PlayStation 5

Miesiąc z PlayStation 5. Konsola okiem zwykłego użytkownika

W tym tygodniu mija dokładnie miesiąc, odkąd zakupiłem swoje PlayStation 5! Wbrew wszystkim malkontentom, najnowszy sprzęt Sony jest jak najbardziej możliwy do wyrwania, a 10 milionów konsol na rynku nie wzięło się znikąd. Pomyślałem więc, że to czas pierwszych podsumowań. Co działa w PlayStation 5, a co może z kolei w nim denerwować – tak z perspektywy zwykłego gracza.

Legenda kontrolera Dual Sense

Przez te pół roku, w którym nie miałem jeszcze PlayStation 5, słyszałem tylko jedno hasło z oddali – Dual Sense. Wielu ekspertów branży rozpisywało się nad magią wibracji tego kontrolera, a ja tylko zaintrygowany podnosiłem brwi. Jak można zrewolucjonizować jeszcze tak stały element kontrolera, jak wibracje? Ano można.

Pierwsze uruchomienie darmowego Astro’s Playroom rozwiało wszelkie wątpliwości. Gdy, wykorzystany odpowiednio, Dual Sense całkowicie zmienia zasady gry, pozwalając na implementację mechanik wcześniej niewyobrażalnych dla wirtualnej rozrywki.

Od tak subtelnych efektów, jak szelest trawy, do wspinaczek wymagających jednoczesnego wychylania kontrolera oraz wciskania blokujących się triggerów, Astro’s Playroom jest wizytówką nie tylko dla pada, ale i całej konsoli. To rozbudowane demo technologiczne uwypukla wszystkie zalety Dual Sense, a samo w sobie jest też przeuroczą platformówką, stanowiącą też wspaniałe muzeum historii całej marki PlayStation.

Każdy posiadacz PlayStation 5 musi zagrać w Astro's Playroom. Ta gra powinna kosztować dodatkowe 200 złotych, jest tak dobra!
Każdy posiadacz PlayStation 5 musi zagrać w Astro’s Playroom. Ta gra powinna kosztować dodatkowe 200 złotych, jest tak dobra!

Martwi jednak fakt, że niemal rok po premierze konsoli, Astro’s Playroom dalej jest najlepszym popisem możliwości pada do PlayStation 5. Adaptacyjne spusty w takich tytułach, jak Returnal czy Ratchet & Clank: Rift Apart, niesamowicie wzbogacają strzelaniny, lecz nie są już aż tak rewolucyjne, jak to, co z nowym kontrolerem Sony poczyniło Asobi Studios, autorzy przygód robocika Astro.

Patrząc na to, że inną grą wykorzystującą możliwości pada – równie spektakularnie zresztą – był inny tytuł startowy, czyli DiRT 5, nietrudno mieć obawy co do przyszłości Dual Sense w grach niezwiązanych z PlayStation Studios.

W takim Hades albo Back 4 Blood efekty związane z kontrolerem są zdecydowanie bardziej subtelne, nijak mając się do maksimum możliwości sprzętu. Przypomina to sytuację z czasów PlayStation 3, gdzie gier wykorzystujących możliwości kontrolera SixAxis z każdym rokiem pojawiało się coraz mniej, aż wątek odszedł do lamusa całkowicie.

Choć Ratchet & Clank: Rift Apart jest technologicznym cudem, pod maską kryje się bardzo klasyczna odsłona serii
Choć Ratchet & Clank: Rift Apart jest technologicznym cudem, pod maską kryje się bardzo klasyczna odsłona serii

PlayStation 5 to nie odrzutowiec!

Jakim odświeżeniem dla moich uszu jest konsola, której prawie w ogóle nie słychać. PlayStation 4 nie bez powodu miało reputację odrzutowca. Konsola bardzo łatwo zbierała kurz, niezależnie od modelu. Przy najbardziej wymagających pozycjach potrafiła przez to generować mnóstwo hałasu, przez co granie bez słuchawek wydawało się niemożliwe. Podobnie jak poprzedni pad Sony, Dual Sense także ma wejście na słuchawki z przewodem 3,5 mm jack, więc nigdy nikogo swoim graniem nie obudzimy.

