Najładniejszy dysk na rynku? Testujemy trzy SSD na M.2 od Western Digital!

Dysków SSD jest na rynku całe mnóstwo, dlatego wiele osób może mieć prawdziwe urwanie głowy z ich wyborem. Mam tutaj pod ręką trzech znakomitych zawodników, z czego jeden zaskakuje mnie swoją budową i prześlicznym designem, a dwa pozostałe również znakomicie sobie radzą. Przed Wami test trzech dysków od Western Digital, w różnych wariantach, z różnych półek cenowych, które z pewnością namieszają na rynku zarówno konkurencyjną ceną, jak i dobrą wydajnością. Przekonajmy się, czy warto zaufać WD, które tym razem wykorzystuje nowy kontroler i postanawia solidnie podejść do swojego zadania.

Zacznijmy może od urządzenia najtańszego, czyli zawodnika z niebieskiego sektora – modelu SN500 o pojemności 500 GB, zbudowanego w oparciu o kości flash 3D NAND. Dysk jest oczywiście na złączu M.2, w najpopularniejszym standardzie, czyli 2280 (łatwo zapamiętać – 22 mm szerokości i 80 mm długości). Wykorzystuje technologię PCIe 3.0 NVMe. Rozwija skrzydła do 1700 MB/s odczytu i 1450 MB/s przy zapisie, co oczywiście postaram się zweryfikować. Ponadto, producent daje na niego 5 lat gwarancji, co jest już powoli standardem wśród dostawców SSD na rynku.

Ten model wyceniono na bardzo przystępną kwotę ok. 339 zł. Na rynku znajdziemy jeszcze wersję 250 GB (nieco wolniejszy zapis, bo 1300 MB/s), którą kupimy za ok. 250 zł. Zrobiła się tutaj zatem solidna konkurencja, bo w podobnej cenie za wersję 500 GB, mamy przeciętnego Intela 660p, ADATA XPG SX6000, Cruciala P1 lub Kingstona A1000. Przyjrzyjmy się z bliska, co konkretnego producent dostarcza w opakowaniu. Dysk niemrawo uśmiecha się do nas na odwrocie, przez mały, plastikowy otwór.

Pudełko to klasyczny, niebieski karton z błyszczącą powłoką. Wewnątrz znajdziemy głównego bohatera i papiery z numerami wsparcia technicznego. Nic więcej. Samo urządzenie robi wrażenie swoim minimalizmem. 500 GB pamięci flash TLC od SanDiska ulokowano w jednym kawałku na prawej stronie. Drugą, zdecydowanie większą część, pokrywa czarna nalepka z charakterystycznym, niebieskim prostokątem informującym o nazwie modelu. Nic mniej, nic więcej. Sam laminat jest tutaj zielonkawo-niebieski, ale producent zadbał o to, by sprzęt ładnie komponował się na czarnych płytach głównych.

Przeskakujemy dwie półki wyżej, do modeli, które mogą zachwycić swoim kunsztem

Western Digital w przypadku modeli SN750 dokonał prawdziwej sztuki designerskiej, a dyski mogą zachwycić nie tylko wyglądem, ale też parametrami. Testowane przeze mnie urządzenia różnią się wyłącznie radiatorem (od EKWB), który wspaniale okala urządzenie, regulując temperatury. Sprawdzimy, jak mu to wychodzi. Oba modele charakteryzują się deklarowanym odczytem na poziomie 3470 MB/s i zapisem w wysokości 3000 MB/s. Wspierają klasyczne złącze M.2 2280, wykorzystując technologię PCIe 3.0 x4 NVMe. Trafiły do mnie prawdziwe potwory o pojemności 1 TB, więc przy ich zakupie musimy liczyć się ze sporym wydatkiem. Model bez radiatora znajdziemy za ok. 1150 zł, z kolei za ten z radiatorem zapłacimy 100 zł więcej. Warto zaznaczyć, że wersja 1 TB jest najszybsza (zgodnie z deklaracją producenta).

Z tej serii dostępne są jeszcze pojemności 250 GB (bez radiatora) w cenie ok. 420 zł, 500 GB (z radiatorem lub bez) za ok. 600 zł, a także modele 2 TB za ok. 2300 zł. W każdym przypadku za radiator musimy dopłacić ok. 100 zł. Jak wiele on zmienia w zakresie temperatur, sprawdzimy w stosownych testach. Ale dla mnie, a już szczególnie dla każdego purysty sprzętowego, szalenie istotny jest wygląd, a w tym przypadku możemy mówić o prawdziwym majstersztyku. Radiator dostarcza uznana na rynku, słoweńska firma EKWB, specjalizująca się w produkcji rozbudowanych systemów chłodzenia powietrzem i cieczą.

