Recenzja Samsunga Galaxy J7 2016. Zaskakujący długodystansowiec

Dotychczas przetestowaliśmy dla Was dwóch przedstawicieli Samsungowej serii Galaxy J na ten rok – Galaxy J3 2016 i Galaxy J5 2016. Teraz przyszła pora na największego z nich, Galaxy J7 2016. Na mnie urządzenie to zrobiło dużo lepsze wrażenie niż jego 5-calowy brat, którego recenzję mogliście przeczytać zaledwie kilkadziesiąt godzin temu. Zapraszam do zapoznania się z testem smartfona, który zaskakuje – głównie pod względem czasu pracy akumulatora.

Parametry techniczne Samsunga Galaxy J7 2016 (SM-J710F):

Cena w momencie publikacji recenzji: 1149 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Czarna wersja kolorystyczna – ufff, jak dobrze, że nie biała. Z dwóch powodów: bo miło jest zobaczyć inną barwę obudowy niż w modelu z tej samej rodziny (Galaxy J3 2016) i… pamiętacie przecież, że ta biała obudowa zupełnie nie przypadła mi do gustu – wszystko przez czarną ramkę nad ekranem mimo, że telefon przecież biały. Tak, dalej nie mogę tego znieść i cały czas uważam, że pomysł na takie połączenie kolorystyczne nie jest trafiony. Ale tu, na szczęście, mam już czarnego Galaxy J7 2016. I bardzo się z tego powodu cieszę. Bo wreszcie wygląda normalnie. Choć, dobra, trochę się zagalopowałam – w przypadku Galaxy J7 2016 biała wersja kolorystyczna jest cała biała, a złota – cała złota (tak, również z frontem).

Czarny tył, szare, zmatowione krawędzie, czarny front. Z przodu kilka srebrnych elementów – ramka ciągnąca się wzdłuż wszystkich krawędzi oraz obramówka przycisku Home. Nie powiem, że testowany smartfon jakoś wybitnie mi się podoba, ale wygląda po prostu dobrze. Muszę jednak zaznaczyć, że po dwóch tygodniach użytkowania widać wyraźnie, że srebrna ramka, niestety, jest podatna na zarysowania – zwłaszcza nad ekranem. Do tego przycisk Home jest już „zmęczony” czasem, co widać na zdjęciu poniżej:

Obudowa Galaxy J7 2016 wykonana została po części z aluminium (albo plastiku, które je sprytnie imituje, w co wątpię) oraz tworzywa sztucznego (tył). Tylna klapka, co dość istotne, jest demontowalna, zatem bez żadnego problemu możemy dostać się do środka telefonu i nie tylko zarządzać kartami microSIM i microSD, ale również wyjąć akumulator, który – tak, dobrze widzicie – jest wymienny. A to nie jest jego jedyny plus, o czym przeczytacie w dalszej części recenzji.

Jakości wykonania nie mogę zupełnie nic zarzucić. Obudowa się nie ugina, nic nie trzeszczy w rękach, szkielet wydaje się odpowiednio sztywny. Rzeczą, którą należy mieć na uwadze jest fakt, że za każdym razem, gdy zdejmujemy klapkę i ją ponownie zakładamy, często zdarza się, że nie wszystkie zaczepy zapinają się za pierwszym razem, przez co obudowa odstaje. Wtedy należy jedynie użyć nieco więcej siły, by to zniwelować.

Rzućmy okiem na krawędzie telefonu. Na prawej umieszczono tylko włącznik – w mojej opinii mógłby znajdować się nieco niżej, z kolei na przeciwległej – przyciski do regulacji głośności (tu podobnie – gdyby były niżej, korzystanie z nic by było bardziej ergonomiczne). Na dolnej krawędzi mamy port microUSB i 3.5 mm jack audio, natomiast górna nie została zagospodarowana.

Z tyłu znalazło się miejsce dla nieco wystającego z obudowy obiektywu aparatu i diody doświetlającej, a także głośnika mono, umieszczonego na tej samej wysokości, co LED, ale po drugiej stronie obiektywu. Z przodu z kolei mamy, pod ekranem, przyciski systemowe (niepodświetlane): ostatnie aplikacje, Home i wstecz, a u góry: głośnik do rozmów telefonicznych oraz diodę doświetlającą, która przydaje się do autoportretów robionych nocą. Zabrakło tu czujnika światła, co w tej cenie wydaje się być nieporozumieniem oraz diody powiadamiającej. Szkoda, bo to dwa komponenty, które przecież nie mogą być przesadnie drogie.

