Fot: Pixabay

Ważne, szokujące i przełomowe. Wasz ulubiony producent znika z rynku. Co robicie?

Sobota w pracy. Nie ma nic gorszego, prawda? A jeśli może coś takiego być? Gdybyście byli zdeklarowanymi fanami jednego z producentów i właśnie dziś, z całą siłą uderzyłaby Was wiadomość o tym, że firma wycofuje się z rynku… co byście zrobili? Choć może raczej powinienem zapytać, czy zrobilibyście cokolwiek?

Jak zawsze subiektywny wstęp

Uspokajam. Żadna z firm nie padła. Nikt z najwyższej ligi nie zbiera zabawek z piaskownicy. To felieton, gdzie opisujemy sytuację teoretyczną.

Macie jakieś swoje ulubione marki? Może ktoś dumnie reprezentuje barwy Samsunga, Huawei czy Xiaomi? A może jest liczna ekipa trzymająca z Apple? No i czy są na sali miłośnicy LG, Sony czy OnePlusa? Zresztą, nie ma co wymieniać poszczególnych firm, bo zajęłoby to pokaźną część tego wpisu. Po prostu, jeśli w jakimkolwiek sensie czujecie związani się z daną firmą, podejrzewam, że ten felieton może Was zainteresować.

Zanim zaczniemy teoretyzować, muszę tu dopowiedzieć, ze o ile uwielbiam cały ten mobilny świat i chętnie o nim opowiadam na YouTube, to naturalnie mam swoją ulubioną markę. Pisałem już o tym wielokrotnie, jednak wydaje mi się, że dla wielu z Was ta informacja może okazać się być dość ważna. Dlaczego? To temat na nieco inny wpis. Podejrzewam, że w przyszłości chętnie Wam o tym opowiem.

Drogi użytkowniku, dziękujemy, że z nami byłeś…

Tytuł tego akapitu to przykładowy początek mejla, jakiego w zasadzie kiedyś może otrzymać każdy z nas. Załóżmy, że nie śledzicie branży mobilnej zbyt dokładnie. Czasem przejrzycie portale branżowe w poszukiwaniu kilku interesujących Was danych, przeczytacie kilka recenzji co ciekawszych telefonów, a następnie po prostu je kupujecie i na jakiś czas znikacie z rynku.

Podejrzewam, że na wielu twarzach pojawiłoby się zszokowanie ;) Fot: Pixabay

Omija Was cała ta lawina wpisów, o jakiej piszemy dla Was tak samo my, jak i duże portale zagraniczne i po prostu nie wiecie, że na skutek złych decyzji biznesowych, CEO firmy X postanowił zabrać manatki i zwinąć się z rynku. Pierwsze sygnały dostajecie od znajomych, ale je bagatelizujcie. A, bo to jakieś głupie plotki wyczytanie w mediach o niskiej wiarygodności. Odrobicie swoje w pracy, odbijecie dyskietkę na wyjściu, zrobicie zakupy i ta informacja gdzieś w ciągu dnia Wam się rozmyje. Zapominacie.

Po kilku tygodniach otrzymujecie takiego a nie innego mejla. Sztab PR-owców zadbał o to, żeby wycofanie się z rynku było odebrane przez Was jako wielki sukces. Kolejny poziom emejzingu. No bo jak inaczej zinterpretować tę medialną gadkę? Niemniej jednak, fakt pozostaje faktem. Grzesiek lub Karol piszą o tym newsa, żebyście mogli wyłowić kwintesencję i nagle do Was dociera, że to już koniec, że smartfony firmy X to rynkowy przeżytek.

Tęsknić za bryłą czy ekosystemem?

Wydaje się, że najbardziej zasadne jest pytanie, którego elementu urządzenia brakowałoby Wam najbardziej? Parę lat temu pewnie ktoś odpowiedziałby, że bajecznego aparatu, stereofonii czy jasnego, topowego ekranu. Ale przecież w obecnych czasach wszystkie te cechy znajdziemy w wielu urządzeniach różnych marek. W sumie, już nawet bez względu na kraj pochodzenia produktu.

Gdyby z sobie znanych względów firma, której smartfon mam obecnie, zaprzestała produkcji, nie płakałbym za wykończeniami, ale za gestami czy świetną nakładką graficzną. Widziałem już kilka prób „inspiracji” tą nakładką i stwierdzam, że o ile część z nich miała przysłowiowe ręce i nogi, o tyle żadna, absolutnie żadna z nich nie zbliżała się nawet do pierwowzoru.

Wbrew pozorom, wydaje mi się to być całkiem ważną kwestią. Chodzi bowiem o jedną z tych cech produktu, którą stosunkowo trudno byłoby odzyskać i z powodzeniem wdrażać na nowych smartfonach innych firm. Naturalnie, jakaś inna korporacja mogłaby sypnąć groszem i przejąć ukształtowany produkt, jednak czy firma Y zyskałaby wiele szacunku wypuszczając kolejny smartfon z nakładką nieboszczyka firmy X? Wątpię. A po modyfikacjach to już nie byłoby to samo.

Gdyby więc doszło do takiego obrotu spraw na rynku, tęskniłbym nie za logo, ale właśnie za tymi drobnymi smaczkami, które każda z firm rozwija z osobna. To jedne z ostatnich wyróżników, jakie nam jeszcze pozostały. Ekosystem Androida stopniowo ujednolica niemal wszystko, co tylko się da, a wygląd – o czym już pisałem wyżej – można powielić.

Żal? A może raczej obojętność?

Podejrzewam, że ostatecznie całe moje zło i niezadowolenie z decyzji biznesowej pewnej firmy przekułoby się w jakiś news, felieton czy film na YT i tyle. Nie stałbym pod punktem handlowym ze zniczem, nie bluzgałbym na forach dyskusyjnych czy na Twitterze. To byłyby po prostu takie ciche dni, które w dużej mierze spędziłbym na dokładnym rozeznaniu ofert konkurencji.

Potem, po jakimś czasie, kupiłbym sobie nowy telefon, westchnął do „starej, dobrej nakładki graficznej” i zapomniał. Bo rynek nie znosi próżni i potknięcie jednego gracza zawsze będzie pożywką dla kilku innych marek. Ostatecznie, każda z firm chętnie przytuli Twoje, jak i moje złotówki, prawda?

…a Wy? Co byście zrobili? Macie jakąś taką firmę, która weszłaby z miejsca w buty tej starej, z której pochodzi Was obecny smartfon? No i co zrobilibyście z telefonami już nieprodukującej nowych urządzeń marki? Usiłowalibyście sprzedać nawet za zaniżoną cenę, czy może raczej zachowalibyście je, jako zabytek techniki?

Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)

zdjęcie główne z: Pixabay