Na początku sierpnia w polskich sklepach elektronicznych miała miejsce promocja, której nie spodziewał się chyba nikt. Każdy przecierał oczy ze zdumienia i kilka razy szczypał się w ręce, by sprawdzić, czy aby na pewno nie śni. Nic dziwnego, gdyż w ramach tej oferty można było kupić, jak się później okazało tylko przez kilka godzin, najnowsze tablety Samsunga, zaprezentowane ledwie kilka tygodni wcześniej, za połowę ceny. Promocja obowiązywała na oba modele, zarówno 8,4-, jak i 10,5-calowy. Pierwszy z nich na łamach Tabletowo recenzowałam zaraz po polskiej premierze (recenzja Galaxy Tab S 8.4), zaraz później porównywałam go do Galaxy Tab Pro 8.4 (tutaj). Dziś przyszła pora, wreszcie, wziąć w obroty większy z modeli, Samsunga Galaxy Tab S 10.5. Zapraszam do lektury jego recenzji.
Parametry techniczne Samsunga Galaxy Tab S 10.5:
- 10,5-calowy wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli,
- procesor Exynos 5420 (4 rdzenie 1,9GHz + 4 rdzenie 1,3GHz) z Mali-T628 MP6,
- Android 4.4.2 KitKat z Magazine UX,
- 3GB pamięci operacyjnej RAM,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
- Bluetooth 4.0,
- podczerwień,
- GPS z Glonass,
- aparat 8 Mpix,
- kamerka 2,1 Mpix,
- port microUSB,
- slot kart microSD (obsługuje karty maks. 128GB),
- 3.5 mm jack audio,
- czytnik linii papilarnych,
- akumulator o pojemności 7900 mAh,
- wymiary: 246,9 x 173,5 x 6,6 mm,
- waga: 464 gramów.
To nie będzie długa recenzja. Postaram się Wam przybliżyć jedynie najistotniejsze fakty dotyczące Galaxy Tab S 10.5 ze względu na to, że pozostałe są identyczne, jak w Galaxy Tab S 8.4, a ja nie lubię się powtarzać – a i nie ma to najmniejszego sensu. Więc z góry uprzedzam, że część poświęcona oprogramowaniu zostanie tu całkowicie pominięta – zapraszam po nią do recenzji Galaxy Tab S 8.4 lub do filmiku powyżej, w którym to starałam się omówić najważniejsze rzeczy ominięte poniżej.
Cienki i lekki, wizualnie dopieszczony
Tablety Samsunga nigdy mi się nie podobały. A to były za grube, a to oferowały ramki dookoła ekranu tak szerokie, że wołały o pomstę do nieba, a najgorsze w tym wszystkim były chyba błyszczące, śliskie plecki. Seria Galaxy Tab S jest pod tym względem przełomowa. Obudowa jest niesamowicie cienka (6,6 mm), a jej wzornictwo po prostu może się podobać.
Plecki są matowe, a na ich powierzchni regularnie rozmieszczone zostały niewielkie okrągłe wgłębienia. Nawet oczka przeznaczone do montowania dedykowanego etui nie ingerują za bardzo w elegancki design całości – są świetnie wkomponowane. Obudowa wykonana została z bardzo dobrego jakościowego plastiku, który, trudno nie odnieść wrażenia, że jest lekko gumowany. Dzięki temu zabiegowi produkt świetnie trzyma się w dłoniach – stabilnie i pewnie.
Do tego wszystkiego trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z urządzeniem 10,5-calowym, którego waga jest niższa od większości 10,1-calowych tabletów – to tylko 464 gramów.
Szybki przegląd portów i złączy:
- lewa krawędź: jeden z głośników, slot kart microSD pod zaślepką, port microUSB,
- prawa krawędź: drugi głośnik i 3.5 mm jack audio,
- góra: port podczerwieni,
- dół: pusty,
- tył: obiektyw aparatu z diodą doświetlającą, logo Samsunga i dwa otwory mocujące dedykowane etui
- przód: logo Samsunga nad ekranem, obiektyw kamerki, czujniki, pod ekranem: przyciski systemowe (otwarte aplikacje, Home i wstecz).
