Recenzja myPhone Infinity i porównanie wersji 3G i LTE. myPhone wskakuje na wyższą półkę

Marce myPhone trudno będzie porzucić wizerunek biedronkowej. A po ostatnich poczynaniach widać jak na dłoni, że ma wielkie ambicje, by stać się jednym z kluczowych smartfonowych graczy na polskim rynku. Model Infinity doskonale obrazuje obraną przez myPhone nową drogę – świetne wzornictwo, dobre parametry i stosunkowo niska cena ma być kluczem do sukcesu, czyli serc i portfeli klientów.

Zaczęłam ten tekst dość odważnie, bo widać, że w myPhone wiele się ostatnimi czasy pozmieniało. Nowe logo (poniżej) to nie tylko kosmetyczna zmiana, ale wiążąca się z tym chęć zmiany postrzegania wśród klientów, czyli osób zainteresowanych nowymi technologiami, ale również tych mniej obeznanych w świecie mobilnych produktów.

Infinity na Tabletowo w ogóle nie powinnam testować i jestem święcie przekonana, że zaraz w komentarzach podniesione zostanie larum, że łamię zasady, które sama ustaliłam, bo Tabletowo to smartfony od 5” w górę. Ale tak, jak piszemy recenzje i testy smart opasek i zegarków (a newsów na ich temat nie), tak od czasu do czasu będziemy testowo spoglądać w stronę mniejszych smartfonów, którymi będziecie zainteresowani. Po komentarzach pod wpisem zapowiadającym nadchodzącą premierę Infinity widać było, że wielu z Was ma chrapkę na ten model. Postaram się Wam podpowiedzieć czy faktycznie warto się nim zainteresować. I czy w rzeczywistości jest tak ciekawy, jak sugerują to papierowe parametry techniczne.

3G czy LTE?

Jeszcze jedna uwaga na początek: o ile poszczególne redakcje otrzymały do testów model 3G, tak mi udało się przekonać myPhone do wypożyczenia dwóch wersji Infinity – z 3G (21 Mbps / 5,76 Mbps) i LTE (150 Mbps / 50 Mbps). To dość istotne, bo różnią się od siebie nie tylko modułami łączności, ale również ceną i wybranymi parametrami. Różnica w cenie pomiędzy nimi to jedynie 50 złotych: Infinity 3G kosztuje 849 złotych, natomiast Infinity LTE – 899 złotych. Wersja tańsza ma osiem rdzeni w postaci Mediatek MT6592M 1,4GHz z Mali-450 MP4 i slot kart microSD, natomiast droższa – cztery rdzenie MT6582 + MT6290M z Mali-400 MP2 i nie posiada microSD. Do tego wersja 3G dostępna jest w dwóch kolorach (czarnym i białym), z kolei LTE – tylko w bieli. To tyle słowem wstępu. Przejdźmy do specyfikacji technicznej i samej recenzji produktu.

Specyfikacja myPhone Infinity 3G:

Pierwsze wrażenia, wzornictwo

Infinity to smartfon, który zwraca na siebie uwagę wzornictwem i doskonałą jakością wykonania (nic nie skrzypi, nie ugina się, etc.). Biorąc urządzenie do ręki trudno wywnioskować, że pochodzi spod skrzydeł myPhone. Moją grupą doświadczalną zawsze są znajomi zainteresowani co w danej chwili testuję, bo przyzwyczajeni, że ciągle chodzę z innym telefonem. Gdy pokazałam im Infinity i powiedziałam, że to sprzęt tej marki, byli bardzo pozytywnie zaskoczeni. Tu w grę wchodzi to, o czym wspomniałam na początku – myPhone kojarzony jest ze sprzętem możliwie najtańszym. Warto jednak pamiętać, że oferowane przez tą firmę produkty, zwłaszcza ostatnio, mimo że sprzedawane w marketach, były naprawdę niezłej jakości i kosztowały dużo mniej niż konkurencyjne rozwiązania. Infinity jest już propozycją pozycjonowaną już o klasę wyżej niż choćby Luna.

