Polskie karty SIM już na czarnym rynku

To było do przewidzenia. Wprowadzenie wymogu rejestrowania kart SIM do telefonów momentalnie stworzyło szarą strefę. Karty SIM można już kupować zupełnie nielegalnie, nie rejestrując ich na swoje imię i nazwisko.

Przypomina się scena z filmu Mroczny Rycerz Powstaje, gdzie Batman dzięki nowej technologii mógł śledzić wszystkich użytkowników telefonów w Gotham. Honorowy Bruce Wayne postanowił skorzystać z rozwiązania tylko raz, potem niszcząc je, aby nikt nie mógł bezkarnie śledzić rozmów obywateli. Rządzący nie mają takich dylematów i zawsze znajdą sposób na ograniczenie swobód obywatelskich.

Wymóg rejestrowania na imię i nazwisko kart prepaid pojawił się wraz z hasłami walki z terroryzmem. Moim zdaniem terroryści znajdą lepsze sposoby na wymianę informacji, a absurdalny wymóg rejestrowania kart SIM przyda się tylko do irytowania zwykłych obywateli. Chociaż, Polak potrafi. Pojawiły się informacje, że już prężnie działa czarny rynek z kartami SIM.

Wszystko przez lukę prawną w nowych przepisach. Określają one wprawdzie jasno, że karty SIM muszą być rejestrowane na rzeczywiste osoby, nie precyzując jednak – na jakie osoby. Dlatego też pojawiają się informacje, że liczni sprzedawcy kart prepaid oferują swoim klientom dodatkową usługę. Rejestrację karty SIM na Jana Kowalskiego albo innego Nowaka. Czyli – na prawdziwe osoby, tyle że zupełnie niezwiązane z kupującym kartę.

Zarejestrowane karty SIM można kupić też w internecie – wystarczy poszukać. Wyobrażam sobie, że za przysłowiowe parę złotych niejeden bezdomny czy znajdujący się w gorszej sytuacji materialnej zgodzi się firmować swoim nazwiskiem kilkadziesiąt czy nawet kilkaset kart prepaid. W ten sposób Ministerstwo Obrony Narodowej jest syte i owca (klient) cała. Szkoda tylko, że znowu na obywatelach wymusza się kombinowanie.

Źródło: Antyradio