Xbox One X

Xbox Scarlett – co już wiemy? Zbiór plotek i spekulacji o next-genie Microsoftu

Nowa generacja konsol nadciąga wielkimi krokami i nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W ostatnim czasie wypłynęło mnóstwo plotek i spekulacji, które rozpalają umysły graczy z całego świata. Oliwy do ognia nieprzerwanie dolewa Phil Spencer, udzielając wielu rozmaitych wywiadów. Otrzymujemy też przeróżne, zakulisowe informacje od anonimowych deweloperów. Cały świat już wie, że prezentacja next-genów nadejdzie w przyszłym roku. W tym wpisie chciałbym skupić się na nowej konsoli Microsoftu – co już wiemy? Co wyciekło? Czego możemy oczekiwać?

Xbox Scarlett zostanie zaprezentowany w 2019 roku? Wszystko na to wskazuje

Przypomnę, że już w trakcie tegorocznych targów E3, Phil Spencer potwierdził prace nad następcą Xboxa One. Kilka dni temu, Satya Nadella, czyli szef wszystkich szefów w Redmond, poinformował, że firma chciałaby agresywnie inwestować w gry i usługi w chmurze. Dobrym tego przykładem są ostatnie zakupy Microsoftu. Spencer zbroi się w studia wewnętrzne, przejmując tak wielkich graczy w branży, jak Ninja Theory, Obsidian czy Playground Games. Zieloni wytaczają najcięższe działa i ładują najbardziej niszczycielską amunicję, by w przyszłości nawiązać równą walkę z największym konkurentem – PlayStation 5. W tym momencie mają tych studiów 13, a liczba ta będzie rosła z każdym kolejnym rokiem.

Nie znamy jeszcze wyglądu nowego Xboxa, ale zakładam, że będzie dość podobny do Xboxa One X.

Tak potężne inwestycje w studia deweloperskie popieram w pełni, ale ta chmura trochę mnie niepokoi. Nie jestem zwolennikiem streamingu, próbowałem już tego kupując NVIDIA Shield, ale… takie usługi mają szereg ograniczeń. Przede wszystkim potrzebny jest bardzo szybki internet, najlepiej podłączony kablem, do tego bardzo wydajne serwery o gigantycznej przepustowości i zero problemów z ich obsługą.

Wiadomo, że tam, gdzie coś działa przez sieć, tam jest podatne na różnego rodzaju zawirowania, ataki hakerów czy inne, niespodziewane okoliczności. To technologia, która wymaga zmiany infrastruktury na całym świecie, a do tego jeszcze bardzo, bardzo daleka droga. Jak można to obejść? Cóż, szef działu gamingowego widzi rozwiązanie w budowie pięćdziesięciu centrów danych w wielu różnych miejscach na świecie. Brzmi to na pomysł szalony, ale… zielonych stać na takie inwestycje.

Nowe Halo na tablecie czy telefonie? Żaden problem, dzięki strumieniowaniu rozgrywki z chmury.

Co jednak muszę przyznać, NVIDIA Shield pozwalała mi na zabawę w Wiedźmina 3 w lepszej jakości niż na PS4 i Xboxie One. Microsoft pracuje nad usługami strumieniowania gier, by w przyszłości można było odpalić nawet największe tytuły AAA na każdym urządzeniu z internetem, w tym telefonie. Co ciekawe, na konferencji Barclays 2018 Global Technology, Phil zdradził, że już teraz wykorzystuje chmurę (znaną pod nazwą kodową Project xCloud) do grania, gdy jest w podróży dookoła świata. Serwery są w Waszyngtonie, ale działa to globalnie. Chciałbym zobaczyć, jak i z jaką jakością.

