fot. Tabletowo.pl

Samsung Galaxy S8 z Androidem 8 Oreo – subiektywna opinia po tygodniu z nowym softem

Samsung Galaxy S8 dostał niedawno aktualizację do Androida Oreo. Co nie powinno Was dziwić, aktualizowałem telefon tak szybko, jak tylko się dało. Nowy soft gości więc na moim smartfonie przez nieco ponad tydzień. To dobry czas, aby podzielić się z Wami opinią o najnowszej wersji zielonego systemu na flagowym urządzeniu od Samsunga.

Subiektywny, nieco przegadany wstęp

Uwaga, będzie o wszystkim i o niczym. Jeśli interesują Was same nowości w ramach Androida Oreo, już teraz zapraszam do poniższej wideorecenzji bądź – dla miłośników ściany tekstu – do kolejnych akapitów. W tym miejscu natomiast chciałem wyrazić swoje zdanie o specyficznej procedurze aktualizacji, która odbiła się Samsungowi niewielką czkawką. Chodzi oczywiście o czasowe wstrzymanie aktualizacji i bootlopy które sporadycznie zdarzały się niektórym posiadaczom Galaxy S8 i S8 Plus.

Problemy urosły w internecie do rangi dramatu, który rozprzestrzeniał się z szybkością grypy. Warto jednak zauważyć, że na dobrą sprawę skala zjawiska była relatywnie niewielka, a – jak poinformowała na Twitterze dobrze zorientowana w temacie aktualizacji osoba – problem sam w sobie nie dotyczył aktualizacji Androida, ale raczej aplikacji, które możemy tu nazwać oprogramowaniem wykonalnym dla Androida Oreo.

Naturalnie, wpadki się zdarzają. Notują je niemal wszystkie firmy w branży. Mam jednak takie wrażenie, że Samsungowi dostało się trochę zbyt mocno. Nie jestem fanbojem marki, czuję się nieco bardziej związany z pewną firmą z Japonii, jednak jako obserwator branży muszę zauważyć, że w pewnym momencie temat zaczął po prostu żyć własnym życiem i oddalać się od faktów. To niepokojące i w pewnym sensie uwidacznia dwie rzeczy: nadinterpretację użytkowników, ale i brak szybkiego i precyzyjnego komunikatu od samego producenta. Chciałbym, aby w przyszłości obie strony wyciągnęły z tego należyte wnioski, jednak – szczerze mówiąc – pozostaję sceptyczny.

Summa summarum, aktualizacja nie obeszła się bez pewnych problemów, jednak wydaje się, że firma z Korei Południowej ma już całą sytuację pod kontrolą, a instalacja nowego oprogramowania z oficjalnego, samsungowskiego źródełka, nie jest już obarczona ryzykiem. Gdyby ktoś z Was się wahał, wydaje się, że w tej chwili Wasze obawy są bezpodstawne.

Wideorecenzja

Panie, jak bateria?

Po niemal tygodniu spokojnie mogę stwierdzić, że wyniki są bardzo zbieżne z tymi, które udawało mi się wykręcić na Androidzie Nougat. Czas na ekranie także nie uległ niemal żadnym zmianom. Gdybym miał w tym miejscu podsumować wydajność ogniwa, to napisałbym krótko: to dalej jest co najwyżej przeciętny akumulator i w tym ujęciu Android Oreo – w mojej subiektywnej ocenie – nie zmienił niemal nic.

Warto jednak zwrócić uwagę na duże rozbieżności w opiniach użytkowników, które krążą po sieci. Można znaleźć osoby, które twierdzą że wskaźnik baterii topnieje w oczach, ale są też ludzie, którzy zachwalają soft za to, że ten wydłużył żywotność urządzenia. Trudno mi tutaj napisać, jak będzie w Waszym wypadku. Szczerze mówiąc, wpływa na to zbyt wiele zmiennych. Od rodzaju połączenia zaczynając, a na ustawieniach wyświetlacza kończąc.

Sceptykom mogę polecić przywrócenie urządzenia do ustawień fabrycznych i danie baterii około dwóch-trzech dni na stabilizację. Zazwyczaj taki zabieg odrobinę pomaga. Warto jednak pamiętać o tym, że ceną pozostaje wyczyszczenie urządzenia z naszych danych, jak gry, save’y, aplikacje czy pliki multimedialne. Jeśli więc kusi Was ten wariant, pamiętajcie o uprzednim zabezpieczeniu ważnych dla Was plików.

