Firma Apple nie była pierwsza, ale tym razem nie będzie ostatnia

...czyli krótka rozprawka o gnieździe słuchawkowym

Ile to już razy Apple się kończyło? Dwa? Trzy? Słyszymy to każdego roku i chyba dla każdego ten żart stał się tak suchy i napompowany, że strach położyć gdzieś w pobliżu Galaxy Note 7, bo oprócz wybuchu wywoła rozległy pożar. Tym razem byłem pewny: to nie wyjdzie Apple na dobre. Mini-Jacka nie da się tak po prostu wyrzucić i nie ponieść konsekwencji…

Meanwhile in Apple

Tymczasem Apple sprzedaje swoje smartfony w takim tempie, że strach pomyśleć, jaki rekord będzie miał do pobicia iPhone 8. Oczywiście w sukcesie Apple nie wolno pominąć zasług Samsunga, który koncertowo wręcz rozłożył nogi do kopniaka w klejnoty i pomimo PR-owych kamiennych twarzy, boli go jak cholera! Jak mogłoby być inaczej. Koniec końców strata 17 miliardów zielonych to nie waciki.

Teraz trochę poważniej

Likwidacja gniazda słuchawkowego była niesamowicie odważnym rozwiązaniem. Nie zrozumcie mnie źle: nie chwalę Apple za wywalenie komponentu, wsadzenie w jego miejsce kawałka plastiku i dorzucenie przejściówki. To, co naprawdę skłoniło mnie do napisania tego tekstu, to kolejny przełomowy moment w rozwoju technologii mobilnych.

Ktoś powie: Co to za przełom skoro Apple nie było pierwsze? Odpowiedź jest banalnie prosta: Tim Cook i jego firma mają za sobą najpotężniejszą siłę nabywczą na świecie. Użytkownik sprzętu z nadgryzionym jabłkiem w logo jest w stanie wyłożyć wielkie ilości gotówki na ten magiczny amazing. Można się z tego śmiać, ale to Apple zmienia rynek, dyktuje warunki i to Apple jako jedyne miało możliwość zrobienia tak radykalnego kroku, jak całkowita kasacja gniazda słuchawkowego. Wyobraźcie sobie ten sam krok w wykonaniu innego producenta: powiedzmy, że Micro… zły przykład. Niech będzie ten nieszczęsny Samsung: załóżmy, że to oni wycofali gniazdo słuchawkowe. Co więcej, nie ograniczyli się tylko do S7 – gniazdo zniknęło ze wszystkich modeli. Poza wyznawcami, których Samsung ma jednak zdecydowanie mniej niż Apple, telefony przestałyby się sprzedawać, bo zły producent zabrał funkcjonalność. W przypadku giganta z Coupertino sprawa ma się zupełnie inaczej. Apple ma zaplecze klientów, którzy albo darzą firmę aż takim zaufaniem, albo jest im to obojętne… dopóki jest modne. Te nastroje widać w wynikach sprzedaży, a jak powszechnie wiadomo: żadna firma z branży mobile nie chce zostać w tyle.

To, co stanie się teraz, jest absolutnie przewidywalne: kolejni i kolejni producenci, będą usuwać mini-jacka ze swoich produktów, wymuszając na producentach słuchawek usuwanie kabli. Rynek zacznie dążyć do eliminacji przewodowych słuchawek z użytku codziennego.

airpods

I tutaj zaczynają się schody

Jest tylko jedna, mała rzecz w tej całej rewolucji, która nie pozwala mi snuć niesamowitych wyobrażeń na temat bezprzewodowej przyszłości. To przebijająca się gdzieś w oddali, przez tony amazingu bolesna świadomość, że NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO!

Ta rewolucyjna, niesamowita, bezprzewodowa technologia to stary, dobry Bluetooth! Proszę mi teraz powiedzieć jak usprawiedliwić wyrzucenie na śmietnik technologii, która gwarantowała lepszą jakość? Odchudzeniem kolejnych modeli? Zapewnieniem wodoszczelności? Ograniczeniem kosztów? A może po prostu rewolucją dla rewolucji? Jeżeli przyszłość ma być taka bezprzewodowa, to dlaczego w ogóle nie pozbyć się złącz? Bo ładowanie bezprzewodowe jest za wolne? To dlaczego ktoś wpadł na genialny pomysł wywalenia czegoś, co działa dobrze? Powiem Wam dlaczego: dla pieniędzy. Żaden szanujący się wyznawca nie będzie się przecież nosił z przejściówką, bo to zrujnowałoby przepiękną ideę minimalistycznego sprzętu. I tak, drodzy państwo, tworzy się popyt! Zbierajcie hajs i do sklepu po AirPody! Nigdy nie sprzedałyby się tak dobrze, gdyby do tegorocznego iPhone’a można było podłączyć zakupione w zeszłym roku Beats Studio Pro, gwarantujące „najlepszą” jakość.

Alea iacta est

Tak czy inaczej, możemy już teraz powiedzieć R.I.P headphone jack. Tegoroczne premiery rozpoczęły nieodwracalny proces „dekablizacji”. Użytkownik zostanie postawiony przed wyborem: niewygodna przejściówka, bądź porzucenie swoich „staromodnych” słuchawek. Bezprzewodowa przyszłość nadchodzi. Możecie się zacząć bać o swoje kable…