Dziś strajk mediów w Polsce. Nie działają TVN i Polsat, na stronach Onetu i Interii – czarne plansze

Prywatne media w Polsce ogłosiły dziś jednodniowy strajk przeciwko planom wprowadzenia nowego podatku od wpływów reklamowych. Około 40 spółek z branży mediów nie wydaje żadnej treści na swoich kanałach lub serwisach internetowych, prócz komunikatu z otwartym listem do władz.

Nie poczytasz dziś Onetu

Na 24 godziny z sieci zniknęły serwisy należące do wiodących spółek z branży mediów. Również wiele kanałów radiowych i telewizyjnych leżących w prywatnych rękach przestało nadawać swoje programy. Wszystko w związku z akcją Media bez wyboru. Jest to protest przeciwko planom wprowadzenia nowego podatku od przychodów z reklam.

W proteście biorą udział spółki i wydawnictwa takie jak Ringier Axel Springer Polska (Komputerswiat.pl, Newsweek, Onet, Forbes), Telewizja Polsat, CANAL+, Agora, Grupa Interia.pl, Grupa RMF, Grupa Wirtualna Polska, TVN S.A. i wiele innych. Na pierwszych stronach gazet i głównych stronach serwisów internetowych można przeczytać list otwarty, w którym przedstawiciele mediów tłumaczą, jaki cel ma akcja Media bez wyboru.

„Jest to po prostu haracz”

W liście otwartym, podpisanym przez sygnatariuszy, zwraca się uwagę na konsekwencje dodatkowego podatku, który miałby dotknąć media. Ich przedstawiciele zgodnie twierdzą, że byłby to cios wymierzony nie tylko w same wydawnictwa, ale także w dotychczasowych odbiorców treści.

Jak wyjaśnia Onet,

Z powodu trwającego już prawie rok lockdownu cierpią nasi reklamodawcy i nasi czytelnicy. Spadają nakłady gazet, maleją wydatki na reklamę. Teraz państwo chce zrzucić na nas dodatkowe, wielomilionowe obciążenia. Nasi wydawcy w liście do polskich władz słusznie ostrzegają, że nowy podatek uderzy w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę oraz ograniczy możliwość finansowania treści jakościowych, a także lokalnych, jednocześnie zwiększając i tak już potężny wpływ władzy na rynek medialny w Polsce.

Dysproporcje, jakie utworzy wprowadzenie nowego podatku, już teraz są łatwe do określenia. W liście otwartym wprost nazywa się takie działanie „faworyzowaniem firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej”:

Według szacunków, firmy określane przez rząd jako „globalni cyfrowi giganci” zapłacą z tytułu wspomnianego haraczu zaledwie ok. 50 – 100 mln zł w porównaniu do 800 mln zł, jakie zapłacą pozostałe aktywne lokalnie media.

Sygnatariusze podkreślają, że nie chcą uchylać się od podatków już opłacanych przez media w Polsce. Są zobowiązane do ich regulowania i robią to od lat. Protestują jednak przed wprowadzeniem dodatkowego obciążenia, które zostałoby nałożone nierówno na media działające w kraju. Tym bardziej niepokoi ich fakt, że zostało ono stworzone z powoływaniem się na trudną sytuację związaną z pandemią COVID-19 oraz to, że ucierpią na nim wolne media, nie dotowane przez państwo.

Podatek miałby wejść w życie z początkiem lipca i przynieść jeszcze do końca roku około 800 milionów złotych.