Finlandia, sajgonki, ramen i sok jabłkowy – rozwój branży GSM w latach 1994-2019

Połowa lat dziewięćdziesiątych to okres, w którym łączność mobilna na dobre przekroczyła granice instytucji rządowych i wielkich korporacji, zajmując stałe miejsce pod strzechami gospodarstw domowych. Od tego momentu w branży zmieniło się właściwie wszystko, czemu dowodzą zmiany liderów rynku sprzedaży telefonów komórkowych. Moment, w którym się znajdujemy, sprzyja rozważaniom – każdy z liczących się producentów pochwalił się już w tym roku swoimi flagowymi modelami, dlatego poświęćmy chwilę na analizę tego, co działo się z liderami rynku w latach 1994-2019.

Do refleksji nad omawianym zagadnieniem skłonił mnie materiał udostępniony w serwisie youtube, którego autor w bardzo przystępny graficznie sposób zilustrował, jak zmieniali się liderzy rynku GSM w analizowanym okresie. Opublikowane dane ujawniają tendencje, jakim w danym okresie czasu ulegał rynek. W głównej mierze była to innowacyjność producentów, ceny czy przede wszystkim rosnące znaczenie potężnych rynków państw, takich jak Chiny czy Indie. To właśnie one miały największy wpływ na współczesny kształt rankingu. Zanim jednak do tego doszło skupmy się chwilę na historii.

1994-1996 – względny spokój

Pierwszy analizowany okres to czas, w którym rynek mobilny podzieliło między sobą trzech potentatów – amerykańska Motorola, fińska Nokia i japoński NEC. Taki stan trwał aż do 1997 roku, kiedy to na rynku zaczęło liczyć się wielu nowych producentów. Taki stan rzeczy powiązany był, przede wszystkim, z przejściem z technologii CDMA na technologię GSM. Moment zmiany postanowiło wykorzystać wielu nowych graczy i – jak pokazały późniejsze lata – w większości było warto. Lata 1994-1996 to stabilna przewaga Motoroli nad drugą Nokią i trzecim NEC. Warto dodać, że udziały rynkowe Nokii konsekwentnie rosły w analizowanym okresie, a NEC równie szybko je tracił.

Motorola StarTAC fot. Myself / Wikipedia

1997-2000 – zmiana lidera, nowi gracze i przyszły dominator

Pierwszy kwartał 1997 roku przyniósł w branży kilku nowych potentatów. Trzecie miejsce zajął Ericsson, na czwartym, w miejscu NEC, pojawił się Panasonic, i kolejna z europejskich marek – francuski Alcatel. Co ciekawe, już wtedy szóste miejsce zajmował Samsung. Zapewne mało kto przypuszczał wówczas, że oto obserwujemy narodziny przyszłego króla.

Moment koronacji Nokii uwieczniony na wykresie fot. YouTube

Kolejne miesiące 1997 roku to, przede wszystkim, zmiana lidera rankingu. Z otwarcia rynku na potrzeby konsumenckie bardziej skorzystała Nokia, która oferowała przystępniejsze cenowo i bardziej atrakcyjne wizualnie modele. Nic dziwnego, że jej sprzedaż ciągle rosła i w końcu wyprzedziła Motorolę. Konsekwentnie rósł w siłę również Samsung, który na koniec 1999 roku znajdował się na czwartym miejscu.

Nokia 3110 fot. DasReboot / Wikipedia

W 2000 roku do zestawienia dołączył Siemens, co oznaczało, że trzech spośród sześciu największych producentów, łącznie z liderem, to firmy europejskie. Stało się to nie bez przypadku. Nokia miała świetną renomę na całym świecie, a lokalni producenci usiłowali ją gonić, dzięki czemu zdobyli spore uznanie, zwłaszcza na Starym Kontynencie.

2001-2009 – Koreańczycy nie biorą jeńców

Dalsze lata to okres bezwzględnej dominacji Nokii, zarówno w kwestiach urządzeń budżetowych, jak i modeli flagowych czy typowo biznesowych. Popularne konstrukcje słynęły ze swojej niezawodności i rozsądnych cen (np. Nokia 3510i vel latarka), ówczesne smartfony napędzał system Symbian, na którym pracowały tak ciekawe konstrukcje, jak N-Gage czy N95, a modele z serii Communicator dbały o to, by najbardziej wymagający biznesmeni mogli mieć dostęp do potrzebnych im danych na wyciągnięcie ręki. Tak bogata oferta pozwoliła przetrwać wiele lat z tytułem lidera rynku.