Opis wybranych nowości

#1 – strona techniczna: Samsung Experience 9.0 i zabezpieczenia

Wraz z aktualizacją dostaliśmy nie tylko Androida Oreo, ale i nową wersję nakładki Samsung Experience. Producent podbił numerację z 8.2 do 9.0, dodając przy tym świeżutkie łatki zabezpieczeń z lutego bieżącego roku. Zmiany w ramach samej nakładki nie wyrywają z kapci, ale też trudno je przeoczyć. Dostajemy na przykład przebudowane podmenu „Telefon – informacje”, które zostało teraz zamknięte w czytelnej, a zarazem bardzo schludnej tabeli. W jednym miejscu szybkie informacje o szczegółach urządzenia, numerze IMEI, numerze seryjnym, a także garść danych o oprogramowaniu.

 

Drugą widoczną zmianą jest dodanie szybkiego skrótu do Samsung Account w głównym widoku ustawień. Możemy tam zarówno przejrzeć informacje o naszym koncie, zmienić hasło, ale także i edytować informacje osobiste, jak e-mail główny, nick, dane o związkach czy odwiedzone miejsca. To pozornie mała zmiana, jednak w pewnym sensie pokazuje nam ona, w jakim kierunku najpewniej będzie rozwijać się Samsung Experience. Moim zdaniem – warto się zapoznać i uzupełnić te dane, które Waszym zdaniem mogą okazać się być kiedyś przydatne.

#2 – odświeżona klawiatura

Wiele fajnych zmian, które – wbrew temu, co mogłoby się wydawać – będą na Was oddziaływać każdego dnia. Są nowe skiny, nieco zmodyfikowana funkcja podpowiadania często używanych w konwersacjach słów, jednak najfajniejsza sprawa, to edytowalna górna belka nawigacyjna i GIF-y. Jestem niemal pewien, że szybko pokochacie te rozwiązania.

Na górnej belce nawigacyjnej, gdzie kolejność ikonek możemy dopasować do naszych własnych preferencji, producent ukrył naklejki, odświeżone Emoji, skrót do pisania głosowego, wzmiankowane już GIF-y i ustawienia. Klawiatura doczekała się także kilku niewielkich korekt w ramach ustawień zaawansowanych. Początkowo byłem sceptyczny, jednak po kilku dniach ta nowość od Samsunga bardzo przypadła mi do gustu :)

#3 – Samsung Cloud

Producent odrobinę odświeżył wygląd aplikacji. Tak w wielkim skrócie można podsumować nowości, które dosięgły chmurę danych od Samsunga. Wydaje się, że jedną z wiodących nowości jest nieco bardziej czytelny układ wykresów, który pozwoli Wam szybko podejrzeć, ile miejsca z darmowych 15 GB zajmują Wasze zdjęcia, kopie zapasowe czy inne pliki.

Warto jednak zwrócić Waszą uwagę na bardzo atrakcyjne ceny płatnych powierzchni. 50 GB kosztuje 4,99 PLN, a w zanadrzu czeka na Was jeszcze całkiem fajnie wyceniona opcja zakupu płatnej przestrzeni w wielkości 200 GB. Sądzę że warto się zastanowić, bowiem mało znana szerszej publice funkcja raczej nie wydrenuje Waszego portfela, a może znacząco zwiększyć komfort pracy z urządzeniem.

#4 – Ramki EDGE

Druga największa i chyba najciekawsza zmiana zaraz po klawiaturze. Boczny ekran we flagowych Galaktykach przyniósł też ze sobą charakterystyczny, wysuwany „zza ekranu” pasek funkcyjny. To narzędzie z czasem ewoluowało, oddając coraz więcej ciekawych narzędzi. Przed aktualizacją funkcjonalność i kolorystyka ramki krawędziowej była nieco skąpa. Kilka prostych, powtarzalnych schematów, które po jakimś czasie mogły się po prostu znudzić. Wyjątek stanowiła aplikacja Samsung Muzyka, która od zawsze pełnymi garściami czerpała z dynamicznej zmiany koloru ramek.

