Recenzja słuchawek Sennheiser Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT

Bardzo lubię produkty, które sprawdzają się w wielu różnych sytuacjach, dając użytkownikowi swoistą uniwersalność. Jeżeli całość idzie w parze z dobrym wykonaniem i innymi zaletami, to tym lepiej. Tak się stało, że podczas ponad miesięcznego testu, recenzowane dzisiaj słuchawki Sennheiser Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT miały ze mną naprawdę ciężko. Wiele godzin spędziłem w podróży. A to pociągiem, a to autem, a to komunikacją miejską lub po prostu pieszo przechadzając się po zatłoczonej stolicy, z nadzieją szybkiego dotarcia do celu w mroźne dni. Przez ten czas stale słuchałem muzyki, podcastów lub oglądałem seriale. Poza tym biegałem i ćwiczyłem na siłowni. Jak przez te wszystkie dni sprawdził się mniejszy model z ciepło przyjętej serii Momentum?

Specyfikacja techniczna

SŁUCHAWKI Sennheiser Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT
Konstrukcja nauszna
Przetworniki dynamiczne, zamknięte
Impedancja w trybie pasywnym: 28 Ohm
w trybie aktywnym: 480 Ohm
Nacisk na uszy ok 3,6 N
Pasmo przenoszenia 16 – 22000 Hz
Zniekształcenia harmoniczne THD < 0,5%
MIKROFON
Pasmo przenoszenia szerokopasmowe: 100 – 8000 Hz
wąskopasmowe: 300 – 3400 Hz < 0,5%
Charakterystyka kierunkowa podwójna bezkierunkowa (2 mikrofony)
Czułość -44 dB V/Pa (1 kHz)
DANE OGÓLNE
Wersja Bluetooth Bluetooth 4.0 +EDR
Obsługiwane profile A2DP + AVRCP + HSP + HFP
Wtyk jack 3,5 mm, kątowy
Przewód 1,4 m (odłączany)
Współczynnik tłumienia do 20 dB
Czas ładowania ok 3 godzin
Czas pracy 22 godziny (HFP + ANC)
Typ baterii akumulator litowo-polimerowy 600 mAh
System tłumienia hałasu NoiseGard z 4 mikrofonami

Cena w momencie publikacji recenzji: ok. 999 złotych

Zestaw sprzedażowy

Pudełko, jak pudełko. Nic szczególnego, jednak liczy się wnętrze. W tym aspekcie producent nie poskąpił. Po otwarciu wieka, wewnątrz wyżłobienia z pianki spoczywa pokrowiec, a w nim cała reszta asortymentu. Naturalnie, w środku znalazłem recenzowane słuchawki, przewód zakończony dwustronnie wtykiem jack 3,5 mm, kabel USB, adapter lotniczy oraz woreczek, który okazał się być miękkim pokrowcem.

Do jakości wszystkich akcesoriów trudno mieć jakiekolwiek negatywne uwagi. Wszystko, co niezbędne, znajduje się w zestawie. Na upartego może brakuje przejściówki z małego na dużego jacka. Tak czy inaczej należą się brawa dla producenta. Warto natomiast wspomnieć, iż przewód zakończony dwustronnie wtykiem jack 3,5 mm z jednej strony ma zabezpieczenie przed wyrwaniem go ze słuchawek. Po wpięciu w muszlę wystarczy go lekko przekręcić. W taki sposób „uaktywnia się” blokada.

Spójrzmy jeszcze na dołączony do zestawu pokrowiec. Chodzi mi o ten zapinany na suwak. Do jego stworzenia użyto materiału przypominającego zamsz (może to faktycznie zamsz?). Całość została zszyta starannie ozdobnymi, grubymi nićmi. Jest też wzmocniona na rogach. Zapinanie działa bardzo dobrze, miejsca w środku jest wystarczająco dużo, aby poza słuchawkami umieścić dodatkowo przejściówkę i przewody. Te powinny znaleźć swoje miejsce w specjalnej kieszonce, którą wszyta w spód pokrowca (po otwarciu go i rozłożeniu) lub jak kto woli w bok (w przypadku gdy leży płasko na stole).