Nokia N-Gage fot. J-P Kärnä / Wikipedia

Spore zmiany zaszły za plecami lidera. W pościg za Nokią rzucili się Koreańczycy z Samsunga i LG, zajmując w połowie 2009 roku drugie i trzecie miejsce pod względem udziałów rynku. Obaj producenci tworzyli bardzo interesujące konstrukcje, które były wyceniane nieco atrakcyjnej niż produkty pochodzenia Fińskiego. Mimo mariażu z Sony udziały konsekwentnie tracił Ericsson, podobnie działo się z Motorolą. Nie pomogło tworzenie świetnych fotograficznie telefonów (jak chociażby Sony Ericsson K800i) czy współpraca z… Apple (odtwarzaczem muzyki w Motoroli E1 ROKR był… iTunes).

Motorola E1 ROKR fot. Matt Ray / Wikipedia

W pierwszej szóstce znalazło się również miejsce dla RIM, czyli kanadyjskiej firmy oferującej telefony Blackberry, nastawione na ochronę poufności korespondencji i przechowywanych danych.

Niestety, poza Nokią, europejskie firmy zaczęły po kolei odpadać od ściany.

W 2009 roku z europejskich producentów liczyła się już tylko Nokia fot. YouTube

2010-2012 – Steve Jobs zaprowadza nowy porządek

An iPod, a phone, and an Internet communicator. An iPod, a phone… are you getting it? These are not three separate devices, this is one device, and we are calling it iPhone.

Te słowa, wypowiedziane przez Steve’a Jobsa 9 stycznia 2007 roku, na zawsze zmieniły rynek technologii mobilnych. To właśnie od tej daty możemy mówić o nastaniu epoki smartfonów. Telefon, z którego wielu się śmiało, wszak nie potrafił przesyłać plików po Bluetooth, nie obsługiwał kart pamięci ani nie posiadał wsparcia dla technologii 3G, sprawił, że ludzie pokochali prostokątne bryły, które rosły jak na drożdżach, a których front z biegiem lat coraz szczelniej wypełniał ekran. Na koniec 2012 Apple było już trzecią siłą w branży oferując kolejne generacje… jednego smartfona.

iPhone fot. Andrew / Wikipedia

Nowe oczekiwania konsumentów najlepiej odczytał Samsung, podążając krok w krok za tym, co robił Apple i przenosząc nowe technologie do znacznie tańszych urządzeń. Niezbyt udany eksperyment z dostosowaniem Javy do obsługi dotykiem – Samsung Avila, nie był może szczególnie udanym telefonem, ale z racji bardzo niskiej ceny świetnie się sprzedał i dostarczył Koreańczykom sporo pieniędzy, by stać się jeszcze bardziej innowacyjnym producentem. Próby zastosowania własnego systemu operacyjnego – Bada, zakończyły  się niepowodzeniem, mimo, że Samsung Wave był całkiem udanym telefonem. Podobnie zakończyły się eksperymenty z Windowsem Mobile, znane pod nazwą Samsung Omnia. Na szczęście dla Samsunga, zaprojektowano i rozpoczęto sprzedaż telefonów z systemem Google Android, na czele z flagową linią Samsung Galaxy S. Dzięki temu w czwartym kwartale 2011 roku stało się to, co było nieuniknione. Nokia, która kompletnie zlekceważyła iPhone’a i smartfonową rewolucję, zaczęła w szybkim tempie tracić udziały w rynku, a na tronie lidera, po wielu latach, zastąpił ją Samsung.

Nowy król przywdział koronę w królestwie coraz bardziej porastającym jabłkowym sadem fot. YouTube

Omawiane trzy lata przyniosły jeszcze jedną ciekawostkę. Z każdym kolejnym kwartałem coraz bardziej liczył się rynek chiński i panująca na nim sytuacja, czego przejawem było pojawienie się w najlepszej szóstce Huawei, który umościł sobie gniazdko na piątym miejscu.