Frontowy panel i tylna obudowa to szkło (z przodu i z tyłu Gorilla Glass 3). Na bokach mamy ciągnącą się przez całą długość wszystkich krawędzi plastikową, srebrną ramkę, która z daleka imituje aluminium (ale nim nie jest). Bezpośrednio przy froncie telefonu jest jeszcze jedna ramka, dużo cieńsza i mniej rzucająca się w oczy, ale dodająca urządzeniu uroku i eleganckiego szlifu (prawdopodobnie metalowa, ale głowy sobie uciąć nie dam). Co tu dużo mówić – myPhone Infinity po prostu może się podobać. Do tego jest smukły (7,4 mm) i lekki (133 g).

Przyczepić można się natomiast do stosunkowo szerokich ramek nad i pod ekranem, które nieco wydłużają ten smartfon. Pisząc te słowa do głowy wpadła mi myśl, że gdzieś już widziałam telefon charakteryzujący się podobnym designem. Po chwili wpadłam na to, który to był model – Huawei P7. Spójrzcie sami (podobne materiały, umiejscowienie obiektywu aparatu i LED, ramki o podobnej szerokości). Czyżbym właśnie znalazła inspirację dla myPhone Infinity? :)

Przy tym wszystkim trzeba jeszcze pamiętać, że tył telefonu, przez zastosowaną szklaną powierzchnię, jest śliski, przez co zjeżdża z każdej powierzchni, na której go położymy (zwłaszcza ze spodni).

Krawędzie:

Wyświetlacz

Nie ukrywam, że we wszelkiego typu tanich telefonach najbardziej obawiam się mojego zetknięcia z wyświetlaczem, któremu najprawdopodobniej będę musiała wiele zarzucić. W przypadku Infinity ekran sprawia dobre pierwsze wrażenie.

Zacznijmy od najważniejszego – rozdzielczość 1280 x 720 pikseli na przekątnej 4,7” to 312 pikseli na cal (ppi). Jest to wartość jak najbardziej wystarczająca do komfortowego użytkowania smartfona na co dzień – czytania stron internetowych, przeglądania PDF-ów, grania i konsumowania innego rodzaju multimediów. Implementowanie matrycy o wyższej rozdzielczości odbiłoby się zarówno na wydajności telefonu, jak i na jego czasie pracy, a HD na 4,7” naprawdę nie można nic zarzucić. Zwłaszcza w tej cenie i przy tych parametrach.

W myPhone Infinity mamy do czynienia z matrycą IPS OGS pokrytą Gorilla Glass 3. Wydawać by się mogło, że w obu wersjach testowanego telefonu mamy taką samą matrycę. I tak, i nie. Okazuje się bowiem, że o ile na papierze wyglądają one tak samo, tak w rzeczywistości można dostrzec kilka istotnych różnic – między innymi dlatego cieszę się, że mogłam testować oba warianty smartfona jednocześnie.

Otóż różni się przede wszystkim odwzorowanie barw – w wersji LTE o wiele lepiej prezentuje się biel, z kolei czerń (i jej głębia) kuleje. W produkcie z 3G mamy lepszą czerń i jej głębię, ale i „brudną” biel. Spójrzcie, jak to wygląda na wprost, ale i pod różnymi kątami (zdjęcia nie do końca oddają widoczne w rzeczywistości różnice). Po lewej stronie wersja z 3G, po prawej – LTE:

