Satya Nadella czuje czy tylko myśli?

...czyli podsumowanie ostatnich decyzji prezesa Microsoftu

Wszystkie decyzje nowego prezesa wydają się bardzo pragmatyczne i wyzute z jakichkolwiek emocji. Jego wystąpienia są płynne i konkretne, ale brakuje im iskry – prezes powtarza w kółko te same frazesy: „mobile-first cloud-first”, „reinventing productivity”, „mobility of experience”, „ambient computing” i wiele równie niewiele znaczących sformułowań.

Jest przeciwieństwem Steva Ballmera, który był wulkanem energii. Krzyczał na scenie, wrzeszczał na spotkaniach zarządu i… kochał Microsoft. I to nie jest przesada – o tym człowieku i jego decyzjach można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że Microsoft i Windows nie były jego oczkiem w głowie. Młody odbiorca traktował go jak dziwaka, a biznesowi analitycy słusznie wytykali mu błędne decyzje oparte na jego osobistych przekonaniach, emocjach czy uprzedzeniach. Tak było ze spóźnieniem się z wejściem na rynek mobilny, lekceważeniem fenomenu iPhone’a czy promowaniem pełnej zamkniętości i wrogości wobec konkurencyjnych systemów operacyjnych.

Ballmer wielokrotnie pakował ogromne pieniądze firmy, żeby ratować tonące produkty. A to na Xboksa, a to na tablety Surface, a to na mobilny dział Nokii. Bez tego człowieka dzisiaj najprawdopodobniej nie mielibyśmy Windows Phone, Nokia produkowałaby smartfony z Androidem, a Surface kojarzył się tylko z klęską Windowsa RT. Finansowo, decyzje te okazały się dla firmy dotkliwe, ale patrząc z punktu widzenia pojedynczego konsumenta, Ballmer ratował poszczególne produkty, bo wierzył w Windowsa i chciał, żeby użytkownicy tego systemu dostawali najlepsze usługi Microsoftu jako pierwsi. Jeden z pracowników firmy przytacza anegdotę, jakoby Ballmer miał po raz pierwszy zobaczyć działający prototyp Office’a dla iPada i krzyknąć „chyba sobie k@$#a żartujecie!”, widząc jak dopracowane było to oprogramowanie. Nie wyobrażał sobie, żeby właściciele iPadów dostali tak dobry produkt, podczas gdy nie było dotykowej wersji dla Windowsa.

Nadella wydaje się być przeciwnikiem takiego podejścia. Zachowuje się jak cyborg bez emocji – i może właśnie tak powinien zachowywać się prezes ogromnej korporacji. Na pewno cieszy to udziałowców i radę nadzorczą, którą jakiś czas temu opuścili Gates i Ballmer. Czy jednak cieszy to fanów Microsoftu, korzystających z usług i urządzeń tej firmy? Zacznijmy jednak od sposobu podejmowania decyzji przez nowego prezesa. Podczas konferencji Ignite, Nadella pokazał swój panel Power BI, czyli panel narzędzia business intelligence, potrafiącego agregować i analizować wejściowe dane statystyczne. Ze sceny usłyszeliśmy, że na podstawie między innymi tych informacji nowy CEO podejmuje najważniejsze biznesowe decyzje. Czy jest gdzieś jeszcze miejsce na emocje czy przywiązanie do istniejących produktów? Jako użytkownik urządzeń tej firmy wolałbym, żeby pod wpływem wykresów i słupków nie zabijała ona kolejnych produktów tylko dlatego, że przez pewien okres są nierentowne.

nadella

Warto zastanowić się nad ostatnimi ruchami Nadelli. Nie można odmówić im pragmatyzmu, ale również wizji i jasnej strategii. Zacznijmy od smartfonów. Po przejęciu mobilnej części Nokii zrobił się straszny bałagan. Na rynku pojawiały się kolejne Lumie z kolejnymi numerami i mało kto nadążał za tempem wypuszczania następnych modeli. Dodatkowo, dane finansowe pokazały, że Microsoft dopłaca średnio 3 dolary do każdego wyprodukowanego smartfona. Taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie. List prezesa do pracowników zawierał kilka ciekawych informacji. Najważniejszą z nich było info o znacznym zmniejszeniu portfolio smartfonów z Windowsem i skupienie się na trzech głównych niszach: odbiorcach z krajów rozwijających się, fanach Windowsa i rynku biznesowym.

Pierwsza grupa dostanie taniego smartfona z Windowsem 10, ale ograniczając liczbę proponowanych modeli do 1 czy 2, Microsoft zaoszczędzi wiele pieniędzy na etapie projektowym i marketingowym, jednocześnie sprzedając dużo sztuk urządzenia, co pozwoli utrzymać mały, ale stabilny udział w rynku. Druga grupa to fani Windowsa. Ci sami ludzie, którzy są w stanie wydać 1000 czy 2000 dolarów na Surface Pro 3. Ta „garstka” najwierniejszych fanów zapłaci nawet 700 dolarów za nowego flagowego smartfona, a Microsoft może i nie zyska na tym udziału w rynku, ale przy jednostkowej marży na poziomie 150-200$ może się stać to opłacalne. Nie ilość, a wysoki zysk jednostkowy. A wszystko to pod warunkiem, że nowy flagowiec będzie tak samo dopracowany jak Surface. Trzecia grupa to biznes i firmy z „flotami telefonów”, które unikają Androida jak ognia ze względów bezpieczeństwa, a iPhone’y mogą być za drogie, by wręczyć je każdemu pracownikowi niskiego szczebla. Jeszcze nie wiadomo, czy zobaczymy osobne biznesowe modele czy Microsoft po prostu udostępni firmom dodatkowe usługi zarządzania urządzeniami i systemy bezpieczeństwa oraz kontroli dostępu. Tak czy tak – klient biznesowy to minimalne koszty marketingowe i duże pojedyncze zamówienia. Wszystko ma ręce i nogi i wiele wskazuje na to, że ten plan może się udać. Co nie zmienia faktu, że Microsoft „oddał” walkę o wyższy udział w rynku mobilnym, upatrując swojej szansy w koncentrowaniu się na niezagospodarowanych niszach.

satya_nadella

Kolejne kontrowersyjne decyzje to pozbywanie się kolejnych działów i produktów – w tym reklam Bing, map satelitarnych, aplikacji Zdrowie i Fitness czy Podróże. Oraz idące za tym zwolnienia pracowników. Microsoft mając grubo ponad 100 000 pracowników stał się bardzo mało efektywny i wydajny. Utrzymanie pojedynczego stanowiska bywa bardzo drogie, a zajmowanie się nierentownymi aplikacjami i usługami przez lata przynosiło ogromne straty. Nadella robi z tym porządek przy okazji dywersyfikując swoje dobra, stawiając na wieloplatformowość. Coś co może denerwować fanów (fanbojów?) Windowsa, ma jasny sens finansowy i marketingowy. Pomijając tak ogromne platformy jak iOS czy Android, Microsoft po raz drugi przespałby przełom rynku mobilnego i zmarginalizował się do pozycji firmy, która wytwarza produkty i usługi tylko dla korporacji, tracąc jakikolwiek kontakt z klientem indywidualnym.

Czy Satya Nadella odczuwa emocje? Nawet jeśli tego nie widać, to jego trafione biznesowe decyzje mogą sprawić, że będziemy świadkami powstawania kolejnych ciekawych produktów takich jak Xbox, Surface, Band, Hub czy wreszcie HoloLens. Będziemy musieli jednak okupić to piekielnie nudnymi wystąpieniami nowego prezesa.