Recenzja Asusa Transformer 3 Pro. Uniwersalne narzędzie pracy w terenie i w biurze?

Wierny przyjaciel w zdrowiu i w chorobie, w pracy i podczas wolnego, na wyjazdach i w biurze… O czym mówię? O Asusie Transformer 3 Pro, którego miałam okazję dokładnie prześwietlić w ostatnich tygodniach. I muszę Wam powiedzieć jedno: bardzo miło będę wspominać ten czas. Choć, jak zawsze, moje przemyślenia są dwubiegunowe…

Parametry techniczne Asusa Transformer 3 Pro T303UA:

  • wyświetlacz 12,6” o rozdzielczości 2880×1920 pikseli (3:2),
  • dwurdzeniowy procesor Intel Core i7 6500U (2.5-3.1 GHz) z Intel HD Graphics 520,
  • 8GB LPDDR3 1866MHz RAM,
  • Windows 10 Home,
  • 512GB SSD,
  • aparat 13 Mpix,
  • kamerka 2 Mpix,
  • pełnowymiarowy port USB 3.0,
  • USB typu C 3.1 (Thunderbolt),
  • slot kart microSD,
  • wyjście HDMI,
  • WiFi 802.11 AC,
  • Bluetooth 4.1,
  • 3.5 mm jack audio,
  • frontowe głośniki stereo 2W,
  • akumulator 39 Whrs,
  • wymiary: 298,8 x 210,1 x 8,35 mm,
  • waga: 790 g (1135 g z klawiaturą).

Cena Asusa Transformer 3 Pro w testowanej konfiguracji w Polsce: 6199 złotych (w zestawie: tablet, klawiatura, rysik)

Wideorecenzja

Budowa i obudowa

Może Transformer 3 Pro nie należy do najsmuklejszych hybryd (grubość obudowy wynosi 8,35 mm). Może nie jest też najlżejszą spośród dostępnych na rynku (z klawiaturą – 1135 g). Ale jedno przyznać jej trzeba: już na pierwszy rzut oka wygląda solidnie, co wcale nie jest jej wadą – wprost przeciwnie. Zwłaszcza, że od sprzętu mobilnego wymagam nie tylko wydajności i niezawodności, ale również odporności, a przy tym najlepiej jeszcze, żeby jego obudowa dobrze się prezentowała. Jak się domyślacie – trudno znaleźć sprzęt łączący wszystkie te cechy. Ale patrząc na całokształt, maszyna Asusa już od pierwszej chwili zyskała moją sympatię.

Największy wpływ miała na to budowa urządzenia. Transformer 3 Pro jest hybrydą będącą dalszą krewną Microsoft Surface. Oznacza to, że w obudowie znajdziemy zintegrowaną nóżkę – podstawkę, dzięki której hybryda jest dużo bardziej wszechstronna i uniwersalna, niż gdy mamy do czynienia z innymi rodzajami urządzeń 2 w 1 (o czym sporo pisałam przy okazji testów modelu Huawei MateBook). Nóżka umożliwia stabilne postawienie tabletu pod każdym kątem między 100 a 155 stopni, co oznacza komfortowe użytkowanie w bardzo wielu scenariuszach. I to jest niewątpliwie największą zaletą tego urządzenia.

W moim przypadku Transformer 3 Pro świetnie radził sobie zarówno podczas pracy na utwardzonej powierzchni (biurko, stolik, blat), jak również jazdy autobusem, pociągiem, ale także na kolanach czy nawet w łóżku (pamiętacie, święta przechorowałam…), gdzie największy kąt odchylenia podstawki był niezwykle istotny.

Tym, czym testowana hybryda Asusa kupiła mnie od razu, jest bogate zaplecze złączy na obudowie. Na prawej krawędzi jest ich cała masa – począwszy od pełnowymiarowego portu USB 3.0 (przez który teraz mam odruch chęci wpięcia pendrive’a do swojego laptopa do jego… prawej krawędzi ekranu ;)), przez USB typu C 3.1 (Thunderbolt) i pełnowymiarowe wyjście HDMI po slot kart microSD – ten z kolei umieszczony na przeciwległym boku, obok którego znalazła się regulacja głośności. Włącznik tabletu jest z lewej strony górnej krawędzi. Dolna z kolei skrywa w sobie sześciopinowe złącze magnetyczne oraz dwa otwory, w które idealnie dopasowują się bolce wystające z klawiatury. Jest to celowy zabieg, by połączenie między tabletem a klawiaturą było trwałe i stabilne.

Bardzo ważną częścią urządzenia jest jego front. Pomijając kwestię 12,6-calowej matrycy, istotną rolę odgrywają tu frontowe głośniki stereo, których jakość jest naprawdę dobra. Do tego kamerka do połączeń wideo nad ekranem oraz logo Asusa w widocznym miejscu – w lewym górnym rogu. Z tyłu obudowy, poza wspomnianą podstawką, mamy jeszcze aparat 13 Mpix, którego istnienie szczerze mnie zdziwiło (choć rozumiem, że to zabieg mający na celu możliwość błyskawicznego zrobienia zdjęcia urządzeniem, bez pośrednictwa smartfonu).

O czym jeszcze warto wspomnieć to fakt, że po obu stronach obudowy, tuż przy rogach w dolnej części lewej i prawej krawędzi, widoczne są specjalne wycięcia, których zastosowanie jest bardzo proste – ułatwiają rozłożenie podstawki. Gdyby nie one, korzystanie z nóżki by było dużo bardziej frustrujące.