Już niedługo nie będziemy musieli kupować nowego sprzętu? Oby nie

W jednym z ostatnich wywiadów padły kontrowersyjne słowa, że dziś na świecie grają dwa miliardy ludzi, którzy nie chcą stale wymieniać konsol lub komponentów w komputerze. Nie dotyczy to mnie, bo uwielbiam zapach nowego sprzętu. Tym bardziej zakup nowego urządzenia raz na kilka lat nie stanowi dla mnie problemu. Gdzie podzieje się ta radość i ekscytacja z oczekiwania na świeżutkie, pachnące pudełko z najnowszym next-genem, gdy dowolną grę będziemy mogli odpalić na dowolnym sprzęcie? Ja tego nie chcę.

Jedna konsola przez kolejne lata przez usługi w chmurze? I co, nie będzie takich obrazków już? Oby nie.

Tym niemniej, Spencer planuje wypuścić na rynek dwie konsole – jedną, bez napędu, opartą w całości na chmurze, która posłuży wyłącznie do streamingu. A także drugą, klasyczną, z napędem, dyskiem i specyfikacją, która ma zerwać nam czapki w z głów i wprawić w osłupienie.

Otrzymaliśmy właśnie kolejne nieoficjalne informacje, że sercem next-gena będą komponenty od AMD, w tym nowy procesor oparty na architekturze ZEN 2. Gdyby tak się stało, mielibyśmy, w końcu, wartościowy i wydajny układ godny konsol następnej generacji. Nie oszukujmy się, ale procesory w PS4 i Xbox One to słabe, przeciętne jednostki, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Wszystko w imię oszczędzania energii i cięcia kosztów.

Xbox Scarlett powinien wykorzystać dobrodziejstwa kolejnej architektury kart graficznych od AMD, ale, póki co, nie znamy szczegółów. Nie wiemy też, czy będą to układy z rodziny Navi, czy może coś jeszcze innego, stworzonego na wyłączność dla Microsoftu. Z całą pewnością będą to karty wystarczająco wydajne do generowania zdumiewającej grafiki, bo firma nie popełni już nigdy więcej tak wielkiego błędu, jak przy projektowaniu Xboxa One. Konsola zauważalnie słabsza od swojego konkurenta, bardzo często nie radziła sobie nawet z rozdzielczością 1080p. Zieloni poszli po rozum do głowy i podczas projektowania Xboxa One X stworzyli prawdziwą bestię. Idąc tym tropem, Scarlett powinien dostarczyć przełomowe rozwiązania.

Mityczne 4K i 60 klatek – chcemy to!

Popularne portale branżowe na świecie spekulują, czy nowe konsole zdołają pociągnąć gry w 4K i 60 klatkach na sekundę. Microsoft podobno celuje w te magiczne liczby, ale tutaj muszę przypomnieć, że o ile 4K może stać się rozdzielczością standardową (i oby tak było, innego scenariusza nie biorę pod uwagę), o tyle 60 klatek zależy wyłącznie od decyzji dewelopera. Na konsolach przecież zawsze pozostaje wybór podczas tworzenia gry, czy chcemy lepszą oprawę graficzną i 30 klatek, czy też wybierzemy wysoką płynność. Niezależnie od tego, jak potężne by nie były kolejne konsole, 4K/60 prawdopodobnie nie znajdzie się w każdej grze. Nie widzę w tym też większego sensu.

Technologia bardzo poszła do przodu, więc to „mityczne 4K” stanie się codziennością. Oby!

Microsoft doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo w tej generacji zawalił temat tytułów na wyłączność. Niektórzy fanatycy PlayStation wyśmiewali Xboxa One za całkowity brak „ekskluziwów”, bo przecież każdą z gier możemy też uruchomić na PC. Taka psychologiczna przynależność do jednej platformy jest dziś szalenie popularna i tego nie zdołamy zmienić.

Szczęśliwi są ci, którzy takich problemów nie mają. Spencer zauważył jednak, że bez dużych, wspaniałych jakościowo gier (jak God of War czy The Last of Us II na PlayStation) nie zdoła zawojować rynku. Firma nie będzie żałować na to gotówki i wiemy już, że na Xboxie Scarlett zobaczymy zdecydowanie więcej produkcji pokroju Sunset Overdrive, czyli perełek niedostępnych nigdzie indziej.

