Recenzja Sony Xperia X Compact. Najlepszy mały smartfon na rynku?

Chcąc kupić bardzo dobry smartfon z ekranem poniżej 5” musimy się skierować w stronę… No i tu pojawia się problem. Pierwszy na myśl przychodzi mi iPhone SE (na pewno nie 6s ani 7, bo ze względu na szerokie ramki nad i pod ekranem są większe niż wskazywałaby na to przekątna ekranu). Ewentualnie alternatywą może być Samsung Galaxy A3 2016, ale zdecydowanie nie można o nim powiedzieć, że jest flagowcem. Z tym większym zainteresowaniem podeszłam do Sony Xperia X Compact – smartfona, który zrobił na mnie negatywne pierwsze wrażenie. Przy dłuższym użytkowaniu jednak – co mnie bardzo zaskoczyło – moja opinia na jego temat uległa znacznej zmianie. Ale spokojnie, nie wszystko mi się podoba. Jest nawet kilka rzeczy, które mnie irytują.

Parametry techniczne Sony Xperia X Compact:

  • 4,6-calowy wyświetlacz TRILUMINOS o rozdzielczości HD (1280×720 pikseli, 319 ppi),
  • sześciordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 650 z Adreno 510,
  • 3GB RAM,
  • 32GB pamięci wewnętrznej,
  • system operacyjny Android 6.0.1 Marshmallow,
  • aparat główny 23 Mpix,
  • kamerka 5 Mpix na froncie,
  • Bluetooth 4.2,
  • Wi-Fi,
  • LTE Cat. 6,
  • GPS z A-GPS i GLONASS,
  • NFC,
  • czytnik linii papilarnych,
  • USB Typu C,
  • obsługa kart microSD o maksymalnej pojemności 256GB,
  • akumulator o pojemności 2700 mAh,
  • wymiary: 129 x 65 x 9,5 mm,
  • waga: 135 gramów.

Cena w momencie publikacji recenzji: 2199 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Nie oceniaj książki po okładce. Nie patrz wyłącznie na wygląd, skup się też na tym, co jest w środku. Liczy się wnętrze. To wszystko to prawdy znane nie od dziś. Trudno jest jednak powstrzymać się od oceny wzornictwa sprzętu. Fajne jest to, że jednym dany produkt się podoba, a innym – wprost przeciwnie. Dzięki temu na rynku może istnieć tak wiele urządzeń, które pod względem wyglądu są od siebie totalnie różne, a każde z nich i tak znajduje swoich zwolenników. Tak też jest w przypadku smartfonów japońskiego koncernu.

recenzja-sony-xperia-x-compact-tabletowo-03

Gdy wzięłam Xperię X Compact w dłoń pierwszy raz, w mojej głowie pojawiło się jedno skojarzenie: mydelniczka… Plastikowa obudowa, w dodatku dość gruba (jak na dzisiejsze standardy; 9,5 mm), zbierająca odciski palców jak oszalała. Nie mam problemów z urządzeniami wykonanymi z tworzywa sztucznego, ale tu nie dość, że mamy błyszczący plastik (jeśli się nie mylę i dobrze pamiętam, miał przywoływać skojarzenia z ceramiką), to jeszcze naprawdę uwielbia zbierać ślady naszych odcisków palców, co wygląda po prostu fatalnie. A dodatkowo urządzenie kosztuje 2200 złotych! W takich pieniądzach spodziewałabym się jednak lepszej/ładniejszej obudowy. Co więcej, jest ona dość śliska, przez co może się zdarzyć, że telefon wyślizgnie się z ręki.

„W praniu” wyszło również, że obudowa lubi się rysować. Na egzemplarzu, którego używałam od targów IFA 2016 w Berlinie, pojawiło się już sporo rys. I, nie, nie są to pojedyncze ryski, a całe skupiska. Musicie być zatem przygotowani, że Xperia X Compact pod tym względem słabo znosi upływ czasu. Z drugiej strony – przez te odciski palców rysy są ledwo widoczne. Tu od razu małe uspokojenie – o ile tył telefonu się łatwo rysuje, tak z przodu nie zauważyłam tego problemu.

recenzja-sony-xperia-x-compact-tabletowo-05

Rzeczą, która dodatkowo rzuca się w oczy, są szczeliny między przednią taflą urządzenia a obudową – nad ekranem po lewej stronie jest mniejsza niż przy prawej (analogicznie z tyłu, jak i na dole przy krawędziach). Nie byłoby w tym nic irytującego, gdyby nie fakt, że jest to miejsce bardzo lubiące zbierać drobinki kurzu.

Szkoda też, że telefon świeci się jak psu… wiadomo co, ze względu na błyszczący plastik. W dwóch miejscach jest on jednak matowy – na dolnej i górnej krawędzi. A skoro już o nich mowa, jest w nich kolejna zaleta. Bajerem (śmieję się, że nawet „killer-feature”) jest dla mnie fakt, że Xperia X Compact potrafi stabilnie pionowo stać na płaskich powierzchniach (dzięki czemu nie jest potrzebny do tego stojak – ja na przykład zawsze przy laptopie mam umieszczony telefon właśnie w stojaku). A gdy wtedy ktoś zadzwoni, porusza się po biurku – w swoisty taniec wprowadzają ją wibracje. Mała rzecz, a cieszy. Tak, czasami niewiele potrzeba, by sprawić mi radość ;).

