Recenzja Huawei P9 Lite. To jeden z tych średniaków, obok których trudno przejść obojętnie

Huawei jest aktualnie jednym z trzech najbardziej liczących się producentów smartfonów na świecie – tuż obok Apple i Samsunga. Śledząc politykę wydawniczą chińskiego koncernu trudno się temu dziwić. Wypuszczane przez niego urządzenia oferują świetny stosunek parametrów do ceny. I nie mówię tu wyłącznie o flagowcach (P9 w cenie startowej 2399 złotych), ale również o średniej półce, w której w zeszłym roku sukcesy święcił Huawei P8 Lite (w momencie premiery: 1099 złotych; za złotówkę u operatorów). Przez ostatnie tygodnie sprawdzałam, jak podczas codziennego użytkowania sprawuje się następca hitu Huawei, czyli Huawei P9 Lite. Mam nadzieję, że w poniższej recenzji dowiecie się na jego temat wszystkiego, co tylko Was interesuje.

Parametry techniczne Huawei P9 Lite:

Cena Huawei P9 Lite w momencie publikacji recenzji: 1299 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Na początku ustalmy jedno (jeśli jeszcze mieliście jakiekolwiek wątpliwości): P9 Lite wygląda naprawdę dużo lepiej od P8 Lite. Dodatkowo jest też cieńszy i nieco lżejszy, co w ogólnym rozrachunku wpływa na odbiór urządzenia podczas użytkowania.

Po wzięciu w dłoń Huawei P9 Lite trudno stwierdzić, że jest to faktycznie średnia półka. Smartfon sprawia bardzo dobre wrażenie, a wizualnie nawiązuje do swojego droższego brata, czyli Huawei P9. Wykonany został w większości z tworzywa sztucznego, ale ramka ciągnąca się wzdłuż wszystkich krawędzi jest aluminiowa. Co więcej, jest ścięta po obu stronach, co naprawdę dobrze wygląda – zwłaszcza w białej wersji kolorystycznej, która przypadła mi w udziale do testów. Wszelkie przyciski z kolei są już plastikowe, ale dobrze osadzone i trudno mieć ku nim jakiekolwiek zastrzeżenia. Nie mają luzów, nie chyboczą się na boki, a do tego są odpowiednio wyczuwalne pod palcami i dobrze reagują na polecenia użytkownika.

Na temat wyglądu Huawei P9 Lite, jak i jego jakości wykonania, trudno powiedzieć cokolwiek złego. W komentarzach pytaliście czy obudowa nie odkleja się z tyłu przy krawędziach, co podobno często miało miejsce w przypadku P8 Lite. Przyznam, że pierwszy raz słyszę o takim mankamencie i zdecydowanie nie miałam do czynienia z nim w testowym egzemplarzu.

W mojej opinii nieźle prezentuje się również przedni panel Huawei P9 Lite, gdzie widać dość wąskie (jak na średnią półkę) ramki przy lewej i prawej krawędzi. To z kolei sprawia, że telefon jest węższy, a co za tym idzie – bardziej poręczny. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć na temat dolnej i górnej części frontowego panelu. O ile ten górny został zagospodarowany na głośnik do rozmów, kamerkę, czujnik światła i diodę powiadamiającą, tak ten na dole wygląda jakby został umieszczony wyłącznie dla zachowania symetrii (plus jeszcze gdzieś trzeba było „wcisnąć” logo producenta).

Podsumowując: za wzornictwo i jakość wykonania zdecydowanie duży plus.