Urządzenie dostępne jest w dwóch wersjach kolorystycznych: szarej, jak ta testowana (Titanium Gray) oraz złotej, choć ja bym ją nazwała raczej szampańską (Icicle Gold). Osobiście do gustu bardziej przypadła mi druga z nich, ale w rzeczywistości obie prezentują się nieźle.

Mobilność i praca w podróży – klawiatura

Przy okazji testów wszelkiego rodzaju hybryd odkryłam w sobie bardzo przydatną łatwość błyskawicznego przyzwyczajania się do każdej kolejnej klawiatury, z której mam okazję korzystać. Prawda jest jednak taka, że każda jest inna i różną ilość czasu zajmuje „przestawienie się” z jednej na drugą. Zdarzają się też takie, o których powiedzieć, że są wygodne dla użytkownika, nie mogę. Ale klawiatura z Transformera 3 Pro do takich zdecydowanie nie należy. Choć zapewne zwolennikom klawiatur wyspowych do gustu nie przypadnie, bo nią najnormalniej w świecie nie jest. Czy to dobrze, czy źle – oceńcie według swoich preferencji. Ja wiem jedno – pisze się na niej naprawdę wygodnie.

Klawiatury można używać w dwóch pozycjach – zupełnie leżącej na płasko (osobiście nie przypadła mi do gustu) oraz podpiętej do ekranu pod delikatnym kątem – i tak jest zdecydowanie najlepiej. Co najważniejsze, dedykowana klawiatura do Asusa Transformer 3 Pro jest dużo sztywniejsza niż ta, z którą mamy do czynienia w przypadku MateBooka od Huawei. Dzięki temu nie ma mowy o jej znacznym uginaniu się podczas pisania (chyba że leży na płasko – wtedy jest to nagminne). Jasne, efekt ten występuje, ale nie jest uciążliwy i w ogóle nie przeszkadza podczas procesu wprowadzania tekstu – nawet w dużych ilościach i przez długi czas. Jako że piszę całe mnóstwo różnych tekstów, miałam okazję to dokładnie sprawdzić.

Klawiatura jest sześciorzędowa, z czego ostatni, najdalej wysunięty rząd od użytkownika, zawiera klawisze funkcyjne, działające dopiero po wciśnięciu Fn. Klawisze są odpowiedniej wielkości – nie za duże, nie za małe. Podobnie jest zresztą z samymi odstępami pomiędzy nimi. Jeśli miałabym mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do klawiatury, to może odrobinę do jej głośności – ze względu na dość duży skok (co nie jest wcale wadą), poszczególne klawisze podczas pisania po prostu dają o sobie znać. Co ważne, klawiatura jest podświetlana (oferuje trzy stopnie podświetlenia), dzięki czemu bez żadnych problemów możemy pisać na niej również nocą.

Touchpad, to już z góry Wam powiem, nie należy do moich ulubionych. Obsługuje multitouch i wszelkie gesty z nim związane, co samo w sobie jest świetne, ale ogólne działanie gładzika pozostawia wiele do życzenia. To właśnie sprawiło, że przez zdecydowaną większość czasu korzystałam z podłączonej przez Bluetooth myszki (i/lub rysika), zamiast użerać się z touchpadem. Wszystko przez to, że gładzik w Transformerze 3 Pro ma przypadłość przeskakiwania z miejsca w miejsce. Trudno jest opisać, a nawet pokazać na wideo, o co mi konkretnie chodzi, ale sęk w tym, że w jednej chwili kursor znajduje się w jednej części ekranu, by po chwili, choć tego wcale nie chcemy, był w drugiej części. Trudno jest mi jednak ocenić czy to przypadłość wyłącznie testowego egzemplarza (bo tak przecież może być), czy po prostu „ten typ tak ma”. Przyciski odpowiadające za funkcje lewego i prawego przycisku myszy działają bez zastrzeżeń, aczkolwiek warto wspomnieć, że są dość głośne.

Zamknięcie klawiatury (czyli położenie jej na ekranie) skutkuje uśpieniem tabletu.

Praca z urządzeniem na kolanach

Komfort pracy z wszelkiego rodzaju hybrydami na kolanach jest dla mnie wyznacznikiem tego, jaki dany sprzęt jest. Często zdarza mi się używać urządzeń towarzyszących mi w podróży na lotniskach w oczekiwaniu na samolot, w pociągach, autobusach, gdzie do dyspozycji mam niezawodne nogi, będące świetną powierzchnią roboczą – pod warunkiem tylko, że nóżka jest na tyle sprytna, by umożliwić ustawienie hybrydy pod odpowiednim kątem. A podstawka w Transformerze 3 Pro nie ma z tym najmniejszych problemów.

Co ważne, całość konstrukcji, niezależnie od kąta, pod którym stoi, jest na tyle stabilna, że nie ma mowy o upadku części tabletowej do tyłu. Środek ciężkości wzięty jest na nóżkę, całość jest odpowiednio wyważona – jedyna sytuacja, w której coś może pójść nie tak, to gdy się zapomnimy i próbując podnieść hybrydę chwycimy za klawiaturę zamiast ekranu – wtedy może się to skończyć niezbyt przyjemnie dla części tabletowej. Dobrze radzę, nie próbujcie tego na swoich urządzeniach 2 w 1.

Pod tym względem duży plus dla hybrydy Asusa. Kolejny – zaraz po bogatym zapleczu złącz bez potrzeby korzystania z żadnego akcesorium (vide MateDock przy MateBooku od Huawei).

w samolocie też daje radę :)

Spis treści:

1. Budowa i obudowa. Mobilność i praca w podróży – klawiatura. Praca z urządzeniem na kolanach
2. Wyświetlacz. Działanie. Aparat i kamerka. Głośniki
3. Czas pracy. Rysik. Stacja dokująca. Podsumowanie