Po aktualizacji nie dość, że możemy wybrać sobie dowolny kolor obramowania, ustawić poziom jego przeźroczystości czy grubości, to jeszcze dostaliśmy kapitalne oręże, które daje Wam możliwość przypisania wybranych kolorów do poszczególnych aplikacji. SMS-y mają podświetlać się na czerwono? Nie ma kłopotu. Urządzenie ma informować o połączeniu przychodzącym mieniąc się w różnych barwach? Kilka sekund roboty.

To pozorny bajer, funkcja dla wąskiego grona odbiorców, do której i ja podchodziłem sceptycznie. Po dłuższym czasie biję się w pierś i stwierdzam z całą stanowczością – dobre rozwiązanie, warto poświęcić na optymalizację podświetlenia krawędziowego kilka minut z Waszego życia. Komfort pracy z urządzeniem potrafi odczuwalnie wzrosnąć.

#5 – nowe elementy Always on Display

W pewnym sensie to kalka funkcji z punktu czwartego. Możemy dopasować sobie kolor tarczy i tła naszego zegara bądź wybranych widżetów. Przy okazji producent przygotował kilka dodatkowych wzorów graficznych i na dobrą sprawę tyle w temacie nowości. Wypada zakończyć informacją o tym, że dokładnie te same nowości tyczą się też ustawień ekranu blokady. Nowe kolory, nowe grafiki. Tyle.

#6 – Szybkie gesty aplikacji

Jedna z flagowych nowości w Androidzie. Dłuższe przytrzymanie palcem ikony na pulpicie daje możliwość wywołania szerszego menu kontekstowego. Dla przeglądarki Chrome możemy w ten sposób włączyć nową kartę lub kartę w trycie incognito, a dla YouTube’a to możliwość szybkiego przejścia do wyszukiwarki, listy naszych subskrypcji bądź zakładki Trendy.

Co warto wiedzieć? Funkcja nie działa dla wszystkich aplikacji. Nie jest to jednak wina Samsunga, a raczej poszczególnych developerów, którzy z sobie znanych względów odpuścili wdrożenie tych rozwiązań w swoje narzędzia. Fajnie jednak, że ilość programów, które wspierają gesty aplikacji rośnie dość szybko. Na dobrą sprawę, na dziś dzień to całkiem użyteczne rozwiązanie, zwłaszcza gdy na Waszych pulpitach nie panuje zbyt duży chaos ;)

#7 – Aplikacja aparatu

Ile nowości? Dwie. Fajne? No, dla mnie niestety niezbyt. Zmiany zdają się być kontynuacją „wyrównywania” Galaxy S8 do nowszego Note’a 8. Note 8 nie miał ulokowanego na górnej belce skrótu do HDR-a. I wraz z tą aktualizacją, Samsung wycofał także ten skrót z aparatu w ósmej Galaktyce. Teraz można go znaleźć w ustawieniach, co na dłuższą metę potrafi irytować. Dlatego też polecam Wam włączyć sobie HDR-a na stałe lub w tryb auto. Każdorazowe ganianie po ustawieniach to nie jest istota fotografii mobilnej o czym najwyraźniej producentowi się odrobinę zapomniało.

Druga nowość to pełen widok aplikacji aparatu. W formacie 18,5:9. Wydaje się, że to subtelne forsowanie nowego formatu zapisu, który w pełni wykorzystuje potencjał wyświetlacza o tych proporcjach. Funkcja działa szybko i płynnie, a producent zostawia nam także typowy, „stary” wygląd programu aparatu. Cieszy, że w tym ujęciu Samsung daje nam wybór, którego nieco zabrakło przy HDR-ze. To chyba wszystkie zmiany, które są widoczne na pierwszy rzut oka. Podejrzewam, że producent trochę podkręcił soft pod maską, jednak – co najważniejsze – zdjęcia dalej czarują i wywołują zachwyt.

#8 – Game launcher

Kosmetyka zawędrowała także do narzędzia, w ramach którego producent agreguje nasze gry. Cieszy, że mimo dodania pewnej fajnej funkcji, program zachował klarowny i przejrzysty interfejs. Muszę też zauważyć, że słynny lag, który niemal od zawsze towarzyszył Game Launcherowi stał się jakby mniej widoczny. Animacja ładowania okna aplikacji przebiega nieco płynniej, z większym komfortem dla naszych oczu.

