Jak palenie przestało być paleniem: technologiczna historia papierosów

Zakaz sprzedaży papierosów mentolowych, który wszedł w życie wczoraj, zapisze się na łamach historii palenia papierosów. Fakt ten zmotywował nas do przyjrzenia się historii tej używki. Warto bowiem wiedzieć, że od dnia, w którym Jean Nicot podarował Katarzynie Medycejskiej pudełko tytoniu, minęło 460 lat. Przez ten czas w konsumowaniu wyrobów tytoniowych zmieniło się na tyle wiele, że warto poświęcić temu zagadnieniu kilka słów.

Papier zastępuje liście

Tytoń i sposób jego palenia trafił do Europy z Ameryki, gdzie zawijany był w liście różnych roślin. Początkowo identycznie postępowali Europejczycy, używając do nadania papierosowi odpowiedniego kształtu liści kukurydzy, jednak już w XVII wieku zaczęto stosować w tym celu papier. Owijanie tytoniu papierem otrzymało nazwę papelate i to właśnie od niej pochodzi polska nazwa powstałego w ten sposób wyrobu tytoniowego – papierosa.

Maszyny zastępują ludzi

Nowa używka zdobywała coraz większą popularność, jednak do dalszego jej wzrostu brakowało czegoś, co pomoże w jej produkcji. Do tej pory papierosy produkowano bowiem wyłącznie ręcznie, co wymagało sporego nakładu czasu i środków, a i tak nie było wystarczająco wydajnym procesem. Opracowano więc maszyny, które znacząco pomogły przyspieszyć produkcję.

Pierwsza z nich pojawiła się w 1847 roku w Meksyku, jednak nie zdobyła większej popularności, w przeciwieństwie do zaprezentowanego w 1880 roku urządzenia, którego pomysłodawcą był James Albert Bonsack. Wymyślona przez niego maszyna sprawiła, że liczba papierosów produkowanych dziennie przez koncerny tytoniowe wzrosła z 40 tysięcy do 4 milionów, popularyzując palenie na całym świecie.

Pierwsza próba ograniczenia szkodliwości – papierosy z filtrem

W XX wieku było już jasne, że palenie tytoniu niesie za sobą poważne konsekwencje zdrowotne, dlatego usiłowano przeciwdziałać jego negatywnym skutkom. Jedną z ważniejszych prób zmierzających do ograniczenia negatywnego wpływu na zdrowie było rozpoczęcie sprzedaży papierosów z filtrem, które miało miejsce w 1940 roku w Stanach Zjednoczonych. Nowy patent szybko przyjął się na rynku, dzięki czemu współcześnie zdecydowana większość papierosów zawiera w swojej budowie filtr.

fot. Wikipedia

Szczypta smaku

Producenci wyrobów tytoniowych dzielnie walczyli o to, by z ich oferty korzystała jak najszersza grupa ludzi. Części potencjalnych kupujących nie odpowiadał jednak smak tytoniu, dlatego postanowiono wzbogacić susz domieszką mentolu. Pierwsze próby sprzedaży popularnych mentoli podjęto w latach trzydziestych w Stanach Zjednoczonych. Nowość została bardzo pozytywnie przyjęta, dzięki czemu takie papierosy produkowane są do czasów współczesnych.

Para zamiast dymu i sporo elektroniki

Mijały dziesiątki lat a proces palenia papierosów pozostawał niemal niezmienny. Ze względu na jego szkodliwość podejmowano dalsze próby zmian, jednak bez większych skutków. Prace podjęto już w latach sześćdziesiątych, jednak opracowane rozwiązania nie znalazły nabywców. Podobny los spotkał nowości prezentowane w latach 1990-2000. Dopiero 2006 rok i pierwszy e-papieros przyniósł kolejną rewolucję w sposobie dostarczania nikotyny. Nie zawierał on tytoniu, lecz płyn z najbardziej pożądanym związkiem dla palaczy, czyli nikotynę.

Dzięki temu, że w e-papierosach nie występuje zjawisko spalania, a nikotyna i substancje zapachowe uwalniane są w formie pary powstałej w wyniku podgrzania specjalnie przygotowanej cieczy, udało się ograniczyć przyjmowanie szkodliwych substancji i tlenku węgla do płuc. Nie było to jednak rozwiązanie pozbawione wad, a z racji nie do końca wiadomego składu chemicznego inhalowanego płynu, kupowanie płynów do e-papierosów z nieznanego źródła może być niebezpieczne.

Spalanie, parowanie, podgrzewanie…

W poszukiwaniu narzędzia, które pozwoli maksymalnie zredukować negatywne skutki palenia tytoniu, pozwalając jednocześnie zachować charakterystyczny nawyk, opracowano system podgrzewania tytoniu. Pierwszym tego typu produktem w Polsce był IQOS. W kieszonkowym urządzeniu umieszczono grzałkę, która podgrzewa wkład wypełniony tytoniem do temperatury 350 stopni Celsjusza, czyli ponad dwukrotnie niższej niż w procesie palenia.

Inhalacja pomaga więc sprawić, że podgrzewa będzie mniej szkodliwe dla zdrowia i estetyki. Użytkownicy tego typu urządzeń nie narzekają na nieprzyjemny zapach na włosach, dłoniach, ubraniach, towarzyszący zwykłemu paleniu. Nie jest to jednak produkt pozbawiony ryzyka. Dlatego najlepiej po prostu rzucić palenie.

Jednym z takich urządzeń jest IQOS 3 Duo, którego aktualnie testuje nas redakcyjny nałogowy palacz – Kuba. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tego sprzętu, zadawajcie je w komentarzach.

Świat wokół nas zmienia się dzięki nowoczesnym technologiom. Zmienia się nawet sposób, w jaki palacze inhalują tytoń. Już teraz proces ten może być mniej szkodliwy. Kto wie, być może za jakiś czas uda się sprawić, że ludzie po prostu przestaną sięgać po tytoń.

I, żeby nie było, nie zachęcamy do palenia. Wprost przeciwnie :)