wzrost zainteresowania tabletami
Thomas Jansa © Fotolia.pl

Sprzedaż tabletów w Polsce potroi się w 2012 roku, ale i tak wciąż będzie nieznaczna

wzrost zainteresowania tabletami
Thomas Jansa © Fotolia.pl

Ledwie kilka godzin temu napisałam kilka słów na temat rosnącego zainteresowania tabletami internetowymi w Stanach Zjednoczonych z nadzieją, że może ktoś w niedługim czasie wysnuje podobne prognozy w stosunku do rynku europejskiego, a polskiego w szczególności. Jak się okazało, ktoś chyba czyta w moich myślach. Na łamach GazetaPrawna.pl pojawił się bardzo interesujący artykuł zawierający prognozę dotyczącą sprzedaży tabletów w Polsce w 2012 roku. Wynika z niej, że liczba sprzedanych egzemplarzy wzroście trzykrotnie.

Porównywać rynku amerykańskiego i polskiego nie ma sensu, bo wszyscy wiedzą, że to są jakby dwa różne światy, co potwierdzają najnowsze prognozy. Według nich, całkowita liczba sprzedanych tabletów w USA w 2012 roku wyniesie 54,8 milionów, natomiast w Polsce – jedyne 270 tysięcy sztuk.

Ale to „jedyne” też należy traktować z przymrużeniem oka. Biorąc pod uwagę fakt, iż prognozy dotyczące zapotrzebowania na tego typu sprzęt w Polsce w 2011 roku zakładają, że w ręce klientów powędruje ok. 90 tysięcy sztuk, tak 270 tysięcy jest już pewnego rodzaju sukcesem – w końcu, jakby nie patrzeć, to trzy razy więcej.

A jeśli spojrzymy o kilkanaście miesięcy do tyłu, kiedy to w naszym kraju w 2010 roku sprzedało się ledwie 10 tysięcy tabletów (za GfK Polonia), to 270 tysięcy jest wzrostem aż 27-krotnym. I powiedzcie mi, że nie ma czegoś takiego, jak tabletowy fenomen. Jest i nie można temu zaprzeczyć. Oczywiście trzeba zauważyć, że 2010 rok dla tabletów w Polsce należy liczyć dopiero od drugiej połowy roku – iPad pojawił się u nas dopiero po kilku miesiącach od światowej premiery, w okolicy października zadebiutował pierwszy tablet SamsungaGalaxy Tab i to właśnie wtedy rynek zaatakował Archos ze swoimi tanimi urządzeniami. Końcówka 2010 roku – właśnie wtedy ruszyła w Polsce tabletowa machina – no dobra, maszynka ;).

W bieżącym roku do sprzedaży w Polsce weszło wiele ciekawych (i tych mniej także) tabletów, co spowodowało automatycznie większą konkurencję wśród producentów sprzętu. Każdy chce, by jego ceny były konkurencyjne, co przekłada się na większe zainteresowanie tym segmentem rynku wśród klientów. Bo, powtórzę się już nie wiadomo który już raz, w Polsce głównym problemem, która jest swego rodzaju zaporą, jest fakt, że są one po prostu za drogie jak na polskie realia. Nie da się porównać cen tabletów i zarobków w Polsce i w USA – Amerykanie mogą sobie na nie swobodnie pozwolić, podczas gdy my spędzamy wiele godzin bijąc się z myślami, że gdy kupimy sprzęt, może nam zabraknąć na inne, bardziej potrzebne rzeczy codziennego użytku.

Do tego wszystkiego swoje trzy grosze dołożył Tomasz Klekowski, szef Intela na Europę Środkowo-Wschodnią, stwierdzając, że: „Sprzedaż tabletów będzie rosła, ponieważ wzrost znaczenia mobilności to jeden z istotnych rynkowych trendów”. Jasne, nie można się z tym nie zgodzić. Ale mówiąc o mobilności należy zauważyć zagrożenie dla tabletów ze strony napierających coraz bardziej smartfonów – zauważcie, że coraz więcej się mówi na temat planów producentów, którzy pracują nad smartfonotabletami z coraz większymi wyświetlaczami… Granice już teraz zaczynają się powoli zacierać (jak chociażby w przypadku Samsunga Galaxy Note – 5,3″) i tak naprawdę nie wiadomo do czego to może doprowadzić.

Jestem jednak dobrej myśli. Mam wielką nadzieję, że ceny tabletów będą sukcesywnie maleć, dzięki czemu więcej osób będzie mogła sobie na nie pozwolić. Ale cena nie jest jedynym problemem – kolejnym jest brak świadomości wśród ludzi czym w ogóle jest tablet, do czego służy i czemu warto wydać na tego typu sprzęt sporo pieniędzy, za które przecież – równie dobrze – można kupić niezłego netbooka czy średniej klasy notebooka… Ale to temat na inny artykuł.

źródło