Przejdźmy najpierw do wersji nieco tańszej, bez radiatora. Już na pierwszy rzut oka widzimy, że w ręku trzymamy produkt z wysokiej półki. Opakowanie jest czarne, eleganckie, a z przodu ma ładnie wkomponowane oznaczenie modelu – WD Black. Tył z kolei zdradza pełen wygląd SSD, informacje o kościach 3D NAND i pięcioletniej gwarancji. W środku dokładnie to samo, co wyżej. Plastikowe, przezroczyste opakowane z papierkiem od wsparcia technicznego. Sam dysk z kolei to kawał ślicznego sprzętu. Czarny laminat niemal w całości pokryty jest kośćmi flash z czarną, stylową nalepką. Wygląd to mocna strona i nie można tutaj niczego zarzucić.

Dużo, dużo ładniejszy jest za to model z radiatorem. Ten sprzedawany jest w pudełku o nieco innej fakturze, delikatnej i miękkiej w dotyku, mocno sugerującej produkt premium. Informacje z zewnątrz, poza samym zdjęciem sprzętu, nie różnią się praktycznie niczym. Warto zaznaczyć, że dysk przeznaczony jest tylko do komputerów PC, ponieważ, przez radiator, po prostu nie zmieści się w laptopie. Środek za to pozytywnie zaskakuje. SSD wsadzono do delikatnej, czarnej, ładnie pachnącej gąbki. Dalej nie ma tutaj nic poza papierami i samym urządzeniem, ale to miła odmiana dla tych najbardziej wymagających.

A sam dysk… no proszę państwa, biję pokłony. Nie dość, że radiator dodaje modelowi SN750 mnóstwo charakteru, to na dodatek sprzęt jest znacznie cięższy, a przy tym sprawia wrażenie bardzo solidnego. Z przodu mamy wyraźne oznaczenie nazwy modelu, z tyłu z kolei czarną nalepkę ze szczegółami technicznymi. Jak sami widzicie, dysk jest znacznie grubszy od swojego brata. Oba modele korzystają z pamięci SanDisk 64L 3D TLC NAND. 

Co warte odnotowania, Western Digital przygotowało specjalne oprogramowanie (Western Digital SSD Dashboard) do kontrolowania temperatury dysków, optymalizacji wydajności poprzez włączenie trybu gry czy wreszcie obserwowanie wszystkich parametrów. Widzimy tam również szereg innych, podstawowych informacji – ile miejsca jeszcze pozostało, numer seryjny, wersję firmware czy wartość zużycia i pozostały czas działania. Pięknie, schludnie i bardzo przystępnie. Za to duży plus. Nie miałem żadnych problemów z instalacją aplikacji – wszystkie informacje przekazywała we właściwy sposób.

Czas przejść do prawdziwych testów

Mam tutaj trzech bohaterów, ale każdemu z nich przyjrzę się z osobna. Ponieważ sam korzystam z dysku SSD na złączu SATA (modelu Patriot Burst) z klasyczną, deklarowaną szybkością zapisu i odczytu na poziomie ~550 MB/s, to z chęcią sprawdzę, jak wielką różnicę uzyskacie, dokładając do komputera takie małe M.2. Przeskok powinien być kolosalny. Cieszy mnie, że tego typu konstrukcje nie odpychają już tak bardzo swoją ceną, oferując znacznie, znacznie lepsze osiągi od klasycznych SSD.

Dyski postanowiłem przetestować w kilku programach. Zaczniemy od czegoś prostego, czyli sprawdzenia deklarowanych przez producenta prędkości odczytu i zapisu za pomocą CrystalDiskMark 6.0. Potem uruchomię Anvil’s Storage Utilities w wersji 1.1. Wykorzystam też AS SSD Benchmark, losowe archiwum WinRar (spakowanie i rozpakowanie kilku GB) oraz prędkość uruchomienia wybranych programów (Photoshopa i Illustratora). Do tego dołożę czas instalacji jednej z gier i prędkość kopiowania plików. Na koniec opiszę ogólne wrażenia. Mojego systemowego Patriota testowałem przy 87% zapełnieniu (co ogranicza nieco wydajność), ale na potrzeby testu sprawdziłem też, jak dysk zachowuje się przy 72% zapełnieniu.

