Recenzja Pocophone F1. Brak NFC to tylko jedna z jego wad

Można odnieść wrażenie, że na temat Pocophone F1 powiedziano już wszystko. Ale ilekroć czytam czy oglądam kolejne recenzje tego urządzenia, tylekroć wydaje mi się, że nie na wszystkie ważne aspekty została zwrócona Wasza uwaga. W tym materiale podzielę się z Wami spostrzeżeniami związanymi z moimi doświadczeniami korzystania z urządzenia od marki-córki Xiaomi.

Każdy miewa dni, w których musi sobie ponarzekać. Odnoszę wrażenie, że mój jest dzisiaj. A skoro od jakiegoś czasu korzystam z Pocophone F1, postanowiłam podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat kwestii najbardziej problematycznych w tym modelu. I wcale nie mam tu na myśli samych braków w postaci chociażby NFC. To co, zaczynamy?

Parametry techniczne Pocophone F1:

Cena Pocophone F1 w momencie publikacji recenzji: 1499 złotych

Notch notch notch

Tak jak normalnie nie mam najmniejszego problemu z tym, czy notch w ekranie smartfona jest czy go nie ma, tak w Pocophone F1 jest on strasznie irytujący przez wzgląd na… brak ikon powiadomień na górnej belce (mimo włączonych ikon w ustawieniach). Ba! Domyślnie po wyjęciu telefonu z pudełka nawet wszelkie pływające powiadomienia w większości aplikacji są powyłączane i, aby zobaczyć, że cokolwiek przyszło, należy je włączyć. Wielokrotnie zdarzyło mi się ze zdziwieniem ściągnąć belkę systemową i ujrzeć masę oczekujących powiadomień, o istnieniu których nie miałam pojęcia.

…zwłaszcza, że przez długi czas nie mogłam przyzwyczaić się do diody powiadomień pod ekranem. Kto to wymyślił? I komu przeszkadzała dioda nad wyświetlaczem? Straszne utrudnienie choćby dla osób, które trzymają telefony w podstawce zasłaniającej dolną część telefonu.

Yanosik i mapy

Ostatnio nieco mniej, ale wciąż jednak sporo jeżdżę samochodem. Z przyzwyczajenia już zawsze odpalam Google Maps i w tle Yanosika. W przypadku Pocophone F1 musiałam zrobić to odwrotnie – na głównym widoku Yanosika, a w zminimalizowanym oknie mapy. Wszystko przez to, że w żaden sposób nie da się wymusić istnienia pływającej ikony Yanosika. Ani w ustawieniach telefonu, ani w ustawieniach aplikacji – wszędzie wszystko jest odpowiednio zaznaczone, a ta jak nie chce działać, tak nie działa dalej. A może znaleźliście rozwiązanie tego problemu?

Z mapami Google problem jest jeszcze jeden. Gdy korzystamy z nich w zminimalizowanym oknie, nie ma szans powiększyć widoku na cały ekran klikając w środek małego okienka, jak ma to zawsze miejsce w smartfonach oferujących tę opcję. Tutaj mapy w żaden sposób nie reagują na to polecenie – żeby do nich przejść, trzeba wysunąć górną belkę i z tego poziomu kliknąć w mapy. Cóż…

Problemy ze SkyCash

Podczas testów kilka razy pojawił się również problem z działaniem aplikacji SkyCash, a z racji tego, że wystąpił faktycznie więcej niż dwa razy i to w dodatku w różne dni (np. będąc w Kielcach lub Warszawie) i próbując zrobić różne rzeczy (kupić bilet lub zapłacić za parking), nie sądzę, by to była wina programu, choć oczywiście nie mogę tego wykluczyć. Na ekranie pojawiał się komunikat, że nie można uruchomić aplikacji.

