Z papierosem w zębach VI – zrób sobie z tabletu Pegasusa

clip-art-super-mario-340834

Późne lata dziewięćdziesiąte – kiedy byłem jeszcze mały, w honorowym miejscu na półce, obok starego, kilkunastocalowego telewizora stała konsola, którą moja siostra otrzymała na komunię. Miałem wtedy rok i oprócz robienia „bam bam” (niszcząc oczywiście wszystko, co wpadło mi w ręce) nie potrafiłem nic ciekawego. Kiedy podrosłem, zainteresował mnie widok rodziny skupiającej się przed tym malutkim ekranem z kawałkami plastiku w rękach. I ja chciałem spróbować tej niewątpliwej przyjemności, która płynęła z dzierżenia „tego czegoś” na kablu i gapienia się w telewizor. I wiecie co? Wciągnęło mnie jak cholera.

Kiedy już nieco podrosłem kontynuowałem swoją fascynację grami na Pegasusie. Tata nie wyrabiał z lataniem „do Ruskich” po zasilacze, które paliły się w zawrotnym tempie. Dżojstiki albo umierały mi w rękach nie reagując już tak żwawo na wciskanie guzików, albo efektownie łamały się na moim czole, gdy po raz kolejny ten baran w trzecim levelu Contry zestrzeliwał mnie i kończył moją rozgrywkę. Krótko po tym w moim domu zagościł pecet, Pegasus nie był już tak atrakcyjny, bo na ekranie monitora gry serwowały mi coś ciekawszego – hektolitry krwi i flaki walające się w każdym rogu mapy.

10 lat później z nostalgią wspominam czasy, w których posiadanie cartridge’a 168 in 1 (ten niebieski i ciężki, z Contrą i możliwością ustawiania leveli i żyć) oznaczało u mnie pełen szacun na osiedlu, tata grał w Pinballa albo Tetrisa, a koniec gry nieczęsto był obwieszczany przez złośliwy zasilacz, którego swąd był preludium mojego niezadowolenia. Te gry są dalej miodne, mimo, że czas nagryzł je mocno i w porównaniu do dzisiejszych produkcji wyglądają komicznie. Z chęcią jednak do nich wracam, głównie po to, by je ukończyć – co kiedyś dla mnie było zadaniem wręcz niewykonalnym. Gram w nie z tą różnicą, że nie mam już Pegasusa. Sprzedałem go za niezłą cenę, a stratę po nim wypełniłem emulatorem działającym na systemie Windows 8.1.

Windows 8.1 oraz Windows RT – robimy Pegasusa

W wypadku Windows 8.1, użytkownicy tego systemu są najbardziej uprzywilejowani. W systemie Windows 8.1 korzystam z nieśmiertelnego i najlepszego emulatora NES, jakim jest Nestopia. Najnowsza wersja tego programu obsługuje niemal wszystkie mappery, w tym także ten niestandardowy, który działa z romem cartridge’a 168 in 1. Jego konfiguracja jest prosta jak budowa cepa, interfejs prosty i przejrzysty, pozwala na zapis stanu gry do pliku i późniejszy odczyt. Dużo możliwości konfiguracji programu, wideo, dźwięk – swoisty kombajn. No i nie ma problemu z podłączeniem jakiegokolwiek pada i granie w tytuły z Pegasusa tak, jak sam Bóg przykazał.

nes-contra-windows8

Same gry przystosowane do włączenia ich za pośrednictwem emulatora jawią się jako małe pliczki z rozszerzeniem .nes. Te właśnie pliki rozpoznaje Nestopia do rozpoznawania tych, zawierających w sobie obraz gry żywcem wyciągniętej z dyskietki.

Program ten nie jest dostępny w interfejsie Modern UI, działa tylko na urządzeniach opartych o architekturę x86 i x64. Dla posiadaczy Windows RT i wielbicieli interfejsu Modern UI jest jednak inna propozycja.

Nesbox to bezpłatna aplikacja dostępna w Sklepie Windows, dzięki której włączymy tytuły znane nam z „ruskich gier telewizyjnych” na tablecie z Windows 8.1 lub Windows RT w trybie Modern UI. W ramach tej aplikacji otrzymujemy możliwość sterowania poczynaniami bohaterów w grach za pomocą dotyku – pociągając „wirtualną wajchę” odpowiadającą za sterowanie i stukając w dotykowe przyciski A i B. Mówię od razu, że nie jest to komfortowe rozwiązanie, toteż uważam, że posiadając dostępną klawiaturę do takiego urządzenia warto siadać do tych tytułów przed fizycznymi klawiszami. Ja, osoba wprawiona w boju i człowiek, który przejdzie Contrę na trzech życiach, obsługując grę dotykiem kląłem ile wlezie. Bo już pod koniec pierwszego poziomu straciłem całą pulę szans, które dane mi były na początku gry. Miłym prezentem od twórców tej aplikacji jest fakt, iż obsługuje ona w pełni pady od Xboxa 360. Ogromnym minusem jest jednak to, że cartridge 168 in 1 niestety nie zadziała. Dużo mniejszym od poprzedniego jest ten, że włączone w emulatorze gry nie rozciągają się na ekranie tak, jak ma to miejsce w Nestopii. Obszar wyświetlany w grze jawi się nam jako prostokąt, a po boku rażą czarne ramki.