Wyświetlacz
Zachwycałam się rozdzielczością 2560 x 1600 pikseli przy 8,4-calowym Galaxy Tab S, w którym zagęszczenie pikseli było wprost niesamowite – 359 ppi. Tu mamy do czynienia z większym wyświetlaczem o tej samej rozdzielczości, przez co nie może być mowy o tak samo cudownych wrażeniach z użytkowania, ale te są… wciąż rewelacyjne. 288 ppi to wartość zdecydowanie ponadprzeciętna (w 10,1-calowych tabletach standardem jest 224 ppi – przy 1920×1200, niewiele modeli ma 2560 x 1600 – 298 ppi). Ma to przełożenie na komfortowe przeglądanie internetu i czytanie wszelkiego rodzaju dokumentów. Czcionki są ostre i czytelne niezależnie od treści, na które patrzymy – zarówno ze standardowej odległości, jak i z bliska.
Bardzo istotną kwestią w przypadku testowanego urządzenia jest nie tyle rozdzielczość wyświetlacza, co jego nietypowa przekątna. Dotychczas większość producentów stawiała na ekrany 10,1-calowe – w tym również Samsung, jak choćby w poprzednim modelu – Galaxy Tab Pro 10.1. Co ważne, zwiększenie wyświetlacza nie poskutkowało wcale znacznemu zwiększeniu gabarytów samego sprzętu (243,1 x 171,4 x 7,3 mm w Galaxy Tab Pro 10.1 vs 246,9 x 173,5 x 6,6 mm w Galaxy Tab S 10.5).
Większy ekran to same zalety. To przede wszystkim większa przestrzeń robocza, którą chyba najbardziej można docenić podczas korzystania z dwóch aplikacji w sąsiadujących oknach (funkcja MultiWindow). Dokładając do tego jeszcze np. wideo w pływającym okienku wciąż korzystanie i przełączanie się pomiędzy nimi wszystkimi powinno być komfortowe.
Jasność minimalna ekranu Galaxy Tab S 10.5 jest naprawdę minimalna – wynosi zaledwie 1 nit. Dzięki temu nie musimy się martwić o wypalanie oczu podczas wieczornego użytkowania urządzenia. Jaka jest natomiast maksymalna jasność? Pomiary wykazały, że wcale nie jest imponująca – 275 nitów. Na szczęście jednak nie tylko ta wartość ma znaczenie w przypadku widoczności zawartości ekranu w słońcu i muszę przyznać, że – podobnie jak mniejszy brat – Galaxy Tab S 10.5 radzi sobie w takich warunkach nieźle, głównie dzięki znacznej redukcji odbicia światła.
O samej technologii Super AMOLED mogliście już przeczytać wielokrotnie. Wyjątkowo powtórzę to, co napisałam przy Galaxy Tab S 8.4:
AMOLED – Active Matrix Organic Light Emitting Diode. Technologia ta, odnoszę wrażenie, że ma tak samo dużo zwolenników, jak i przeciwników. Ci pierwsi kochają ją przede wszystkim za żywe, intensywne barwy, prawdziwą, pełną czerń, jasność i świetne kąty widzenia, ci drudzy z kolei zarzucają, że biel nie jest biała, a same kolory – przejaskrawione i nienaturalne. Do którejkolwiek jednak grupy byście się nie zaliczali, jestem przekonana, że po spojrzeniu na ekran Galaxy Tab S powiedzielibyście „wow”. Oczywiście przy pierwszym kontakcie.
