Szwecja rozpoczyna testy elektrycznych ciężarówek, w których nie ma miejsca dla kierowców

Szwedzi ciężko pracują, by zgodnie ze swoim planem do 2030 roku wyzbyć się spalinowych środków transportu na drogach swojej ojczyzny. Obywatele tego państwa rozpoczęli w tym tygodniu skromne testy elektrycznych samochodów ciężarowych, które sterowane będą zdalnie.

O szwedzkiej firmie Einride usłyszeć mogliśmy po raz pierwszy 2 lata temu. Jej wizjonerska maszyna, T-Pod, prezentowana była niegdyś na wystawach. Dziś maszyna wyjeżdża na ulice i testuje swoje możliwości. Choć rozwiązanie jest niezwykle innowacyjne, próby nie należą do widowiskowych. Wynika to z chęci utrzymania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

Czym różni się T-Pod od standardowego ciągnika siodłowego, który widujemy na ulicach? Przede wszystkim… brakiem kabiny. Zlikwidowanie miejsca dla kierowcy jest równoznaczne z możliwością zwiększenia przestrzeni ładunkowej. To dlatego T-Pod będzie pojazdem autonomicznym, a kontrolę nad nim przejmie człowiek w niebezpiecznych warunkach, np. w przypadku niesprzyjającej pogody, która dla transportu niejednokrotnie okazuje się być zabójcza.

Pojazd stawia swoje pierwsze kroczki na odcinku wynoszącym 300 m. Jest to dystans pomiędzy magazynem a terminalem towarowym przedsiębiorstwa DB Schenker. T-Pod tym samym musi stawić czoła kilku zakrętom i 100 m drogi publicznej. To pierwsza na świecie taka sytuacja. W związku z tym, że pojazd jest autonomiczny, nie może rozwijać dużych prędkości i porusza się max. 5 km/h. Jeśli wejdzie za kilka lat do powszechnego użytku, będzie mógł się rozpędzić do 85 km/h.

Maszynę w akcji możecie obejrzeć w poniższym materiale:

 

Einride pozwala spojrzeć na ciągniki siodłowe w niesztampowy sposób!

Źródło: oficjalna strona Einride