Navitel R600 (fot. Tabletowo.pl)

Navitel R600 – czy da się kupić dobry wideorejestrator za 300 złotych? (recenzja)

Wideorejestratory to ostatnimi czasy gorący temat, zwłaszcza podczas gorących wakacji – okres ten nierzadko wiąże się z długimi wyprawami do zatłoczonych miejscowości, co zwiększa ryzyko stłuczki. Coraz więcej osób decyduje się na zakup tego sprzętu, a wybór jest tak szeroki, że nie sposób się na coś zdecydować. W moje ręce wpadł Navitel R600, czyli kamerka samochodowa kosztująca mniej więcej 300 złotych – czy w tej cenie da się kupić coś, na czym można polegać?

Na samym początku nadmienię, że Navitel R600 to wideorejestrator, który sam planowałem kupić, kiedy szukałem tego typu urządzenia dla siebie. Ostatecznie zdecydowałem się na Yi Smart Dash Camera od Xiaomi (którego recenzję przygotował dla Was Andrzej), który kosztował dosłownie tyle samo, lecz skusił mnie… modułową ładowarką. Z chęcią sprawdzę więc, jak Navitel R600 ma się do swojego największego konkurenta ;).

Zawartość zestawu

Trzeba przyznać, że producent się postarał i w tym przypadku jest bardzo dobrze. Zaczniemy może od papierologii, bowiem oprócz instrukcji obsługi oraz karty gwarancyjnej, konsument w pudełku odnajdzie „prezent w postaci vouchera” – jest to klucz na 12-miesięczna licencję do nawigacji Navitel Navigator. Przechodząc jednak do rzeczy ciekawszych – oprócz samego widerejestratora, do zestawu sprzedażowego należy odpowiedni uchwyt wraz ze zmienną nakładką oraz taśmą samoprzylepną, ładowarka samochodowa, krótki kabel miniUSB, a także ściereczka z mikrofibry. Jest naprawdę bogato!

Warto nadmienić, że gniazdo mini USB znajdziemy zarówno w uchwycie, jak i wideorejestratorze – ten pierwszy umożliwia zdjęcie samej kamerki bez bawienia się kablem. Do domu możemy zabrać tylko serce sprzętu i za pomocą krótkiego kabla bezpośrednio podłączyć go do komputera – z tej perspektywy, dwa kable wydają się być przyjemnym aspektem zestawu sprzedażowego. Szkoda tylko, że nie udało mi się wywołać transferu plików po kablu, pomijając nawet to, że technologia mini USB nie należy już do tych chętnie używanych (tym bardziej brak konieczności nadwyrężania przewodu i wtyczki wydaje być się korzystny) i dokupienie czegoś zastępczego o odpowiedniej długości może wcale nie być takie proste. Nadmienię również, że jakiekolwiek uszkodzenie kabla skutkuje tym, iż musicie wyposażyć się również w nową ładowarkę – te części są bowiem ze sobą złączone na stałe. Wydaje mi się, że takiego rozwiązania wśród smartfonów nie obserwujemy już od kilku długich lat – nie bez powodu ;).

Krótką chwilę chciałbym poświęcić również uchwytowi – z tego można bowiem odłączyć samą „podstawkę”, zaś drugą taką znajdziemy w pudełku. Z tego powodu, wideorejestrator swobodnie możemy przenosić między samochodami – no, ładowarkę trzeba zapewnić sobie samemu. Warto dodać, że producent przewidział dla użytkownika dodatkową próbę przyklejenia urządzenia i dołączył samą taśmę – niestety nie pokażę jej w recenzji, bowiem – dla odmiany – nie przewidziałem konieczności zrobienia zdjęć przed montażem, zaś podczas niego powinęła mi się noga i skorzystałem z drugiej szansy. W każdym razie, kończąc ten przydługi wstęp, oprócz dwóch „podstawek” wyposażonych w taśmę dwustronną, w zestawie znajdziecie dodatkowy pasek sygnowany logo 3M.