Warto jeszcze rzucić okiem na krawędzie. Na prawej umieszczone zostały przyciski: regulacja głośności (dłuższy) i włącznik (standardowo, krótszy). U góry mamy 3.5 mm jacka audio, co nie każdemu przypadnie do gustu. Lewa krawędź może wydawać się pusta, ale w rzeczywistości ukrywa gniazda na dwie karty nanoSIM lub jedną nanoSIM i microSD (dual SIM hybrydowy). Na dole znajdziemy port microUSB (brak wsparcia dla OTG), a obok niego głośnik mono (dwie maskownice to jedynie zmyłka – pod drugą skrywa się mikrofon). Z tyłu mamy pojedynczy obiektyw aparatu i podwójną diodę LED, a także czytnik linii papilarnych. Z przodu, jak już wspominałam, 5,2-calowy wyświetlacz, nad którym znajdziemy głośnik do rozmów, kamerkę do połączeń wideo i selfie oraz czujnik światła i diodę powiadamiającą, która świeci tuż przy prawej krawędzi.

Wyświetlacz

Na pierwszy rzut oka, patrząc na suche parametry techniczne, można odnieść wrażenie, że matryce zastosowane w Huawei P9 i Huawei P9 Lite, są identyczne. Dopiero po przyjrzeniu się szczegółom wychodzi, że są to jednak inne jednostki. Mimo, że w obu przypadkach mamy przekątną 5,2” i rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli (Full HD).

Różnice uwidaczniają się przede wszystkim w jasności ekranu – zarówno minimalnej, jak i maksymalnej (nieco gorsza widoczność w słońcu, choć wciąż zadowalająca), a także w odwzorowaniu kolorów (ekran zimniejszy niż w P9). O ile tego pierwszego nie da się zmienić, tak od drugiego jest odpowiednia funkcja w ustawieniach – możliwość zmiany temperatury barwowej wyświetlanych kolorów.

Samo zagęszczenie pikseli na cal, na poziomie 435 ppi, jest w zupełności wystarczające przy zastosowanej tu przekątnej. Wyższa rozdzielczość wpłynęłaby negatywnie zarówno na cenę końcową produktu, samą płynność działania (przy Kirinie 650 mogło by być marnie), jak i na czas pracy, czego przecież wolelibyśmy uniknąć.

Przy dłuższym użytkowaniu P9 Lite w słońcu stwierdzam, że ekran jest widoczny, ale dość mocno dają się we znaki zbierane przez niego odciski palców. Do tego odniosłam wrażenie, że palec trochę mniej płynnie i gładko ślizga się po tafli ekranu niż w P9.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Interfejs. Moduły łączności
3. Głośnik. Czytnik linii papilarnych. Akumulator, czas pracy
4. Aparat. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

W sprzedaży w Europie dostępne są dwie wersje Huawei P9 Lite – z 2GB RAM i z 3GB RAM. W Polsce można kupić jedynie pierwszą z nich. Plany względem drugiej są jednoznaczne: Huawei Polska w tym momencie nie zamierza wprowadzać go do naszego kraju. I raczej się to w najbliższym czasie nie zmieni. Zatem osoby zainteresowane mocniejszym wariantem modelu, muszą sobie poradzić w inny sposób (np. sprowadzając go z innego kraju).

Testowany egzemplarz działa dzięki ośmiordzeniowemu Kirinowi 650 z Mali-T830 (sporo źródeł podaje, że jest tu Mali-T880, ale te dane możecie włożyć między bajki), 2GB pamięci operacyjnej RAM oraz systemowi Android w wersji 6.0 Marshmallow z nakładką EMUI 4.1. Całość pracuje sprawnie, choć czasem zdarzają się mniejsze lub większe przycinki (tych drugich jest zdecydowanie mniej i zdarzyły się może kilka razy).

Dopóki nie porównacie bezpośrednio z Huawei P9, P9 Lite zdaje się działać naprawdę sprawnie. Przy dłuższym użytkowaniu wychodzi jednak to, że aplikacje potrzebują chwili, by się uruchomić, a i czasem mają problem z utrzymaniem w RAMie. Generalnie jednak nie można narzekać – Huawei P9 Lite to solidny średniak, którego używało mi się bardzo przyjemnie. Byłam w stanie na nim napisać dłuższe teksty oraz wiadomości mejlowe, co nie na wszystkich modelach jest możliwe (irytacja podczas pisania na klawiaturze ekranowej, która nie reaguje tak, jak trzeba czy przy przełączaniu się pomiędzy aplikacjami – tu to nie miało miejsca).

