było to proste narzędzie do liniowego montażu wideo, będące składnikiem Windowsa Me. Jeszcze kilka lat później, siłą przyzwyczajenia, korzystali z niego posiadacze komputerów z Windowsem 7 – choć wymagało to pobrania tego programu osobno. W Windowsie 10, Windowsa Movie Makera używać się nie da.

Aktualny Edytor wideo w Windows 10 nie jest tym, co tygryski lubią najbardziej…

Obecne narzędzie do edycji wideo, dostępne domyślnie w systemie Windows 10 jest… jak to ująć, raczej rozczarowujące. Owszem, da się w nim stworzyć znośny film będący pokazem slajdów czy zlepkiem klipów z wakacji, ale nie można uciec od wrażenia, że nie jest to coś, czego byśmy oczekiwali od najpopularniejszego systemu na desktopy na świecie. Patrząc na poziom iMovie z macOS, aplikacja z Windows 10 to wręcz ubóstwo. Że już nie wspomnę o stabilności Edytora wideo, który potrafi regularnie wysypywać się do pulpitu nawet na flagowych urządzeniach Surface.

Clipchamp kupiony przez Microsoft

Clipchamp to świetna aplikacja internetowa, umożliwiająca prostą edycję wideo w przeglądarce. Jego zaletą jest na przykład to, że wykorzystuje przyspieszenie sprzętowe komputera do renderowania materiałów filmowych, więc nie obciąża nazbyt połączenia internetowego.

Za pomocą szablonów szybko można uzyskać pożądany efekt, a dodatkowych ustawień jest stosunkowo sporo – przynajmniej w płatnej wersji, w której można eksportować pliki w 720p lub 1080p. Bezpłatna edycja umożliwia tworzenie filmów tylko w 480p.

Clipchamp

Microsoft przejmuje Clipchamp, by wcielić aplikację do zestawu funkcji dostępnych w Microsoft 365. Dzięki temu przynajmniej niektórzy posiadacze sprzętów z Windowsem, zyskają przydatne narzędzie do prostej edycji wideo. Pytanie tylko, co z tymi, którzy nie zdecydują się opłacać subskrypcji usług Microsoftu? Pewnie będą skazani na aktualną wersję Edytora wideo.