Platforma sprzętowa, na której przeprowadzałem testy, bazuje na płycie głównej AORUS Gaming K3, wspartej procesorem i5-9600K podkręconym do 4,7 GHz, do tego 16 GB RAM i karta graficzna GTX 1080. Korzystam z systemu Windows 10 z najnowszymi aktualizacjami. Komputer przez całość testów pozostawał zamknięty w obudowie, dlatego poszczególne temperatury dysków odzwierciedlają standardowe wykorzystywanie sprzętu w pomieszczeniu o średniej temperaturze 22 stopni. Testy były powtarzane przynajmniej trzykrotnie, by zapobiec różnego rodzaju anomaliom. 

Najtańszy, ale to wcale nie oznacza, że słaby

Skupmy się najpierw na rodzynku w moim teście, czyli niebieskim WD Blue SN500, który może być smakowitym kąskiem dla większości mniej wymagających czytelników. Wskazania programu CrystalDiskMark nieznacznie różniły się od tego, co pokazał zarówno Anvil’s Storage, jak i AS SSD Benchmark. Tylko ten pierwszy, przy zastosowaniu próbki o wielkości 1 GB, wskazał prędkości deklarowane przez producenta. Pozostałe pomiary były nieznacznie wolniejsze, co nie oznacza jednak, że dysk nie sprostał swojemu zadaniu. Przy powyższych testach potrafił rozgrzać się do temperatury 72 stopni.

Kopiowanie folderu ze zdjęciami i filmami o wielkości 61 GB w przypadku modelu WD SN500 trwało 1 minutę i 43 sekundy. Prędkość początkowo przekroczyła 1 GB/s, by następnie zwolnić do ok. 580-600 MB/s, z niewielkimi spadkami do 412 MB/s. Nie wyglądało to najgorzej, wykres prędkości utrzymywał się na regularnym poziomie, wobec czego, w przypadku paczki tej wielkości, nie nastąpiły żadne komplikacje z małą ilością miejsca w pamięci podręcznej.

Zainstalowałem na dysku Apex Legends, który zajmuje ok. 20,1 GB. Niebieski SN500 poradził sobie z tym zadaniem bardzo sprawnie, bo gra była na dysku już po upływie półtorej minuty. Uruchomienie Photoshopa wymagało jedynie półtorej sekundy, Ilustrator z kolei otworzył się po upływie 2 sekund i 37 setnych. Skopiowanie folderu ze zdjęciami (5 GB) zajęło raptem 11 sekund i 51 setnych, a średnia prędkość wynosiła ponad 700 MB/s. Dysk poradził sobie ze spakowaniem archiwum o pojemności 1 GB w 1 minutę i 3 sekundy. Rozpakowanie przebiegło znacznie, znacznie sprawniej i wymagało niespełna 5 sekund.

Testy czarnych dysków to prawdziwa przyjemność

Czarne demony prędkości od samego początku nie mogły mnie rozczarować i tak też się stało. Zacząłem standardowo, od CrystalDiskMark, który znowu wskazał nieznacznie lepsze wyniki od Anvil’s Software i AS SSD Benchmark. W każdym z przypadków były to wartości blisko dwukrotnie większe od tych osiąganych przez model SN500, zatem zgodne też z deklaracją producenta. W przypadku CrystalDiskMark skorzystałem z próbki o wielkości 1 GB. Dysk zaś był finalnie zapełniony w zaledwie 8%.

Kopiowanie folderu ze zdjęciami i filmami o wielkości 61 GB w przypadku modelu WD SN750 trwało tylko 1 minutę i 1 sekundę. Prędkość na samym początku wynosiła 1,35 GB/s, by następnie utrzymywać się na poziomie 1 GB/s z niewielkimi spadkami do 860 MB/s. Jak zresztą widzicie poniżej, wykres prędkości kopiowania pozostawał regularny przez cały czas trwania tej procedury. Instalacja Apex Legends przebiegła natychmiastowo i zajęła ok. 57 sekund.

Photoshop uruchomił się tutaj natychmiast (poniżej 1 sekundy), a Illustrator potrzebował do tego niespełna 2 sekund. Skopiowane folderu ze zdjęciami (o wielkości 5 GB) zajęło raptem 7 sekund i 77 setnych, a prędkość przekraczała 1,1 GB/s. Spakowanie folderu ze zdjęciami o wielkości 1 GB przebiegło szybko, dysk potrzebował na to zaledwie 1 minuty i 2 sekund, co z kolei jest niemal identycznym wynikiem, jak w przypadku tańszego brata. Rozpakowanie to już błyskawica – niespełna 4 sekundy.