Jest kilka rzeczy, które lubię w Xperii X Compact, ale najważniejszą jest… sama kompaktowość. Dzięki ekranowi o przekątnej 4,6”, udało się upakować wszystkie komponenty w bryle o wymiarach 129 x 65 x 9,5 mm. To wszystko sprawia, że testowany smartfon rewelacyjnie (powtarzam: rewelacyjnie) leży w dłoni. Korzysta się z niego bardzo komfortowo, a co najważniejsze – przyjemnie.

Rozmieszczenie przycisków jest dla mnie dyskusyjne. O ile włącznik, w którym zaimplementowano czytnik linii papilarnych, znajduje się w idealnym miejscu – na prawej krawędzi, nieco powyżej połowy jej wysokości, dzięki czemu kciuk naturalnie właśnie tam wędruje, tak przyciski do regulacji głośności, umieszczone poniżej, są dla mnie zagadką (w mojej opinii powinny znaleźć się powyżej włącznika). Jeszcze niżej mamy fizyczny spust migawki, który akurat jest w odpowiednim miejscu. Wszystkie przyciski są dobrze osadzone w obudowie, a samo korzystanie z nich jest bezproblemowe.

Dolna krawędź poświęcona została jedynie na port USB typu C, do którego można podłączyć pendrive’a, z kolei przeciwległa – na 3.5 mm jack audio. Na lewym boku mamy jedynie zaślepkę, pod którą mamy dostęp do dwóch gniazd – microSD i nanoSIM. Szkoda tylko, że za każdym razem, gdy wyjmujemy tackę i wsadzamy ponownie, telefon się restartuje (zatem sytuacja powtarza się zawsze, gdy chcemy zmienić kartę SIM lub microSD, co dla mnie, recenzenta, jest zawsze dość irytujące).

Z tyłu, w lewym górnym rogu, umieszczono obiektyw aparatu z diodą doświetlającą, natomiast z przodu – głośniki stereofoniczne, a także – nad ekranem: kamerkę, diodę powiadomień oraz czujnik światła, który działa naprawdę fenomenalnie (a wierzcie mi, że opóźnienia w zmianie jasności ekranu w innych modelach potrafią dać się we znaki).

I taka właśnie jest Xperia X Compact. Kompaktowa, ale urodą nie grzeszy. Choć oczywiście czekam na Wasze komentarze w tej sprawie!

recenzja-sony-xperia-x-compact-tabletowo-14

Wyświetlacz

Jak przystało na Compacta, ekran nie może oferować dużej przestrzeni roboczej. I faktycznie, w Xperii X Compact mamy matrycę TRILUMINOS o przekątnej tylko 4,6” (i pomyśleć, że kiedyś to były „duże smartfony”) i rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Daje nam to zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 319 punktów, co w rzeczywistości oznacza, że czcionki są bardzo ostre i czytelne, idealne do codziennego korzystania z telefonu.

Żeby uświadomić Wam, że HD przy przekątnej 4,6” jest wartością całkowicie wystarczającą, posłużę się przykładem. Weźmy pierwszy z brzegu 7-calowy tablet, którego rozdzielczość to 1920 x 1080 pikseli – daje to 314 ppi, czyli nieznacznie niższą wartość niż w Xperii X Compact. Takich tabletów (7” Full HD) na rynku pojawiło się jak na lekarstwo, a wyższej rozdzielczości, przy tym rozmiarze ekranu, w ogóle nie było. Teraz już chyba wierzycie mi, że faktycznie HD w przypadku testowanego modelu, jest całkowicie słuszne i uzasadnione, choć początkowo mniej zorientowanym użytkownikom mogłoby się wydawać, że płacenie 2200 złotych za HD to przesada. Ale nie, nie w tym przypadku – tutaj Full HD po prostu nie może mieć miejsca.

recenzja-sony-xperia-x-compact-tabletowo-02

Xperia X Compact pokazała się z bardzo dobrej strony pod względem jasności wyświetlacza. Minimalna wynosi 4 nity i jest OK podczas korzystania z telefonu nocą (choć nie pogardziłabym jeszcze niższą wartością), maksymalna natomiast – 530 nitów – spokojnie „daje radę” w słońcu; widoczność jest bardzo dobra. Ale i tak zwycięzcą dla mnie tutaj jest czujnik światła, który działa fenomenalnie – nie ma praktycznie żadnego opóźnienia w zmianie jasności ekranu względem zmiany panujących warunków oświetleniowych.

Kąty widzenia bez zarzutu, reakcja na dotyk – świetna. Dodatkowo trzeba powiedzieć o tym, że palec po ekranie ślizga się idealnie, bez żadnego oporu z jego strony, na co prosiliście, bym zwróciła uwagę. A co tam w ustawieniach ekranu piszczy? Przede wszystkim mamy trzy tryby ekranu: zwykły, X-Reality for mobile (poprawia jakość wyświetlanych zdjęć i wideo, nadaje obrazom ostrzejszy i bardziej naturalny wygląd) oraz tryb superżywych kolorów. Do tego możliwość zmiany balansu bieli oraz Inteligentne sterowanie podświetleniem – ekran jest podświetlany dopóki na niego patrzymy. Zapomniałabym, jest jeszcze tryb rękawiczek, naprawdę przydatny zimą.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie. Oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Czytnik linii papilarnych. Głośniki. Akumulator
4. Aparat. Podsumowanie