Wysoki kontrast, świetna czerń, głębokie, niesamowicie nasycone barwy (a nawet przesycone, trudno nie odnieść takiego wrażenia), świetnie prezentujący się obraz w wideo i galerii – to nie jest jedynie marketingowa gadka speców od podkręcania wyników sprzedaży urządzeń z tego typu matrycami. To rzeczywistość. Patrząc na ekran Galaxy Tab S trudno jest powstrzymać się od słów zachwytu.
Ale nie zawsze jest tak kolorowo. A może właśnie jest i to aż za bardzo. Najbardziej rzuca się w oczy biel i jasne barwy (zwłaszcza szarości), które nie są czyste. W zależności od kąta, z jakiego patrzymy na ekran, wyświetlany jasny obraz jest niebieskawy, różowawy lub bardzo jasno żółtawy. Nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem, w końcu, jakby nie było, Super AMOLED-y tak po prostu mają.
Działanie, oprogramowanie
Kilka miesięcy temu testowałam Galaxy Tab S 8.4 z dokładnie tym samym procesorem, co teraz Galaxy Tab S 10.5 – jest nim Exynos 5420 (4 rdzenie 1,9GHz + 4 rdzenie 1,3GHz). Jako że mamy tu do czynienia z identyczną konfiguracją techniczną, łącznie z 3GB pamięci operacyjnej RAM i Androidem 4.4.2 KitKat, doskonale już wiecie, czego można się po tym tablecie spodziewać.
Ogólnie użytkowanie Galaxy Tab S 10.5 jest bardzo przyjemne. Urządzenie działa płynnie i wydajnie, do momentu, w którym nie staniemy twarzą w twarz z problemami typowo TouchWizowymi. Bo jak inaczej nazwać pojawianie się widżetu pogody dłuższą chwilę po odblokowaniu ekranu czy wyjściu z gry, przycinanie interfejsu czasem nawet podczas przechodzenia z jednego ekranu domowego na drugi czy też przy otwieraniu kolejnych aplikacji… Niestety, i tym razem Samsungowi nie udało się wyeliminować tego typu zjawisk. A szkoda, bo to kolejny sprzęt koreańskiego koncernu, który potwierdza, że jego androidowa nakładka jest najnormalniej w świecie niedoskonała.
O ile jednak sam TouchWiz pozostawia wiele do życzenia, tak Magazine UX, który został zaimplementowany w nowych tabletach Samsunga, zasługuje na kilka pozytywnych słów. Choć rozwiązanie to nie wszystkim się podoba, zdecydowanie jest ciekawe i trudno obok niego przejść obojętnie. Magazine UX sprawia, że wszystkie najważniejsze treści mamy tak naprawdę w jednym miejscu. Na jednym ekranie domowym mamy kalendarz, Terminarz, pocztę e-mail i dokumenty Office, na drugim – szybki skrót informacji (zakładki, SideSync, alarm, terminarz, akcje) oraz najświeższe wiadomości z wybranych dziedzin życia. Oczywiście oba te ekrany domowe można dowolnie spersonalizować dodając treści, które interesują nas najbardziej (wiadomości z wielu dziedzin, serwisy społecznościowe czy też inne niż domyślne – aplikacje).
Jeśli komuś Magazine UX nie przypadł do gustu – niestety, mam złą wiadomość. Nie da się go wyrzucić, odinstalować czy pozbyć w jakikolwiek inny legalny sposób (najprawdopodobniej jest to możliwe ingerując w system).
Ale szukając plusów… w środku zapakowana została szybka pamięć wewnętrzna, o czym świadczą wyniki uzyskane w aplikacji AndroBench (dla 64/64 MB):
– szybkość ciągłego odczytu danych: 90,28 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 15,01 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 9,88 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 1,43 MB/s
Z 16GB pamięci do dyspozycji mamy 11,5GB. Co ważne, mamy również możliwość przenoszenia aplikacji na kartę pamięci.
