Zbiłem wyświetlacz w S7/S7 edge – co teraz? O Samsung Guard z autopsji

Czym kierujemy się przy wyborze sprzętu mobilnego? Akumulatorem? Procesorem? Aparatem? Niezależnie od tego, co jest dla nas priorytetem, wyświetlacz jest gdzieś na górze listy. Przecież to na nim będziemy wyświetlać wszelkie treści. Do tego, w czasach smartfonów, to właśnie ekran wykorzystujemy do większości interakcji z naszym telefonem czy tabletem. Dlatego też uszkodzenie tego elementu jest bardzo odczuwalne. A o zniszczenie aktualnie nie jest tak trudno.

Czasy telefonów, które mogły upadać na panele, wykładzinę czy wręcz beton lub bruk, póki co minęły i chyba nieprędko powrócą. Niestety, aktualnie producenci tworzą w większości sprzęt, który ma się błyszczeć, świecić i w większym stopniu być pokryty szkłem. Zaokrąglone wyświetlacze – głównie w produktach Samsunga, ale też przykładowo BlackBerry Priv – okazują się jeszcze mniej odporne na uszkodzenia. W rezultacie czasem można odnieść wrażenie, że nasz nowy smartfon lepiej chyba umieścić za szkłem w gablotce i podziwiać, niżeli korzystać.

Samsung GUARD S7

Takiego zdania musiał być chyba również i Samsung. Choć oficjalnie nikt nie przyzna, że tworzony produkt może być po prostu nietrwały, są sposoby, by wyciągnąć rękę w stronę klienta. Jednym z nich jest program Samsung GUARD S7. Pisała o nim w marcu Kasia w tym artykule. Ja pozwolę sobie przytoczyć najważniejsze informacje, czyli pakiet korzyści dla zarejestrowanych telefonów:

Początkowo smartfony (zarówno S7 jak i S7 edge) można było rejestrować w okresie od 11 marca do 11 czerwca 2016 roku, potem jednak Samsung przedłużył ten okres o dodatkowe 2 miesiące.

Samsung GUARD Wyświetlacz

W tym artykule skupię się na pierwszej korzyści, wynikającej z pakietu GUARD. Zainteresowanych odsyłam również do regulaminu na oficjalnej stronie Samsunga, gdzie można przeczytać wszystko „co i jak” w teorii. Dla tych, których interesuje jak to wypada w praktyce, zachęcam do czytania dalej – niestety, miałem okazję sprawdzić to na własnej skórze ;-)

Swojego Galaxy S7 edge zakupiłem w połowie czerwca w sklepie internetowym Sferis. Wspominam o tym, gdyż smartfon musiał zostać nabyty w Polsce. Dzięki temu byłem w stanie dwa tygodnie później dokonać rejestracji, a już miesiąc później skorzystać z ubezpieczenia.

Uszkodzenie

Wszystko zaczęło się w moje imieniny, które przypadały w sobotę. Podczas spaceru z psem otrzymałem piękny prezent w postaci wytrącenia mi telefonu przez osobę trzecią. Oczywiście upadł ekranem do dołu. Pierwsza reakcja – nie podnosić! Póki leży, zawsze można się łudzić, że wyświetlacz jest cały.

Niestety, rzeczywistość nie była dla mnie przychylna – po podniesieniu szybko zauważyłem poprzeczne pęknięcie. Co ciekawe, na tym się nie skończyło. Przez kolejne 2 minuty dało się słyszeć delikatne odgłosy „pyknięcia”, które brzmiały jak zgniatanie miniaturowej folii bąbelkowej. Dźwiękom towarzyszyły kolejne rysy. Żadne jednak nie uszkodziły digitizeru, czyli panelu dotykowego, a tylko szkło. Można było zatem korzystać dalej ze smartfonu, a całość uszkodzeń była na tym etapie tylko kosmetyczna.