Nowości? W sumie można je streścić w słowach „dolna belka”. Firma z Korei Południowej dodała tam teraz szybkie skróty do aplikacji popularnych i polecanych. Fajnym urozmaiceniem są też proste statystyki naszych gier w oparciu o gatunki. Bardzo bym chciał, żeby te statystyki zostały nieco rozszerzone w przyszłości. Generalnie, widać że zmiany poszły w całkiem dobrą stronę, choć nadal można znacząco ulepszyć to narzędzie.

#9 – Poprawione funkcje ukrywania folderów zdjęć

Samsung wdrożył też możliwość pokazywania i ukrywania wybranych folderów w galerii. To ciekawa nowość zwłaszcza dla miłośników prywatności. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że w ramach tej funkcji nie możemy zabezpieczyć poszczególnych galerii hasłem. Od tego mamy stary, poczciwy Bezpieczny Folder, który wywiązuje się ze swoich funkcji wręcz wzorowo.

Jako szybkie narzędzie do ukrywania fotek z wybranych kanałów komunikacyjnych, to fajne rozwiązanie. Podkreślam jednak raz jeszcze – osoby nieco bardziej rozgarnięte w świecie smartfonów trzema-czterema tapnięciami mogą szybko odnaleźć i przeglądać tak ukryte zdjęcia.

#10 – Picture-in-picture

Namiastka jednej z moich ulubionych funkcji już została zaimplementowana. Dlaczego namiastka? Dlatego, że funkcjonalność, o której zaraz opowiem Wam nieco szerzej, działa z relatywnie niedużą ilością aplikacji. Jak na złość, YouTube nie jest wspierany, choć trzeba zauważyć, że możemy osiągnąć podobny efekt wykorzystując okno typu pop-up lub tryb multiwindow. No, ale może od początku.

Android 7. Odpalacie Mapy Google, włączacie nawigację. Tapacie na Home i… co się stanie? Aplikacja spada za główny pulpit, a Wy zostajecie bez podglądu trasy, jaką macie do pokonania. W Androidzie Oreo to się nie stanie. Wywołacie zminiaturyzowane, prostokątne okno, które domyślnie będzie ulokowane w dolnym prawym rogu. Coś na wzór okna pop-up. Fajna rzecz, która znacząco wpływa na wielozadaniowość w ramach urządzenia. Czekam, aż funkcja stanie się bardziej powszechna i obejmie swoim zasięgiem o wiele więcej aplikacji. Póki co Samsung zapewnił nam przyczółek. Czekam na więcej.

Warto było instalować?

Miałem szczęście i mój telefon nie wpadł w bootlopa, więc tak, było warto. Nowości w odświeżonym Androidzie to jednak nie wielka rewolucja, ale raczej stabilna, całkiem przemyślana ewolucja. Nowy soft wpływa na szereg aplikacji oraz autorskich narzędzi od Samsunga i w tym zdaje się tkwić jego siła – w kompleksowym podejściu do smartfona.

Musicie też wiedzieć, że wydajność urządzenia to dalej ścisły top. Android Oreo nie przyspieszył urządzenia w tym ujęciu, że to działa szybciej „na oko” (no, chyba że wyczyścicie wybitnie zaśmieconego smartfona do ustawień fabrycznych), ale dodał mu kilka ciekawych rozwiązań pod maską. Ostatecznie jednak, jestem przekonany o tym, że flagowiec od Samsunga działał płynnie przed aktualizacją i tak samo płynnie działa już na nowym oprogramowaniu. Nie powinno być więc tutaj żadnego rozczarowania.

Mam nadzieję, że producent będzie cały czas rozwijał swoją nakładkę i kolejne wersje Samsung Experience będą trafiać na ósmą Galaktykę coraz szybciej i szybciej. Marzy mi się też lepsza polityka comiesięcznych łatek bezpieczeństwa, jednak to już jest temat na inny wpis. Konkludując – było warto. Sądzę, że warto pobrać aktualizację z oficjalnego źródła. Wiele zmian może Wam jak najbardziej przypaść do gustu ;)