Dane techniczne

  • Procesor: NOVATEK NT96650
  • Wyświetlacz: 2″, 900 x 240 pikseli, TFT
  • Aparat: SONY CMOS 323
  • Kąt widzenia: 170 stopni
  • Format nagrywania: MOV
  • Rozdzielczość wideo: FullHD (1920 x 1080)
  • Format zdjęcia: JPG
  • Rozdzielczość zdjęcia: 12M
  • Pamięć: microSD, do 256 GB
  • Zasilanie: USB 2.0 DC 5V 1,5A / 12V 700 mA
  • Bateria: akumulator 200 mAh, 3,7 V
  • Inne: głośnik, mikrofon, G-sensor, tryb parkingowy

Navitel R600 w teorii

Najważniejszy jest oczywiście montaż wideorejestratora – w tym przypadku ogromnym plusem jest opisana wyżej „modułowość” Navitela R600 oraz założenie producenta obejmujące… nazwijmy to błędy w sztuce. Mi się taki zdarzył, a druga próba również idealna nie była, lecz na szczęście udało się to skorygować kulkowym przegubem, choć przy okazji moją uwagę zwrócił fakt, że nie ma on zbyt dużego zakresu regulacji. W tym przypadku zabrakło mi trochę możliwości odtworzenia poglądu na smartfonie (tak, jak ma to miejsce w przypadku Yi Dash), lecz po odrobinę dłuższym boju udało mi się stworzyć obraz, który uznałem za wystarczający. Najbardziej podoba mi się jednak, że kabel wchodzi do uchwytu już u samej jego góry i odpowiedni montaż kamerki sprawi, że przewody w samochodzie będą tak naprawdę niewidoczne – pomijam już fakt wbudowanego akumulatora, który tylko zwiększa pozytywny odbiór urządzenia. Dodam również, że Navitel R600 skromnie prezentuje się za szybą i gdyby nie niebieski pierścień, byłby niemalże niewidoczny – zwłaszcza, gdybym nie miał nad nim przyssawki z prywatnej kamerki samochodowej ;).

Jeżeli chodzi o sam wideorejestrator, to jego budowę widzicie na zdjęciach. Na dobrą sprawę nie ma też co zagłębiać się w menu – pomijając nawet fakt, że liczba opcji nie jest porażająca – bo to urządzenie, które zakładamy i… działa. A potem modlimy się, żeby się nie przydało ;). Przyznam szczerze, że dosyć zaskoczyła mnie folia pokrywająca ekran wideorejestratora, co nawet widać na zdjęciach. Zorientowałem się o jej obecności dopiero wtedy, kiedy próbowałem ustalić pochodzenie rys na wyświetlaczu – wtedy okazało się, że to nie wyświetlacz, a przez cały okres nie zorientowałem się o istnieniu tego drobnego elementu. Miłym aspektem kamerki, na które na pewno zwrócić uwagę, jest G-Sensor oraz wbudowana bateria. Navitel R600 wyczuwa wszelkie wibracje, jakim zostaje poddany i automatycznie się wtedy włącza, dzięki czemu mamy pewność, że parkingowa stłuczka zostanie uchwycona również pod naszą nieobecność. Oprócz tego, wideorejestrator wyposażony został w tryb parkingowy, czyli rejestrację wideo w przypadku wykrycia ruchu, co również się sprawdzi w tego typu sytuacjach.

Navitel R600 w praktyce

Wideorejestrator włącza się dosyć szybko i automatycznie uruchamia nagranie. Nie ma problemu z przerwami pomiędzy nagraniami, gdyż końcówka nowego filmu nieco zazębia się z poprzednim. Nie udało mi się również wyłapać żadnych momentów, kiedy Navitel R600 „zapomniał” zapisać dany plik. Jeśli chodzi o samą jakość obrazu, to najlepiej będzie, jeśli sami na nią spojrzycie – wszystko rejestrowane było w najlepszej niemodyfikowanej jakości, tj. Full HD 30 fps.

Oglądając poniższe nagrania należy pamiętać, że YouTube transkoduje materiały wideo degradując ich jakość.

Trudno mi powiedzieć czy to, co widać na nagraniach słonecznych to delikatny jelly effect tudzież efekt żelki, czy efekt słabej stabilizacji obrazu w wideorejestratorze, ale jest to pierwsza rzecz, która zwraca uwagę podczas oglądania nagrań. Drugą jest mikrofon, którego „brzmienie” możecie usłyszeć na ostatnim wideo – ten trzeszczy i wydaje dziwne dźwięki tak naprawdę cały czas, co być może nie zagłusza całkowicie dźwięku z wewnątrz samochodu, ale wyraźnie zaburza jego percepcję, a i w razie chęci podzielenia się jakimiś nagraniami, nie dodaje zbytniej wartości filmom…

Jeżeli chodzi zaś o analizę samych nagrań, to uważam, że jest całkowicie przeciętnie. Filmy nocne wypadają nieco gorzej niż te, które rejestruje mój prywatny Yi Dash, choć na dobrą sprawę, nie odgrywa to jakiejś znamiennej roli – w kamerkach w tej cenie nigdy nie uświadczymy perfekcyjnie czytelnych filmów nocnych. Chwile zarejestrowane w ciągu dnia są akceptowalne, acz mogły by stać na wyższym poziomie – na pewno przydałby się tu filtr polaryzacyjny, bo przy wielu warunkach równie dobrze widzicie mój kokpit, co ulicę. Mimo to, losowe wybieranie rejestracji i próba ich odczytania na ogół kończyły się sukcesem.