Niemniej mając świadomość o pakiecie GUARD postanowiłem zgłosić szkodę. W tym celu o godzinie 17 wykonałem telefon pod numer +22 505 66 77, czyli do oddziału PZU, zajmującego się stricte pakietem Samsung GUARD Wyświetlacz. Trzeba docenić, że mimo iż była sobota, nie napotkałem najmniejszych problemów, by dodzwonić się do konsultanta. Podczas rozmowy musiałem podać numer IMEI telefonu, swoje nazwisko oraz telefon kontaktowy. Istotnym był również fakt, by określić model – S7 czy S7 edge. Następnie zostałem poinformowany, że PZU oddzwoni do mnie tego samego dnia.

Faktycznie, po dwóch godzinach otrzymałem telefon zwrotny. Ten konsultant potrzebował już bardziej szczegółowych danych, jak adres, pod który ma zostać wysłany kurier, dokładny opis zdarzenia oraz moje dane. Otrzymałem od niego informację, żeby zrobić kopię zapasową danych, gdyż telefon może zostać przywrócony do ustawień fabrycznych, co trochę mnie zaskoczyło. Co ma przecież wyświetlacz do moich danych? Odpowiedź była taka – telefon jest czasem aktualizowany i może dojść do usunięcia plików. No ok, w takim razie zrobię tę kopię. Dodatkowo sam przywróciłem ustawienia fabryczne – skoro i tak tym ryzykuję, to po co mam komuś podawać moje dane na tacy? Smartfon następnie wystarczyło zapakować do pudełka, najlepiej oryginalnego, no i oczekiwać na kuriera. Ten miał się pojawić dwa dni później, w poniedziałek. Zapytałem, czy zorganizować też jakąś specjalną kopertę zabezpieczającą. Usłyszałem odpowiedź, że nie, tylko oryginalne pudełko.

Oczekiwanie na kuriera

Według regulaminu, PZU ma 2 dni robocze na odbiór ode mnie sprzętu. Skoro zgłaszałem szkodę w sobotę, to wiadomo – wtorek jest dla nich „deadlinem”. Zatem nie powinienem być specjalnie zdziwiony, że kurier nie pojawił się w poniedziałek. Ogólnie zawczasu przekazałem konsultantowi, by odbiór miał miejsce pod adresem mojej pracy do godziny 17. Dlatego kiedy wybiła 17:20 we wtorek, a tu nadal cisza, postanowiłem przypomnieć się w PZU.

Zadzwoniłem, poinformowałem, miałem czekać na odpowiedź. Nadeszła już w godzinach wieczornych, bo przed 20. Co ciekawe, opóźnienie ponoć wynikło z faktu, że serwis nie był pewien numeru IMEI mojego smartfona. Trochę dziwne, ale ok. Konsultant dyktuje cyfry – potwierdzam, wszystko się zgadza. Dobrze, w takim razie on już się tym zajmie i jutro będę miał informację z serwisu. Dopytałem jeszcze, czy na pewno wystarczy samo oryginalne pudełko od telefonu. Potwierdził. Na tym zakończyliśmy rozmowę. Póki co – mały minus, czasowo się nie wyrobili, musiałem się upominać.

Telefon z serwisu

Następnego dnia – była to środa – dość szybko rano, w okolicach 8, telefon poinformował mnie o przychodzącej rozmowie. Okazało się, że jest to pani z serwisu. Rzeczowo i na temat, ale sympatycznie prowadziła rozmowę. Rozbawiło i lekko zirytowało mnie tylko pytanie, czy przysłać kuriera w tym tygodniu. Odpowiedziałem że tak, przecież termin był do wczoraj. „Nie ma problemu, mogę podesłać na dzisiaj” usłyszałem w telefonie. Super, w końcu konkrety. Zgodziłem się więc na odbiór około godziny 11.

Ale ale! Okazało się, że oprócz oryginalnego pudełka powinienem dorzucić jeszcze dowód zakupu. No cóż, ja już byłem w pracy i gdyby nie fakt, że zakupu dokonałem przez internet i fakturę miałem na skrzynce e-mailowej, pewnie wszystko przedłużyłoby się o kolejny dzień. Na szczęście drukarka była pod ręką, więc lecimy dalej z tematem!