Ale czy faktycznie jest tak różowo? Po dwóch tygodniach testów problem samego Androida zaczął dawać się we znaki – gdy zostało poniżej 1GB wolnej przestrzeni, P9 Lite wyraźnie zwolnił. Co więcej, zdarzyło się wtedy kilka razy, że przy próbie otworzenia zdjęcia lub jakiegoś programu byłam zmuszona dość długo odczekać, po czym zablokować i odblokować ekran, bo inaczej nie było możliwości kontynuowania korzystania z telefonu. Lekiem na całe zło okazało się usunięcie jednej gry, co poskutkowało zwolnieniem sporej ilości miejsca w pamięci. A ta, niestety, dość szybko się zapełnia – czy tego chcemy, czy nie.

Huawei P9 Lite uzyskał następujące wyniki w testach syntetycznych (najpopularniejsze benchmarki):
AnTuTu: 53142
Quadrant: 16697
Geekbench 3:
single core: 903
multi core: 3780
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme:7714
Ice Storm Unlimited: 11878

Za wrażenia graficzne odpowiada układ Mali-T830 z ostatniego kwartału ubiegłego roku, a nie – jak można to znaleźć w wielu źródłach – Mali-T880 z drugiego kwartału bieżącego roku. Mimo wszystko jednak nie ma najmniejszych problemów z płynną rozgrywką w Dead Trigger 2, GTA: San Andreas czy Real Racing 3. Jedyną grą, której nie udało mi się uruchomić (nie wiedzieć dlaczego), był Asphalt 8: Airborne.

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 265,22 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 33,85 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 36,71 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 7,71 MB/s

Interfejs

Jeśli czytaliście recenzję P9, ten akapit będzie dla Was bardzo znajomy. Mamy tu bowiem dokładnie ten sam interfejs, co w droższym bracie P9 Lite. System i interfejs ten sam (Android 6.0 z EMUI 4.1), ale względem P9 brakuje możliwości tworzenia kont użytkowników, trybu oszczędzania energii przez zmniejszenie rozdzielczości ekranu do HD, jest nieco mniej opcji sterowania ruchem, brakuje trybu nocnego w aparacie (Huawei, dlaczego?!) oraz – w trybie profesjonalnym – brak zapisu w RAW oraz niższe parametry (ISO – do 1600 zamiast 3200, S – do 8 zamiast 30). W obu modelach nie ma też wybudzania ekranu poprzez dwukrotne tapnięcie w ekran. I na tym różnice się kończą.

Funkcje, jakie znajdziemy w Huawei P9 Lite:

Moduły łączności:

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Interfejs. Moduły łączności
3. Głośnik. Czytnik linii papilarnych. Akumulator, czas pracy
4. Aparat. Podsumowanie

Głośnik

Jeszcze przed premierą Huawei P9 Lite, producent chwalił ten model za ponadprzeciętne możliwości audio. To mogło wskazywać na obecność głośników stereo. Niestety, w rzeczywistości okazało się, że – owszem – są dwie maskownice, ale pod jedną skrywa się mikrofon, natomiast pod drugą – głośnik (po prawej stronie portu microUSB). Mamy zatem głośnik mono i nie spodziewajcie się niczego innego.

Sam dźwięk jest bardzo przyjemnej jakości, zwłaszcza biorąc pod uwagę, z jakiej półki cenowej pochodzi ten smartfon. Gra czysto nawet na najgłośniejszym ustawieniu, które według pomiaru to 70 decybeli. Oceniam jego jakość na półkę wyżej niż P8 Lite, ale nie miałam możliwości bezpośredniego porównania.