Wyświetlacz

Mogę powtarzać do upadłego regułkę, z której wynika tłumaczenie wszystkich producentów stosujących ekrany HD w swoich 5,5-calowych ekranach. Obniżenie końcowej ceny produktu nie jest tu najważniejsze. Istotniejsze jest bowiem zapewnienie odpowiednio szybkiego działania całości oraz czasu pracy na jednym ładowaniu, a w przypadku Galaxy J7 2016, jak się przekonacie w jednym z kolejnych akapitów, jest naprawdę zacnie!

Co nie zmienia oczywiście faktu, że wolałabym (trochę paradoksalnie), by to 1920 x 1080 pikseli tutaj się znalazło. Bo jednak 1280 x 720 pikseli przy przekątnej 5,5” to trochę mało. Oczywiście, sporej grupie odbiorców nie będzie to w ogóle przeszkadzało i mam tego całkowitą świadomość, ale z drugiej strony są osoby świadome, które dostrzegą poszarpanie czcionek czy choćby nie do końca ostre ikony. Ja należę do tej drugiej grupy, trochę już zmanierowanej, ale nie mam większych problemów, by „przesiąść się” na tydzień czy dwa na smartfon mający ekran HD.

Wielką zaletą Galaxy J7 2016 jest oczywiście fakt, że ma matrycę Super AMOLED. To, jak doskonale wiecie, oznacza, że rewelacyjnie odwzorowuje czerń, natomiast ma mały problem z bielą – ta wpada w lekką szarość. Kąty widzenia są świetne, czułość i reakcja na dotyk na bardzo dobrym poziomie, a sam palec po ekranie ślizga się bez przeszkód – trudno mieć tu cokolwiek do zarzucenia smartfonowi koreańskiego koncernu.

W ustawieniach nie znajdziemy możliwości dostosowywania balansu bieli do własnych preferencji, ale jest za to możliwość wyboru jednego z czterech trybów – w każdym z nich zmienia się nasycenie barw. Dostępne tryby to: adaptacyjny, kino AMOLED, zdjęcie AMOLED i podstawowy (najbardziej „wyblakły”).

Jasność minimalna ekranu wynosi 3 nity, dzięki czemu zapewnia odpowiedni komfort w przypadku korzystania ze smartfona nocą, natomiast maksymalna to 300 nitów, z możliwością jej podbicia na 15 minut do 330 nitów. Wartość ta zapewnia jako-taką widoczność w pełnym słońcu – wszystko przez refleksy i odciski palców, które ekran testowanego modelu uwielbia zbierać.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Smartfon do testów dostarczył x-kom. Dzięki! :)

Działanie, oprogramowanie

Samsung Galaxy J7 2016, podobnie jak Galaxy J5 2016, a w przeciwieństwie do Galaxy J3 2016 (tak, jestem mistrzynią komplikowania sytuacji ;)), działa pod kontrolą Androida w wersji 6.0.1 Marshmallow, oczywiście z nakładką TouchWiz. Jednostką centralną jest tu ośmiordzeniowy procesor Exynos 7870 z Mali T830, która wspierana jest przez 2GB pamięci operacyjnej RAM. Jak to połączenie sprawuje się podczas codziennego użytkowania?

Dobrze, ale nie idealnie. Użytkownicy mniej wymagający powinni być z Galaxy J7 2016 zadowoleni. W większości przypadków urządzenie działa szybko, choć da się zauważyć, że nie z taką płynnością, jak droższe modele. Zdarza się, że na otwarcie aplikacji trzeba poczekać nieco dłużej, przełączanie się między programami nie jest natychmiastowe, a do tego występują też lekkie przycinki, gdy chcemy zrobić za dużo rzeczy jednocześnie. W ogólnym rozrachunku muszę jednak stwierdzić, że dwa tygodnie spędzone z testowanym smartfonem nie były dla mnie jakąś wielką udręką, co chyba nieźle o nim świadczy. Dobrze, że Samsung zdecydował się na zastosowanie tu 2GB RAM – każda niższa wartość mogłaby ten sprzęt „położyć”.

