Recenzja 5-calowego Umi Emax Mini

Huawei czy Lenovo nikomu nie trzeba przedstawiać. Podobnie jest z Meizu, Xiaomi czy OnePlus – mniejszymi chińskimi firmami, które szturmem wdarły się do smartfonowego światka i zgarnęły spory kawałek tego tortu. Ale marek z Państwa Środka jest dużo więcej, a wśród nich warto wymienić Ulefone, Oppo, Zopo czy… Umi, którego telefon przyszło mi testować w ciągu ostatnich tygodni. Mowa oczywiście o Umi Emax Mini, bardzo ciekawym produkcie, który na rodzimym rynku producenta został wyceniony na 139 dolarów.

Parametry techniczne Umi Emax Mini:

Telefon otrzymałam do testów ze sklepu Geekbuying.com.

Wzornictwo, jakość wykonania

Gdy wyjęłam Emax Mini z pudełka, pierwsze, co przyszło mi na myśl, to smartfon Asusa sprzed dwóch lat, Padfone 2. Wszystko przez tylną klapkę telefonu, która jest chropowata, dzięki zastosowaniu charakterystycznych koncentrycznych kręgów. Rzućcie okiem na poniższe zdjęcie i przyznajcie, że moje skojarzenie nie wzięło się znikąd:

Obudowa telefonu została wykonana z tworzywa sztucznego, które jest chropowate, natomiast wszystkie krawędzie są gładkie i lekko błyszczące (w świetle mienią się jak brokat). Tylną klapkę można zdjąć – by to zrobić, wystarczy podważyć ją w dedykowanym do tego miejscu (lewy, dolny róg). Pod obudową mamy niewymienny akumulator, dwa gniada kart microSIM oraz jeden microSD (zatem nie ma mowy o slocie hybrydowym – i dobrze!). Widać tu również obiektyw aparatu oraz diodę doświetlającą.

Emax Mini, ze względu na zastosowanie w nim 5-calowego wyświetlacza, jest poręczny i dobrze leży w dłoni. Co więcej, nie ma żadnych trudności z użytkowaniem telefonu jedną ręką, czego nie sposób nie powiedzieć o urządzeniach z większymi wyświetlaczami. Testowany produkt ma wymiary 139,6 x 69,6 x 8,9 mm i waży 130 g – wszystko w normie.

Po włączeniu ekranu na froncie pokazują się dość szerokie ramki – zarówno przy lewej i prawej krawędzi, jak i nad oraz pod ekranem. O ile dla tych pierwszych nie znajduję wytłumaczenia, tak drugie są tu nie bez powodu. U góry bowiem umieszczone zostały: obiektyw kamerki, czujnik światła, dioda powiadomień i głośnik, natomiast na dole: podświetlane, dotykowe przyciski systemowe: wstecz, Home i otwarte aplikacje.

Przyciski fizyczne z kolei rozmieszczone są ergonomicznie, na odpowiedniej wysokości, a znajdują się na prawej krawędzi. U góry mamy przyciski do regulacji głośności, poniżej – włącznik. Są dobrze wyczuwalne pod palcami i działają bezproblemowo.

Dopełniając opisu poszczególnych krawędzi wspomnieć należy jeszcze o górnej i dolnej (lewa, o której jeszcze nie było ani słowa, nie została zagospodarowana). I tak, u góry mamy 3.5 mm jack audio, natomiast na dole, po środku, port microUSB, a po jego bokach – dwie maskownice głośnika, które mogą dawać nadzieję na dwa głośniki – nic z tych rzeczy – jest tylko jeden.

Jakość wykonania Umi Emax Mini jest w porządku. Nie trzeszczy, szkielet obudowy jest bardzo sztywny i nic nie ugina się w rękach – widocznie jest jedynie delikatne „pływanie” ekranu przy mocniejszym ściśnięciu, ale wszystko w granicach normy. Przyglądając się bliżej konkretnemu egzemplarzowi można jeszcze zauważyć, że obiektyw aparatu nie przylega ściśle do otaczającej go obudowy (jest pomiędzy nimi szczelina) – nie mam jednak pewności czy ten niewielki mankament występuje we wszystkich modelach czy tylko w tym jednym.

Wyświetlacz

Przekątna wynosząca 5 cali to dla wielu osób wciąż optimum pomiędzy dużą przestrzenią roboczą a małymi smartfonami, które z miesiąca na miesiąc optycznie stają się coraz mniejsze (biorąc pod uwagę oczywiście ich komfort leżenia w dłoni w porównaniu z „tabletofonami”; bo im większe duże smartfony, tym mniejsze wydają się te… mniejsze). Mamy zatem optymalną przekątną ekranu i bardzo dobrą rozdzielczość. Zastosowano tu bowiem 1920 x 1080 pikseli, co jest świetnym wyważeniem pomiędzy jakością i ostrością wyświetlanych treści a prądożernością (o wiele lepiej niż gdybyśmy tu mieli QHD, które… na 5-calowym ekranie, według mnie, nie ma racji bytu). Zatem za rozdzielczość i przekątną – zdecydowanie plus.