Wzornictwo i jakość wykonania

Są gusta i guściki. Do mnie wzornictwo Sennheiser Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT niespecjalnie przemawia. Po pierwsze, nie lubię widocznych kabli. Podobne zarzuty mam zresztą wobec Bang & Olufsen Beoplay H4 czy innych słuchawek z tym rozwiązaniem. Muszle, a raczej ich plastikowa obudowa, która jest półmatowa i bardziej szara niż czarna, jakoś nieszczególnie pasuje mi do całości. To samo tyczy się zabezpieczających, beżowych (?) siateczek wewnątrz padów.

Natomiast to, co mi się podoba, to surowość metalowej części pałąka, która zdecydowanie nadaje charakteru i unikalnego wyglądu. Poza tym bardzo ładnie komponuje się z górną jego częścią, obszytą skórą. Te dwie części w zdecydowanej mierze odpowiadają za wygląd premium tego modelu. Dodatkowo przyjemny akcent stylistyczny stanowi logo producenta, mieniące się wszystkimi kolorami pod światło wraz z metalowymi wstawkami na pałąku.

Przyciski do sterowania umieszczono z prawej strony, w dolnej części słuchawek. Prawdopodobnie wykonano je z tego samego materiału, co obudowę. Obok zauważyć można złącze jack 3,5 mm oraz microUSB. Na obydwu muszlach znajdują się plastikowe kratownice. Pod nimi znajdziemy mikrofony.

Nie mam zastrzeżeń co do jakości wykonania. No, może do wspomnianej wcześniej obudowy muszli. Półmatowy i śliski plastik nijak kojarzy mi się z materiałem premium. Reszta jest w porządku. Nic nie skrzypi, nie „lata”. Mechanizm składania słuchawek pracuje bez problemu, stawiając należyty opór, a po ich rozłożeniu pozostaje sztywno w preferowanej pozycji. Pady starannie obszyto alcantarą, a górną część pałąka porządną skórą. Mocowania muszli do metalowej części konstrukcji nie pozostawiają powodów do obaw. Nie ma mowy o samoczynnym przemieszczaniu się tego elementu.

Obsługa i codzienne użytkowanie

Parowanie słuchawek ze smartfonem przebiegło bez problemu. Zarówno przy wykorzystaniu technologii NFC, jak i Bluetooth. Z żadną nie miałem problemów. Dla pewności sprawdziłem jeszcze proces parowania z Samsungiem Galaxy A3 2017, iPhone 7 oraz z Sony Xperią XZ. W każdym przypadku odbył się bez przeszkód.

Świetnie spisuje się stabilność połączenia. Można swobodnie przemieszczać się po mieszkaniu. Nie uświadczyłem najmniejszych problemów podczas spacerów w zatłoczonym mieście, jazdy autem, pociągiem, rowerem czy biegania. Z moich obserwacji wynika, że spokojnie możemy oddalić się od źródła dźwięku o 20 metrów. Nie usłyszymy żadnych niepokojących znaków przerywania czy niestabilności.

Cała obsługa słuchawek, poza ich włączaniem i parowaniem, odbywa się za pomocą jednego, wielofunkcyjnego przycisku. Został on umieszczony na prawej muszli w jej dolnej, tylnej części. Gdy produkt mamy założony na głowę, dostęp do niego jest intuicyjny. Pojedyncze wciśnięcie skutkuje pauzą lub odebraniem nadchodzącego połączenia, podwójne włączeniem następnego utworu, potrójne poprzedniego. Przesuwając w górę lub w dół sterujemy głośnością.

Jakość rozmów stoi na bardzo wysokim poziomie. Zastosowane mikrofony skutecznie wycinają szum i hałas otoczenia, skutecznie zbierając nasz głos. Rozmówca nie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem mnie nawet w mocno zatłoczonym metrze, a mój głos, wedle jego opinii, był czysty i wyraźny. Nie występuje efekt tzw. studni, ani żaden pogłos.

