Dziwnie to się pisze, ale rynek urządzeń noszonych rośnie. Po wielokrotnie powtarzanych banalnych stwierdzeniach typu „smartwatche się kończą” itd., okazuje się, że niekoniecznie. Z tym, że większy ruch w tym biznesie zawdzięczamy opaskom sportowym, a nie inteligentnym zegarkom.
Sprzedaż urządzeń typu wearable osiągnęła w trzecim kwartale 2018 roku poziom 32 milionów sztuk. Oznacza to, że gadżety noszone cieszyły się ostatnio o 22% większym zainteresowaniem (wyrażanym portfelem) niż rok temu. Swój udział miało w tym Apple, które aktywnie szukało nabywców dla czwartej generacji swojego Apple Watcha, ale niebagatelny wpływ na sytuację mieli też Chińczycy.
Xiaomi po raz pierwszy prześcignęło Apple i Fitbita, stając się najważniejszym producentem wearables w Q3 2018. Seria opasek Mi Band sprzedawała się tak dobrze, jak nigdy dotąd. Firma twierdzi, że zdołała przekazać do sklepów 6,9 miliona smartbandów, co w porównaniu z wynikami sprzed roku (3,6 mln), jest sporym osiągnięciem. Dało to Xiaomi 21,5% sprzedanych urządzeń w trzecim kwartale 2018 r.
We wrześniu Apple zaprezentowało Apple Watcha 4. generacji, co przyczyniło się do osiągnięcia sprzedaży na poziomie 4,2 mln urządzeń. To i tak kapitalny wynik, w porównaniu do ubiegłorocznych 2,7 milionów. Jak szacuje IDC, które jest źródłem statystyk, najnowsza generacja tych zegarków stanowiła mniej niż 20% sprzedanych smartwatchy. Reszta to starsze konstrukcje.
Na zwiększonym ruchu zyskali nawet Huawei i Samsung, którzy zwiększyli sprzedaż smartwatchy o odpowiednio 20,1 procent i 91 (!) procent. Fitbit nadal utrzymuje się w czołówce, daleko przed dwoma powyższymi graczami, ale w ujęciu rocznym dostawy realizowane przez tego producenta spadły o 3,1%.
Najbardziej emocjonujący czas pojedynków sprzedażowych jednak przed nami: okres świąteczny to przecież prawdziwe żniwa dla producentów wszelkiej maści gadżetów elektronicznych.
https://www.tabletowo.pl/2018/08/26/recenzja-test-xiaomi-mi-band-3/