Moduły łączności w high-endowych tabletach to coś, co nie wyobrażam sobie, by nie działało lub… miało problemy z działaniem. I faktycznie, o Galaxy Tab S 10.5 w tym kontekście nie można powiedzieć złego słowa. WiFi jest stabilne i oferuje dobrą siłę sygnału (metr od routera: -35 dB, 10 metrów: -51 dB), Bluetooth pozwala na przesyłanie danych pomiędzy urządzeniami i podłączenie akcesoriów peryferyjnych, z kolei GPS – choć może nie łapie fixa w pomieszczeniu trzy metry od okna, świetnie radzi sobie z działaniem poza budynkami.
Wideo
Co by nie mówić, jest mało tabletów na rynku, których preinstalowane odtwarzacze nie mają kłopotów z odtworzeniem wszystkich naszych testowych próbek. Galaxy Tab S 10.5, podobnie jak jego mniejszy odpowiednik, napotkał problem tylko w dwóch przypadkach, w których to w ogóle nie podjął rękawicy i skapitulował wypluciem komunikatu, że nie potrafi ich odtworzyć, natomiast w trzech nie dał rady ścieżce dźwiękowej (przy czym w jednym przypadku problem leży po stronie popularnego braku obsługi .dts). Zainstalowanie zewnętrznego odtwarzacza z Google Play problemy ze wspomnianymi plikami zniwelował. Po szczegóły zapraszam niżej:
- mkv, 480p, xvid, as l5, 1mbps, he aac, napisy: OK, z napisami,
- mkv, 720p, h264, 3mbps, vorbis, napisy: OK, z napisami,
- mkv, 720p, h264, hp 3.1, 600kbps, aac/mp3 dual audio: OK,
- mkv, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3, napisy: OK, z napisami, ale bez dźwięku – nieobsługiwany kodek audio (MX Player odtworzył),
- mp4, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3: OK, ale bez dźwięku – nieobsługiwany kodek audio (MX Player odtworzył),
- mp4, 720p, h264, mn 3.1, 3mbps, aac: OK,
- mkv, 720p, h264, hp 3.1, 3mbps, aac: OK,
- mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 40mbps: nie odtworzył; OK,
- mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18mbps, ac3: nie odtworzył; OK,
- mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 10mbps, dts, napisy: OK, płynnie, z napisami, ale bez dźwięku – nieobsługiwany kodek audio .dts.
Głośniki są dwa, umieszczone na przeciwległych krawędziach, w ich górnych częściach. Takie rozmieszczenie sprawia, że dźwięk nie jest zagłuszany podczas użytkowania sprzętu, jak ma to miejsce zazwyczaj trzymając tablet grając czy oglądając wideo na YouTube. Wydobywający się z nich dźwięk jest dobrej jakości i, co najważniejsze, jest głośny.
Co więcej, nie można również narzekać na jakość wyjścia słuchawkowego.
Gry. Od high-endowego urządzenia wymagamy wręcz, by idealnie radziło sobie z najnowszymi grami. Testowy Galaxy Tab S 10.5 musiał stawić czoła takim tytułom, jak: Dead Trigger 2, Asphalt 8: Airborne, Real Racing 3, a także GTA: San Andreas. Co ważne, ze wszystkimi radzi sobie bardzo dobrze – nawet na maksymalnych detalach wszystko „śmiga” aż miło. Szczegóły oczywiście, standardowo już, w wideo z początku wpisu.