Kolejną kwestią jest jasność ekranu. W wersji z LTE jest ona wyższa – minimalna 86 nitów, maksymalna 450 nitów, natomiast w wersji z 3G, odpowiednio, 395 nitów i 50 nitów. Jasność maksymalna (zwłaszcza w modelu z LTE, w 3G nieco słabiej) sprawia, że korzystanie w ostrym słońcu jest prawie bezproblemowe (wielki plus, naprawdę). Z drugiej jednak strony mamy bardzo wysoką jasność minimalną, która bije po oczach, gdy używamy telefonu nocą. Teoretycznie można korzystać z obejścia problemu za pomocą aplikacji typu Screen Dimmer, ale to jedynie prowizoryczne rozwiązanie, które nie każdemu będzie odpowiadało (ja jestem idealnym przykładem takiej osoby). Dostępne jest również automatyczne ustawienie jasności ekranu w zależności od oświetlenia, ale odniosłam wrażenie, że czujnik wybitnie nie chce współpracować z użytkownikiem – w wielu sytuacjach nie zmienia jasności wtedy, kiedy trzeba.

Oba ekrany są czułe, do reakcji na dotyk nie mam żadnych zastrzeżeń.

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Pierwsze wrażenia. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Wideo. Moduły łączności
3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Obie wersje Infinity pracują pod kontrolą Androida w wersji 4.4.2 KitKat bez możliwości tworzenia kont użytkowników. Oczywiście interfejs jest spolszczony (nie znalazłam żadnego wyrażenia, które by nie zostało przetłumaczone, a co często zdarza się w tanich telefonach), a klawiatura oferuje polskie znaki diakrytyczne. Irytować może jedynie brak polskiego słownika, który sami musimy tworzyć od podstaw, ale nie dla każdego będzie to rażącą wadą.

Mimo różnic w jednostkach centralnych (osiem rdzeni Mediatek MT6592M 1,4GHz z Mali-450 MP4 vs cztery rdzenie MT6582 + MT6290M z Mali-400 MP2) różnica w działaniu obu wersji jest minimalna. I piszę to z całą stanowczością, choć pewnie jak zobaczycie duże różnice w benchmarkach (które, niestety, dla wielu są wyrocznią) stwierdzicie, że bredzę. Spędziłam z dwoma wersjami myPhone Infinity sporo czasu – używałam ich zamiennie od powrotu z MWC, czyli przez ponad dwa tygodnie i przesiadka z wersji 3G na LTE nie była bolesna, tak samo i w drugą stronę. A muszę przyznać, że Infinity działa bardzo sprawnie. Nie twierdzę, że jest to nadzwyczaj płynna i szybka praca, bo sporadycznie zdarzają się delikatne przycięcia, a sama wydajność nie zwala z nóg, jednak do codziennego komfortowego użytkowania spokojnie wystarcza. Tym bardziej biorąc pod uwagę, że jako posiadaczka high-endowego smartfona przez dłuższy czas korzystałam z Infinity i nie powodowało to u mnie chęci wyrzucenia telefonu za okno czy też permanentnej irytacji.

 Benchmarki myPhone Infinity LTE myPhone Infinity 3G
Quadrant 6392 12166
AnTuTu 18940 28101
An3DBenchXL 32550 39568
3D Mark Ice Storm 3138 6211
Ice Storm Extreme 2074 4373
Ice Storm Unlimited 2883 6196
Przeglądarki
Sunspider 1238 1267
Peacekeeper 508 607
Mozilla Kraken 15493 14835
Google V8 Bench 1755 1878

Tym, o czym muszę wspomnieć, jest nagrzewanie się obudowy do temperatury nawet 40 stopni w górnej części tylnej obudowy (okolice obiektywu aparatu). Sytuacja występuje jednak jedynie podczas grania. Jak obie wersje telefonu sprawdzają się w takich tytułach, jak GTA: San Andreas, Dead Trigger 2, Asphalt 8 czy Real Racing 3 możecie się przekonać oglądając wideo z początku wpisu. Spojler: spędziłam sporo czasu grając w wymienione tytuły na obu wersjach smartfona i nie mogę powiedzieć na ten temat złego słowa.