Samsung Galaxy S fot. Dj106 / Wikipedia

2013-2018 – chińskie smoki pożerają gigantów

Lata 2013-2018 to trwający upadek gigantów. Microsoft, który przejął Nokię, pozostał wierny własnym systemom operacyjnym. Niestety, wierni nie pozostali konsumenci, dlatego ostatecznie firma zrezygnowała z produkcji telefonów i skupiła się na głębszej integracji Windowsa z Androidem. Od tego momentu Europa nie miała już żadnego przedstawiciela pośród najbardziej liczących się producentów telefonów. Dział mobilny Siemensa został przejęty przez BenQ po czym zbankrutował, Sony odkupiło udziały Ericssona i wróciło do produkcji telefonów pod własnym szyldem, prawa do nazwy Alcatel nabyli Chińczycy z TCL. Smutny koniec. Płomień nadziei podsyca jednak coraz mocniej HMD Global, które zyskało prawa do marki Nokia i wypuszcza coraz lepsze produkty. Patriotyzm lokalny nakazuje mocne trzymanie kciuków!

Nokia Lumia 1020 fot. Cryonic07 / Wikipedia

Równie marny los spotkał Motorolę. Dogorywającemu producentowi tlen podał Google, po czym odarł go z tego, co miał najcenniejsze, czyli patentów, do których prawa przynosiły ogromne zyski. Resztek co prawda nie wyrzucił, jednak ich sprzedaż firmie Lenovo za symboliczną, jak na warunki rynku mobilnego kwotę, świadczyła o tym, że Motorola nie jest już potrzebna nikomu. Tutaj, podobnie jak w przypadku Nokii, Lenovo konsekwentnie odbudowuje siłę marki. Motorola powoli wraca do gry.

Korea Południowa, USA i 4x Chiny fot. YouTube

Lukę po dawnych gigantach szczelnie wypełnili producenci o chińskim rodowodzie. W 2015 roku za plecami Samsunga i Apple znalazły się kolejno Huawei, Xiaomi Oppo i Vivo. Stało się to głównie dzięki udziałom w na pozór bezgranicznie chłonnych rynkach Chin i Indii, ale również dzięki znacznej przewadze cenowej nad konstrukcjami z Korei Południowej. Chińskie smoki zdominowały niską i średnią półkę na rynku bezlitośnie.

Xiaomi Mi Mix fot. gsmarena.com

2019 – ta zniewaga krwi wymaga!

Końcem 2018 roku Huawei dokonał czegoś, co kilka lat wcześniej wydawało się wprost niemożliwe. Bezpardonowo, nie pytając nikogo o zgodę, zepchnął Apple z zajmowanego od wielu lat drugiego miejsca za plecami Samsunga. Tego było Amerykanom już za wiele.

Przed Huawei już tylko Samsung fot. YouTube

Konflikt między amerykańską administracją a firmą Huawei urósł do rangi politycznej, stając się jednym z kluczowych elementów wojny handlowej USA-Chiny. Stawka? Niewyobrażalna. Amerykanie nie mogli sobie pozwolić na to, by urządzenia chińskiego producenta zostały uznane za lepsze od Apple czy Microsoftu (choć według wielu obserwatorów to i tak się stało), a chińska firma przegoniła ich w rankingach sprzedaży. Podobne zagrożenie czaiło się w kwestiach infrastrukturalnych. Istniało realne ryzyko, że w bezkresnym morzu gotówki, która niechybnie wpłynie tytułem budowy sieci 5G, kąpać będą się, przede wszystkim, Chińczycy. Stało się jasne, że USA nie może do tego dopuścić, dlatego pod zarzutem szpiegostwa przemysłowego narzucono na Huawei restrykcje w dostępie do amerykańskich technologii.

Czy Apple odzyska utraconą pozycję, a Samsung przez kolejne lata będzie dzielił i rządził, czy może Chińczycy pokuszą się o przejęcie dominacji totalnej? Na to pytanie odpowiedź przyniosą najbliższe lata.

Usiądźmy i obserwujmy.

Dane i inspiracja: Data is Beautiful / YouTube