W porównaniu z poprzednim sprzętem, PlayStation 5 jest niesamowicie ciche. Konsolę słychać tylko w momencie, gdy napęd odczytuje dane z nośnika Blu-Ray, a największym hałasem, jaki PS5 może wygenerować, jest piknięcie przy uruchomieniu.

Jedyne, co mnie martwi, to ogromne szczeliny, przez które do konsoli przedostaje się kurz. Białe panele są łatwo zdejmowalne, lecz – nie oszukujmy się – mało kto czyści sprzęt bardzo regularnie.

Nawet niepozorna FIFA zyskuje blasku na PlayStation 5
Nawet niepozorna FIFA zyskuje blasku na PlayStation 5

60 FPS oraz SSD – od tego nie ma powrotu!

Już samo Astro’s Playroom pokazuje, jak potężnym narzędziem są dyski NVME SSD, ale to, co dzieje się w niektórych grach, jest po prostu osłupiające. W piątek zachwycałem się nad czasami ładowania w Ghost of Tsushima: Director’s Cut, lecz prawda jest następująca. Od prędkości dysków SSD nie ma powrotu! Zauważyłem to nie tylko na konsoli, ale też na gamingowym laptopie, do którego niedawno wrzuciłem 500 GB pamięci NVME.

Zdecydowanie innym aspektem jest sama jakość animacji. Nie posiadam jeszcze telewizora, obsługującego 4K oraz HDR, lecz ujrzenie 60 kl./s. w produkcjach najwyższej jakości już spełnia swoje zadanie. A co dopiero będzie, jak już kupię dobry telewizor! Taki skok jakościowy wynika nie tylko z nowych gier, ale też wstecznej kompatybilności.

Nie tylko nowe gry na PlayStation 5 działają teraz w zawrotnym tempie. Wiele oryginalnych produkcji PlayStation Studios z PS4 już dostało aktualizacje, pozwalające na zabawę w 60 kl./s., a lista gier ciągle się powiększa. Kilka dni temu taki upgrade otrzymało Horizon: Zero Dawn. Wiele osób ciągle czeka jednak na podobną łatkę do Bloodborne. Kto wie, może przy premierze Elden Ring!

Można narzekać, że sprzęt nie obsługuje starszych generacji PlayStation. Ba, sam nad tym ubolewałem wielokrotnie. Fakty są jednak takie – większości użytkowników taka funkcjonalność w ogóle nie interesuje.

Ghost of Tsushima to zdecydowanie lepsza gra w 60kl/s!
Ghost of Tsushima to zdecydowanie lepsza gra w 60kl/s!

W oczekiwaniu na konkretne uderzenie

Z wielu stron można usłyszeć narzekania, że na PlayStation 5 w tej chwili nie ma gier. Postawmy się jednak na chwilę w miejscu osoby, która wraca do grania po dłuższej przerwie. Ratchet & Clank: Rift Apart, Demon’s Souls, Returnal, Marvel’s Spider-Man: Miles Morales – te cztery tytuły zapewnią już setki godzin zabawy. A to dopiero początek, bo wziąłem pod uwagę tylko produkcje wydane przez PlayStation Studios, pomijając całkowicie studia zewnętrzne.

Dla mnie w tej chwili PlayStation 5 stało się nie tylko centrum relaksu, lecz także potężnym narzędziem do pracy. Dlatego też wiem doskonale, że trudno będzie mi ograć wszystkie zaległe perełki, prowadząc przy okazji normalne życie.

Dążę do tego, że na brak gier narzekają przede wszystkim osoby, które mają czas w nie grać. Wiem doskonale, jak trudno jest znaleźć czas na ukończenie nawet 30-godzinnej przygody, dlatego też jestem absolutnie pewien, że kupując PlayStation 5, każdy będzie miał co robić przez długie miesiące.

Czy przesiadka z PlayStation 4 była dla mnie konieczna? Tylko ze względu na pracę. Jako gracz zdecydowanie poradziłbym sobie jeszcze z rok na modelu Pro, lecz diabeł tkwi w szczegółach. Pomijając ekskluzywne tytuły, gry na PlayStation 5 działają szybciej, sprawniej i lepiej. Mając taki komfort zabawy powrót do poprzedniej generacji jest bardzo trudny, zwłaszcza pod kątem prędkości ekranów ładowania.

Można powiedzieć, że na obecną chwilę, PlayStation 5 to takie PS4 Ultra, z potencjałem na znacznie, ale to znacznie więcej.