Co najmniej 60 mln złotych – takiej kwoty domaga się Andrzej Sapkowski od CD Projektu [aktualizacja]

Do legendy przeszły już opowieści o tym, jak kiepski interes zrobił Andrzej Sapkowski sprzedając licencję na wykorzystanie wymyślonych przez siebie postaci i świata Wiedźmina firmie CD Projekt. Ba, sam autor nie ukrywał, że stało się to w zasadzie na jego własne życzenie.

W wywiadzie, którego udzielił w 2017 roku Eurogamerowi, Andrzej Sapkowski mówił tak:

Byłem na tyle głupi, że od razu sprzedałem prawa. Zaoferowali mi procent od zysków, ale powiedziałem, że żadnych zysków nie będzie, że chcę pieniądze teraz! To było głupie. Byłem na tyle głupi, że zostawiłem wszystko w ich rękach, ponieważ nie wierzyłem w ich sukces. Ale kto mógł przewidzieć taką popularność? Ja na pewno nie.

Najwyraźniej niedawna sprzedaż praw do filmowej adaptacji Netflixowi przelała jednak czarę goryczy, gdyż autor Sagi o Wiedźminie zdecydował się wysłać z pomocą kancelarii radcy prawnego wezwanie do zapłaty, opiewające na – bagatela – nie mniej niż 60 mln złotych. Powołuje się przy tym na Art. 44 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, z dnia 4 lutego 1994 roku. W wezwaniu przeczytać możemy:

Jak wiadomo, zawarliście Państwo kilka umów, dotyczących możliwości wykorzystania utworów Pana Andrzeja Sapkowskiego, jednak umowy te mogły (o ile skutecznie robiły) wyłączyć uprawnienia Autora do dochodzenia należnego wynagrodzenia w przyszłości. Podstawą bowiem kierowanych do Państwa roszczeń (nie jedyną i nie najbardziej, dla Państwa, problematyczną) jest art. 44 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Przywoływany przepis ma, po pierwsze, charakter bezwzględnie obowiązujący (J. Barta, R. Markiewicz [w:] Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych (red.) J. Barta, R. Markiewicz Warszawa 2003, s. 364), po drugie zaś, jego zastosowanie otwiera się wtedy, gdy wynagrodzenie przyznane twórcy jest zbyt niskie, w stosunku do korzyści osiągniętych przy okazji eksploatacji utworu. Co istotne, przyjmuje się, że dysproporcja ta występuje, gdy wynagrodzenie jest co najmniej dwukrotnie za niskie (T. Targosz [w:] D. Flisak (red.), Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz, Warszawa 2015, s. 685).

Różnica ta nie miałaby być dwukrotną, a wielokrotną, a po latach Andrzej Sapkowski postanawia walczyć o swoje. I jak czytamy w dalszej części wezwania — wciąż jest to suma dość niewielka — i nie ostateczna:

Należy bowiem przyjąć, że stawki rynkowe z tytułu przyjęcia utworu do wykorzystania, w szczególności w ramach adaptacji, opiewają na ok. 5-15% zysków. Jednocześnie, procent ten powinien być większy od poziomu, jaki przyjęliście państwo z Autorem, które odnosiły się do wykorzystania jego utworów w ramach pobocznych działań spółki (gry tradycyjne, czy merchandising). Tym samym dość ostrożnościowe podejście i plasujące oczekiwania raczej na minimalnym poziomie, nakazuje przyjąć, że w przypadku wykorzystania utworów naszego Mocodawcy w podstawowych obszarach prowadzonej działalności, tworzących istotę najważniejszych produktów, właściwe wynagrodzenie winno opiewać na 6% uzyskanych korzyści. Tym samym, odliczając nawet to, co Autor uzyskał do tej pory, jak i jednocześnie uwzględniając wzrost zysków ze sprzedaży w szczególności gry Wiedźmin 3 wraz z dodatkami, uznajmy że roszczenie na tę chwilę opiewa co najmniej na 60.000.000,00zł (słownie: sześćdziesiąt milionów złotych). (…) Lektura zawartych bowiem z Autorem umów nakazywałaby zdecydowanie bardziej oprzeć się na ustaleniu, że jeżeli w ogóle nabyto jakieś prawa autorskie, to co najwyżej do pierwszej z serii gier, więc rozpowszechnianie wszystkich kolejnych, w tym rozszerzeń, dodatków, etc. jest po prostu bezprawne.

Sam CD Projekt twierdzi, że żądanie Andrzeja Sapkowskiego jest bezpodstawne:

W ocenie Spółki żądania są bezpodstawne zarówno co do zasady, jak i wysokości. Spółka w sposób ważny i zgodny z obowiązującymi przepisami, nabyła prawa do utworów Pana Andrzeja Sapkowskiego, m.in. w zakresie niezbędnym do wykorzystania ich w ramach tworzonych przez Spółkę gier, regulując uzgodnione w umowach wynagrodzenia.

Wolą Spółki jest utrzymywanie dobrych relacji z autorem dzieł, które stały się inspiracją dla twórczości zespołu Studia CD PROJEKT RED. W związku z tym, Zarząd Spółki dołoży szczególnych starań w celu polubownego rozwiązania sprawy, jednakże rozwiązanie takie winno szanować wcześniej uzgodnione intencje stron i zawarte umowy.

Nie jestem prawnikiem, więc trudno jest mi ocenić, jak wielkie szanse miałby Andrzej Sapkowski przed sądem, zwłaszcza że z dalszej lektury wezwania wynika, że zarówno autor, jak i kancelaria, zdają sobie sprawę z nietypowości żądań.

(…) mamy też świadomość i wiedzę, nie tylko o chęci rzeczywistego i prawidłowego (!) odkupienia wszystkich praw od Pana Andrzeja Sapkowskiego, ale też o konkretnych propozycjach, jakie w tym temacie były składane.

Szczerze mówiąc osobiście jestem ciekawy, co orzekłby w tej sprawie Sąd, w sytuacji, gdy Andrzej Sapkowski sam potwierdzał wielokrotnie, że nie chciał udziału w zyskach, tylko konkretną kwotę. Szanse jednak na to, bym mógł się o tym przekonać, są chyba niezbyt wielkie, bo z obu stron widoczne są sygnały wskazujące na zamiary polubownego załatwienia sprawy.

A co wy o tym sądzicie?

 

Aktualizacja

Wygląda na to, że się po wielu miesiącach jednak strony porozumiały ze sobą – choć o kwocie 60 mln raczej mowy nie ma :)