Porażka tabletu Toshiba Folio 100

Jeden z Czytelników Tabletowo, Morswin, poprosił mnie pod ostatnim wpisem na temat trwających prac nad trzema tabletami internetowymi Toshiby, żebym napisała coś o porażce pierwszego urządzenia tego producenta – Toshiba Folio 100. Jak wiecie, jeśli się mnie o coś poprosi, to do realizacji tekstu już bardzo krótka droga. Jeśli więc macie jakieś pytania lub pomysły na teksty – piszcie śmiało.

Tymczasem do rzeczy.

Toshiba Folio 100 została oficjalnie zaprezentowana podczas wrześniowych targów IFA 2010. Niedługo później producent wprowadził ją do sprzedaży – również w Europie. Cena urządzenia miała wynosić 400 euro (bez 3G) lub 500 euro – z 3G. Z nieznanych przyczyn okazało się, że w Wielkiej Brytanii cena ta została znacznie zawyżona i sprzęt był sprzedawany za 999 funtów, czyli – jak nie trudno przeliczyć – ok. 4800 złotych.

Nic więc dziwnego, że za tak kolosalnie wielką sumę pieniędzy praktycznie nikt nie chciał kupować tego tabletu, choć nie można powiedzieć, że w ogóle nikt go nie chciał, bo byłoby to kłamstwem. Jednak w związku z małym zainteresowaniem tabletem, jeden z jego sprzedawców – PC World – postanowił wycofać go ze sprzedaży.

Ale zanim się zdecydował na ten krok, otrzymał mnóstwo zwrotów Folio 100 z różnorakich przyczyn. Nabywcy urządzenia skarżyli się przede wszystkim na kiepską gęstość pikseli w jego ekranie oraz marną jakość wykonania obudowy (toć to plastik jest…).

Był jeszcze jeden główny powód, przez który tablet Toshiby nie cieszył się zbytnią popularnością – brak dostępu do Google Market. W wielkim skrócie chodzi o to, że sprzęt miał zainstalowany goły system operacyjny, którego nie można było określić mianem stabilnego (często się zacinał).

Miejmy nadzieję, że trzy tablety, nad którymi obecnie pracuje Toshiba, będą bardziej dopracowane niż Folio 100.

źródło