Różnica w prędkości pomiędzy modelami SN750, a SN500 w zdecydowanej większości utrzymuje się na poziomie ok. 40%. W określonych sytuacjach będzie to +/- 10% na korzyść czarnej pantery. Czy to wystarczająco dużo, by dopłacić blisko 250 zł? Dla niektórych z całą pewnością. Różnica pomiędzy dyskiem z radiatorem i bez radiatora występowała jedynie w przypadku bardzo mocnego rozgrzania i długiego, regularnego korzystania z każdego z tych urządzeń. Radiator pozwalał wtedy na zbicie temperatur o 7 do 9 stopni i przyspieszenie działania dysku o kilka, do nawet kilkunastu procent.

Co ciekawe, jak możecie zobaczyć poniżej, producent w swoim oprogramowaniu przygotował nawet specjalną nakładkę graficzną na każdy ze swoich dysków. Aplikacja dla SN500 przybierała niebieski kolor, podczas gdy SN750 epatował ekskluzywną, głęboką czernią i nieco inną konstrukcją interfejsu. Na start możemy też zauważyć, że podczas przesiadywania na pulpicie, dysk z radiatorem był nieco chłodniejszy (o 5 stopni). Ponadto, aplikacja pozwala sprawdzić aktualną wersję oprogramowania (i dokonać aktualizacji w razie potrzeby). Dla mnie bardzo fajna sprawa.

Jak w porównaniu do powyższych bestii wypada mój Patriot?

No niestety, dysk SSD na klasycznym złączu SATA o maksymalnej prędkości 6 GB/s odpada w przedbiegach, co mogliśmy już wcześniej podejrzewać. Dysk jest wielokrotnie wolniejszy w każdym z przeprowadzonych przeze mnie testów. Różnica pomiędzy zapełnieniem na poziomie 87% a 72% jest jednak zauważalna, szczególnie przy zapisie, co wskazuje wyraźnie program CrystalDiskMark. Poza tym instalacja gry zajęła ponad 4 minuty, rozpakowanie archiwum WinRar trwało blisko 18 sekund.

Spakowanie archiwum zdjęć o wielkości 5,2 GB zajęło mojemu Patriot Burst 3 minuty i 47 sekund. Uruchomienie programu Photoshop wymagało 3 sekund i 34 setnych, a Illustratora 6 sekund i 86 setnych. Skopiowanie folderu ze zdjęciami (5 GB) zajęło za to 2 minuty i 51 sekund. Wszystko to sprawia, że różnice względem modelu SN500 były kilkunastokrotne, czasem nawet kilkudziesięciokrotne. Już samo spakowanie plików to aż 2 minuty i 40 sekund różnicy. A jaka jest różnica w cenie? Niewielka. Mojego Patriota (480 GB) można dziś kupić za ok. 230 zł. Dokładamy stówę i mamy o kilkaset procent wyższą wydajność (w niektórych zastosowaniach). Warto. A już nie wspomnę o talerzowym dysku HDD, bo tam różnice byłyby jeszcze większe.

Czas na krótkie podsumowanie

Western Digital dostarczył komplet świetnych urządzeń, które mogę z pełną świadomością polecić każdemu użytkownikowi PC. Dyski znakomicie wyglądają, ale niestety nie mogę porównać ich do konkurencji, ponieważ nie dysponujemy modelami testowymi. Pamiętajcie też proszę, że to nasz, tak naprawdę, pierwszy test dysków, który przeprowadzamy, ale z czasem pozbierane wyniki dadzą lepszy pogląd całej sytuacji. My wracamy do pracy, a wam zalecam wyskoczenie do sklepu, bo SN500 to łakomy kąsek.

Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku czarnego SN750. Dysk ten kosztuje ok. 1100 zł za wersję 1 TB, co nie jest być może ceną przesadnie wygórowaną, ale konkurencja oferuje niewiele mniej, a sporo taniej. Jeżeli nie zależy wam na wyglądzie, a z dysku będziecie korzystać jedynie w codziennych, normalnych zastosowaniach, to model z radiatorem nieco mija się z celem. Różnicę dostrzeżemy wyłącznie podczas przeprowadzania skomplikowanych operacji (choćby szyfrowania plików czy przenoszenia i kopiowania ogromnych ilości danych). Ale nawet tutaj musielibyśmy używać tego dysku przez kilka kolejnych godzin, by zauważyć realną różnicę. Entuzjaści z odsłoniętymi komputerami mają jednak ciężki orzech do zgryzienia, bo SN750 z radiatorem od EKWB to w tej chwili zdecydowanie najładniejszy dysk SSD na M.2 na rynku!