Zrzut ekranu (3)

Zrzut ekranu (4)

Windows Phone

Jedyną wartą uwagi aplikacją zdolną do emulacji NES-a jest EmiNes. Kilka poprzednich, które testowałem albo niezbyt lubiły się z Windows Phone 8.1, albo nie obsługiwały kart pamięci, albo synchronizacja z OneDrive leżała. Co prawda, program jest płatny (4,49 zł w Sklepie dla Windows Phone), jednak da się grać i bez wspomagania autora. Niedogodnością płynącą z korzystania z darmowej wersji jest fakt, iż będą pojawiać się reklamy oraz to, że nie zapiszemy stanu gry.

wp_ss_20140525_0002

Kolekcję naszych gier możemy importować do programu z chmury OneDrive po zalogowaniu się do niej, z pamięci wewnętrznej telefonu oraz z karty pamięci. Akurat w tej aplikacji wszystko działa bezproblemowo i dlatego to właśnie ona jest Wam polecana w tym tekście, a nie na przykład vNESLight Pro. Wspomniana aplikacja ma ogromne problemy z chmurą OneDrive i nie pozwala na import naszych gier z urządzenia, czy też z karty pamięci. Pamięta ona jeszcze czasy Windows Phone 7 i na „ósemkę” została bardzo nieudolnie przeportowana.

wp_ss_20140525_0001

Możliwości konfiguracji aplikacji są dosyć ograniczone. Opierają się one głównie na opcji rozciągnięcia ekranu (mimo to po bokach dalej są czarne ramki), zmianie jakości dźwięku (z tym lepiej nie przesadzać, bo na wyższych poziomach gry lubią się krzaczyć) i przeniesieniu elementów sterowania w inne miejsce na ekranie. Nie muszę chyba wspominać, że gra na ekranie dotykowym to prawdziwa katorga. Wszystko za sprawą tego, iż nie można w komfortowy sposób manipulować dwoma przyciskami akcji na raz (strzał + skok) na przykład. Na padzie, czy na klawiaturze jest to fajne, bo czuć przycisk pod palcem i wiadomo co nacisnąć. Na ekranie już nie bardzo. Dodatkowo, brak trybu Turbo skutecznie obrzydził mi grę w Contrę na tym emulatorze. W Mario praktycznie nie da się grać – długie skoki są niemożliwe do wykonania z powodu podanego powyżej.

Android

178979-drmario

Na Androidzie warto zaopatrzyć się w aplikację Nostalgia.NES Pro, która oferuje szereg bardzo przydatnych i ciekawych funkcji, które z pewnością umilą nam rozgrywkę na tablecie/phablecie z tym systemem. Przede wszystkim, w oczy rzuca się futurystyczny, lecz bardzo wygodny interfejs, w którym od razu wiadomo o co chodzi. Dalej jest już tylko lepiej. Gra obsłuży do czterech graczy grających w jednej sieci WiFi, emuluje Zappera (pistolet świetlny), posiada opcję przewijania gry do tyłu (załóżmy, że zabił Cię jakiś koleś – przewijasz grę i tym razem nie dajesz się zaszlachtować, proste?). Gra obsługuje także GameGenie (to takie cheaty), a także potrafi ładnie rozpakować rom znajdujący się w pliku .zip. Jako, że aplikacja działa na bazie FCEUX, ma ona problem z mapperem używanym w romie 168 in 1. Zatem obrazu tej dyskietki niestety nie zdołamy uruchomić na tym mobilnym emulatorze dla Androida. To jednak rekompensuje fakt, że aplikacja obsługuje fizyczne klawiatury.

iOS

Tutaj jest pewien problem, bowiem bez wykonania jailbreaka niemożliwe jest zainstalowanie jakiejkolwiek aplikacji, która byłaby w stanie obsłużyć obrazy gier pochodzących z NES-a. Nie polecam nikomu tego robić i jako, że ja tego nie robiłem, nie będę Wam tłumaczyć po kolei co robić, żeby jednak posiadać taką aplikację na swoim urządzeniu opartym na systemie Apple.

webnes_iphone_0

Jest jednak wyjście z tej sytuacji. W przeglądarce wpisujemy adres webn.es i korzystając z Dropboxa wrzucamy do wbudowanego w stronę emulatora wcześniej zapisane przez nas w chmurze pliki .nes. Domyślnie strona proponuje nam kilka tytułów, które są bardzo liche i raczej nikogo nie zainteresują. Co ciekawe, emulator ten działa także na Androidzie. Na Windows Phone niestety nie. (przynajmniej u mnie)

Emulator w przeglądarce na zbyt wiele nie pozwala. Ot, włączymy grę, pogramy, wyłączymy i nic poza tym.

Gwoli wyjaśnienia! Samo ściągnięcie emulatora jest w pełni legalne, natomiast ściąganie romów, gdy nie jesteśmy posiadaczami legalnej wersji gry jest już wbrew prawu. Pamiętajcie o tym.