Sony Xperia XA

Recenzja Sony Xperia XA

Przyjemny, kompaktowy i prawie zgrabny, ale za drogi

Limonkowy, złoty, miedziany – takie i jeszcze więcej określeń słyszałam na temat koloru telefonu, który ostatnio gościł w moich rękach. Mowa o Sony Xperia XA, najtańszym smartfonie japońskiego koncernu spośród zaprezentowanych w tym roku. Oprócz nich, o czym pewnie pamiętacie, zadebiutowały: Xperia XA Ultra, Xperia X (już przeze mnie przetestowana) i Xperia X Performance. Pora sprawdzić, jak podczas codziennego użytkowania radzi sobie najtańszy z modeli.

Parametry techniczne Sony Xperia XA:

  • wyświetlacz 5” o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli,
  • ośmiordzeniowy procesor Mediatek Helio P10 MT6755 2GHz z Mali-T860,
  • 2GB RAM,
  • Android 6.0 Marshmallow,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 13 Mpix, nagrywanie wideo w Full HD 30 kl/s,
  • kamerka 8 Mpix, nagrywanie wideo w Full HD,
  • LTE Cat. 4,
  • GPS,
  • Bluetooth,
  • WiFi,
  • port microUSB,
  • slot kart microSD,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 2300 mAh,
  • wymiary: 143,5 x 66,8 x 7,9 mm,
  • waga: 137,4 g.

Cena w momencie publikacji: ok. 1200 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Z Sony Xperia XA pierwszy raz miałam styczność podczas targów MWC 2016 w Barcelonie – na początku bieżącego roku. Już wtedy smartfon przyciągnął moją uwagę niesamowicie cienkimi ramkami przy krawędziach ekranu, czym mnie mocno zaintrygował. Ale o ile w rzeczywistości są one faktycznie prawie niezauważalne, dzięki czemu sam smartfon jest wyjątkowo wąski, tak przestrzeń nad i pod ekranem jest zdecydowanie większa, przez co urządzenie jest po prostu nad wyraz wysokie. A nie musiałoby takie być, gdyby nie niezagospodarowana przestrzeń pod wyświetlaczem, którą umieszczono tam zapewne wyłącznie po to, by zachowana została symetria względem górnej części. A gdyby tak zmniejszyć nieco zarówno dolną, jak i górną przestrzeń? No nic, nie ma co gdybać, bo ostatecznie jest jak jest. Czyli wąsko i wysoko. Wąska obudowa i 5-calowy ekran sprawiają, że urządzenie łatwo jest obsłużyć jedną dłonią. Ale przyznajcie sami, że byłoby łatwiej, gdyby było niższe…

Wzornictwem smartfon nawiązuje do pozostałych członków rodziny Xperia X. Żeby nie było zbędnych wątpliwości – podobnie jak Xperia X, model Xperia XA nie jest wodoszczelny (przypomnę, że taki jest jedynie najdroższy – Xperia X Performance). Ma zaoblone krawędzie, zaokrąglone rogi, plastikową klapkę chroniącą sloty kart microSD i nanoSIM oraz charakterystyczny, okrągły włącznik na krawędzi. Ogólnie w mojej ocenie Xperia XA może się podobać. Zwłaszcza, że jest dostępna w kilku nietypowych barwach, jak limonkowy czy łososiowy.

Rzućmy okiem na krawędzie. Na prawej umieszczono włącznik, przyciski do regulacji głośności oraz fizyczny spust migawki. Na dole – port microUSB, mikrofon i głośnik mono. Na lewym boku mamy zaślepkę chroniącą slot kart nanoSIM i microSD. U góry natomiast znalazło się miejsce dla 3.5 mm jacka audio i drugiego mikrofonu.

Z tyłu, w lewym górnym rogu, umieszczono obiektyw aparatu z diodą doświetlającą – takie miejsce sprawia, że robiąc zdjęcie, możemy niechcący zasłonić go palcem – warto o tym pamiętać. Z przodu z kolei, nad taflą 5-calowego ekranu, mamy obiektyw kamerki przedniej, głośnik do rozmów, czujnik światła oraz diodę powiadomień, która świeci na dwa kolory – zielony, gdy przyjdzie powiadomienie oraz czerwony – gdy telefon się rozładowuje.

