Przeglądarka Google Chrome istnieje od dobrych kilku lat i cieszy się potężną popularnością. Jedną z oferowanych przez program funkcji jest możliwość zalogowania się w celu synchronizacji swoich przeglądarkowych danych między różnymi urządzeniami. Dotychczas nie było problemu w pozostaniu niezalogowanym, ale… Google zaczęło logować swoich użytkowników automatycznie.
W minioną niedzielę, Google zmieniło nieco politykę działania Chrome. W najnowszej wersji przeglądarki użytkownicy niespecjalnie mogli pozostać niezalogowani – to nie jest tak, że program po prostu uniemożliwiał przeglądanie internetu przed podaniem danych do swojego konta. On sam rozwiązał problem. Każdy, kto zalogował się na swoje konto Google w najnowszej wersji Chrome, został automatycznie zalogowany do przeglądarki. Wystarczyło wklepać odpowiednie dane w obrębie Gmaila, YouTube lub jakiejkolwiek innej usługi wielkiego G, aby stała się magia.
Matthew Green, ekspert ds. kryptografii oraz profesor na Uniwersytecie Johna Hopkinsa, opublikował w niedzielę post na blogu traktujący właśnie o tej sprawie. Jednym z zarzutów Greena było to, że zalogowane w opisany sposób osoby mogły nieświadomie przesyłać informacje na temat swojej przeglądarki do Mountain View. Jednak z drugiej strony, pracownicy Chrome’a twierdzą, że żadne dane nie zostaną wysłane przed uaktywnieniem funkcji Sync.
Hi all, I want to share more info about recent changes to Chrome sign-in. Chrome desktop now tells you that you're "signed in" whenever you're signed in to a Google website. This does NOT mean that Chrome is automatically sending your browsing history to your Google account! 1/
— Adrienne Porter Felt (@__apf__) September 24, 2018
Wygląda jednak na to, że sytuacja wywołała w Google niemałe poruszenie. Adrienne Porter Felt wrzuciła na Twittera wielopostową informację na temat tego, że głównym celem automatycznego „logowania” do Chrome jest… przypomnienie użytkownikowi o tym, że jest zalogowany do usług Google – chociażby po to, żeby mógł się wylogować przed przekazaniem komputera komuś innego. Wielokrotnie zaznaczane jest również to, że żadne dane nie są przesyłane bez wyrażenia zgody przez użytkownika.
Sytuacja sprawia wrażenie, jakby dopiero się rozkręcała. O tyle, o ile zarzuty stawiane przez Matthew Greena są niewątpliwie słuszne, tak nie trafia do mnie argument co z tego, że synchronizacja nie jest włączona, skoro wystarczy jedno kliknięcie, żeby tak się stało, a kiedyś trzeba było się jeszcze zalogować. To trochę pokrętne i wypaczające nieco istotę problemu, ale problem na pewno istnieje – fakt, że przeglądarka bez wiedzy użytkowników podłącza się do zaszczytnego grona zalogowanych usług, jest zwyczajnie niepokojący. Bo argument, że to tylko wskaźnik zalogowania do usług Google też wydaje się nie być wyjaśnieniem.
Polecamy również:
https://www.tabletowo.pl/2018/09/03/przegladarka-internetowa-google-chrome-ma-juz-dziesiec-lat/
źródło: Business Insider