Aparat
Idąc nad kielecki zalew ostatnim razem zabrałam ze sobą kilka urządzeń. Pogoda nie sprzyjała, ale akurat zaczęło się delikatnie przejaśniać. Na jednym z brzegów usiadła sobie grupka znajomych, wyjęli wędkę i próbowali cokolwiek złowić (ciekawe z jakim skutkiem). Co jakiś czas zerkałam na nich, bo wyraźnie dało się odczuć, że są zainteresowani czym robię kolejne zdjęcia. Gdy z plecaka wyjęłam 10,5-calowego Galaxy Tab S dało się usłyszeć cichy śmiech. I nic dziwnego – w mojej ocenie robienie zdjęć tabletami jest OK, ale tylko jeśli sytuacja koniecznie tego wymaga (nie macie pod ręką smartfona ani aparatu). Ale specjalnie? Cóż, ja tak właśnie musiałam…
Testowany produkt ma aparat 8 Mpix, który dobrze sprawdza się w roli okazjonalnego urządzenia do robienia zdjęć. Wśród dostępnych trybów znajdziemy: automatyczny, upiększanie twarzy, HDR, podwójny aparat (zdjęcie w zdjęciu), panoramę i zdjęcie i więcej (różne efekty dla zdjęć seryjnych). W ustawieniach natomiast do naszej dyspozycji oddane zostały następujące funkcje:
Przykładowe zdjęcia:
Oba aparaty jednocześnie (zdjęcie w zdjęciu):
Panorama:
Kamerka przednia:
Akumulator
Akumulator w Galaxy Tab S 10.5 spokojnie wystarcza do całodziennego eksploatowania urządzenia, zwłaszcza, że korzystając z niego w domu spokojnie możemy ustawić jasność ekranu w dolnych granicach skali. Sprzęt pozwala na oglądanie wideo z minimalną jasnością wyświetlacza przez 12 godzin i na jeszcze dłuższe przeglądanie stron internetowych w tej samej konfiguracji – ponad 14 godzin. Jeśli natomiast jasność zwiększymy do maksymalnej i zaczniemy grać, tablet rozładuje się po 6,5 godziny.
Podczas intensywnego eksploatowania urządzenia w trybie mieszanym, z włączonym WiFi i z jasnością ekranu ustawioną na prawie minimalną wartość, procent naładowania baterii podczas moich testów spadał średnio o 13% w ciągu dwóch godzin.
Do naszej dyspozycji są dwa tryby oszczędzania energii, które potrafią znacznie wydłużyć czas pracy tabletu.
Benchmarki
Quadrant: 19760
AnTuTu: 36944
An3DBenchXL: 48936
3D Mark:
Ice Storm: maxed out
Ice Storm Extreme: 9587
Ice Storm Unlimited: 13761
Przeglądarki: preinstalowana vs Chrome:
Sunspider: 448 vs 1056 (mniej – lepiej)
Peacekeeper: 1055 vs 738 (więcej – lepiej)
Mozilla Kraken: 5020 vs 7769 (mniej – lepiej)
Google V8 Bench: 3456 vs 3845 (więcej – lepiej)
USB:
– można ładować tablet po podłączeniu do komputera
– przesłanie 1GB danych trwa:
34 s z komputera na tablet
40 s z tabletu na komputer
– dzięki przejściówce do tabletu można podłączyć: myszkę, klawiaturę, pendrive (ale nie NTFS), nie udało mi się zmusić tabletu do współpracy z zewnętrznym modułem 3G oraz dyskiem
Podsumowanie
8,4-calowego Galaxy Tab S nazwałam tabletem bliskim ideału. Ten sam tytuł należy się jego większej wersji, która przypadnie do gustu przede wszystkim osobom wymagającym od tabletu długiego czasu pracy akumulatora i doskonałego wyświetlacza. W kwestii ekranu właśnie Galaxy Tab S 10.5 wygrywa z konkurencyjnymi rozwiązaniami 10,1-calowymi ze względu na większą przestrzeń roboczą i wcale nie przesadnie zwiększone gabaryty urządzenia. Pod względem multimedialnym tablet nie zawodzi, do tego świetnie się prezentuje i oferuje całe mnóstwo trybów i funkcji, które przydają się podczas codziennego użytkowania.
Oczywiście nie obyło się również bez wad, wśród których dominował, niestety, lagujący interfejs TouchWiz.
Ceny w sieci:
Galaxy Tab S 10.5 WiFi: ok. 1800 złotych
Galaxy Tab S 10.5 LTE: ok. 2200 złotych
Tablet do testów dostarczył X-KOM.