fot. Pixabay

Na Twitterze będzie można niebawem znaleźć opcję „odłóż na później”

Twitter próbuje, Twitter testuje, Twitter chce pozostać na powierzchni. Jak na razie twórcom aplikacji trudno zarobić na tej platformie mikroblogowej. Dwoją się i troją, żeby wycisnąć z niebieskiego wróbla nieco grosiwa, jednak to nie takie proste. Wobec tego Twitter wychodzi naprzeciw potrzebom użytkowników i co rusz wprowadza lub zapowiada jakieś nowości.

Wiele ze wspomnianych nowości to nie jakieś rewolucyjne opcje. Konkurencyjne serwisy społecznościowe zwykle już od długich miesięcy czy nawet lat mają rzeczy, które Twitter dopiero teraz testuje. Po tym, jak usłyszeliśmy, że limit znaków użytych w poście ma zostać podwyższony do 280 znaków (o co fani platformy prosili od zarania dziejów), nadchodzi kolejna „nieprawdopodobnie przydatna” opcja – zakładki „odłóż na później”.

Facebook wprowadził swoje zakładki już lata temu, i choć wiem, że porównywanie społecznościówki Zuckerberga do tworu Jacka Dorsey’a jest mało trafione, to samo ciśnie się na usta: „Dopiero teraz?”.

Ze względu na formułę Twittera, w którym posty pojawiają się chronologicznie i zwykle nie wracają do nas, jeśli coś przegapimy (a przynajmniej nie wszystkie), to możliwość odkładania tweeta do przeczytania „na później” byłaby całkiem przydatną opcją.

Obecnie trzeba kombinować – niektórzy serduszkują tweety z linkami, do których chcą wrócić w chwili wolnego czasu (później przeglądając swoje polubienia), inni wysyłają je sobie w prywatnych wiadomościach albo nawet przerzucają na maila. Żadna z tych możliwości nie jest w zupełności skuteczna, a na pewno nie równałaby się prostemu rozwiązaniu zaszytemu w aplikację.

Ani pisanie tweetów w 280 znakach, ani zakładki na Twitterze nie są jeszcze dostępne – to jeszcze kwestia przyszłości, ale takiej przyszłości, której możemy być właściwie pewni. Na szczęście osoby pracujące nad rozwojem tego serwisu nie zwykli obiecywać czegoś, a później nie dotrzymywać słowa. Pewnie dlatego nie obiecują niczego w rodzaju edycji tweetów. Nie obiecują też kokosów inwestorom, co sporo mówi o kondycji finansowej Twittera. Ale to już zupełnie odrębna historia.

 

źródło: TechCrunch