Z rzeczy istotnych warto zwrócić uwagę na obsługę gestów. Nie są może zaawansowane, ale cieszy mnie fakt, że znalazły miejsce w, jakby nie było, wciąż tanim telefonie. Mamy tu dwa gesty znane z produktów Samsunga: wyciszenie przez odwrócenie oraz autoodbieranie przez zbliżenie. Do tego dochodzi automatyczne przełączanie głośnika (z trybu głośnomówiącego na głośnik) oraz przebudzenie dotknięciem. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się możliwość przechodzenia do wybranej aplikacji bezpośrednio z ekranu uśpionego telefonu za pomocą wprowadzenia ustalonego wcześniej symbolu. Na przykład, żeby uruchomić aparat wystarczy na ekranie narysować O, a żeby przejść do ekranu wybierania – C. Oprócz predefiniowanych znaków możemy dodawać również swoje, dzięki czemu jeszcze głębiej personalizujemy urządzenie.

A skoro już o personalizacji mowa, możemy zmieniać tapety ekranu domowego, dodawać widżety, jak również zmieniać tematy w zależności od naszych upodobań. W przypadku tych ostatnich zmieniają się ikony aplikacji, czcionki i kolory.

Wspomniałam, że Infinity oferuje diodę powiadomień – znajduje się w prawym górnym rogu telefonu. Niezależnie od powiadomienia świeci pulsująco w kolorze czerwonym (tu nie ukrywam zdziwienia, że spodziewałam się zielonego), podczas ładowania natomiast czerwona barwa towarzyszy nam do samego momentu naładowania, kiedy to dioda zmienia kolor na zielony właśnie. Ciekawostką może być rozróżnienie powiadomień. Gdy otrzymamy e-mail świeci się tylko dioda. Gdy jednak otrzymamy wiadomość SMS – świeci zarówno dioda, jak i przyciski systemowe pod ekranem (w obu przypadkach mowa o pulsującym podświetleniu, nie ciągłym).

Telefon oferuje 16GB pamięci wewnętrznej (3,94GB pamięć wewnętrzna + 9,08GB pamięć telefonu). W wersji z LTE niestety pamięć ta jest nierozszerzalna. Z 3G natomiast otrzymujemy slot kart microSD, dzięki któremu możemy powiększyć pojemność telefonu o maksymalnie 64GB (karty 128GB nie czyta). Co ważne, w ustawieniach można wybrać preferowaną lokalizację instalacji aplikacji i gier – również pamięć zewnętrzną, co dla wielu może być istotne.

Sama pamięć wewnętrzna w obu modelach jest taka sama, a jej szybkość sprawdziłam za pomocą AndroBench i przedstawia się następująco:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 144,5 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 48,76 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 17,34 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 4,92 MB/s

Wśród preinstalowanych aplikacji znajdziemy: BookAparat, Chrome, Do zrobienia, Google Drive, Facebook, galerię, Gmail, Gry Play, Hangouts, IFider, przeglądarkę internetową, jakdojadę, kalendarz, kalkulator, Kiosk Play, kontakty, Książki Play, latarkę, Lerni, menadżer plików, odtwarzacz wideo i muzyczny, NaviExpert (z darmowym tygodniem próbnym, subskrypcję musimy wykupić, jeśli chcemy korzystać dłużej), radio FM, rejestrator dźwięku, Rysiek, Google Play, SMS/MMS, YouTube oraz Zegar.

myPhone Infinity bardzo dobrze radzi sobie z odtwarzaniem wideo. Preinstalowany odtwarzacz poległ w starciu tylko z jednym testowym wideo (mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18Mbps, ac3 – VLC przyszedł z pomocą) i napisami – resztę odtworzył bez problemów. Szczegóły poniżej:

Głośnik jest jeden, mono, umieszczony w dolnej części obudowy, przez co bardzo łatwo jest go zagłuszyć trzymając telefon w dłoniach lub kładąc na płaskiej powierzchni. Jego głośność to 62 decybele, natomiast jakość można uznać za zadowalającą – jak na smartfon tej klasy głośnik gra nieźle, ale nie wybitnie. Dobre słowo można powiedzieć również o słuchawkach dokanałowych dostarczanych wraz z telefonem w pudełku – w mojej opinii grają dużo lepiej niż przeciętne akcesoria dodawane do tanich telefonów.

