Test uchwytu samochodowego TechniSat SmartGrip CE

Bardzo dużo jeżdżę samochodem. Na tyle, że w ostatnich dniach Baleno stał się moim drugim domem. Jako że często trafiam w miejsca, w których jestem pierwszy raz, jestem zmuszona korzystać z nawigacji w smartfonie. Skoro tak, konieczne jest doposażenie auta w funkcjonalny i zarazem przyjemny dla oka uchwyt samochodowy. Właśnie taki jest TechniSat SmartGrip CE.

Przygoda z nim zaczęła się nietypowo. Na redakcyjnego mejla spłynęła prasówka informująca o debiucie uchwytu na polskim rynku. Machnęłam ręką, nie wczytywałam się nawet, przeszłam do kolejnych wiadomości. Ale oko, mimowolnie, zawiesiłam na zdjęciu prasowym, które przedstawiało czarno-zielony uchwyt. Po chwili wróciłam do tej prasówki, przyjrzałam się bliżej zdjęciu i stwierdziłam, że… w sumie fajnie by było to akcesorium przetestować. I tak, oto, wyłącznie przez swój wygląd, trafiło w moje ręce. Bo wiecie, że kupujemy oczami?

A skoro już przy wyglądzie jesteśmy. Ramię uchwytu, wraz z przyssawką, są czarne. Jedynie część elementów samego uchwytu jest zielona, co zdecydowanie dodaje całości uroku i sprawia, że wzornictwo (o ile można o nim mówić w przypadku uchwytu samochodowego!) nie jest nudne. Ale spokojnie, nie tylko połączenie kolorów mnie tu urzekło.

Wyciągam uchwyt z pudełka i patrzę na przyssawkę. Tu bardzo pozytywne zaskoczenie – przyssawka jest gumowa, bardzo mocno trzyma się szyby samochodu. A gdy się zabrudzi, wystarczy ją przemyć, jak sugeruje dystrybutor, letnią wodą i płynem do mycia naczyń. Jej odsysanie od szyby nie należy do najłatwiejszych zadań. Po pierwsze, przyssawka ma dodatkową blokadę, bez zwolnienia której nie ma nawet szans odciągnięcia jej od szyby. Po drugie, gumowa przyssawka tak mocno przysysa się do szyby, że trzeba użyć naprawdę dużo siły, by ją od niej odkleić (z pomocą przychodzi specjalny zaczep przyssawki). Nie jest to jednak minus akcesorium – dzięki temu właśnie możemy mieć pewność, że uchwyt jest stabilnie zamontowany i nie odpadnie.

Ramię uchwytu jest dość długie, ma 21 cm, co sprawia, że ułożeniem smartfona możemy praktycznie dowolnie manewrować. Zwłaszcza, że mamy tu jeszcze regulację kąta, pod jakim umieszczony jest uchwyt, aż o 360 stopni – a wszystko dzięki kulkowemu mechanizmowi. Stabilność tego rozwiązania jest zaskakująco dobra. Niezależnie od prędkości, z jaką jeździmy, ramię nie wygina się w żadną stronę, jedynie na dziurawych odcinkach dróg zdarza się, że lekko sprężynuje lub sam uchwyt przekręca się, przez wzgląd właśnie na kulkową regulację nachylenia kąta.

Uchwyt jest uniwersalny – mieszczą się w nim smartfony zarówno mniejsze, jak i większe. Największym z testowanych przeze mnie modeli w tym uchwycie był chyba Samsung Galaxy Note 5 – poradził sobie z nim bez żadnych problemów, a jeszcze mogłam powiększyć ramię na dodatkową wysokość. Maksymalna wysokość uchwytu to 16,8 cm, natomiast maksymalna szerokość – 9 cm. Według danych producenta minimalny rozmiar telefonu, jaki się mieści, to 4,4 x 11,3 cm, a maksymalny – 9 x 16,8 cm (szerokość x wysokość). Zatem wychodzi na to, że uchwyt, jeśli dobrze liczę, przeznaczony jest na smartfony od 3,5″ do 6,2″.

Najważniejsze elementy plastikowego uchwytu wykonane są z antypoślizgowej gumy – zarówno podstawka, na której stoi telefon, jak i rdzeń uchwytu, o który ów telefon się opiera. Dzięki temu nie ma szans, by smartfon z niego wyleciał. Sam uchwyt jest wykonany z tworzywa sztucznego dobrej jakości, w kolorze czarnym.

Korzystając ze SmartGrip CE jeżdżę już kilka ładnych tygodni. I zdecydowanie polecam każdemu, kto szuka tego typu uchwytu samochodowego. Jest stabilny, uniwersalny, niezawodny, a do tego naprawdę dobrze wygląda. Uchwyt od TechniSat kosztuje 49 złotych, czyli więcej niż spora część tego typu akcesoriów dostępnych na rynku. Według mnie jednak jest to cena adekwatna do tego, co oferuje. Ja jestem z niego bardzo zadowolona.

Dajcie znać w komentarzach z jakich uchwytów samochodowych na smartfony korzystacie. Może wpadnie mi w oko któryś z waszych i wymienię?