Komunikaty głosowe są zrozumiałe i brzmią neutralnie. Cieszy fakt, że po dwukrotnym wciśnięciu wielofunkcyjnego przycisku, podczas nieodtwarzania żadnego utworu, informacja o stanie naładowania baterii podawana jest całkiem precyzyjnie. Na przykład: kobiecy głos mówi nam, że ogniwa wystarczy na między 15, a 18 godzin ciągłego odsłuchu.

Na koniec warto wspomnieć o wygodzie użytkowania, ponieważ jest to z pewnością jeden z kluczowych aspektów przy wyborze tego typu akcesorium. Na początku ustalmy jedno: moim zdaniem na siłownię oraz do biegania recenzowane słuchawki się nie nadają. Mają tendencję do zsuwania się z głowy. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy jest bardzo twardy, a przy tym szalenie niewygodny pałąk, który za słabo przylega do naszej czaszki. Sam przyzwoity docisk padów nie wystarczy. A skoro o nich mowa, to mimo swego stosunkowo małego rozmiaru, naprawdę są wygodne. Nawet podczas dłuższego użytkowania słuchawek nie bolały oraz nie pociły mi się uszy.

Spis treści:

  1. Wzornictwo i jakość wykonania. Obsługa i użytkowanie
  2. Jakość dźwięku i stabilność połączenia. Bateria. Podsumowanie

Jakość dźwięku, NoiseGard i stabilność połączenia

Słuchawki charakteryzują się nieszczególnie dobrą izolacją dźwięku. Nawet podczas niezbyt głośnego odsłuchu bez większych problemów moja druga połowa była w stanie usłyszeć, jakiego aktualnie utworu słucham. Jakość dźwięku sprawdzałem poprzez odtwarzanie utworów ze Spotify. Wiem, że serwisy streamingowe nie grzeszą jakością, jednak jest to obecnie najbardziej popularna forma odtwarzania piosenek. Za źródło dźwięku służył mi Samsung Galaxy S8.

NoiseGard to autorska technologia firmy, która nie jest typowym przedstawicielem Noise Cancelling. Co prawda odcina nas od zewnętrznego hałasu i szumów sprawiając, że stają się one niesłyszalne, jednak bardziej wyraziste dźwięki, jak krzyk kolegi, będącego niedaleko nas czy sygnały dźwiękowe pojazdów uprzywilejowanych są dość dobrze słyszalne. Ponadto, moim zdaniem, technologia wpływa na postrzeganie przez nas dźwięku. Staje się on mniej głuchy, scena zostaje powiększona, a bas bardziej ocieplony.

Dawno nie słyszałem tak dobrze zbalansowanych słuchawek, ale jednocześnie w żadnym zakresie dźwiękowym produkt nie wybija się ponad szereg, bo wcale nie musi. Moim zdaniem producent, tworząc Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT, chciał osiągnąć możliwie jak największą uniwersalność brzmienia. Niesamowite jest to, że w zasadzie każdy gatunek muzyczny będzie brzmiał na tym sprzęcie po prostu dobrze. Nawet numery nagrane w złej jakości tak bardzo nie drażnią. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek korzystał z tak zbalansowanych i uniwersalnych słuchawek. W tej kwestii niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyły.

Na wyróżnienie zasługują niskie tony, wyraźnie ocieplające dźwięk, delikatnie rozlewające się po wszystkich partiach, wspomagając je. Na szczęście nie dudnią i nie zagłuszają innych pasm. Kolejny aspekt, który zwrócił moją uwagę, to wokal. Zawsze poprawnie wyeksponowany, wyśrodkowany, dźwięczny. Nie charczał, nie miał tendencji do przesterowania, nie zanikał. Poza tym warto zauważyć dość szeroką scenę i przyzwoitą separację instrumentów. Pozostałe pasma brzmią po prostu dobrze, nie wybijają się niczym szczególnym, ale biorąc pod uwagę dźwięk jako jedną całość, jeszcze raz muszę wspomnieć o świetnej uniwersalności z naciskiem na wyróżnione przeze mnie elementy.

Po podłączeniu przewodu całość brzmi nieznacznie lepiej, ale na pewno nie na tyle, abym wyrzekł się wygody płynącej z połączenia bezprzewodowego. Oczywiście słuchawki nie muszą być naładowane i włączone, aby prowadzić odsłuch poprzez kabel.

Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT sprawdzą się także podczas mobilnej rozgrywki. Bez problemu określimy kierunek nadchodzącego wroga lub strategiczne odgłosy otoczenia. Jednakże w moim mniemaniu, mimo swojej uniwersalności, podczas stacjonarnego grania na PC lub konsoli nie zastąpią nam one prawdziwych słuchawek dla graczy.

a może by tak “pograć w statki“? ;) / zdjęcie jest elementem kampanii Wargamingu – WoWS Blitz
a może by tak “pograć w statki“? ;) / zdjęcie jest elementem kampanii Wargamingu – WoWS Blitz

Bateria

To, że bateria nie zawodzi, to mało powiedziane. Producent deklaruje 22 godziny. Cóż… Nigdy nie udało mi się osiągnąć tak „słabego” rezultatu, bowiem słuchawki wytrzymują dłużej. Może jakbym prowadził odsłuch na najwyższych możliwych ustawieniach głośności, gdzie w muszlach rozbrzmiewałyby mocne, gitarowe brzmienia, wsparte niebanalnym wokalem, a wszystko okraszone doskonałą perkusją Dave’a Lombardo, to i tak wątpię, abym osiągnął deklarowane 22 godziny. Jednak po pierwsze nie jestem w stanie prowadzić ciągłego odsłuchu na najwyższych możliwych ustawieniach głośności bez ryzyka utraty słuchu, pod drugie nie słucham tak mocnej muzyki przez cały czas.

W trakcie mojego standardowego używania tych słuchawek, przemieszczałem się między mocnym, metalowym graniem, poprzez rocka, bluesa, na reggae kończąc. W dodatku często przeplatałem to słuchaniem podcastów o różnej tematyce (koniecznie sprawdźcie HehTecha, tworzonego przez moich redakcyjnych kolegów, Adriana i Pawła, oraz współprowadzony przeze mnie Shufflecast!). Głośność ustawiona była w przedziale 60-75%. Przy takiej eksploatacji ogniwo wbudowane w słuchawki z powodzeniem wystarcza na 28 godzin pracy. Zmniejszając głośność uzyskamy dodatkowe 2 godziny.

Ciężko mi powiedzieć, czy osiągnięte przeze mnie wyniki będą powtarzalne, bowiem słuchawki ładowałem zaledwie 3 razy w trakcie trwania testów.

Podsumowanie

Po ponad miesiącu intensywnych testów mogę z całą pewnością stwierdzić, iż recenzowany przeze mnie produkt nie zawodzi, zwłaszcza pod względem odczuć płynących z odsłuchu. Uwielbiam dźwiękową uniwersalność tych słuchawek, a do samej jakości dźwięku trudno mieć jakiekolwiek zarzuty. NoiseGard działa zadziwiająco dobrze, zdecydowanie lepiej niż sądziłem na początku. O czas pracy urządzenia możemy być spokojni. Ponadto dzięki rozmiarom konstrukcji, Momentum On-Ear Wireless da się w komfortowy sposób transportować w plecaku, gdyż nie zajmą wiele miejsca. Sennheiser zadbał też o dobrej jakości akcesoria. Wydawać by się mogło, iż to niemal idealny produkt.

Niestety, po bliższym przyjrzeniu się muszę stwierdzić, że design i jakość wykonania nie są spójne. Najbardziej przeszkadza mi plastikowa obudowa muszli oraz widoczny przewód. Nie można też zapomnieć o bardzo twardym obiciu górnego pałąka, który po jakimś czasie prędzej czy później da nam się we znaki.

Jeżeli komuś nie przeszkadzają wspomniane wady oraz fakt, że Sennheiser Momentum On-Ear Wireless M2 OEBT są dość drogim produktem, to ich zakup mogę polecić.

Spis treści:

  1. Wzornictwo i jakość wykonania. Obsługa i użytkowanie
  2. Jakość dźwięku i stabilność połączenia. Bateria. Podsumowanie
Exit mobile version