Pytaliście o jakość 3.5 mm jacka audio, bo tu, podobnie jak przy okazji głośników, Huawei chwalił się ponadprzeciętną jakością. Audiofilem nie jestem, ale dźwięk jest faktycznie bardzo dobrej jakości. Powiedziałabym nawet, że nie ustępuje temu z P9.

Czytnik linii papilarnych

We wszystkich smartfonach Huawei (w tym również Honor) bardzo podoba mi się multifunkcjonalność skanera odcisków palców. Bez wprowadzenia odcisku palca, można zrobić zdjęcie, odebrać połączenie, wyłączyć alarm, wysunąć panel powiadomień, a nawet przeglądać zdjęcia w galerii, odpowiednio jeżdżąc palcem po skanerze, jak po gładziku.

Gdy jednak zdecydujemy się wykorzystywać skaner linii papilarnych jako zabezpieczenie zawartości naszego telefonu, oprócz blokady ekranu tą metodą, mamy dostęp do takich funkcji, jak sejf oraz blokowania wybranych aplikacji (dostęp do nich wyłącznie po przyłożeniu palca).

Skaner nie ustępuje temu, którego znajdziemy w Huawei P9. Działa szybko i bezproblemowo – wystarczy przyłożyć palec do czytnika, niezależnie pod jakim kątem, a ten jest automatycznie poprawnie odczytywany. Skaner znajduje się z tyłu, przez co gdy telefon leży na płaskiej powierzchni możemy irytować się, że zabrakło tu możliwości wybudzania ekranu za pomocą podwójnego tapnięcia. Podobnie jest, gdy umieścimy smartfon w uchwycie samochodowym – wtedy musimy się wspomagać podawaniem kodu pin lub wzorem, czyli alternatywą dla skanera.

Akumulator, czas pracy

Jak dobrze wiecie, aktualnie moim prywatnym smartfonem jest Huawei P9. Z jego czasu pracy nie jestem zadowolona (3,5h SoT na LTE, 4,5h SoT na WiFi to standard). Tymczasem Huawei P9 Lite pokazał się z bardzo dobrej strony. Zastosowano tu tak samo pojemny akumulator – 3000 mAh, ale trzeba mieć świadomość tego, że w P9 jest wydajniejszy procesor, tj. Kirin 955, a w P9 Lite – Kirin 650. Między innymi właśnie dzięki temu udało się wydłużyć jego czas pracy.

W moich rękach Huawei P9 Lite wytrzymywał od dnia do dwóch dni działania. Wszystko zależało tak naprawdę od tego, czy korzystałam z niego bardziej intensywnie, czy mniej. Najdłuższy czas pracy na włączonym ekranie (SoT) udało mi się uzyskać z włączoną transmisją danych – 6h11’ przy 9,5h działania. Z kolei najdłużej telefon w moich rękach działał prawie dwie doby, z czego SoT wyniósł prawie 5h. Średnio P9 Lite spokojnie wytrzymuje dzień działania, z czego na włączonym ekranie 4-5h, a czasem potrafi dobić do 6h. Jeśli zatem nie jesteście wymagającymi użytkownikami, Huawei P9 Lite w Waszych rękach powinien spokojnie wytrzymywać dwa dni działania.

Niestety, o ile czas pracy jest bardzo dobry, o tyle samo ładowanie trwa dość długo. W zestawie z telefonem znajdziemy ładowarkę 5V1A, która pozwala naładować P9 Lite w ciągu nieco ponad… trzech godzin.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Interfejs. Moduły łączności
3. Głośnik. Czytnik linii papilarnych. Akumulator, czas pracy
4. Aparat. Podsumowanie