Jakość rozmów, brak dual SIM, moduły łączności

Wiele osób, z którymi rozmawiałam na temat Infinity, było zaskoczonych, że nie oferuje technologii dual SIM, czyli możliwości korzystania z dwóch kart jednocześnie (jak to było między innymi w myPhone Luna). Tym razem myPhone nie zdecydował się na to rozwiązanie i, cóż, możemy korzystać z jednej karty (microSIM). Do dyspozycji mamy 3G (21 Mbps / 5,76 Mbps) lub LTE (150 Mbps / 50 Mbps) – w obu przypadkach z możliwością udostępniania internetu innym urządzeniom (tethering). Samo działanie stron internetowych i ich wczytywanie jest oczywiście szybsze w wersji z LTE niż w 3G. Jakość rozmów jest dobra, ale nie idealna. Kilkoro znajomych posłużyło mi za króliki doświadczalne (wierzcie mi, to pieszczotliwe określenie ;)). Po kilku minutach rozmowy stwierdzili, że słychać mnie stosunkowo głośno, ale czasem niewyraźnie. Ja natomiast moich rozmówców słyszałam bardzo dobrze.

Jeśli chodzi o zaplecze komunikacyjne, to poza 3G lub LTE (w zależności od modelu) otrzymujemy też Bluetooth (przydatny w chwili, gdy chcemy podłączyć słuchawkę Bluetooth lub coraz bardziej popularne opaski lub zegarki inteligentne) oraz GPS, który działa sprawnie i żwawo przy wsparciu siecią komórkową (bez niej bywa różnie). WiFi działa bezproblemowo, choć – jak to w większości tanich telefonów bywa – po zerwaniu połączenia (nie z winy Infinity, bo tak się nie zdarzyło, a dostawcy internetu) musimy odczekać dłuższą chwilę, by telefon ponownie połączył się z siecią lub nawet zrobić to ręcznie.

Do dyspozycji użytkownika jest port microUSB, do którego można podłączyć pamięci zewnętrzne typu pendrive (FAT32, NTFS już nie), jak również przesyłać dane pomiędzy telefonem a komputerem, co trwa – z telefonu na komputer 33 s, odwrotnie: 119 s (paczka 1GB danych).

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Pierwsze wrażenia. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Wideo. Moduły łączności
3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

Aparat

Aparat możemy uruchamiać na dwa sposoby. Pierwszym jest wytyczenie palcem na zablokowanym ekranie litery O. Drugim – tradycyjne odblokowanie ekranu i przejście do aplikacji aparat za pomocą tapnięcia w ikonę. Użytkownik może wykonywać zdjęcia aparatem tylnym 8 Mpix (jest też 13 Mpix, ale tu trzeba pamiętać o interpolacji) lub przednim – 5 Mpix. Fotografie można robić zarówno dotykowym spustem migawki, jak również za pomocą przycisków regulacji głośności (jeśli włączymy w ustawieniach). Do naszej dyspozycji jest między innymi tryb HDR i panoramy.

Zdjęcia są dobrej jakości, choć nie powiem, by jakoś specjalnie urywały poszczególne części ciała. Jakość jest zadowalająca (no, może poza zdjęciami nocnymi, które są wyjątkowo mało szczegółowe), o czym możecie się przekonać oglądając kilka fotografii poniżej. Z nagrywaniem wideo natomiast jest już dużo gorzej, ale nie ma sensu się nad tym rozpisywać – spójrzcie na próbne wideo.