Spore zastrzeżenia mam do interfejsu

Szalejący interfejs to może za dużo powiedziane, ale raz na jakiś czas występują dziwne błędy, jak np. czysta karta na Twitterze, rozciągnięcie map na prawie cały obszar ekranu z widoczną aplikacją pod nimi czy możliwość wykonania polecenia przez otwarcie jednego z dwóch programów, przy czym dwukrotnie widoczny jest ten sam. Do tego dochodzi fakt, że interfejs telefonu nie jest w pełni przetłumaczony na język polski, a nawet występują literówki (zamiast “rozrywka” -> “rozrwka”).

Czasem pojawia się też komunikat o brudnym obiektywie aparatu w chwilach, gdy wcale nie jest brudny (jest to irytujące zwłaszcza wtedy, gdy na szybko chcemy zrobić zdjęcie). W telefonie brakuje mi też informacji o procentowym stanie naładowania baterii.

Dla użytkowników Netfliksa ważną informacją będzie też to, że na Pocophone F1 wyświetlany jest w jakości SD.

Brak polaryzacji w pionie

To jest rzecz, która potrafi zdyskwalifikować smartfon w moich oczach. Niestety, Pocophone F1 jest kolejnym smartfonem, którego nie da się używać w pozycji wertykalnej (czyli jakby normalnej…) w okularach z polaryzacją. W poziomie jest już wszystko OK, ale w pionie – niestety.

Brak optycznej stabilizacji

Jeśli się nie ruszamy, Pocophone F1 potrafi nagrać niezłe wideo (jak na swoją półkę cenową). Gdy jednak chodzimy, cóż, nie jest najlepiej. Zresztą, możecie to zobaczyć na wideo, które nagrałam zwiedzając Jurę Krakowsko-Częstochowską z Pawłem (Mobzillą):

Brak NFC i IP68

Skoro się już tak wszystkiego “czepiam”, to nie sposób nie wspomnieć o tym, że Pocophone F1 nie jest wodoszczelny, ani też pyłoszczelny – trudno jednak jest oczekiwać tego od smartfona za 1500 złotych. Większą wadą jest mimo wszystko brak modułu NFC, który to w wielu przypadkach potrafi zaważyć o tym, czy ktoś go kupi czy jednak nie. A szkoda, bo gdyby NFC było tu obecne, mogłabym przymknąć oko na pozostałe mniejsze lub większe wady, i polecać F1 praktycznie każdemu.

Mimo wszystko Pocophone F1 to rewelacyjny sprzęt, na którym można polegać. O czym zresztą przeczytacie w dalszej części tej recenzji.

Spis treści:
1. Co może irytować w Pocophone F1? Braki i największe bolączki smartfona
2. Wyświetlacz. Aparat. Czas pracy. Wydajność. Podsumowanie

Wyświetlacz

Nie spodziewałam się ekranu najwyższych lotów, bo na czymś producent musiał zaoszczędzić. Tymczasem matryca IPS o przekątnej 6,18” i rozdzielczości 2246 x 1080 pikseli, którą znajdziemy w Pocophone F1, prezentuje się z dobrej strony. Zarówno pod względem jakości wyświetlanego obrazu (zagęszczenie pikseli na poziomie 403 ppi jest jak najbardziej OK), jak i jasności – zarówno maksymalnej, jak i minimalnej, dzięki czemu niezależnie od warunków oświetleniowych można komfortowo zeń korzystać.

Coś negatywnego? A jakże. Wspominałam już o braku polaryzacji ekranu w orientacji pionowej, która mocno daje się we znaki. Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto wiedzieć – sporadycznie, ale to naprawdę sporadycznie odniosłam wrażenie, że ekran nie reaguje na moje polecenia. Zresztą, nie jestem odosobniona w tym osądzie, o podobnej przypadłości F1 wspominał Nieantyfan w swojej recenzji.

W ustawieniach mamy opcję ukrywania notcha (swoją drogą, wspominałam już, że są braki w tłumaczeniu…?), tryb czytania (zmniejszający emisję światła niebieskiego), opcję zmiany temperatury barwowej na cieplejszą lub chłodniejszą, a także kontrastu – na zwiększony lub standardowy (domyślnie jest automatyczny). O czym warto wspomnieć to fakt, że telefon oferuje opcję wybudzania za pomocą dwukliku (podwójne stuknięcie w ekran wybudza go).