Oprogramowanie skupia się na Androidzie 6.0.1 Marshmallow z nakładką TouchWiz. Jest ono takie samo, jak w przypadku każdego innego smartfona tej marki. Oznacza to, że z ekranu blokady możemy przejść bezpośrednio do aplikacji aparatu lub dialera, a wśród preinstalowanych aplikacji znajdziemy programy Microsoftu: Skype, OneDrive, OneNote, Word, Excel i PowerPoint. Jest też oczywiście sklep Galaxy Apps i, co dla wielu będzie plusem, radio FM. Podobnie, jak w przypadku Galaxy J3 2016, także i tu zabrakło domyślnego odtwarzacza muzycznego – zamiast niego mamy jedynie Muzykę Play. Co ciekawe, wśród aplikacji na próżno szukać Smart Menedżera – ten został ukryty w ustawieniach telefonu. Za jego pomocą możemy optymalizować baterię, zarządzać pamięcią wewnętrzną oraz RAM, a także zadbać o bezpieczeństwo smartfona (tu również można pobrać Knox).

W ustawieniach znajdziemy:

Benchmarki:
AnTuTu: 44463
Quadrant: 18567
Geekbench 3:
single core: 746
multi core: 4109
3DMark:
Ice Storm: 8573
Ice Storm Extreme: 5260
Ice Storm Unlimited: 8544

Wyniki z testów syntetycznych to często jedno, a rzeczywistość – drugie. Jak jest w tym przypadku? Na Galaxy J7 2016 bez problemu zagracie w Real Racing 3, Asphalt 8: Airborne czy Dead Trigger 3 – Mali T830 radzi sobie bardzo dobrze. Podczas dłuższej rozgrywki obudowa telefonu delikatnie się nagrzewa, ale są to całkowicie rozsądne temperatury.

Głośnik znajduje się z tyłu, tuż obok obiektywu aparatu. Już samo umieszczenie sugeruje, że nie posłuży nam do rozkręcenia imprezy. I faktycznie, niewielki głośnik mono jest bardzo cichy, ale jego jakość – poza faktem, że dźwięk bywa spłaszczony – można określić jako dobrą. Wszystko dzięki temu, że nie ma tu charakterystycznego charczenia ani trzeszczenia, a utwory nie mają metalicznej nuty.

Zaplecze komunikacyjne:

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Akumulator – czas pracy

Możecie zastanawiać się dlaczego Samsung nie zdecydował się w Galaxy J7 2016 na zastosowanie ekranu o wyższej rozdzielczości niż 1280×720 pikseli. A ja szybko Wam to wytłumaczę: chciał dostarczyć na rynek jeden z dłużej działających na jednym ładowaniu smartfonów z ekranem o przekątnej 5,5”. Dzięki właśnie HD (a nie Full HD), udało się uzyskać idealne wyważenie pomiędzy niezłym działaniem urządzenia, jego ceną i czasem pracy. Super AMOLED z ośmiordzeniowym Exynosem 7870 i Androidem 6.0.1 Marshmallow okazały się bardzo dobrym połączeniem, w dodatku świetnie zoptymalizowanym, czego – nie ukrywam – nie spodziewałam się.

Tymczasem podczas testów wyszło, że akumulator o pojemności 3300 mAh jest w stanie wyciągnąć naprawdę świetny czas pracy – porównywalny z Huawei Mate 7/Mate 8, a to właśnie te modele stawiane są za wzór długości działania smartfonów. No dobrze, ale przejdźmy do konkretów.

Galaxy J7 2016 męczyłam na wiele sposobów i nigdy nie udało mi się, podczas typowego użytkowania, rozładować telefonu w jeden dzień – to jest wręcz niemożliwe (oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, czyli ciągłym graniu przez cały dzień, całodziennej jeździe z maksymalną jasnością ekranu i włączonym GPS-em).

Podczas mojego użytkowania, Galaxy J7 2016 średnio ładowałam po 1,5-2 dniach, a jestem przekonana, że mniej wymagający użytkownicy będą w stanie „wyciągnąć” z niego nawet trzy dni działania na jednym ładowaniu. Średni SoT, czyli czas na włączonym ekranie, w moim przypadku to od 6 do 8 godzin – wszystko zależało oczywiście od jasności ekranu i włączonych modułów. Wyniki te są jednak powtarzalne, dzięki czemu możecie mieć pewność, że Galaxy J7 2016 jest smartfonem, który zaspokoi Wasze potrzeby pod tym względem.

Do naszej dyspozycji są dwa tryby oszczędzania energii: zwykły i tryb bardzo niskiego zużycia energii. Jednak w przypadku Galaxy J7 2016 raczej nie ma potrzeby z nich korzystać.