Jakości wykonania Xperii XA nie mogę zupełnie nic zarzucić. Mimo że obudowa jest w całości z plastiku, czuć w rękach, że jest to tworzywo sztuczne dobrej jakości. Nic nie skrzypi, nie ugina się pod palcami, a poszczególne elementy obudowy są ze sobą odpowiednio spasowane. Pod tym względem Sony spisało się wzorowo.

Wyświetlacz

1200 złotych za smartfon z ekranem 5 cali i rozdzielczości 1280 x 720 pikseli (HD)? Drogie Sony, biorąc pod uwagę, że w tej cenie mamy już na przykład Huawei P9 Lite (5,2” 1920 x 1080 pikseli), zastosowanie HD jest dość zaskakujące. Z drugiej strony, po pierwsze, wyższa rozdzielczość negatywnie odbiłaby się na – i tak już bardzo krótkim – czasie pracy. Po drugie natomiast, HD na pięciu calach dla większości użytkowników i tak jest w zupełności wystarczające. Choć oczywiście ci bardziej wymagający dostrzegą lekkie poszarpanie czcionek czy ikon, co jest spowodowane zagęszczeniem pikseli na cal na poziomie 294 ppi (w przypadku przywołanego wyżej konkurencyjnego produktu Huawei jest to 424 ppi – różnicę widać gołym okiem).

Z bardzo dobrej strony pokazała się jasność ekranu – zarówno minimalna (3 nity), jak i maksymalna (515 nitów), choć akurat w jej przypadku największą rolę odgrywają wszelkie refleksy (wady błyszczących ekranów) i upodobanie do zbierania odcisków palców, co nieco uprzykrza korzystanie z telefon w pełnym słońcu. Oczywiście do dyspozycji jest czujnik światła, dzięki czemu manewrowanie jasnością ekranu możemy zostawić automatyce lub, jeśli wolimy, zmieniać ją ręcznie za pomocą standardowego suwaka.

sony-xperia-xa-recenzja-tabletowo-zdjęcia-14

Jeśli chodzi o najważniejsze aspekty dotyczące wyświetlacza, nie mam większych zastrzeżeń. Jasność na plus, kąty widzenia bardzo dobre, a reakcji na dotyk nie mogę zupełnie nic zarzucić – jest natychmiastowa i precyzyjna.

W ustawieniach wyświetlacza jest kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę. Najważniejsze jest, przede wszystkim, zdefiniowanie, z jakiego trybu wyświetlania obrazu będziemy chcieli korzystać. Dostępne są trzy: zwykły (bez różnego rodzaju ulepszeń), Mobile BRAVIA Engine 2 oraz tryb superżywych kolorów (jak się dowiadujemy z opisu, maksymalizacja natężenia kolorów podczas wyświetlania zdjęć i wideo nadaje obrazom surrealistyczny, żywy wygląd). Ja korzystałam z Xperii XA bez włączonego żadnego z dodatkowych trybów.

Kolejną rzeczą jest możliwość ustawienia balansu bieli, co jest coraz częściej stosowane przez producentów, jak również zmiana wielkości wyświetlanych czcionek (cztery poziomy).

W Xperii XA tekst wprowadzamy za pomocą klawiatury SwiftKey, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Jeśli czytaliście recenzję Xperii X mojego autorstwa, wiecie zapewne, że w jej przypadku często zdarzało mi się, że podczas pisania standardową metodą (klikając na poszczególne litery danego słowa), klawiatura interpretowała to mimo wszystko jako jeżdżenie po niej (swype’owanie), przez co było to powodem mojej irytacji. Tu jednak, przy Xperii XA, podobne sytuacje nie występowały z tak dużą częstotliwością, co przy droższym modelu. Ale, tak, wciąż się zdarzały. Oczywiście klawiaturę można zmienić z domyślnej na inną – wystarczy pobrać wybraną aplikację z Google Play.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Interfejs. Głośnik
3. Zaplecze komunikacyjne. Aparat. Akumulator. Podsumowanie