Aparat

Odnoszę wrażenie, że aparat to jabłko niezgody pomiędzy osobami oceniającymi Pocophone F1. Jedni twierdzą, że jego aparat robi przeciętne zdjęcia (prawdopodobnie na tle droższych urządzeń, co oczywiście nie ma najmniejszego sensu), inni – że wybijają się na tle pozostałych propozycji z tej samej półki cenowej. Ja należę do tego drugiego obozu.

Jasne, trzeba powiedzieć wprost, że F1 nie ma najlepszego aparatu, jaki można znaleźć w smartfonie. Ale odnoszę wrażenie, że jest to najlepszy aparat, jaki można znaleźć w smartfonie do 1500 złotych (z tego roku!). Serio – efekty fotograficzne bardzo pozytywnie zaskakują, mając w pamięci cenę tego urządzenia.

Zresztą, nie ma się co rozpisywać na ten temat – spójrzcie sami na załączone poniżej zdjęcia zrobione za pomocą Pocophone F1. One po prostu mogą się podobać (w nocy trochę mniej, ale żaden sprzęt w tej cenie z nocnymi zdjęciami sobie nie radzi):

Akumulator

Gdybym miała wskazać największą zaletę Pocophone F1, poza wydajnością oczywiście, byłby to czas pracy na jednym ładowaniu. Wszystko za sprawą tego, że jest to smartfon, którego bardzo trudno jest rozładować w ciągu jednego dnia. Jasne, da się, bo nie ma rzeczy niemożliwych, ale w powtarzalnych warunkach pod koniec dnia telefon ma jeszcze kilkanaście procent naładowania baterii.

W moich rękach F1 wytrzymywał średnio dzień lub półtora, z czego na włączonym ekranie (screen on time) – od 4,5 do 8 godzin. Rozbieżność jest spora, ale już tłumaczę dlaczego. Najdłużej telefon działał w momencie, gdy korzystałam z niego z włączonym WiFi i jasnością ekranu mniej-więcej w połowie skali. Najkrócej natomiast – gdy ekran pracował z najwyższą jasnością, włączony był GPS, przez Bluetooth podłączony smartwatch i aktywne były dwie karty SIM. W trybie mieszanym osiągnięcie 5,5-7 godzin SoT nie jest żadnym wyzwaniem.

Pełne naładowanie ładowarką dołączaną do zestawu (5V 2A) trwa niecałe 2 godziny.

Wydajność. Oprogramowanie

Smartfonów o dobrym stosunku ceny do jakości na rynku jest sporo. Ale żaden z nich, w cenie wynoszącej 1500 złotych, nie oferował flagowego procesora. Aż tu nagle w sprzedaży pojawił się Pocophone F1 i trochę namieszał, bo nagle okazało się, że można zastosować Snapdragona 845 w średniaku. Cóż, trzeba mu oddać, że jest naprawdę szybkim i wydajnym urządzeniem, które w codziennym użytkowaniu spisuje się rewelacyjnie – zarówno podczas typowego korzystania z niego, jak również grania w mniej, a nawet i bardziej wymagające gry.

Świetną wydajność potwierdzają zresztą wyniki uzyskiwane w benchmarkach:
AnTuTu: 262132
Geekbench 4:
single core: 2405
multi core: 8777
3DMark:
Ice Storm: 56509
Ice Storm Extreme: max
PC Mark Work 2.0: 8111

Z najciekawszych ustawień dostępnych w Pocophone F1, a znanych z MIUI, warto wymienić:

