Pisząc kolejną recenzję dochodzę do wniosku, że na rynku nie ma urządzenia, które nie ma swojej, lepszej, mocniejszej wersji z dopiskiem „dla graczy”. Kilka tygodni temu dotarł do mnie router TP-Link Archer C5400X o bardzo agresywnym i nowoczesnym designie, będący kolejnym produktem, stworzonym z myślą o graczach. Czy powinni na niego spojrzeć niedzielni gracze, czy jest to urządzenie tylko dla profesjonalistów? Postanowiłem to sprawdzić.
Specyfikacja techniczna
Procesor | Czterordzeniowy procesor 1,8 GHz i trzy procesory pomocnicze |
Standardy i protokoły | 802.11 a/b/g/n/ac, 802.3ab |
Porty | 1 gigabitowy port WAN 8 gigabitowych portów LAN 2 porty USB 3.0 |
Waga | 1,5 kg (z antenami) 1,2 kg (bez anten) |
Wymiary | 288x288x184 mm (z antenami) 240,6×240,6×55,4 mm (bez anten) |
Antena | 8 anten odłączalnych <30dBm |
Chipset | MU-MIMO Technologia kształtowania wiązki Airtime Fairness RangeBoost NitroQAM |
Częstotliwość pracy | 1000 Mb/s @ 2,4 GHz 2167 Mb/s @ 5 GHz 2167 Mb/s @ 5 GHz |
Zarządzanie | Aplikacja Tether Andriod 4.1 lub nowszy iOS 8 lub nowszy |
Cena w chwili publikacji: około 1100 złotych.
Wygląd i jakość wykonania
Każda osoba, która była gościem w moim domu, zwracała uwagę na to urządzenie. Nie w sposób przeoczyć ośmiu solidnych anten z czerwonymi elementami. Anteny, jak i cała reszta, zostały wykonane z tworzywa sztucznego dobrej jakości. Waga TP-Link Archer C5400X powoduje, że każdy, kto weźmie go w swoje dłonie, odniesie wrażenie, że nie ma do czynienia z byle czym.
Na całe szczęście router nie został wyposażony w oświetlenie RGB, które jest bardzo modne w przypadku gamingowych produktów. TP-Link umieścił w punkcie centralnym obudowy podświetlane logo, które sygnalizuje swoim kolorem tryb pracy, w jakim znajduje się urządzenie.
Dwa porty USB 3.0 umożliwiają podłączenie do routera dysków zewnętrznych i innego rodzaju pamięci masowych. Troszkę szkoda, że nie zdecydowano się na USB 3.1, które oferuje dużo większe transfery. Jeden gigabitowy port WAN oraz aż osiem gigabitowych portów LAN spowodowały, że na dobrą sprawę, przy prędkościach internetu (i tak najwyższych oferowanych w mojej lokalizacji) w moim mieszkaniu, nie byłem w stanie zmęczyć potwora od TP-Linka.
Na obudowie znajdziemy również wyłącznik sieci bezprzewodowej i wyłącznik całego urządzenia. Osobom, którym przeszkadza najmniejsze źródło światła w nocy, dedykowano wyłącznik diod. Obecność przycisków WPS i resetu nie powinna być chyba dla nikogo zaskoczeniem.
Oprogramowanie
Nigdy nie zajmowałem się dogłębną konfiguracją urządzeń sieciowych, miałem więc pewne obawy, czy poradzę sobie z oprogramowaniem do tak groźnie wyglądającego sprzętu. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że interfejs do TP-Link Archer C5400X nie różni się praktycznie niczym w porównaniu do wiele tańszych urządzeń tego producenta.
Pierwszą rzeczą, którą będzie musiał wykonać nabywca tego modelu, jest pierwsza konfiguracja, podczas której prowadzony jest za rękę. Na tym etapie nie jesteśmy w stanie nic zepsuć, nawet jeśli jest to nasz pierwszy router, który konfigurujemy.
W dalszej części naszym oczom ukazuje się interfejs główny z opcjami podstawowymi. Znajdziemy w nim następujące informacje:
- Prędkość danych wysyłanych i pobieranych w czasie rzeczywistym (możemy również dokonać testu prędkości internetu przez SpeedTest z poziomu oprogramowania routera)
- Liczba urządzeń podłączonych do danych pasm Wi-Fi
- Liczba urządzeń podłączonych przewodowo i bezprzewodowych
- Liczba podłączonych drukarek i dysków przez porty USB (w urządzeniu znajdują się dwa USB 3.0)
W kolejnej zakładce możemy wybrać typ połączenia i ustawienia naszego adresu MAC.
Możemy również w łatwy sposób ustawiać nazwę sieci Wi-Fi i hasła, dla każdego pasma indywidualnie. Do tego mamy także możliwość wyłączenia wybranego pasma.