Aparat

P9 Lite został wyposażony w aparat z matrycą 13 Mpix Sony IMX214 f/2.0, podczas gdy P9 – 12 Mpix Sunny Optical Technology of China f/2.2 (dla przypomnienia i w ramach ciekawostki, w P8 Lite było to 13 Mpix OmniVision OV13850). Patrząc na same cyferki mniej zorientowani użytkownicy mogliby odnieść wrażenie, że P9 Lite ma lepszy aparat od P9. Ale nic bardziej mylnego. Za kilka dni opublikuję bezpośrednie porównanie fotografii wykonanych P9 i P9 Lite, w którym zobaczycie, jaka różnica jest pomiędzy tymi dwoma modelami. Przede wszystkim widać nieco bardziej wyblakłe kolory, mniej nasycone i przez to gorzej odwzorowane niż w P9. Mimo wszystko jednak muszę przyznać, że zdjęcia zrobione P9 Lite są bardzo dobre i w zupełności wystarczają do domowego archiwum czy wrzucenia na portale społecznościowe.

Ale to zdjęcia zrobione w dzień. Widać bowiem wyraźnie, że zdjęcia wykonane w gorszych warunkach oświetleniowych zbierają sporo szumów, więc w tym przypadku nie może być mowy o świetnej jakości. Samo fotografowanie natomiast jest bezproblemowe (aparat szybko łapie fokus i zapis zdjęcia jest prawie natychmiastowy, co nie oznacza jednak, że bez trudu i ostro uchwycicie poruszające się dziecko – mi się to nie udało), a sama aplikacja jest intuicyjna i prosta w obsłudze.

Przedni aparat ma 8 Mpix i zdecydowanie nie musicie się obawiać o jakość zdjęć – te są naprawdę dobre i nie ma się czego wstydzić wrzucając je na portale społecznościowe.

Jeśli chodzi o dostępne tryby, mamy tu: tryb profesjonalny (zarówno w zdjęciach, jak i wideo), upiększanie, HDR, panorama, dobry posiłek, malowanie światłem (brak trybu nocnego), tryb poklatkowy, zwolnione tempo, znak wodny, notatka audio, skanowanie dokumentu oraz ostrość na wszystko.

Przykładowe zdjęcia wykonane Huawei P9 Lite (w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowym oknie):

Zdjęcia z przedniej kamerki:

Panoramy:

Przykładowe nagranie z głównej kamery (Full HD z cyfrową stabilizacją – optycznej brak):

Przykładowe nagranie z przedniej kamery (Full HD z cyfrową stabilizacją – optycznej brak):

Podsumowanie

Gdy tylko zaczęłam testy Huawei P9 Lite, z wielkim przekonaniem stwierdziłam, że będzie w stanie powtórzyć sukces poprzednika, czyli P8 Lite. Po kilku tygodniach korzystania z niego mogę wyłącznie potwierdzić te słowa. Jest dużo ładniejszy niż poprzednik i lepiej wykonany, oferuje ciekawsze parametry, a – co nade wszystko – dużo lepiej działa i zapewnia poczucie korzystania z droższego modelu niż jest w rzeczywistości, czego nie można było powiedzieć o P8 Lite. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że jest nieco za drogi – gdy cena spadnie o ok. 200-300 złotych oraz do złotówki u operatorów, zdecydowanie będzie to propozycja, koło której trudno będzie przejść obojętnie.

Jeden z kolegów po fachu zapytał mnie czy Huawei P9 Lite mógłby zostać moim „daily driverem”. Bez większej chwili zawahania stwierdziłam, że w sumie stał się nim na dwa tygodnie i nie widzę strasznych niedociągnięć. Poza oczywiście czasem ładowania telefonu, brakiem szybkiego ładowania i tylko 16GB pamięci. To z kolei oznacza, że osoby mniej wymagające z całą pewnością będą z niego zadowolone.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Interfejs. Moduły łączności
3. Głośnik. Czytnik linii papilarnych. Akumulator, czas pracy
4. Aparat. Podsumowanie

Sprzęt do testów dostarczył T-Mobile – dzięki!

Exit mobile version