Przykładowe zdjęcia:

Panorama:

Kamerka:

Wideo – aparat (Full HD 1920 x 1080, 29 kl/s.):

Wideo – kamerka przednia (640 x 480 29 kl/s.):

Akumulator – czas pracy

Pojemność 2000 mAh na papierze nie wygląda imponująco. W rzeczywistości jednak jest o wiele lepiej. Typowi użytkownicy smartfonów nie muszą się obawiać o czas pracy Infinity. Spokojnie wytrzymuje 1,5 dnia pracy, a w moich rękach dobija nawet do 48 godzin, z czego ok. 4-4,5 godziny na włączonym ekranie (w przypadku modelu z LTE widełki to raczej 3,5-4 godziny). Moim zdaniem to bardzo dobry wynik dla urządzenia eksploatowanego z ciągle włączonym WiFi, łącznością komórkową (3G lub LTE w zależności od modelu), sporadycznie też Bluetooth i rzadziej GPS, ale i z ustawioną minimalną jasnością ekranu, która wcale znowu taka „minimalna” nie jest, o czym już wspominałam.

Teoretycznie dostępny jest tryb oszczędzania energii, który jednak w praktyce w moim przypadku nie przysłużył się do wydłużenia czasu pracy testowanego telefonu.

Podsumowanie

Nadszedł trudny czas podsumowania ostatnich tygodni spędzonych w towarzystwie myPhone Infinity. Mi osobiście do gustu nie przypadł aparat, który jest w porządku, ale nie każdemu wystarczy jakość przez niego oferowana oraz wysoka jasność minimalna ekranu praktycznie uniemożliwiająca komfortowe korzystanie z telefonu nocą. W wersji z LTE minusem jest również brak slotu kart microSD.

Z drugiej strony mamy bardzo przyzwoity czas pracy na baterii, wysoką jasność maksymalną wyświetlacza, wszystkie najpotrzebniejsze moduły (GPS, Bluetooth) oraz przydatne gesty. A to wszystko zamknięte w obudowie, która świetnie się prezentuje i przyciąga wzrok. Dodatkowo warto pamiętać, że wraz z telefonem otrzymujemy niezłe słuchawki dokanałowe i folię ochronną na ekran.

Za to wszystko przyjdzie nam zapłacić 849 złotych w przypadku wersji z 3G (lub 899 złotych z LTE). To przyzwoita cena jak na telefon z takimi parametrami. To jednak również dość wysoka cena jak na myPhone. I obawiam się, że nie jestem jedyną osobą, która tak pomyśli. I to jest właśnie to, o czym wspomniałam na początku niniejszej recenzji – marce trudno będzie zerwać z łatką dystrybutora przeciętnych biedronkowych urządzeń. Mam jednak nadzieję, że kolejne produkty z logo myPhone na obudowie będą równie udane, jak Infinity (szykujcie się na debiut tabletów z tej serii!), a wtedy o przyszłość marki będę już raczej spokojna.

Na koniec drobna uwaga odnośnie szufladki na kartę microSIM w modelu z LTE. Spotkała mnie bowiem przykra sytuacja – na szczęście ostatniego dnia testów (serio!). Kolejny raz wyjmując szufladkę w ten sam sposób, co zawsze, tą samą igiełką, co zawsze, napotkałam opór. Wyjęłam szufladkę, po czym ponowne jej włożenie bez użycia siły nie było możliwe. Ostatecznie skończyło się na tym, że slot nie czyta kart SIM. Na usprawiedliwienie telefonu dodam tylko, że normalny człowiek nie wyjmuje/wkłada karty SIM do gniazda kilka razy w tygodniu (a czasem nawet i dziennie), przez co zepsucie go jest mało realne. Oczywiście będąc już całkowicie poważną – to wcale nie usprawiedliwia telefonu i faktu, że slot zepsuł się po ponad dwóch tygodniach użytkowania.

Jeśli macie jakieś pytania lub uważacie, że któraś kwestia wymaga wyjaśnienia/dopowiedzenia – jestem do Waszej dyspozycji w komentarzach.

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Pierwsze wrażenia. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Wideo. Moduły łączności
3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

Exit mobile version