Minus natomiast należy się za wysoką jasność minimalną, która wynosi 22 nity. Musicie mi uwierzyć, że jest to wartość dość mocno świecąca w oczy podczas nocnego korzystania z telefonu. Co więcej, spokojnie wystarcza, by użytkować go w domu w ciągu dnia. Jasność maksymalna z kolei pokazała się z dobrej strony i wynosi 420 nitów – w słońcu radzi sobie bardzo przyzwoicie; szkoda tylko, że tego słońca ostatnio coraz mniej. W ustawieniach znajdziemy czujnik natężenia światła, dzięki któremu zmianę jasności ekranu możemy zostawić automatyce – działa tak, jak powinien.

Ekran Umi Emax Mini jest czuły, aczkolwiek zdarza mu się nie zareagować na delikatne muśnięcie – wtedy należy nieco mocniej w niego tapnąć. I w sumie nie jest to straszna wada – czasem lepiej, by ekran nie zareagował niż miałby reagować też na przypadkowy lub bardzo delikatny kontakt palca.

Klawiatura wirtualna to nic innego, jak oficjalna aplikacja Google znana z czystego Androida. Jest czterorzędowa – aby wprowadzić cyfry należy albo przejść do drugiego widoku klawiatury, albo dłużej przytrzymać klawisze znajdujące się w górnym rzędzie. Wprowadzaniu tekstu towarzyszy dość głośna i irytująca wibracja; na szczęście można ją wyłączyć (nie wystarczy jednak wyłącznie odhaczenie funkcji „wibracje przy dotknięciu” w ustawieniach, trzeba przejść bezpośrednio do ustawień zaawansowanych klawiatury). Na plus – jest polski słownik, z którego korzysta się bardzo przyjemnie.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Za pracę Umi Emax Mini odpowiada ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 615 o częstotliwości taktowania 1,5GHz z Adreno 405, 2GB RAM i systemem operacyjnym Android w wersji 5.0.2 Lollipop (swoją drogą, ciekawe czy otrzyma aktualizację do 6.0 Marshmallow – na razie na ten temat brak jakichkolwiek informacji). Całość, z reguły, przy codziennym typowym użytkowaniu, działa zadowalająco. W ostatnim czasie musiał sobie radzić z otwieraniem przeze mnie wielu aplikacji i przełączaniu się pomiędzy nimi i muszę stwierdzić, że – choć nie było to super szybkie i płynne – wykonywał wszystkie operacje bez większych problemów. Nie obeszło się jednak bez czasem pojawiających się spowolnień systemu oraz nader często spotykanego bardzo długiego włączania się aparatu (który potrzebuje jeszcze kolejnej chwili, by złapać ostrość).

Benchmarki:
AnTuTu: 28205
Quadrant: 19825
3DMark:
Ice Storm: 8419
Ice Storm Extreme: 5208
Ice Storm Unlimited: 7001
Geekbench 3:
single core: 647
multi core: 2390

Umi Emax Mini jest jednym z niewielu chińskich smartfonów, na którym – po pierwsze – znajdziemy prawie czystego Androida, a po drugie – nie będzie on zaśmiecony mnóstwem niepotrzebnych aplikacji, których najczęściej nie da się usunąć bez ingerencji w oprogramowanie. Wśród preinstalowanych programów znajdziemy tu w miarę standardowy zestaw, tj. usługi Google (Google+, Chrome, Dysk, Gmail, Gry, Filmy, Muzyka, Hangouts, Youtube, Zdjęcia, Mapy, Sklep) oraz dyktafon, radio, kalkulator, notatki, kontakty, galerię, zegar, kompas, menadżer plików, odtwarzacz muzyczny, przeglądarkę internetową, pogodę i pocztę.

W samych ustawieniach znajdziemy obsługę gestów, choć niestety jest ich niewiele. Mamy możliwość wybudzania dwukrotnym tapnięciem w ekran, wyciszenia połączenia przychodzącego przez odwrócenie telefonu oraz włączenia drzemki przez wykonanie tego samego gestu (tj. odwrócenie telefonu). Oprócz tego możemy włączyć lub wyłączyć wskaźnik LED, aczkolwiek ten – w moim konkretnym modelu – działa jak chce, czyli w większości przypadków nie działa w ogóle. Przypomina o sobie dopiero w chwili, gdy procent naładowania baterii spada do 10% – wtedy świeci się cały czas na biało. Nie ma możliwości tworzenia kont użytkowników. Bezpośrednio z ekranu blokady z kolei możemy przejść do kalkulatora, odtwarzacza muzycznego, aparatu przedniego, dodawania kontaktu, czytnika kodów QR, dialera lub aparatu głównego.

