Ceny smartfonów w sklepach zaczynają się od 99-149 złotych, a kończą na kilku tysiącach, choć górnej granicy właściwie nie ma. Teoretycznie więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Ale czy aby na pewno? A co, jeśli kogoś po prostu nie stać na wymarzony sprzęt? Wówczas może poszukać go na rynku wtórnym. Urządzenia z tzw. drugiej ręki są sporo tańsze. Według prognoz IDC segment używanych smartfonów będzie sukcesywnie rosnąć.
Każdego roku na rynek trafia ponad miliard nowych urządzeń. Najczęściej ich cykl życiowy wynosi dwa lata, aczkolwiek niektórzy użytkownicy wymieniają telefon częściej. Nie tylko z własnego widzimisię, ale również dzięki temu, że niektórzy producenci (jak Samsung czy Apple) oferują program, w ramach którego można zmieniać flagowca co rok. Coraz więcej sklepów pozwala też klientom zostawić dotychczas używany smartfon w „rozliczeniu”, dając w zamian stosowną zniżkę na nowy sprzęt.
Analitycy z IDC są przekonani, że w kolejnych latach w ten sposób będzie trafiać na rynek coraz więcej urządzeń. W 2015 roku doliczyli się 81,3 miliona sztuk. Za 4 lata ma to być już 222,6 miliona egzemplarzy. Łączna wartość tego segmentu ma w 2020 roku wynieść 30 miliardów dolarów, zaś średnia cena smartfona z drugiej ręki 136 dolarów.
Prognozy IDC z perspektywy klienta mogą wydawać się całkiem korzystne. Taki obrót spraw może jednak negatywnie wpłynąć nie tylko na producentów, ale również na dostawców poszczególnych komponentów czy operatorów komórkowych. Ale analitycy są przekonani, że wcale nie musi tak się to skończyć i również w tym segmencie są szanse na zarobek i zwiększenie udziałów w rynku.
IDC zastrzega, że w swoich prognozach wzięło pod uwagę wyłącznie smartfony, oddane do producenta lub sklepu, które przejdą proces „odnawiania”, a następnie wrócą na rynek. Nie liczono natomiast tych, które odsprzedadzą użytkownicy we własnym zakresie.
*Zdjęcie wyróżniające zaczerpnięte z porównania Samsunga Galaxy A5 2016 z Honorem 7
Źródło: IDC przez Komputer Świat