Aparat
12 Mpix z tyłu, 8 Mpix z przodu. Na papierze może wygląda to całkiem przyzwoicie, ale w rzeczywistości niestety nic dobrego ze sobą nie wnosi. Jasne, zdjęcia wykonywane w dobrych lub jeszcze lepszych warunkach oświetleniowych są niezłe (ale znajdźcie mi teraz smartfon, który robi w takich okolicznościach złe zdjęcia…). Gorzej, gdy tego światła jest mniej. Pojawia się wtedy trochę szumu (dużo więcej na zdjęciach z przedniej kamerki), a szczegółowość i poziom detali, który i tak jest niski, dodatkowo spada. A i ostrość tych zdjęć pozostawia sporo do życzenia.
Wartym zauważenia jest fakt, że przy tylnym obiektywie aparatu mamy pojedynczą diodę doświetlającą, w dodatku niewielką, ale stosunkowo dobrze radzącą sobie z oświetlaniem fotografowanych obiektów. Z przodu natomiast LED zabrakło, ale funkcję doświetlania zdjęć pełni ekran, który rozjaśnia się wtedy do maksymalnej wartości.
Interfejs:
Przykładowe zdjęcia (aby obejrzeć w oryginalnej rozdzielczości, wystarczy otworzyć w nowym oknie):
Bateria
Po baterii, przyznaję, spodziewałam się sporo więcej. Wszystko za sprawą tego, że Huawei Y7 został wyposażony w akumulator o pojemności 4000 mAh. 4000 mAh to całkiem sporo i daje nadzieje na osiągi powyżej przeciętnej. Tymczasem w moich rękach – owszem, były one niezłe – ale nie mogę powiedzieć, że świetne.
Dzień lub dwa dni działania, z czego na włączonym ekranie (SoT) 4,5 – 5,5 godziny. I niby to jest niezły czas, ale patrząc na pojemność akumulatora można mieć apetyt na więcej. Raz na screenach widoczne jest nieco ponad 3 godziny SoT, ale ma to swoje uzasadnienie – przez dość długi czas smartfon służył jako router, co zresztą sygnalizuje odpowiednia ikona na górnym pasku.
Inne ważne aspekty:
- jakość rozmów: nie powaliła mnie. Jest OK, ale ani nie wyjątkowo głośno, ani nie bez szumów. Rozmawiać się oczywiście da, ale jestem przyzwyczajona do lepszej jakości. Z zasięgiem natomiast nie było problemów,
- dual SIM: hybrydowy co oznacza, że jednocześnie można korzystać z dwóch kart nanoSIM lub jednej nanoSIM i rozszerzenia pamięci o slot kart microSD. Dual SIM jest standby,
- głośnik: mimo dwóch maskownic, głośnik jest pojedynczy, mono. I znowu: głośnik nie jest przesadnie głośny. Ma to jednak swoją zaletę – nie ma mowy o żadnych przesterowaniach czy charczeniu. Z racji tego, że umieszczony jest na dolnej krawędzi, łatwo jest go zagłuszyć wewnętrzną częścią dłoni trzymając poziomo,
- wzornictwo, jakość wykonania: bez czytnika linii papilarnych tył Huawei Y7 wygląda jakoś tak… pusto. W dodatku obiektyw aparatu umieszczony jest strasznie blisko górnej krawędzi, co też wcale nie wpływa na pozytywny aspekt jego designu. Jakości wykonania natomiast nie mam nic do zarzucenia – aluminiowe unibody jest świetnie spasowane i nie ma tu mowy o jakimkolwiek trzeszczeniu.
Podsumowanie
Już po przeczytaniu pierwszych kilku zdań niniejszej recenzji mogliście wywnioskować, że Y7 nie przekonał mnie do siebie. Wszystko przez to, że w podobnej cenie można znaleźć smartfony dużo ciekawsze i działające po prostu lepiej. Huawei ma w ofercie gros udanych smartfonów (te z niższej półki też, jak choćby P8 Lite, który rozszedł się na pniu), ale niestety Y7 nie jest jednym z nich.
Spis treści:
1. Konkurencja. Wyświetlacz. Działanie i oprogramowanie
2. Aparat. Akumulator. Cała reszta i podsumowanie
Huawei Y7 kupicie oczywiście w Komputroniku.