Xbox Game Pass to jedna z najlepszych usług dla graczy w ostatnich latach

Oczywiście, dalej wspierana będzie kapitalna usługa – Xbox Game Pass. To bardzo łakomy kąsek dla wszystkich posiadaczy tych platform, oferujący możliwość zagrania w większość gier dostępnych na Xboxie za stałą, miesięczną lub roczną opłatą. Ostatnio do biblioteki Game Pass doszło kolejne 50 produkcji, w tym doskonała Forza Horizon 4.

Koszt takiej przyjemności wynosi ok. 240 zł rocznie, więc to suma odpowiadająca jednej, nowej grze. A gramy w przeróżne produkcje bez przeszkód przez cały rok (nowości trafiają do usługi nawet w dniu premiery). Niewyobrażalnie opłacalna inwestycja. Spencer potwierdził obecność Game Pass także na konsoli następnej generacji, więc jeśli biblioteka tytułów stanie się jeszcze bardziej zachęcająca, to… albo Sony wprowadzi coś podobnego, albo… będzie musiało wprowadzić coś podobnego. Innego rozwiązania tutaj nie widzę.

Xbox Game Pass niczym Netflix? Usługa wkrótce pojawi się na innych urządzeniach niż PC i Xbox!

Microsoft poinformował też, że Xbox Game Pass będzie dostępny również na innych urządzeniach, w tym telefonach Apple, czy urządzeniach z Androidem, a więc systemach, które z Windowsem czy Xboxem nie mają nic wspólnego. Gdy tylko rozwinie się usługa strumieniowania rozgrywki oczywiście.

To taki growy Netflix – świetny pomysł!

Muszę zresztą przyznać, że ostatnie działania Microsoftu bardzo do mnie przemawiają, bo widać, że firma skupia się na graczach i dostała mocno w tyłek na tej generacji. Satya Nadella podsumował, że w tym momencie mają 57 milionów aktywnych użytkowników Xbox Live. To blisko 30 mln mniej niż ma PlayStation Network. Różnica ogromna, na którą zieloni nie mogą sobie pozwolić w przypadku następnej generacji. Nie mogę się doczekać tego, co przyniesie najbliższych kilka miesięcy. Próbuję też wyobrazić sobie oprawę graficzną kolejnych produkcji i kolejne Halo na nowym Xboxie.

Wsteczna kompatybilność dalej w cenie

Swoją drogą, Scarlett będzie wstecznie kompatybilny, więc już na start otrzymamy dostęp do tysięcy tytułów wydanych na tej generacji, a być może także do gier z pierwszego Xboxa i Xboxa 360. Bardzo dobra wiadomość. Być może firma skorzysta z technicznych rozwiązań, by podnieść jakość gier wydanych na Xboxa One i np. skalować niektóre produkcje do natywnego 4K.

Microsoft rzucił wszystkie swoje siły i miliardy dolarów, by wkroczyć na rynek gier z ogromnym przytupem i chwała im za to. Skorzystają na tym konsumenci z całego świata, a kto wie, jak będzie działać ta cała chmura. Martwi mnie jedynie to, że firma posiada w tym momencie tak naprawdę jedynie trzy znaczące marki – Gears of War, Halo i Forza. Trzymam kciuki, by to portfolio znacząco rozrosło się w ciągu kilku najbliższych lat, bo choć lubię te gry, to powiew świeżości potrzebny jest każdemu. Ale… dalej jestem fanem Master Chiefa.

Jeżeli nowe Halo będzie wyglądać w sposób zbliżony do tego, co pokazano na ostatnim zwiastunie, to mnie taka grafika wystarczy. Jestem tym tytułem szalenie zaintrygowany i trzymam kciuki, by gra podbiła świat. Czekam na więcej na E3 2019. To będzie dla wszystkich graczy piękny czas.