Na Umi Emax Mini zagramy w takie gry, jak Mortal Kombat X, Dead Trigger 2, Real Racing 3 (tu jednak widać mikroprzycięcia) czy Hearthstone. Asphalt 8 z kolei nie chce się w ogóle uruchomić. Z mniejszymi i mniej zaawansowanymi grami nie ma żadnego problemu.

Głośnik, jak już wspominałam, wbrew pozorom jest jeden. Znajduje się w jednym z najgorszych miejsc z możliwych, czyli na dolnej krawędzi. Co więcej, jego jakość pozostawia wiele do życzenia – do połowy skali głośności jeszcze jest OK, później zaczyna charakterystycznie trzeszczeć i charczeć.

Z 16GB pamięci wewnętrznej użytkownikowi zostaje 11,15GB, które może rozbudować dzięki slotowi microSD.

Zaplecze komunikacyjne:

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Aparat

Na temat aparatu, niestety, nie mogę powiedzieć zbyt wiele dobrego. Aplikacja często długo się włącza, co więcej, koniecznie trzeba uważać i poczekać aż aparat złapie ostrość – zwłaszcza osoby, które fotografują lepszymi smartfonami i są przyzwyczajone do szybkiego fokusa. Nagminnie zdarzało mi się robić nieostre zdjęcia.

Sama jakość zdjęć również pozostawia wiele do życzenia – niezależnie od oświetlenia. Aparat nie do końca dobrze odwzorowuje kolory, niejest szczegółowy, ma problem z niebem i balansem bieli, a także z ostrością – również w trybie HDR. Generalnie jest kiepsko, mimo, że na papierze 13 Mpix z tyłu i 8 Mpix z przodu wygląda całkiem przyjemnie – zwłaszcza w tej cenie. Spójrzcie zresztą sami – zdjęcia dodane są w oryginalnej rozdzielczości (wystarczy otworzyć je w nowym oknie).

HDR:

Akumulator, czas pracy

Umi Emax Mini wyposażono w niewymienny akumulator o pojemności 3050 mAh. Podczas testów spisał się bardzo przyzwoicie jak na telefon tej klasy. Eksploatując go mało intensywnie, rozładował się po 58 godzinach od odłączenia od ładowarki, z czego 3,5 godziny przepracował na włączonym ekranie (SoT, screen on time). Korzystając z większym uporem maniaka, telefon padał po ok. 1-1,5 dnia, ale już z 5-5,5 godzinami SoT na liczniku.

Ładowanie trwa nieco ponad dwie godziny.

Podsumowanie

139 dolarów i świetne parametry techniczne, jak na tą cenę – tyle widzimy patrząc na sprzęt w sklepie internetowym. Po wzięciu Umi Emax Mini w ręce dowiadujemy się jednak o nim sporo więcej. Przede wszystkim, że zadowalająco działa i oferuje dobry czas pracy, ekran o przekątnej 5” i rozdzielczości Full HD nie pozostawia wiele do życzenia (poza jasnością minimalną) i oferuje dual SIM. Ale tu pojawiają się schody – dual SIM nie jest aktywny, a oba sloty nie obsługują LTE (pierwszy – LTE, drugi – tylko 2G). Jest też niewymienny akumulator, kiepski aparat, głośnik mono oraz dioda, która przypomina sobie o świeceniu wyłącznie wtedy, gdy informuje o bardzo niskim poziomie naładowania baterii.

Odnoszę wrażenie, że Umi Emax Mini przeznaczony jest dla osób szukających taniego smartfona, który po prostu będzie dobrze działał i oferował niezły ekran i dobry czas pracy. Natomiast z pewnością nie przypadnie osobom szukającym świetnego aparatu i aktywnego dual SIM (z LTE na obu slotach).

Na koniec warto zauważyć, że Emax Mini to odpowiednik TCL 3S M3G – z logo Umi na obudowie.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Recenzja 5-calowego Umi Emax Mini
WYŚWIETLACZ
8.5
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
7.5
AKUMULATOR
8
MULTIMEDIA
6.5
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
7.5
JAKOŚĆ WYKONANIA
8
WZORNICTWO
7.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
7.6
OCENA
Exit mobile version