Lecton – nowa aplikacja do podcastów od Audioteki

W ostatnim czasie można zaobserwować wzrost popularności podcastów. Osobiście cieszy mnie duże zainteresowanie tym tematem, ponieważ sam współprowadzę jeden podcast. Naturalnym następstwem takiego stanu rzeczy jest pojawianie się kolejnych aplikacji ułatwiających konsumpcję tego typu treści. Audioteka również postanowiła stworzyć swoją i nazwała ją Lecton. Widać, iż program jeszcze raczkuje, ale nie sposób odmówić mu potencjału.

Zanim przejdę do omówienia samej aplikacji, chciałbym przybliżyć Wam kilka subiektywnych zalet, wynikających z konsumpcji treści w tej konkretnej formie. Po pierwsze, wybór i różnorodność tematów jest przeogromny. Każdy zainteresowany powinien znaleźć coś dla siebie. Pod drugie, słuchając podcastów, zajęte będą jedynie nasze uszy. Uważam to za największą zaletę, ponieważ w prosty sposób mamy sposobność umilić sobie wykonywanie codziennych czynności, a przy tym dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy na dany temat. Na przykład często zakładam Beyerdynamic Byron BT, sparowane z Samsungiem Galaxy S8, z którego odpalam jakiś podcast i zaczynam sprzątać mieszkanie. Podobnie postępuję podczas biegania. Ze swoich własnych obserwacji wiem też, iż sporo osób słucha podcastów podczas jazdy samochodem, co także uważam za dobry pomysł.

Moim zdaniem właśnie to dość niewielkie zaangażowanie ze strony naszego ciała w sam proces słuchania podcastów oraz możliwość robienia czegoś innego podczas prowadzenia odsłuchu sprawia, że ostatnio łatwo zauważyć ich rozwój. Coraz więcej osób i różnych portali decyduje się na dołożenie swojej unikalnej cegiełki w ten temat.

Tabletowo nie pozostało obojętne i od pewnego czasu także może poszczycić się swoim własnym podcastem – hehTech Podcast. W momencie pisania tego artykułu opublikowanych zostało 49 odcinków. W dużej mierze to moi redakcyjni koledzy – Adrian z Pawłem – odpowiedzialni są za ten projekt. Poruszają wiele ciekawych tematów oraz zapraszają różnych gości do niektórych nagrań.

Z własnego doświadczenia wiem, że konsumpcja tego typu treści jest znacznie łatwiejsza, gdy mamy pod ręką odpowiednią aplikacje z niezbędnymi funkcjami. Moim niepodważalnym Numerem Jeden jest płatny Pocket Casts, który jakiś czas temu dla Was zrecenzowałem. Jednakże, jak wspomniałem na początku tego wpisu, powstaje wiele innych programów, takich jak Lecton.

Po pobraniu aplikacji możemy założyć konto, a potem się do niego zalogować. Nie jest to konieczne do poprawnego działania aplikacji, ale w przypadku chęci synchronizacji subskrybowanych podcastów między różnymi urządzeniami trzeba to zrobić. Dodam jeszcze, że program jest całkiem ładny i działa szybko, jednakże ma kilka minusów, o których napiszę później.

Lecton podzielony został na cztery główne zakładki. Zaczynając od „start”, gdzie znajdziemy ostatnio dodane odcinki wszystkich podcastów znajdujących się w bibliotece (tak wnioskuję ze swoich obserwacji) oraz cztery kategorie pomocnicze. Następnie „katalog”, w którym znalazła się cała zawartość aplikacji podzielona tematycznie. Jak zapewne zauważyliście, w tym momencie wychodzi najpoważniejszy i najbardziej oczywisty minus (o nim później). Potem „skrzynka” oraz „twoje”. Ostatnia zakładka to właśnie subskrybowane przez nas podcasty. Aby pokazały się na tej liście, należy w wyszukiwarce („katalog”) oznaczyć je serduszkiem. Warto zwrócić uwagę na stale dostępny pasek odtwarzania w dolnej części Lecton.

Po wybraniu podcastu można przejść do listy wszystkich odcinków, z których trzeba będzie wskazać jeden konkretny do odtworzenia. Wbudowany odtwarzać oferuje kilka funkcji. Jest to m.in. dostęp do opisu odcinka oraz rozdziałów, jeżeli takie zostały wcześniej zrobione przez twórców. Ponadto z jego pomocą zmienimy prędkość odtwarzania lub ustawimy automatyczne wyłączenie audycji. Jest jeszcze możliwość przejścia do bardziej zaawansowanych ustawień bezpośrednio z zakładki „twoje”.

Przyjrzyjmy się teraz wadom. Najbardziej karygodny jest brak synchronizacji aplikacji z iTunes lub pobierania wszystkiego bezpośrednio z RRS czy innej bazy. Aby jakiś podcast znalazł się w Lecton, twórcy muszą napisać do Audioteki prośbę o jego dodanie. Kompletnie bez sensu. Poza tym brakuje mi osobnej zakładki zbiorczej z jeszcze nie przesłuchanymi odcinkami ze wszystkich subskrybowanych podcastów, rozbudowanych statystyk (czasem są przydatne), automatycznego wycinania ciszy i dłuższych przerw między wypowiedziami, zarządzania powiadomieniami z poszczególnych zakładek, przejrzystej listy zapisanych odcinków offline. Bez poprawienia tych niedociągnięć, a zwłaszcza tego najpoważniejszego, czyli w mojej opinii pierwszego, Lecton nie ma żadnych szans w zestawieniu z innymi aplikacjami, pomimo tego, że jest w pełni za darmo.

Jeżeli jesteście ciekawi aplikacji i chcecie przetestować ją osobiście, to jest ona dostępna na urządzenia pracujące pod kontrolą systemu iOS oraz Android. Pobrać ją można odpowiednio z App Store i Google Play.