Wysyłka smartfonu

Zgodnie z umową, tuż przed 11 zawitał do mnie kurier z DHL. Podpisuję kartki, wręczam pudełko z telefonem i widzę, że facet chce się już zabierać. Zapytałem, czy nie zamierza go w coś spakować. Pierwszą odpowiedzią było, że to sam powinienem o to zadbać. Zripostowałem, iż pytałem trzykrotnie o to, jak smartfon ma być przewieziony. Za każdym razem odpowiedzią było „tylko oryginalne pudełko”.

Kurier stwierdził, że ok, to on zapakuje w samochodzie już całość do swojej koperty. Zgodziłem się, ale zdecydowałem się mu towarzyszyć na dół – całość odbywała się na 8 piętrze biurowca. Po upewnieniu się, że całość została odpowiednio wykonana, pożegnałem pana i wróciłem do pracy.

Naprawa

Według regulaminu, smartfon powinien zostać naprawiony w ciągu trzech dni roboczych od chwili doręczenia przez kuriera urządzenia do punktu naprawczego. Do tego ogólnie w ciągu ośmiu dni roboczych, od chwili otrzymania przez Centrum Pomocy zgłoszenia zdarzenia, S7 edge powiniem być z powrotem u mnie.

Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ już dzień po wysłaniu smartfona, czyli w czwartek, otrzymałem w okolicach godziny 14 kolejny telefon z serwisu (Cyfrowe Centrum Serwisowe S.A.) – okazało się, że wyświetlacz został już naprawiony. Mało tego, jeszcze tego samego dnia postarają się go odesłać! W tym momencie wspomniany wcześniej mały minus przerodził się w spory plus.

Odbiór

Tak jak pani z Cyfrowego Centrum Serwisowego powiedziała, tak i zrobiła. W piątek o 11 telefon był już u mnie. Tym razem bez większych przygód z kurierem. Ekran w Galaxy S7 edge został wymieniony, wszystko dobrze spasowane. Obawiałem się, że będzie gdzieś zarysowany bądź wyszczerbiony – głównie w miejscu, w którym była podważana obudowa. Na szczęście niczego takiego nie znalazłem, a sam telefon do dzisiaj działa sprawnie.

Jeżeli chodzi o oprogramowanie, to żadnej aktualizacji nie zauważyłem. Niemniej jakieś testy musiały być przeprowadzone, gdyż telefon był skonfigurowany, a ja go pozostawiłem przywróconego do ustawień fabrycznych i na etapie 'wybierz język’.

Podsumowanie

Muszę przyznać, że jestem zadowolony z pakietu od Samsunga. Kiedy kupowałem telefon, nie patrzyłem na jego cenę w kontekście „zawyżona przez ubezpieczenie i wydłużoną gwarancję”. Dla mnie był to tylko dodatek – i to taki, który pomógł w reanimacji niespełna dwa miesiące po zakupie. Mimo początkowego opóźnienia wszystko poszło naprawdę sprawnie. Jak to wygląda w dniach?

Według regulaminu / w praktyce:

Jak widać, w moim przypadku całość została sprawnie i pozytywnie zakończona. Starałem się zachowywać tak, jak przeciętna osoba by robiła – przykładowo nie załatwiłem mimo wszystko koperty do przesyłki. Mam nadzieję, że całością Was nie zanudziłem, a pokazałem w obiektywnym świetle ile dość innowacyjny pakiet Samsunga jest tak naprawdę wart.

Słowem zakończenia – co z tzw. „zrootowanym” telefonem? Byłem bardzo ciekaw, czy może to wpłynąć na ubezpieczenie, które de facto obejmuje tylko uszkodzenia mechaniczne ekranu. A na nie oprogramowanie większego wpływu raczej nie ma. Na etapie rozmowy z konsultantem PZU dowiedziałem się, że nie ma problemu. Z powodu, o którym sam przed chwilą wspomniałem. Zatem jeżeli zdecydowaliście się na zrootowanie swoich S7 / S7 edge i zastanawiacie się, czym to skutkuje w aspekcie Samsung GUARD S7, odpowiadam – tak, możecie skorzystać z ubezpieczenia. W przypadku 3-letniej gwarancji nie jest już tak ciekawie – tracicie ten rodzaj wsparcia.

Exit mobile version