Kinect powrócił. Nowe wcielenie czujnika ruchu Microsoftu nie przysłuży się już konsolom, ale pomoże Internetowi Rzeczy

Na dzisiejszej konferencji Microsoft Build 2018 pojawiło się mnóstwo nowości od giganta z Redmond. Jeszcze przyjdzie czas, żeby wszystko złożyć w jeden wpis, jednak ten chciałem poświęcić czemuś, co w ubiegłym roku ze smutkiem żegnaliśmy: sensorowi Kinect w Xboxie One. I choć zaawansowana kamera śledząca ruch człowieka nie jest konsoli już do niczego potrzebna, Microsoft nie zamierzał porzucać tak przydatnej technologii. Odrodzi się ona dzięki urządzeniom Internetu Rzeczy.

Żeby jednak tak się stało, nowy Kinect nie może przypominać elementu wystroju wnętrza, a być mały, niezależny i nie zużywać zbyt dużo energii. Właśnie to obiecuje Microsoft, który prowadzi projekt Kinect for Azure.

Na co to komu?

Według Microsoftu, urządzenia IoT są super, ale ich funkcjonalność jest w dużym stopniu zależna od dostępu do sieci. Większość możliwości analizy informacji i ich przetwarzania jest zatracanych w momencie, gdy dostęp do internetu zawodzi. Dlatego nowy Kinect będzie dysponował własnym układem, by w wypadku zerwania połączenia z siecią, nadal dobrze sobie radzić, a ważne dane przekaże do chmury po ponownym połączeniu z siecią.

Microsoft ma nadzieję, że tak zwane „obliczenia brzegowe” spowodują, że inteligentne urządzenia będą jeszcze lepsze. Będąc niezależnymi od zdalnego przetwarzania danych, będą mogły wykonywać swoje zadania efektywniej i szybciej, nie polegając na obliczeniowych możliwościach chmury.

Kinect for Azure z technicznej strony to nie tylko dziedzic Kinecta na Xboxa, ale także krewny czujników głębi obrazu z HoloLens. Nie chodzi też tylko o kwestię wideo, ale też audio. Zapowiedziany moduł można będzie połączyć z możliwościami Speech Devices SDK – technologii Microsoftu pozwalającej na rozpoznawanie mowy nawet z większych odległości. Mikrofony dalekiego zasięgu i specjalne algorytmy pozwolą na filtrację głosów domowników, co zwiększy dokładność interpretacji wypowiadanych poleceń.

Zapowiada się więc ciekawy sprzęt – zwłaszcza dla deweloperów. Zanim na własnej skórze odczujemy dobrodziejstwa nowego Kinecta, mogą minąć lata. Nietrudno wyobrazić sobie jednak zastosowania dla nowych czujników Microsoftu. Mówimy o urządzeniach Internetu Rzeczy, które nie tylko będą inteligentne, ale też pozbawione typowego dla nich opóźnienia w wykonywaniu poleceń czy działaniu w sytuacji, gdy operacje przetwarzane są w chmurze.

Pierwszy przykład z brzegu: smartgłośniki, które nie potrzebują „głęboko się namyślać”, zanim odpowiedzą na nasze pytanie. Byłoby fajnie.

 

źródło: Slashgear, TechCrunch