Zarządzanie naszym serwerem, który możemy skonfigurować, podłączając dysk do któregoś z dostępnych portów USB, czy też konfiguracja serwera wydruku nie powinna nikogo zaskakiwać. Ta opcja jest dostępna również w innych, tańszych urządzeniach tego producenta. Ciekawe funkcje, którymi nie dysponują inne urządzenia, są dopiero przed nami.
W zakładce bezpieczeństwo możemy skonfigurować wiele ciekawych i przydatnych opcji. Jeśli chodzi o kontrolę rodzicielską, to da się ustawić odpowiedni filtr dla każdego urządzenia, które było kiedykolwiek połączone z siecią indywidualnie. Możemy więc dla komputera, telefonu, czy tabletu naszego dziecka ustawiać odpowiednie reguły.
Kolejną opcją, która jest istotna dla graczy, ale moim zdaniem może przydać się również innym osobom, korzystającym z sieci, do której podpięte jest wiele urządzeń, jest opcja QOS. Przydziela ona określone priorytety działaniom przeprowadzanym w sieci, aby zagwarantować jak najszybsze połączenie, gdy wykonujemy najważniejsze dla nas zadania.
Możemy również ustawiać priorytet urządzeniom podpiętym do sieci. Gracze z całą pewnością wybiorą priorytet dla gier, ale fani produkcji Netflixa w 4K mogą wybrać opcję „Transmisję”. Router automatycznie wykryje wykonywaną przez nasz czynność i dostosuje się do wybranych przez nas opcji. Opcja „Inne” umożliwia nadanie priorytetu dla każdej aplikacji według indywidualnych preferencji, a to już jest naprawdę fenomenalne.
Antywirus ma zadbać o to, by z poziomu routera chronić urządzenia w naszej sieci przed szkodliwym oprogramowaniem. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy działa w sposób prawidłowy. Nie używam oprogramowania antywirusowego od lat, staram się rozsądnie selekcjonować linki, które klikam.
Mimo wszystko przez dwa tygodnie żadna strona, na którą chciałem wejść, nie została zablokowana, domownicy również nie zgłaszali żadnych problemów. Myślę, więc że warto korzystać z tej opcji, tym bardziej, że nie obciąża to w żaden sposób naszego komputera – w przeciwieństwie do klasycznych oprogramowań antywirusowych, które pochłaniają zasoby naszego peceta. Powinno to zadowolić także i graczy.
Sieć dla gości to kolejna możliwość zwiększenia poziomu bezpieczeństwa naszej sieci domowej, ale również komfortu. Po pierwsze, nie musimy męczyć się z podawaniem skomplikowanego hasła do naszego Wi-Fi każdej osobie która odwiedzi nasz dom. Po drugie, sieć dla gości działa w sposób niezależny – jest odcięta od naszej sieci lokalnej.
Funkcja TP-Link Cloud umożliwia zdalne monitorowanie i zarządzanie routerem za pośrednictwem internetu. Możemy w tym celu użyć również aplikacji Tether, która dostępna jest na urządzenia z Androidem i iOS.
Testy prędkości 2,4 GHz
Na jednym ze zdjęć z aplikacji Tether możecie zobaczyć, jaką prędkość uzyskałem za pomocą połączenia routera z komputerem stacjonarnym – przy użyciu kabla rzecz jasna. Jak to wygląda podczas połączenia z Wi-Fi?
Pierwsze 5 pomiarów zostało wykonanych w odległości około 1 metra od routera, kolejne 5 około 10 metrów, a dodatkowo zadanie utrudniały 2 ściany wykonane z cegły.
Odległość 10 metrów:
Test prędkości 5 GHz
Odległość około metra:
Odległość około 10 metrów:
Podsumowanie
TP-Link Archer C5400X to naprawdę solidny sprzęt, który pomoże zoptymalizować sieć tak, by wycisnąć z niej wszystko, co daje nam nasz dostawca. Funkcje takie, jak Smart Connect, która automatycznie wybiera najlepsze pasmo dla każdego z urządzeń, czy 8 potężnych anten (chyba w żadnym pomieszczeniu w moim mieszkaniu nie miałem spadków zasięgu, nie mówiąc o problemach z połączeniem) naprawdę robi dobrą robotę.
Czy warto wydać ponad 1000 złotych na TP-Link Archer C5400X? Nie chce wydawać wyroku w tak bardzo indywidualnej kwestii. Moim zdaniem urządzenie jest opłacalne, jeśli jesteś osobą, która ma szybki internet w domu i potrzebuje routera, który wyciśnie z niej ostatnie soki. Przeciętny użytkownik nie będzie w stanie wykorzystać wszystkich funkcji. Sam jednak, jako technologiczny fanatyk, zakochałem się w tym sprzęcie, dostosowałem wszystko do swoich potrzeb i – co ważne – odczuwałem realne wzrosty przesyłu danych.