Tweetstorm oficjalnie. Wątkowanie na Twitterze będzie działało jak należy

Niektórzy ćwierkać kochają, inni całkowicie nie są w stanie zrozumieć idei przeznaczonego tej czynności portalu. Twitter jest jednak nie tylko nieocenionym źródłem różnego rodzaju informacji, ale również perfekcyjnym miejscem do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Ograniczenie było właściwie tylko jedno – limit znaków. Ten aspekt został po raz kolejny „odsunięty”, bowiem na portalu społecznościowym oficjalnie zapowiedziano „wątkowanie”, znane nieco szerzej jako tweetstorm.

Jeżeli śledzicie nas uważnie i macie niezłą pamięć, to być może kojarzycie, że to niepierwszy wpis dotyczący „burzy ćwierków”. Niemal idealnie trzy miesiące temu pisaliśmy, że Twitter własnie testuje funkcję Tweetstorm na Androidzie.  Warto tutaj przypomnieć, że wiele aplikacji nieoficjalnych ma taką funkcję już od dawna, więc rozmawiamy tak naprawdę tylko o oficjalnym wsparciu samego Twittera. W międzyczasie kilka rzeczy w obrębie platformy zdążyło się zmienić, ale funkcja właśnie doczekała się swojej oficjalnej prezentacji.

Ogólnym zamysłem ćwierkającej burzy jest umożliwienie użytkownikom portalu społecznościowego pisania długich wypowiedzi, które zostaną automatycznie rozbite na fragmenty i opublikowane jako osobne, acz odpowiednio oznaczone posty. Co ciekawe, możliwa ma być będzie również „edycja” danego wątku poprzez możliwość dodania kolejnego tweeta. Tak po prostu, po wciśnięciu odpowiedniego przycisku.

To nie jedyna nowość w obrębie tego portalu na przestrzeni ostatnich miesięcy. Najważniejszą z nich jest oczywiście podwojenie limitu 140 znaków, co przekłada się na możliwość umieszczenia 280 liter w jednym poście.

Przyznam szczerze, że mam bardzo mieszane uczucia co do tej zmiany. Z jednej strony ma ona wiele zalet – w końcu dłuższe wypowiedzi, argumentacje, czy nawet dyskusje będzie można przeprowadzać bez większego zamieszania na tablicy obserwujących, o zdezorientowaniu i rozproszeniu rozmówców już nawet nie wspominając. Ale każdy kij ma dwa końce – mam wrażenie, że w takim razie podwajanie limitu znaków było… zbędne. W końcu tweetstorm zdejmuje wszelkie ograniczenia ilościowe (co – według niektórych – niesie za sobą zmiany jakościowe), więc zanim melancholijnie zanucimy Keine Grenzen warto zastanowić się, czy Twitter nie traci powoli swojego uroku związanego z przymusem „kondensowania” myśli. Ale najlepiej będzie jeżeli – mimo wszystko – pogodzimy się z nową funkcją i postaramy się wykorzystywać ją w możliwie najlepszy sposób ;).

Polecamy również:

https://www.tabletowo.pl/2017/11/24/twitter-testuje-funkcje-zakladek/

źródło: Android Headlines