Zaplecze komunikacyjne:
– LTE / jakość rozmów: brak odstępstw od normy; nie spotkało mnie nic niepokojącego, o czym musielibyście wiedzieć,
– dual SIM: hybrydowy i nieaktywny (zatem dzwoniąc na drugi numer podczas trwania rozmowy na pierwszym linia będzie zajęta),
– Bluetooth, WiFi, GPS: brak jakichkolwiek problemów z działaniem,
– NFC: brak; wiele osób twierdzi, że to największy brak tego modelu,
– slot kart microSD: obecny, ale możemy z niego skorzystać wyłącznie wtedy, gdy nie używamy dwóch kart nanoSIM, bowiem slot jest hybrydowy. Za jego pomocą możemy rozszerzyć oczywiście pamięć wewnętrzną, której tutaj na pokładzie jest 64 GB (z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 52,4 GB).

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 702,12 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 130,15 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 114,66 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 16,58 MB/s.

Głośniki są stereofoniczne – jeden znajduje się nad ekranem, a drugi – na dolnej krawędzi telefonu. Co najważniejsze, F1 ma 3.5 mm jacka audio, dzięki czemu możemy do niego podłączyć swoje ulubione, przewodowe słuchawki, bez żadnych przejściówek. Możliwości audio zarówno na głośnikach, jak i na słuchawkach, są bardzo podobne – jakość jest po prostu dobra i nic więcej.

Czytnik linii papilarnych

Dobrze ulokowany, rewelacyjnie działający – tymi słowami mogę opisać skaner odcisków palców w Pocophone F1. Znajduje się z tyłu, tuż pod obiektywami aparatu, w delikatnym zagłębieniu poniżej poziomu obudowy, dzięki czemu trudno w niego nie trafić. Każdorazowe przyłożenie palca jest odpowiednio rozpoznawane, a samo działanie czytnika jest szybkie i bezproblemowe.

Co więcej, skaner możemy wykorzystać do blokowania dostępu do aplikacji.

Podsumowanie

Uważam, że w cenie do 1500 złotych Pocophone F1 – zwłaszcza pod względem działania – jest bezkonkurencyjny. Jasne, ma masę wad, o których sporo napisałam w niniejszej recenzji, ale przy tym wszystkim nie można popadać w przesadę. W tej półce cenowej producent musiał pójść na pewne ustępstwa i kompromisy – oszczędzając na aluminium (bo cały smartfon jest plastikowy) i jakimś komponencie i/lub dopracowaniu interfejsu (a zatem dziale R&D), mógł wsadzić pod maskę flagowy procesor.

Pocophone F1 to solidna propozycja dla osób, które szukają świetnie działającego telefonu, z bardzo dobrym akumulatorem, niezłym aparatem i dual SIM. Gdyby nie brak NFC, mogłabym stwierdzić, że jest to sprzęt kompletny. Niestety, dla osób, dla których NFC jest priorytetem, okaże się rozczarowaniem.

Jeśli jesteście użytkownikami Pocophone F1 koniecznie dajcie znać w komentarzach jak się sprawuje w Waszych rękach. A może irytuje Was w tym sprzęcie coś, na co ja nie zwróciłam uwagi? Jeśli natomiast zamierzacie wejść w posiadanie Pocophone F1 i macie jakieś pytania z nim związane, zapraszam do sekcji komentarzy.

Tymczasem chyba czas przygotować obszerne porównanie smartfonów za ok. 1600 złotych. Chodzi mi po głowie Pocophone F1, Honor Play i Huawei Mate 20 Lite. Zainteresowani?

_

Tak sobie też myślę… przez moje ręce przechodzi masa sprzętu. Może przed kompletnymi recenzjami publikować wpis “To mnie irytuje” na temat każdego z nich? Nie chodzi o żaden hejt, a o rzeczy, które mogą okazać się istotne z punktu widzenia końcowego użytkownika. Cóż, chyba muszę to przemyśleć ;)

Spis treści:
1. Co może irytować w Pocophone F1? Braki i największe bolączki smartfona
2. Wyświetlacz. Aparat. Czas pracy. Wydajność. Podsumowanie

Exit mobile version