Warto jeszcze zaznaczyć, że 3 minuty nagrania zajmują 281 megabajtów, co wydaje mi się być wynikiem dosyć standardowym. Zwykła, niedroga karta pamięci o pojemności 32 GB wystarczy na 5-6 godzin nagrań, co powinno spokojnie wystarczyć na przypomnienie sobie o zgraniu plików w razie jakiejś kolizji lub dojechanie do domu. Warto też dodać, że kiedy G-Sensor wykryje zbyt duży wstrząs, to przenosi nagranie do strefy „nienadpisywalnej” – teoretycznie to dobrze, ale czujnik jest bardzo czuły. Z jednej strony, lepszy nadmiar błędów fałszywych pozytywnie, niż ujemnie, ale z drugiej strony niejako wymusza, żeby od czasu do czasu zajrzeć na kartę pamięci i ją przeczyścić, warto więc poeksperymentować z czterostopniową skalą czułości czujnika. Nie udało mi się znaleźć funkcji ręcznego przerzucenia kilku ostatnich minut (lub nawet kilku następnych sekund) do folderu SOS, co potraktowałbym jako wadę urządzenia.

Jeżeli chodzi o baterię, to przyznam szczerze, że mam tu… pewien dylemat. Według informacji, jakie można znaleźć w internecie, akumulator jako-taki wbudowany jest w uchwyt, jednak kiedy przenosiłem urządzenie do domu bez niego, to tryb parkingowy (czyli nagrywanie w przypadku wykrycia ruchu) włączał się kilkukrotnie mimo braku zasilania, a Navitel R600 wskazywał poziom naładowania. Nie mierzyłem dokładnie czasu pracy kamerki bez zasilania, ale bateria spokojnie wystarczyła na kilkanaście krótkich klipów tracąc przy tym zaledwie „jedną kreskę” poziomu naładowania. Akumulator powinien wystarczyć na kilka, może nawet kilkanaście, minut pracy bez zasilania – oczywiście energia ta będzie zużywana wyłącznie w razie „potrzeby”.

Podsumowanie

Czy Navitel R600 to wideorejestrator godny kwoty, jaką trzeba za niego zapłacić? Myślę, że tak. Sensowny zestaw sprzedażowy oraz tryb parkingowy do pary z wbudowaną w urządzenie baterią niejako równoważą kiepski mikrofon. Jakość nagrań jest przeciętna, lecz muszę zauważyć, że w tej cenie – w moim odczuciu – lepiej radzi sobie Yi Dash. Jednak wybór między dwoma kamerkami nie jest wcale taki prosty – filmy z obu urządzeń wcale nie są idealne, więc być może lepiej mieć nagranie, jak ktoś „stuka” nasz samochód na parkingu, niż zarejestrować zwykłą przejażdżkę w nieco gorszej, choć równie „czytelnej”, jakości? Sami musicie wybrać, na czym bardziej Wam zależy, jednak Navitel R600 – po uwzględnieniu wspomnianych wad – nadal zasługuje na rekomendację. Z czepialstwa nadmieniłbym jeszcze, że producent mógł sobie darować zieloną diodę na ładowarce, a w zamian za to sprawić, żeby ta wbudowana w kamerkę była jakkolwiek widoczna ;).

Navitel R600 – czy da się kupić dobry wideorejestrator za 300 złotych? (recenzja)
Wnioski
Wideorejestrator nie jest pozbawiony wad, ale kusi bogatym zestawem sprzedażowym, G-Sensorem oraz - co za tym idzie - trybem parkingowym wspieranym przez wbudowaną baterię.
Zalety
cena
design
ciągła praca
G-Sensor i tryb parkingowy
obsługa kart pamięci o dużej pojemności (do 256 GB)
więcej niż jeden uchwyt w zestawie
możliwość prostego zdejmowania wideorejestratora
Wady
jakość nagrań mogłaby być lepsza
kiepska stabilizacja
tragiczna jakość dźwięku
brak możliwości ręcznego włączenia nagrywania awaryjnego
7
OCENA