Ładowanie trwa ok. 2 godziny i 20 minut.

Aparat

Samsunga Galaxy J7 2016, z aparatem 13 Mpix z tyłu i 5 Mpix z przodu, miałam ze sobą w Nowym Jorku, na OFF Festivalu w Katowicach i przez dłuższy czas korzystałam z niego jak z prywatnego telefonu, przez co, siłą rzeczy, mam na nim całą masę wspomnień w postaci różnorakich fotografii. Jasne, wolałabym, by były one zrobione którymś z flagowców, ale czy ich jakość jest aż taka zła?

Źle może nie jest, ale do rewelacji bardzo dużo brakuje. Choć autofokus stosunkowo szybko łapie ostrość na interesującym nas obiekcie, czasem zdarza się, że zdjęcia wychodzą nie do końca ostre. Na pierwszy rzut oka wiele zdjęć wykonanych aparatem Galaxy J7 2016 wygląda całkiem przyjemne. Gdy się przyjrzymy bliżej dostrzeżemy, że odwzorowanie kolorów w większości stoi na poprawnym poziomie, podobnie jak szczegółowość – ogólna jakość jest zadowalająca, jak na tę półkę cenową.

Ale czasem zdjęcia są prześwietlone, w wielu przypadkach bez włączonego HDR w ogóle lepiej nie podchodzić, a nocą lub w mało oświetlonym pomieszczeniu nie ma w ogóle mowy, by zrobić zdjęcie – już nie wspominając o tym, by było dobre (tu pokutuje obecność przysłony f/1.9 – zarówno w głównym aparacie, jak i frontowym). Podsumowując, zdjęcia wychodzą niezłe w dobrym świetle, ale im ciemniej tym gorzej – szum, szum, szum.

Z dobrej strony natomiast spisał się frontowy aparat, który miałam okazję testować między innymi w bardzo kiepskich warunkach oświetleniowych. Okazało się, że dioda doświetlająca jest na tyle mocna, że umożliwia zrobienie przyjemnych autoportretów („selfie”) nawet, gdy jesteśmy w dość ciemnym pomieszczeniu. Ale już przy dobrym świetle okazuje się, że postać na pierwszym planie jest widoczna, natomiast tło – prześwietlone.

Oczywiście jak przystało na smartfon Samsunga, mamy możliwość uruchomienia aplikacji aparatu za pomocą dwukrotnego kliknięcia przycisku Home. Działa to całkiem szybko i bezproblemowo, po czym dosłownie po chwili łapie ostrość – nie tak, jak miało to miejsce w przypadku tańszego Galaxy J3 2016.

Wśród dostępnych trybów mamy: profesjonalny (ale ograniczony do minimum: balans bieli, ISO i ekspozycja), panorama, seria zdjęć, upiększanie twarzy, dźwięk i obraz (dźwięk będzie nagrywany przez maksymalnie 9 sekund po naciśnięciu spustu migawki), sport, HDR i tryb nocny. Zdjęcia robione są w formacie 4:3.

Selfie:

Wideo nagramy w Full HD – zarówno głównym aparatem, jak i frontowym. I, jak zobaczycie poniżej, jakość materiału jest naprawdę w porządku.

W dzień:

W nocy:

Podsumowanie

Samsung Galaxy J7 2016 pokazał się z dobrej strony – zwłaszcza pod względem świetnego czasu pracy akumulatora (który w dodatku jest wymienny) i ekranu Super AMOLED. Do tego ma NFC, z którego korzysta coraz więcej Polaków, radio i obsługę USB OTG, czyli rzeczy, których w wielu smartfonach po prostu brakuje. Ale i tu nie zabrakło sporej dawki minusów.

Wady to tak naprawdę cała masa braków: czujnika światła, diody powiadomień, żyroskopu i podświetlenia przycisków systemowych. Nie każdemu jednak będą przeszkadzać, podobnie jak aparat, który jest dobry – jak na tą cenę, ale nie wybija się ponad przeciętność i samo działanie telefonu, któremu nie można wiele zarzucić – jest po prostu dobre.

W mojej opinii Galaxy J7 2016 to ciekawy sprzęt, ale zdecydowanie nie dla wszystkich. Smartfon ten stanie się jeszcze ciekawszą propozycją, gdy jego cena spadnie do 1000 złotych.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Smartfon do testów dostarczył x-kom. Dzięki! :)

Exit mobile version